Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Krzysiek_23

Bolesne rozstanie....po 5 latach, a ja wciąż ją kocham...

Polecane posty

Ja miałem tak ze swoją dziewczyną :( ... byłem z nią dość sporo , zakochałem się po uszy , pewnego dnia , głupia sprzeczka o jakąs drobnostke z jej strony i bach , koniec .. jej wyjasnienie : my sie zawsze będziemy tak kłócić itd. minęło 1,5 roku i ja dalej ją kocham i czekam aż wróci , ma teraz chłopaka , jak im jest tego nie wiem , jedyne co sie dowiedziałem od osób trzecich a dokładnie od jej siostry i jej siostry chlopaka , których bardzo mocno lubie a oni mnie tak samo , bo tego jej obecnego chlopaka nie nawidzą , powiedzieli mi ,że jak już byłem z Asią to on do niej kręcił , prosił żeby mnie zostawiła itd . Ona mi nic o tym nie mówiła ;o , zapewne bała sie ze zaraz mu coś zrobie itd. :( Ja wciąż czekam i czekam , nie odzywam się jedynie to , że powiedziałem jej po rozstaniu , że zawsze ją będe kochał i jeżeli tylko będzie chciała zawsze może wrócic bo jedyną kobietą w moim zyciu jest tylko ona :( ... czekam , mam nadzieje , może jestem głupi ze ją mam :( ... Rozumiem twój ból i naprawde ci współczuje. Pozdrawiam gorąco 3maj się przyjacielu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mat22
Ja też miałem podobną historie i jest ona nawet dosyć świeża... Wyjechałem w marcu z dziewczyną do Irlandii. Ogólnie to nie chciałem jechać, ale bardzo ją kochałem i pojechałem z nią. Powiem wam że tam nie było źle do czasu kiedy jej koleżanka która załatwiła nam pracę weszła z budziorami w nasz związek. Później było coraz gorzej codziennie kłótnie, nie mogłem znieść tego że broniła tej koleżanki a 5 minut wcześniej ona wyzywała moją dziewczynę od dziwki. Całej sytuacji miałem dość, nie miałem już w nikim oparcia zdecydowałem się na powrót do domu... Po kilku tygodniach jak gadałem z nią przez telefon powiedziała mi że ma mieszane uczucia do mnie i nie wraca , po 2,5 letnim związku. Mój świat się totalnie zawalił, ale nie poddaję się na nowo układam sobie życie, wyznaczam nowe cele i wiem że kiedyś znowu będę szczęśliwy... Jeśli chodzi o moją byłą dziewczynę to mam nadzieję i życzę żeby była szczęśliwa w życiu, bo choć złamała mi serce dała mi naprawdę dużo nauczyła mnie kochać... Trzymajcie się i pamiętajcie to co nas nie zabija wzmacnia człowieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arletta89
no coz.... moja historia wyglada tak: Zakochalismy sie w sobie 3.5 roku temu. On wydawal sie byc najwspanialszym człowiekiem na świecie. Dostalismy sie na studia, wszystko wydawalo sie byc piekne. Zaszłam w ciążę. Cieszyłam sie jak małe dziecko,ktore dostało zabawke. Moja rodzina i jego jest dobrze sytuowana, nie miałabym zadnych problemow z wychowaniem Malenstwa. Niestety szczescie dlugo nie trwalo. Poroilam (10 tydzien,chlip) Ku mojemu przerazeniu facet w sumie sie ucieszył bo miał \"problem z głowy\" Zavronił mi płakać bo \"nie ma o co\" i darł sie na mnie strasznie kiedy płakałam bo \"zachowuje sie jak rozhisteryzowany gnoj\" Normalnie szok. Nie poznawalam goscia. Zachowywal sie tak,jakby za przeproszeniem rybka mu zdechła. Odeszłam. Tylko ze serce jest glupie,nadal kocha... Rozum natomiast wie ze nie warto... Mam nadzieje ze nie bede zalowala tej decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arletta89
