Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

like_

znowu sie z nim przespalam. pomocy...

Polecane posty

Gość miosotide
Czytam tak te wasze wypowiedzi i jestem przerażona, bo ja właśnie pakuję się w taki układ.....znam faceta nieco ponad miesiąc, on nie chce związku, ja w sumie też nie (nie z nim), ale jest pociąg fizyczny...miałam szansę się z tego wycofać, ale odezwał się i chce się spotkac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naprawde przegralam zycie
miooo - radze Ci bierz nogi za pas:O teraz wszystko wydaje Ci sie takie latwe i jasne ... ale... minie pare miesiecy i dolaczysz do naszego smecacego grona :( nie wchodz.... najlepsze wyjscie nie wchodzic. :( madry polak po szkodzie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miosotide
Wszyscy mówią "nie wchodź", ale człowiek i tak robi swoje... A najgorsze w tym wszystkim jest to, że doskonale zdaję sobie sprawę, że on traktuje mnie przedmiotowo, widzi tylko moją pochwę i to, że zrobię mu loda...doskonale wiem, że jest pieprzonym egoistą, ale i tak się na to godzę...nie mam pojęcia czemu, ale to jest chore. Nie mam pojęcia jak się z tego wyplątać. Jesteśmy umówieni na weekend....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kici kiiiici
Przegrałam... dokładnie tak jak piszesz , najlepsze wyjście to w ogóle nie wchodzić. Już kiedyś w tym wątku padło bardzo mądre stwierdzenie - takie układy są chore, a nie nowoczesne... miosotide - otóż to - wszyscy mówią "nie wchodź" , a człowiek i tak robi swoje . W tym wątku mi również odradzano sex , a ja byłam głucha na wszystkie dobre rady i gdyby nie opatrzność , to przespałabym się z nim bez mrugnięcia okiem ;-) U mnie bez zmian - nie odzywa się , ja nie czekam , prawie nie myślę i oby tak zostało . Nawet nie spodziewałam się żadnego odzewu ,w końcu ma jeszcze Kasię , Marysię , Krysię , Zosię ....... itd , więc z pewnością się nie nudzi ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miosotide
A długo w tym tkwicie ? (pewnie gdzie pisałyście ile, ale się nie doczytałam) Bo ja znam go dopiero 1,5 miesiąca. Spaliśmy ze sobą dwa razy...Przed weekendem jeszcze wszystko było ok, tzn, nie myślałam o nim, nie reagowałam na smsy, ale zaproponował spotkanie akurat w momencie kiedy nie jest mi w zyciu najlepiej...i dlatego się zgodziłam, żeby się odstresować, zapomniec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samsung1987
ten temat wiele razy widzialam na liscie wątków,ale jakos niegdy nie wchodzilam weszlam i jestem w szoku jak wiele dziewczyn ma podobna sytuacje do mojej na poczatku chce zaznaczyc ze moim guru tu jest kici kici!!!!!!!!!!!!!! like_teraz jestes szczesliwa,mam nadzieje ze wraz z Twoja czestotliwoscia szczescia nie zwiekszy sie pozniej bol........czego Ci oczywiscie naprawde nie zycze!! u mnie??jak u mnie jest??? znamy sie poltora roku,cos kolo tego....od roku czasu cos zaiskrzylo.......on mial dziewczyne caly czas,zerwal z nia jakos po tym jak zaczelo "kiskrzyc" jak COS zaczelo sie dziac...niby staral sie do mnie cos....moj zdrowy rozsadek caly czas mowil mi NIE!!1 nie chce wchodzic w szczegoly, nie przespalam sie znim chociaz czasami bylo bardzo bardzo