Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kolorowy kapelusz

Jak przygotować 4-latka na śmierć bliskiej osoby?

Polecane posty

Gość zmanierowana wnuczka smirnoffa
to nie jest rak tylko o tyle, ze nie pochodzi od nablonka natomiast w potocznym rozumieniu jest to nowotwor smiertelny czyli autorka zrozumiala diagnoze poprawnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulka256
do autorki - bardzo wspolczuje. mysle, ze powinnas z dzieckiem duzo rozmawiac o tym, ze dziadzius jest bardzo chory i ze moze sie zdarzyc, ze bozia zabierze go do siebie. gdy mialam 10 lat (wiem, byalm starsza niz twoj synek obecnie, ale bylam dzieckiem jak i on) umarla moja bliska przyjaciolka. chorowala na bialaczke. wszyscy mowili, ze jest chora, ze to powazna choroba, ale nikt nigdy nie powiedzial mi ani jej siostrze, ze moze umrzec. wyobraz sobie jaki byl szok, gdy pewnego dnia asia umarla:( po prostu tak nagle. mialam okrutny zal do rodzicow, bo nigdy nawet slowem nie wspomnieli, ze bialaczka to smiertelna choroba. a gdybym wiedziala, ile rzeczy jeszcze moglybysmy razem zrobic. ja bylam w szoku, a wyobrazcie sobie rozpacz jej siostry:( dlatego uwazam, ze dziecko powinno byc przygotowane na najgorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwielbiam takie optymistyczne "śmiertelny" na dzień dobry... nawet leżąc 2 tygodnie w izolatce, cierpiąc, ledwo dysząc wiedziałam, że nie umrę! że nie mogę umrzeć i tak się stało, że jestem już 5 pełnych lat od remisji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie jestem pewna, ja w szpitalu dostawałam, sama sobie nie wykupywałam, więc ciężko mi powiedzieć, ale zapytaj lekarzy. Gdzie sie leczy Twój tato?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmanierowana wnuczka smirnoffa
dziewczyny naprawde ciesze sie, ze zyjecie smiertelne choroby tez mozna wyleczyc ale nie na kazdym etapie i nie u kazdego oczywiscie nalezy wierzyc w to, ze sie polepszy ale tez przygotowac na inny scenariusz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
leczył się w Poznaiu, ale ostatnio jak byłam z tatą początkiem sierpnia rozłożył ręce i powiedział, że bardzo mu przykro...:( Ten durny lekarz poinformował mnie, że nie ma leku na podwyższenie leukocytów, idiota jeden - przepraszam, ale gdyby mój tata dostał ten lek wcześniej może mógłby dostać tą chemioterapię i byłoby dobrze:( . Teraz tata leży w szpitalu w Jarocinie Gdzie się leczysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli z diagnozą chłoniak złośliwy powinnam już wykupić sobie miejsce na cmentarzu, zamówić kwiaty i zrobić testament, tak na zaś, bo mogę nie przeżyć :) Mój lekarz prowadzący, bardzo dobry zresztą zawsze powtarzał, że żaden rak ani nowotwór nie jest śmiertelny, no chyba, że zostanie zdiagnozowany zbyt późno i leczenie będzie mało skuteczne... Rak to nie wyrok, to nowy etap w życiu, po którym stajemy się 3 razy silniejsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja leczyłam się w Centrum Onkologii w Warszawie, to olbrzymie centrum z masą cudownych specjalistów, co nie znaczy, ze trzeba było nogą na nich czasem tupnąć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego Ci mówię, że jak chorują nasze matki, ojcowie czy dziadkowie trzeba im w tym pomóc i łazić za tymi lekarzami krok w krok, bo często kładą lachę na osoby powyżej 50 roku życia, to przykre, ale takie są fakty a na godne leczenie zasłużył każdy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ło matkooo
może się niedelikatnie, a nawet brutalnie wtrącę w ten smutny temat - ALE - CO WY CIĄGLE ŻE DZIADKA ZABIERZE BOZIA, ANIOŁY...? LUDZIE!!!! czy nadal tylu Polaków wciska taki kit dzieciom?? ja nie wierzę, mojemu takich bzdur gadać nie będę. autorko - przepraszam za to wtargnięcie -ale nie mogłam już tego czytać (tych porad o dobrej bozi) :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doswiadczona przez zycie
dziewczyny chłonniak chłoniakowi nierówny,tak samo jak inne nowotwory.To co pomaga jednemu choremu innemu moze nie pomoc. Nie ma sie co licytowac. kolorowy kapelusz-nieprawda jest,ze lekarze olewaja 55 latkow Rozumiem,ze jestes zrozpaczona choroba ojca,ale teraz nie warto rozstrzasac co by bylo gdyby.... Zgadza sie wszystko zalezy w jakim stadium zglasza sie chory,bardzo czesto jest zbyt pozno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doswiadczona przez zycie
beczka budyniu znam centrum warszawskie, zdanie mam zupelnie odmienne od twojego. znam tez poznanska onkologie i akurat stad mam bardzo dobre wspomnienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doswiadczona przez zycie, ja nie piszę, że każdy lekarz olewa i każdy ma w dupie, ale niestety taka jest brutalna prawda i nie ma tu co owijać w bawełnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no wlasnie to jest tragedia
cokolwiek autorka mialaby nie powiedziec - to nie teraz ale dopiero po wszystkim :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadza się, ze jak na jednego podziała jedno, to na drugiego może nie podziałać, ale są od tego lekarze, żeby dobrać schemat leczenia, jak nie ten to ten.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozumiem jak można człowiekowi odmówić leczenia, nie dać jakiegoś preparatu, który może pomóc i leczyć dalej, czy to nie jest olewanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doswiadczona przez zycie
nie chce tutaj wymienic nazwisk,zreszta minelo sporo czasu. Mam doswidczenia z neurochirurgii i z wyjatkiem jednego profesora /czesto wypowiada sie w tv/-wspanialy czlowiek nic dobrego nie jestem w stanie powiedziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę się, że Wam się udało i chciałabym, aby mojemu tacie także się udało, ale jak widzę, że jego stan się pogarsza to tracę nadzieję niestety:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rok temu przechodzilam przez to samo-umierała mi mama bardzo z żyta z moim 7letnim synkiem.Wpajałam małemu od samego poczatku,ze babcia jest bardzo chora i nie zawsze ma sily zeby mógl sie z nia zobaczyc.4dni przed smiercia mamy umówilysmy sie ze przyjde z synkiem do niej-niestey niezdazylismy mama dostala udaru i zapadla w spiaczke.Syn widzial ze mnie nie ma ze jezdze do szpitala do babci,chyba nie rozumial co sie dzieje. Syn oczywiscie na pogrzeb nie poszedl.Tlumaczylam mu ze babcia jest u aniolkow i patrzy na niego,ze jak juz bedzie dososlym męzczyzna to kiedys sie napewno z babcia u aniolkow zobaczy.Chodzimy na cmentarz,syn zawsze zapala swieczke i \"rozmawia\"z bacia. Wydaje mi sie ze bylo to latwiejsze niz sie spodziewalam. Tak balam sie reakcji synka,ze tuz przed smiercia mamy poszlam, do szpitalnego psychologa zeby mi pomogl Nie martw sie syn jest jescze malutki da sobie rade znacznie lepiej od ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×