dodam jeszcze ze "tesciowa" wtracala sie doslownie do wszystkiego. Kobieta chra jak dla mnie,ale wiedomo zawsze matka;/;/;/;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do krzysia mialam podobnie
bylam z swoim chl 2lata,wszystko super,najlepsi przyjaciele,kazdy dzien spedzalismy razem(wiadomo po szkole,po pracy),wspaniale sie dogadywalismy.zawsze mielismy o czym gadac,wszystko robilismy razem.on byl cudownym chlopakiem,po ktorym nigdy bym sie nie spodziewala ze mnie jakos zrani.(nawet to piszac sie rozkleilam:() do rzeczy pod koniec maja wyjechalam za granice,zarobic sobie pieniadze na studia,do siostry itd wszystko bylo ok do polowy lipca gdy przestal sie do mnie odzywac.nie wiedzialam co sie stalo,pisalam,dzwonilam..dostalam tylko wiadomosc zebym sie odwalila,skasowala jego nr i wiecej sie nie odzywala,bo cos w nim wygaslo.pewnie domyslasz sie jak sie czulam.pozniej jeszcze chcialam nawiazac kontakt zeby dowiedziec sie o co dokladnie chodzi,skad taka zmiana skoro pare dni wczesniej pisal ze bardzo mnie kocha:( i byl zazdrosny o kolegow z pracy i martwil sie o moj powrot noca z pracy do domu.napisal ze chodzi o INNA,pare dni pozniej napisal ze klamal i ze chodzilo oto ze nie mogl wytrzymac psychicznie ze wzgledu na problemy z matka(podejrzewam ze ona ma schizofrenie,nigdy mi tego nie przyznal),,,,uwierzylam,glupia.pozniej znowu sie do mnie nie odzywal,a na moje esy odpowiadal zebym mu dala spokoj.przyznal znowu ze klamal z matka i chodzi o inna. po powrocie nie chcial sie ze mna w ogole spotkac,nic wyjasnic. jednak raz sie spotkalismy,pogadalismy..nie moglam uwierzyc w taka zmiane.kiedys przyjaciel a teraz?nawet esa nie wysle.nic.powiedzial mi ze zaczal sie z nia spotykac(najpierw ponoc kolezensko w maju badz kwietniu,ja nie chcialam zauwazyc tego ze cos jest nie tak),a jak wyjechalam na powaznie.zalamka.a ja nic nie mam na sumieniu. a wiecie co jest najgorsze? ze ja tak za nim tesknie,tak chcialbym zeby to wszystko wrocilo,zeby bylo jak kiedys.dlugie rozmowy,zebym zawsze mogla na niego liczyc.ale z drugiej strony nie wiem czy moglabym z nim normalnie zyc po tym co mi zrobil.juz zadnemu nie ufam,mam niechec do mezczyzn. nic mi sie nie chce.czesto nachodza mnie takie chwile ktore sa nie do wytrzymaja.naprawde trudno uwierzyc ze ktos tak bliski moze tak zranic,tak sie zmienic. czytalam tylko twoja pierwsza wypowiedz trzymaj sie,choc wiem ze nie jest latwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwykla magda
Chcialabym tak wspanialego i uczuciowego faeta jak ty. Jestes bardzo wartosciowym czlowiekiem. Moj facet zostawil mnie po 6 latach zwiazku, swteirdzul ze nagle do siebie nie pasujemy, ze jestesmy zupelnie inni. Ale czy ja cos przed nim ukrywalam? od zawsze wiedzialam jaka jestem i czego chce w zyciu. I co, prawie natychsmiat randki z innymi dziewczyanmi a ja w takim stanie jak ty. Tlumaczylam to sobie tym ze moze faceci tak maja, ale jak widze sa normalni faceci jak ty. Nie mam zadnej rady dla Ciebie. Cierpisz i bedziesz cierpial, szybko nie zapomnisz :( Po porstu staraj sie zmuszac samego siebei, do tego by zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia asia 26
