Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wahacz

Wątpliwości

Polecane posty

Gość wahacz

Mam spory problem: Moja zona przyznała się do romansu, postanowiła odejść. Zgodziłem się. Zostawiła wszystko, wspólne mieszkanie, meble itp. Opiekę nad córka zostawiła dla mnie - dziecko jest bardziej zżyte ze mną. Regularnie płaci na jej utrzymanie i uczestniczy w jej wychowaniu. Zdecydowałem się na rozwód. Na rozprawie postanowiliśmy dać sobie jeszcze raz szansę. Niestety w ciągu tygodnia pokłóciliśmy się, a w sumie to ja wykrzyczałem m swój ból, bo wydawało mi się że nasze stosunki nie zmieniają się. Ponownie się rozstaliśmy. Postanowiłem poszukać sobie kogoś. Żona - tak deklarowała, nie związała się jednak z nowym partnerem. mieszkała samotnie. Po paru miesiącach poprosiła o kolejną próbę - po tym jak powiedziałem jej że się zakochałem (ze wzajemnością jak sądzę). Powiedziałem że nie, a później że nie wiem. Ona płacze prawie przy każdej rozmowie i wiem że nie jest jej lekko, a ja wciąż mam wątpliwości co do słuszności decyzji. Moja dziewczyna jest sporo ode mnie młodsza (12 lat) - to napawa mnie lękiem o przyszłość, nie wiem też czy romans żony nie powtórzy się, bo sytuacja na przestrzeni 7 lat powtórzyła się 3krotnie- choć nigdy nie doszło do wyprowadzki i rozprawy rozwodowej. Pomijam już moje uczucia bo na szali mam równoważące się - poczucie winy za chęć rozwiązania małżeństwa i krzywdę dziecka i moje uczucie dla nowej kobiety oraz przeświadczenie, że złamię jej serce moim odejściem, choć może nasze uczucie okaże się tylko czasową namiętnością i wzajemnym zauroczeniem. Był ktoś już w podobnej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Mi Mi
Jeżeli uważasz, że wolisz, aby żona cię w kółko raniła, a teraz wróciła, bo nie ułożyło się jej z kochankiem, to twoja sprawa. Chyba w twoje sytuacji żona niestabilna emocjonalnie zawsze będzie dla ciebie ciężarem, więc poszukaj sobie może nowej, trochę młodszej i wszystko się jakoś ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomyślże człowieku o dziecku i stwórz mu w końcu stabilny dom! A nie z mamuśką wpadającą i wypadającą, bo wam się odwidzi co chwilę. A w dodatku, jeśli nie jesteś pewien wygaśnięcia uczucia do żony, to po jaką cholerę zawracasz w głowie kolejnej kobiecie??? Bo młodsza, to poczeka, aż się zdecydujesz, co w końcu i z kim robić??? Dorośnij chłopie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KOBIETA 30
Witaj.Ja obecnie jestem z rozwodnikiem nie mieli dzieci ale jego eks zachowywala sie podobnie jak twoja żona.Jestesmy razem od półtora roku a jego eks raz na jakis czas daje mu sygnały ze chce wrócic i byc z nim jak dawniej.Wiem ze kiedys próbowali kilkakrotnie i nie wyszło.Jezeli pojawia sie zdrada ona zazwyczaj sie powtórzy, a skoro zostawila Tobie dziecko to tez świadczy o jej niedojrzałosci emocjonalnej Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
pytanie brzmi czego ty chcesz jako FACET, a nie jako OJCIEC? kochasz ją mimo wszystko, czy uważasz za dziwkę, bo o wybaczeniu i zapomnieniu o przeszłości nic tu nie ma? źle się stało, że nic konstruktywnego nie zrobiliście za pierwszym podejściem, trzeba było spróbować terapii małżańskiej, bo wasz związek jest chwiejny i bez rozwiązania tego problemu nic z niego nie wyjdzie. żona odchodziła 3 krotnie, więc albo sama nie wie czego chce, albo kleicie zażarcie rozbite skorupy klejem roślinnym i tak nic z tego nie będzie. poczucie winy za rozpad rodziny nie może być jedynym powodem, dla którego ludzie są razem. Ludzie powinni się rozwodzić dla SIEBIE (kiedy czują że lepiej będzie samemu niż z nią/nim), a nie dla nowego partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeżeeeli
jeżeli pozostała ci iskra uczucia do żony a ona też widzi w was sens....to warto dać szansę i uzdrowić małżenstwo, a iskierkę rozpalić ale podejść do tego kompleksowo teraz oboje macie zdradę na sumieniu...i faktycznie związek z kochanką o tyle lat młodszą raczej nie ma dobrych perspektyw, to wielkie ryzyko no i dla dziecka lepiej być z prawdziwą matką niż z macochą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyujhtr5yr54