blisko,kiedys "po drodze" po pijaku bylo rzucone ze uwaga!!!"jak ja chce to moge go miec"....ja nie chce go jako partnera(hmm to znaczy bardzo mis ie podoba,cos mnie ciagnie do niego ale czuje ze by mnie zranil)....nie wiem w sumie czego on ode mnie oczekiwal,nigdy nie porozmawialismy tak powaznie, w sumie wiem ze ja mam problem z rozmawianiem o uczuciach,a z nim to juz w ogole...i nie o to chodzi ze tak mi zalezalo(choc zalezalo) po prostu ja mu w ogole nie ufalam, zeby przed nim sie otwierac...mniejsza z tym najwazniejsze ze probuje sie z tego wyleczyc, ja naprawde chce go sobie wybic z glowki,ja tez zmarnowalam na niego rok czasu, i to samymi myslami o nim, bo u nas bardzo czesto bywaly kilkunastodniowa cisza, a potam jakby gdyby nigdy nic " Siema Ania,co tam u Ciebie?"....masakra.... aha....musicie tez mi zyczyc duzej sily wytrwania bo widzimy siebie prawie codziennie gdyz mieszkamy bardzo blisko siebie pozdrawiam:) mysle ze bede tu teraz czesciej zagladac :) i zdawac relacje z mojej walki :) pozdrawiam pozdrawiam !!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przegrac zycie
a mi juz nic nie zostalo, jestem przegrana nie potrafie sie uwolnic chce a nie moge

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miosotide
Jak ja niesamowicie czekam na ten weekend....żyję teraz w strachu, że on się rozmyśli i nic nie będzie...Na pewno odezwie się dopiero w piątek, żeby dogadać szczegóły...Nie mogę chodzić na uczelnię, nie mogę myśleć o niczym innym tylko o tym spotkaniu. Nie wiem co się ze mną dzieje, nigdy wcześniej żaden facet tak na mnie nie działał...a nawet nie jest jakiś szczególnie dobry w łóżku. Nie ma między nami czułości, której ja tak potrzebuję, ale mimo to chcę z nim być....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naprawde przegralam zycie
miosotide ---- skad jestes????? wazne!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile wy macie lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kici kiiiici
samsung1987 a czym sobie zasłużyłam na to bycie guru hehe :) Widzę,że mamy bardzo podobną sytuację, z tym , że mój książę od początku nie ukrywał swoich zamiarów . Miałam jedynie wrażenie , że po drodze coś między nami zaiskrzyło , ale jak się okazało ,wrażenie było mylne :) miosotide - mnie również często zastanawiało to ,dlaczego ładuję się w taki układ. Tak naprawdę seks nie jest mi jakoś szczególnie potrzebny do szczęścia. Bardziej zależy mi na takiej psychicznej swerze znajomości z facetem - aby móc z nim porozmawiać, mieć w nim oparcie , poczucie bezpieczeństwa itd ,a seks powinien być dopełnieniem tego wszystkiego , taką wisienką na torcie. I tu jest właśnie paradoks, bo przecież takie dorywcze znajomości opierające się tylko na zbliżeniach fizycznych ,nigdy nie zapewniały mi tych psychicznych doznań , więc po co świadomie ładowałam się w takie układy ? Tego chyba nigdy nie zrozumiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naprawde przegralam zycie
kurde nie wiem pomyslalam ze to moze ten moj to ten sam co ten twoj i szok:P jakos tak mi s.pasowalo . oni wszyscy tacy sami:D ale miasto innneeee :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do miost ....