do Ciebie to nie pasuje z tego co czytalam, ale ja jestem pare lat w zwiazku i chlopak mysli ze wszystko ok, choc mu mowie porozmawiajmy i przyszlosci...a on sie wykreca, a jak naciskam zeby sie okreslil to nie chce rozmawiac "bo naciskam"... sory mnie to juz wkurza..ile tak mozna jeszcze na odleglosc..a mi lata leca a chce miec plany,rodzine....i pewnie sie zdziwi jak go keidys w koncu zostawie..coz faceci po prostu nie widza znakow ze jest cos nie tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiah23
Witam wszystkich! Pisze tu pierwszy raz. Mam bardzo trudna sytuacje. Jestem z moim już narzeczonym od 5ciu lat a mieszkamy od 7miu miesięcy i ostatnio codziennie się klócimy. On mnie nie szanuje, obraża mnie przy znajmych. Ja juz tego nie wytrzymuje i kazałam mu sie zastanowić czy on jeszcze wogóle chce byc ze mna to powiedział ze sie zastanowi. Dzisiaj ma mi dac odpowiedz ale czuje ze to bedzie odpowiedz na NIE bardzo sie boje bo ja nie umiem mieszkac sama. Tak naprawde mam juz dosyc tego jak on mnie traktuje ale go kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzunia
sama coś takiego przeżywam więc wiem jak bardzo boli coś takiego jeśli ktoś sam tego nie przeżył nie wie co to jest jeśli się kocha osobę długo to wie się ze to jest ta jedyna A ONA CIĘ zostawia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość omilos
Wiecie co ,ja jestem po swiezym rozstaniu,czuje jakby ktos bil mnie po twarzy ,nie wiem jakbym sie starała nie opisze tego słowami,zanmy sie od 8 lat,facet ktoremu nie musialam nic mowic a on mnie rozumial,rozumial moje milczenie,moj usmiech,znosil moje humory,modlił sie o mnie,stawal sie dzieckiem w mojej obecności,Mielismy przerwe dosc długa,ale ani on ani ja nikogo nie mielsmy,teraz była nasza rocznica 8,sylwester za duzo wypilismy obydwoje,ja nie wiem co mi odbiło powiedzialam jego bratowej ze raczej go nie kocham,powtorzyła mu odrazu0doszło do rekoczynow,on w szoku ja dostalam bialej goraczki,nie chce mnie słuchac,nie odbiera.a najlepsze jest to ze stwierdzil ze mu zbrzydłam ze mnie juz nie kocha,nie potrafie tego zrozumiec,ulozyc w glowie,jak w ciagu jednedgo incydentu mozna skreslic milosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taurus_15
Prawdziwa miłość nigdy nie przemija, jak kochał to kocha nadal. Ludzie w nerwach często mówią to czego naprawdę nie myślą (wiem co mówię). Ja jestem sam od ponad trzech lat. Moja ukochana nie była pewna czy mnie kocha i dla mojego dobra mnie zostawiła, nie chciała mnie skrzywdzić jak twierdzi. w związku byliśmy siedem lat, czasami myślę że ona nie zasługuje na miłość, ale w każdej chwili oddał bym za nią życie. Ciągle mam nadzieję że będziemy razem choć sprawa jest raczej beznadziejna. Ona też od tamtej pory jest sama, ale nie dopuszcza myśli że możemy być zwów razem Wiem że wybaczył bym jej wszystko bo ją wciąż bardzo kocham. Jeżeli jest w waszym przypadku jeszcze jakaś szansa, to proponuję spokojnie i szczerze porozmawiać bo nie warto się ranić, a ten ból nigdy nie mija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozioma2
Czytałem wczoraj to forum i niestety się zmartwiłem:( Moja sytuacja jest podobna, byłem z dziewczyną blisko 4 lata, zamieszkaliśmy razem, układało się różnie ale bardzo się kochaliśmy. W końcu nadszedł sylwester, który spędziliśmy na wyjeździe ze znajomymi. Było 2 wolnych chłopaków, których znałem średnio, kumple znajomych. Straciłem czujność i ona się z jednym z nich pocałowała. Jak wróciliśmy to odeszła ode mnie i wróciła do Mamy a teraz szuka pokoju do wynajęcia. Powiedziałem Jej, że wybaczam ten skok w bok. Niestety Ona nie chce wrócić, mam nadzieję, że tylko narazie i jestem totalnie rozbity. Nie wiem co mam robić, walczę ale nie wiem czy przez to nie jest gorzej. Czuję, że będzie tak jak u Krzyśka:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam z góry prosze chociaz jedną osobe o pomoc i przeczytanie całosci. Wiem że pisanie na takich forach jest głupotą bo każdy powinien wiedzieć co robić aby to przyniosło odpowiedni skutek... w koncu kto inny zna osobę którą kochamy nad zycie lepiej od nas ?? sam jestem w traumatycznym stanie, pełen emocji...szukam pomocy wszedzie bo sam juz nie wiem co robić... bede wdzieczny za pare mądrych odpowiedzi które są mi niezmierne potrzebne...bo wkońcu aby wyrobić sobie o czyms zdanie najczesciej musimy poznać zdanie i podobne problemy innych. mam 20 lat i sprawa wyglada następująco... po 5 latach trudnego związku pełnego miłości... ona mnie rzuciła. gdy mielismy 13 lat poznalismy sie w gimnazjum... wiadomo szczeniackie podchody i dziecinne zauroczenia :) bylismy przyjaciółmi przez 2 lata po czym nasza przyjaźn przerodziłą sie w tak bardzo przez nas upragniony zwiazek... ja jestem osobą pewną swoich uczuć i dla mnie najwazniejsze jest aby szanowac uczucia osoby na której mi zalezy. Moja dziewczyna tzn była dziewczyna... była bardzo wybuchową czesto zmieniającą zdanie osobą lecz przez cały okres naszego zwiazku kochała mnie ... było zle było tragicznie rozstania i powroty lecz zawsze do siebie wracalismy ...to nas umacniało w tym ze siebie kochalismy. POZIOMA2 napisał o Sylwestrze i własnie zaczeło sie od sylwestra tego roku. przed sylwestrem miałęm watpliwosci co do naszego zwiazku... lecz powiedziałem jej ze od jakis tam zauroczeń wybieram powazny zwiazek gdyż wiem ze tylko to za jakis czas bedzie sie liczyło...nie zabawa ... nie imprezki i szalenstwa z innymi kobietami... tylko zwiazek pełen miłosci i oddania... to sprawiło ze nasz zwiazek stał sie jeszcze lepszy i wydawało by sie że trwalszy... nie było rutyny ...emocje i pożadanie wrociły ...lecz po 3 tygodniach ...wyjechałem na obóz...jestem sportowcem wyjazdy to czesc mojej pracy. wyjechałem na 10 dni... przed obozem jak wspominaałem było ideaaaalnie... na obozie dowiedziałem sie ze ona ma watpliwosci co do uczucia którym mnie obdarza...było to spowodowane co wiem od niedawna tym ze zauroczyła sie chłopakiem który był u mnie na sylwestra... nie rozumiem tego nie potrafie...:( wybrała cos niepewnego ..cos nietrwałego.. podczas gdy miała wszystko pod nosem...osobe która odda za nią zycie i poświecała sie w 100% dla niej. a jednak stało sie...rozeszlismy sie i ona spedza sporo czasu z tym jej \"kolegą\"... MY osobiscie widujemy sie tez co jakis czas... dobrze spedza nam sie ze sobą czas całujemy sie na pożegnanie tak jak kiedys... ona mówi jednak ze to nic nie znaczy... ( zabrzmiało to jak z ust 11 latka:D ) Zastanawiam sie tylko nad jedną rzeczą... jak mam sie zachowywac aby ona przejrzała na oczy ??... czy odpuscic i poczekać az sprobuje czegos nowego i wtedy wroci bo MOZE zobaczy ze wszystko czego potrzebuje ma pod nosem i doceni to co straciła... czy moze starać sie o nią jeszcze bardziej tak jak to robie teraz... tyle ze to narazie nie przynosi dokonca odpowiedniego skutku:( kocham ją i będe walczył dotąd az trzeba bedzie jednak nie dokonca wiem jak to robic... PROSZE O POMOC I PRZEPRASZAM ŻE TYLE CZYTANIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taurus_15