Dziewucho spelniasz wszystkie normy z postow wczesniej:) Zapatrzona , mimo ze on nie jest taki idiealny i boski w lozku, udajac dystans, mimo ze zaraz sie zakocha, zagubiona, a on trafil wlasnie teraz wlasnie tu na Ciebie..... Obawiam sie ze na poczatku to bedzie swietna przygoda ale potem nastana refleksje, poojawi sie chec 'posiadania go' na cos wiecej, uczucia, bedziesz tesknic, nachodzic, myslec..... bedzie Ci zle, gorzej, bedziesz wariowac, a on sie bedzie swietnie bawil, zyl sobie... podporzadkujesz pod niego cale zycie i cala siebie, bedziesz sobie wmawiac , ze jest ok, a jednoczesnie cierpiec niemilosiernie... Nie - nie chce straszyc, zniechecac... Bo sama w to weszlam.. ale wiedz, ze pakujesz sie w gowno.. i jesli masz choc troche wiecej odwagi, honoru i asertywnosci niz ktoras tu z nas, to prosze - nie wchodz w to.... mimo ze pociaga, bo nieznane, bo fajne, bo emocje, przygoda.... radze Ci:( Chyba, ze naprawde potrafisz na luzie, bez uczuciowo traktowac seksualne sprawy, relacje z facetem ktory Ci sie podoba. Chyba, ze wiesz,ze bedziesz w stanie sie szybko otrzasnac, gdy Cie zostawi. Chyba, ze masz w sobie mase dystansu, cierpliwosci............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas nie ma żadnych romantycznych kolacyjek, spotkań ma kawę, długich rozmów. Zresztą od początku znajomości widzieliśmy się cztery razy (nie licząc dnia poznania) z tego dwa razy na seks (za pierwszym razem nie bylo to zaplanowane, za drugim juz tak) Nie wiem jaki on jest na co dzień, jaki ma charakter, więc jak mogę zakochać się w człowieku, którego nie znam ? Wolę myśleć, że podchodzę do tego na chłodno, z dystansem, że też coś z tego mam...Bo jak jest naprawdę to nie wiem, jestem zagubiona jak dziecko we mgle...wiem tylko, że niesamowicie mnie do niego ciągnie i że robię sobie tym krzywdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kici kiiiici
miosotide , Ty już w to wpadłaś. Ja też gdy byłam umówiona ze "swoim" to drżałam w obawie , aby coś mu nie wypadło i w ostatniej chwili nie odwołał spotkania . Chciałam być dla niego piękna, wszystkie nowe rzeczy kupowałam pod jego kątem . Przed spotkaniem okupowałam łazienkę godzinami , a przecież jego interesowało tylko to ,co mam pod ubraniem. Jedyną rzeczą ,na którą zwracał uwagę,był mój głęboki dekolt - jeśli akurat zdecydowałam się założyć tak skrojoną bluzkę. Ja też na początku wmawiałam sobie, że podchodzę do tego na chłodno - i chyba przez jakiś czas faktycznie mi wisiał . Odezwał się , to się odezwał. Nie , to nie . Miałam swoje życie i świetnie się bawiłam. Ale wraz z każdym spotkaniem zaczęłam angażować się coraz bardziej , nad tym nie ma się władzy uwierz ! Jak wspominałam wcześniej, ja również byłam głucha na dobre rady i zapewne Ty również zrobisz po swojemu ,ale ktoś przedemną dobrze Ci radzi - jeśli masz w sobie na tyle odwagi , siły i honoru ,to uciekaj i nie wchodź jeszcze głębiej w taki układ ! To jest straszne gówno , które normalnego człowieka potrafi sprowadzić niemal na dno... Ja brnęłam w to dalej , bo ciągle łudziłam się , że może akurat się we mnie zakocha , że może jednak coś z tego będzie. Nie wyobrażałam sobie mu odmówić, inna sprawa ,że wraz z każdym spotkaniem odmówić jest coraz trudniej . Kurde , dziewczyny ! Nie miałam pojęcia , że jest nas aż tyle ! Ja byłam święcie przekonana, że jestem odosobnionym przypadkiem , który ma tak nasrane w głowie , że kolejny raz godzi się na takie traktowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się nie łudzę, że on się kiedyś we mnie zakocha. Po takich akcjach ciężko zmienić naszą relację w coś innego, fajnego... Zdaję sobie z tego sprawę. Jedynie on sam może mnie powstrzymać przed tym spotkaniem, odwołując je... Dziś już wybierałam perfumy pod niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wcale nie ma nas tak duzo