Witam rysieksp. Dobra rada starszego kolegi: nie staraj się o Nią jeszcze bardziej bo wszystko zaprzepaścisz. Zaciśnij zęby i trwaj. Wiem że jest ciężko, ale uwierz w miłość i będzie trochę łatwiej. Spróbuj napisać list w którym możesz wyznać co do niej czujesz, mi to bardzo pomogło. Czasami sam się zastanawiam jak długo można czekać, ale nie wyobrażam sobie życia z inną. Trzymaj się Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość halo halo michau
no a co tam u autora wątka coś sie zmieniło? jak sie czujesz stary :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fotomontasz
zyjesz Krzysiu ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Domniemam się, że była to twoja pierwsza prawdziwa miłość. Sytuacja jest ciężka i mówi ci to ktoś, kto przeżył i wciąż przeżywa coś podobnego jak ty, ja również 5 lat w związku i podobnie jak ty rozpad związku na studiach. Nie mieszkaliśmy jednak razem spotykaliśmy się w miarę sporadycznie, ale stan trwał od dwóch lat i choć było to dla nas uciążliwe cieszyliśmy się każdą chwilą spędzoną razem i wtedy ani jej ani tym bardziej mnie nie przyszło do głowy by zerwać tylko z tego powodu skoro wiedzieliśmy, że jest to stan przejściowy. Powiem ci, że studia to największe gówno dla osób, które są w związkach. Coś się dzieje z osobami, które kochamy, nagle izolują się od nas…. Argumenty, usłyszałem podobne „nie wiem, co ciebie czuje” „prawdopodobnie to przyzwyczajenie”. Po dwóch tygodniach zaczęła się spotykać z kimś innym, po miesiącu oficjalnie byli już parą. Nie chcę grzebać w przeszłości, ale jestem wielce przekonany, że flirt i niewinne pogaduszki, sms-y zaczęły się już w trakcie naszego związku. Krzysiek, długo nie mogłem się pozbierać z tego faktu, że utraciłem kogoś, kto był dla mnie jak rodzina, z kim snułem plany na wspólną przyszłość. Pierwszy i drugi miesiąc to okres walki z wiatrakami, walczyłem o nią, spotykaliśmy się i przekonywałem ją, co do swojego uczucia, płacz, rozklejanie się ja to wszystko doskonale pamiętam. Po dwóch miesiącach powiedziałem sobie DOŚĆ, Kocham ją jak nikogo na świecie, ale nie mogłem dla niej zostać kimś (przyjacielem), czego ona bardzo chciała. Zrezygnowałem, poprosiłem o urwanie kontaktu i odizolowanie się od siebie. Mija dziś miesiąc od podjęcia takiej decyzji przez ten czasu były próby kontaktowania się ze mną, krótkie rozmowy na gadu, które urywałem po jakimś czasie. I tu, choć powtarzam to jak mantrę najlepszym sposobem na odzyskanie miłości, (choć nikt ci gwarancji na to nie da) jest urwanie kontaktu. Nie możesz jej już pokazywać jak bardzo ci zależy, nie możesz też do niej pisać to ona musi za tobą zatęsknić, nie wychodź z inicjatywą, to jest gra! Kto pierwszy okaże uczucia ten przegrywa, nie przegraj tego! I choć pewnie ten facet