na palcach jednej - dwoch reki idzie policzyc te szmaty:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samsung1987
kici...kiciiii moje guru bo jako jedyna Ty tutaj chociaz probujesz walczyc z tym, bo wszystkie laski inne tutaj pogubily sie,za slabe sa, same robia sobie krzywde....ja ostatnio ostatnio widzialam swojego...goracz,bicie serca ale kamienna twarz,ignoruje go jak tylko moge teraz, nie chce miec z nim nic do czynienia.....kiedy ludzilam sie ze moze zostaniemy chociaz kumplami....w zyciu,to nigdy nie przejdzie,dlatego najlepiej sie odciac w ogole moja rada,znalezc sobie jakies hobby,zajecie najlepiej wsrod innych ludzi,jak najmniej siedzec samej bo mysli zabijaja pozdrawiam moje Guru i te Dobijajace sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samsung i kici tota samaOsoba
:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sobie nie robię żadnej krzywdy... już od dawna nie :D Poza tym wiecie, poczucie krzywdy jest bardzo subiektywne, myślę, że wiele z dziewczyn naprawdę BARDZO uzależnionych od facetów niedostępnych byłoby nieszczęśliwych w tzw. "normalnych" związkach. Jestem o tym przekonana :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kici kiiiici
No właśnie , jeszcze Karolcia była o krok od wdepnięcia w taką toksyczną relację ,ale zdołała się oprzeć :) Jeśli ja z tym "moim" miałabym normalny kontakt(nie przerywany kilkutygodniową ciszą), jeśli ostatnim razem nie potraktowałby mnie jak jakiejś gówniary , nie odniósłby się do mnie jak ostatni cham ,to pewnie spotykalibyśmy się nadal i pewnie w końcu do czegoś by doszło . Cóż, przeznaczenie zadecydowało o takim rozwoju wypadków , widocznie tak miało być . Gdy już emocje opadły i na chłodno przyjęłam to , że już nigdy więcej się z nim nie spotkam ,to z jednej strony żałuję ,że na sam koniec nie postąpiłam z nim nieco ostrzej. Na te jego chamskie teksty zareagowałam trochę sakrastycznie ,ale jednocześnie bez emocji . A chyba należała mu się porządna zj ebka ... ;-) ale już po fakcie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kici kiiiici
Masz rację Samsung ,żadne koleżeństwo po takim czymś nie wchodzi w grę . Ja nie umiałabym , nie po takim czymś ... Gdy spotkałam go dwa tygodnie temu na imprezie ,to miałam podobne objawy do Twoich - zrobiło mi się potwornie gorąco , serce biło jak oszalałe , ale również miałam kamienną twarz, niczego po sobie nie zdradziłam i ignorowałam go w momentami wręcz chamski sposób. A teraz, tak na wszelki wypadek, unikam miejsc, w których mogłabym go spotkać. Chcę się z tego zupełnie wyleczyć ,a jego widok każdorazowo burzy mój spokój ,który tak misternie w sobie wypracowuję....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biala_mewa
Nie wierze wlasnym oczom... Nie wiedzialam, ze ktos ma jeszcze takie uzaleznienie jak ja... Chyba z kazda z Was moge sie utozsamic... U mnie wyglada to tak... Znamy sie juz ponad dwa lata... Na poczatku spotykalismy sie tak bardzo "lajtowo". Jakies piwko, jakies kino- nic wielkiego. Dopiero sie przeprowadzil do miasta, w ktorym mieszkalam. Myslalam, ze szuka znajomych, ze nie patrzy na mnie jak na kobiete, ktora mu sie podoba. Sugerowalam sie generalnie tym, ze nie mielismy od poczatku takiego "stalego kontaktu". Okazalo sie po jakims czasie, ze bylo inaczej... Wtedy spotkal kobiete, ktora owinela sobie go wokol palca. Spotykali sie ponad rok, ja w tym czasie tez mialam kogos. Ciagle mielismy sporadyczny kontakt, mimo ze jego dziewczyna byla o mnie bardzo zazdrosna. Nie ukrywam, ze ciagle mialam go gdzies z tylu glowy... Rodzila sie miedzy nami ogromna chemia... Stalo sie tak, ze oboje sie rozstalismy ze swoimi partnerami. Byl