jest skończonym dupkiem to olewaj to. Mój szwagier powiedział mi kiedyś słowa, które bardzo trafiły do mnie, każdy związek przechodzi kryzys po 4, 5 latach dochodzi do nas okres monotonii, zwątpienia w uczucia ludzie tego nie widzą, ale Ten stan trzeba przetrwać, bo później jest już tylko lepiej. Ona nie przetrwała… Trzymaj się mocno i jak masz jakieś pytania to pytaj na maila slaweczek17@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuje Wam za pomoc to po pierwsze, po drugie wasze sytuacje w/w stają sie podobne do mojej... oni sie spotykają, pewnie za miesiąc będą sie zachowywać jak para albo nią będą... a z drugiej strony jak próbowałem urwać kontakt w sposób cywilizowany tzn. uświadomiłem ją ze nie jestem jej w życiu potrzebny bo ma tego swojego ... to powiedziała że jestem jej baardzo potrzebny i że jestem baardzo ważny i że nie chodzi tu tylko zwiazek ale o to co nas łączyło po za nim... ja sie z nią zgodziłem bo przeciez jestem także dla niej przyjacielem... jesteśmy razem dla siebie jak rodzina... no tyle że WIADOMO, mi to nie wystarcza. fakt faktem że razem zachowujemy sie przy sobie jak para... bo nie potrafimy inaczej ale niestety nie moge patrzec jak oni z dnia na dzień sie do siebie zblizają... tyle że nie ma innego wyjscia. Dokładnie dnia dzisiejszego zacząłem miec wszystkiego dosyc. Kocham ją wiadomo tak samo a moze jeszcze bardziej ale nie moge tak... niby jestem bardzo wazny w jej zyciu i zapewne tak jest... ale wydaje mi się ( potwierdzenie Rad Kolegów wypowiadających sie wyżej) że ona musi zobaczyc co straciła sama po pewnym czasie... i tak chyba zrobie... musze tak zrobić, bo jeśli to przetrwamy i bedziemy ze sobą to przetrwamy wszystko... JESZCZE RAZ SERDECZNIE DZIĘKUJE ZA RADY I POMOC. Pozdrawiam i życze wszystkim siły do wytrwania ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek_23
heh...stare forum, ale żyje...swoim życiem...podobnie jak i ja, długo się nie odzywając...ale wróciłem...odezwę się jeszcze...a jest o czym pisać, mówić, myśleć. Powiem tak - życie plecie różne scenariusze, nigdy nie myślałem, że aż takie... Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napisz koniecznie
chcemy wiedzieć, jak się wszystko ułożyło i co u Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też jestem ciekawa :) napisz koniecznie jak się wszystko potoczyło :) co u Ciebie ? jak sobie poradziłeś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dbbcbcb
Może jest tak, że ta druga strona wcale tak nie kocha. Tylko Wam się tak wydaje? Wy kochacie i to może jest dla Was miłość życia, ale dla niej nie? Jakby naprawdę kochały to by tak nie robiły przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja krzysio wruciłem
juz nie tęsknię za ex, teraz jestem z Włodzimierzem lat 53, bezrobotnym palaczem kotłowym. Kocham jego bardzo mocno. Dobrze ciągnie i pobiera jaja. Jest seksy, choć niedomyty. W tym tygodniu przedstawie go rodzicom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek trzymaj się