pierwszym, ktory wiedzial. Byl osoba ktorej chcialam sie wygadac... Ktorej potrzebowalam. Zaprosil mnie na kawe. Nic wielkiego. Czasami On mnie odwiedzal, czasami ja jego. Jedak wtedy po chwili rozmowy doslownie sie na siebie rzucilismy... Takich dreszczy, takiego poziomu podniecenia i takiego sexu nie przezylam nigdy... Juz kilka razy sie to wydarzylo. Za kazdym razem jest sms po, a pozniej ta cisza, ktora az mnie rozrywa od srodka :( Strasznie mi na nim zalezy... Jak jestesmy razem daje mi tyle ciepla... Jest kochany... Cudowny. Wtedy czuje, ze jest taki moj... Niestety tylko na chwile. Nie wiem co sie z nim dzieje kiedy nie jestesmy razem... Nie wiem co czuje...Co sobie o tym wszystkim mysli... Gdzies tez sie ludze, ze moze sie jeszcze we mnie zakocha, ze moze zapragnie stowrzyc ze mna zwiazek... Tak bardzo nie chce go stracic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biala_mewa
To powinno byc nasze motto... Kochaj mężczyznę, który nazywa cię "ładną", a nie uważa za "sexy". Tego. który oddzwania, gdy odłożysz słuchawkę. Tego co nie śpi, aby zobaczyć cię śpiącą. Całuje twoje czoło. Który chce pokazać ci cały świat nawet gdy nie jesteś przyszykowana. Dla którego nie jest ważne czy stałaś się z biegiem lat grubsza czy chudsza. Który mówi: Co chciałabyś zjeść? -ja gotuję. Tego, co przed swoimi przyjaciółmi chwyta twoją dłoń. Czekaj na tego, który stale powtarza, ile dla niego znaczysz i jakim jest szczęściarzem mając ciebie. Tego, który swoim przyjaciołom przedstawia cie: To ona. Kochaj tego, który kocha ciebie i prawdopodobnie będzie kochał cię zawsze;))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie jest tak, ze bywal okres gdy te spotkania byly stricte seksualne, ale jak pomysle, ile "normalnych" rzeczy zrobilismy razem; tyle ksiazek omowionych, filmow obejrzanych, obiadow wspolnie ugotowanych, spacerow odbytych, dyskusji, jakies wyjscia gdzies, zwykle rozmowy, wspieranie; cala ta otoczka poza seksem nie byla mi obojetna.. Choc to wszystko na stopie kolezenskiej jakby. Teraz mam nieznane mi wczesniej poczucie tego dystansu, spokoju, i naprawde potrafie sie raz na czas z nim spotkac, pogadac, ale jak milczymy calymi dniami, to juz nie smece i nie jecze za nim jak dawniej... Nie placze po spotkaniach, nie obwiniam sie, nie chce niczego wiecej. Moze to chwilowe, moze "doroslam", a moze tez zauwazylam, ze nie on jeden sie na mnie slini, ze na nim swiat sie nie konczy, ze w zyciu bywaja wieksze problemy, ze po co obmyslac, skoro mozna korzystac, zyc, szalec.... Realizuje swoje marzenia i potrafie postawic na swoim (dawniej w ogole tego nie bylo...!!!!), on mnie jakby bardziej szanuje i jest wciaz przyjacielski i dzentelmenski.. Chyba tez mu ulzylo,ze przestalam go nachodzic, ze jest "normalnie". Przyznam , ze dawniej myslalam ze sama jedna daje sie tak traktowac, tzn seks bez zwiazku, zbyt emocjonalne podejscie, ta niepewnosc, anagazowanie sie mimo wszystko, ale rzeczywiscie --- jest nas wiecej.. choc o tym sie glosno nie mowi, do tego niechetnie ktos sie przyzna.. Nie wiem jakie sa JEGO motywy, moze tylko ten seks w milej atmosferze, ale i na to sie godze, i tego chce, bo tez mam z tego jakas " korzysc", tez sie fajnie bawie. Racjonalnie myslac, sama nie wiem, czy chcialabym z nim zwiazku..z kims kto mial tyle kobiet przede mna i kto jest tak "niepewny". Czy w ogole chce sie powazniej wiazac; mam plany karierowe dosc aprobujace teraz a i mloda jestem;) Pewnie gdybym miala wybierac, drugi raz zrobilabym to samo - weszlabym w taka znajomosc, wbrew wszystkiemu, choc.. sa plusy i sa minusy takich ukladow...... Ale poki co zyje i - o dziwo! nie narzekam.. :) :) Jest OK.. I to tyle luznych chaotycznych mysli..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×