Krzysiek wiem co czujesz..Ja przezylam to rok temu.. przeżywam nadal.Dokładnie rok temu o tej porze rozgrywał sie moj dramat, zostawil mnie po 5 latach, deklaracjach, super związku, biegal za mną, zdobywal kochał.. Ale przed tym widziałam symptomy, może wcześniej nie zawsze byłam fer wobec niego, ale jak zauważyłam że coś nie tak zaczełam starać sie na maksa.. a on coraz bardziej sobie odpuszczał. wiesz co czułam, jak pod koniec związku wybieral kolegów, nie mnie, ja byłam w ciązy (na koniec związku).. a on kurcze ważniejsza była Jego praca, niż to że poroniłam jego dziecko:( Jak nie odbierał moich telefonów, nie czytała esów, jak go potrzebowała, ale kochalam, walczyłam.. starałam się.. A on zawiesił kontakt ze mną, dwa tyg. bez odzywania.. zero.. wkońcu poszlam do Niego- nie było Go czekałam 2 godziny na niego.. przyjechał.. zawiózł mnie do domu, w drodze, powiedział że to koniec że chce być sam..I od tej pory nie odzywał się..aż do stycznia. Niezłożyl mi nawet życzeń na urodziny, mimo że wcześniej -rok wstecz dal pierscionek w dniu urodzin.. Było mi przykro , żle, ale nie odzywałam się. raz w między czasie, zadzwoniłam (przez te pół roku do stycznia) bo bardzo się wystraszyłam, dowiedziałam się że mial wypadek, chciałam spytać jak się czuje-zadzwoniłam z zastrzeżonego, zapytałam czy ma chęc na piwo wyskoczyć-powiedział nie pije piwa ( a pije piwo)..wylam całą noc po tym..A w styczniu sam sie odezwał.. pobawił 3 miesiące i znowu zostałam sama- w sumei przez te 3 miechy i tak nie byłam z nim.. MIlczy teraz, ja też.. Kochałam Go i kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzymaj się Krzysiek
Boże krzysiek Ty to przeżyłeś rok temu, zupelnie tak jak ja..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie znajomy
Witam wszystkich czuje sie okropnie w piatek odeszla odemnie moja kochana po 3 latach jestem w rozsypce nie wiem co mam ze soba zrobic rozumiem gdybym ja zdradzil ale tak nie bylo chodzilo o to ze przez ostatni czas nie bylem dla niej dosc mily nie mowilem jej codziennie ze ja kocham ale tak jest mowi ze potrzeboje czasu a ja juz tak dluzej nie moge jestesmy na odleglosc wytrzymalismy 3 lata to byly piekne chwile ktorych nie zapomne do konca zycie bylo tez pare klotni o takie tam przeszlosc ale zawsze dawalismy rade to jeszcze bardziej boli bo powiedziala mi to przez telefon od soboty praktycznie non stop rycze nie wiedzialem ze zlamane serce az tak boli mysle ze jak o ile sie pozbieram to juz do niej nie wroce nigdy w zyciu po tym co mi zrobila mimo ze kocham kto pierwszy powie kocha ten przegrywa i to jest prawda w moim przypadku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shirleyka
Krzychu 3maj się....ja jestem na podobnym zakręcie tylko ,że jeszcze do końca nie upadł mój związek, ja usłyszałam po 5 latach ,że on chyba nie jest gotowy na związek (po tym jak mi się oświadczył, jak od roku razem mieszkamy), że do siebie nie pasujemy, że nie ma ze mną o czym rozmawiać i ,że nie jest pewien co do mnie czuje, że mam się spodziewać ,ze jak nic się nie zmieni to zerwie.....a ja idiotka myślałam że to miłość życia, że tylko on i ja, że do m kupimy, że będę szczęśliwa po wsze czasy. i masz idiotko nauczkę, oddałaś wszystko, serce na tacy mu podałaś, zawsze po jego stronie nawet jak racji nie miał, obiadki k***wa mać! jak to się skończy to chyba umre z bólu, zresztą już teraz czuje sie jak stary, zmęczony życiem człowiek a mam dopiero 23 lata. Nikogo chyba nie pokocham tak jak jego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×