sama jestes macocha;)) co to za matka zdzira i tyle;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeżeeeli - znalazła się profesjonalistka od związków. Nie znasz stosunków nowej partnerki z dzieckiem, to skąd wiesz, że matka - latawiec lepsza?? I kto powiedział, że różnica wieku źle wpływa na związek??? Nie znasz życia, kobieto :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeżeeeli
aż za dobrze znam życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeżeeeli
w dłuższym okresie czasu znaczna różnica wieku ma destrukcyjne działanie na każdy związek, niestety ofiarą będzie ten starszy znacznie partner a macocha dla dziecka zwykle okazuje się właśnie macochą (jak w złych bajkach niestety) a ta jego żona mimo wszystko chyba wygląda na dobrą matkę kochającą swoje dziecko zawsze jest szansa że w końcu dojrzała emocjonalnie po popełnionych błędach............co nie jest pewnikiem skoro przy pierwszym powrocie zamiast wyjaśnić i wysłuchać wyrzuty...to strzeliła focha i poszła....wolałaby pewnie aby tematu nie poruszać tak jakby się nic nie stało...a przecież się stało...i trzeba taki temat przerobić i ponieść konsekwencje ...aby naprawić i odbudować niemniej każde małżeństwo jest do uratowania łatwizną jest szukanie rozwiązania w nowym związku z nową kobietą, z którą też będzie szaro i nudno po latach, a może wręcz beznadziejnie przy znacznej różnicy wieku, to wielkie ryzyko dla tego faceta i jego dziecka zresztą ta kochanka po latach też będzie nieszczęśliwa i wściekła że zmarnowała sobie życie przy starym facecie i obcym dziecku tak to juz jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeżeeeli - absolutnie się z Tobą nie zgadzam. Różnica wieku nie jest najważniejszym czynnikiem na pełny miłości i szacunku związek. A wątek macochy - stereotyp. Gdzie tu widzisz kochającą matkę??? W tej chlipającej w telefon latawicy??? No wybacz... Facet chyba nie jest najmłodszy i ma prawo do ułożenia sobie życia na nowo, jeszcze zdąży. Tylko musi się wyrwać z tego toksycznego małżeństwa i to jak najszybciej. Nie widzę tu ani jednej przesłanki do uratowania małżeństwa. Ale to moje zdanie tylko. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest mnóstwo ludzi, którzy nie dorośli do małżeństwa. Ostatnio coraz więcej widzi się również tych, którzy nie dorośli do rozwodu :classic_cool:. Przecież rozwodu nie kupuje sie w kiosku! Dorastaliście do tej decyzji i podjęliście ją! Nie ma chyba nic bardziej żałosnego jak kilkukrotne powracanie do ex małżonnki, która na dodatek zdradzała! Ludzie, weźcie się w garść! Trochę szacunku dla siebie samego! Przecież ten wątek można by nazwać "rozterki nieudacznika" :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Święte słowa, Joozek !!!! Szkoda, że nie trafiają do większości tych żałosnych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wahacz
Do Joozka i EEEEtam: Nie wiem jakie macie życiowe doświadczenie aby wypowiadać swoje autorytarne sądy - sądząc po wypowiedziach wasze życie jest pasmem sukcesów, a swe wpisy na forum umieszczacie dla życiowych nieudaczników po to aby ich oświecić prawdą objawioną która jedynie wam jest dana.. Zauważcie jedną rzecz: Nie pytałem o radę - nie oczekuję jej - pytałem o życiowe doświadczenia osób które były w podobnej sytuacji i jak one sobie poradziły. Joozek, jak Ty wyobrażasz sobie taką "żałosną" sytuację gdy dziecko widząc płaczącą mamę pyta, kiedy do nas wróci, gdy z nienawiścią zwraca się do mnie dlaczego mam kogoś innego a nie mamę? Gdy nowa towarzyszka jest lub będzie świadkiem takich wydarzeń, a miała nadzieję na własne, szczęśliwe wspólne życie, bez wtrącania się byłej żony we wspólne życie-często nawet mimowolnego, co jest przecież jest nieuniknione ze względu na konieczność kontaktu z dzieckiem - chyba nie zrobisz krzywdy własnemu dziecku ograniczając mu widzenia z matką?! Oglądałeś "Tato"? Może mam organizować widzenia przez szparę w drzwiach co? Chodzi mi o to aby nie fundować młodziutkiej dziewczynie takiego piekiełka, bo przecież nie można kierować się w życiu tylko własnym dobrem, jeśli chcę stworzyć szczęśliwy związek to obie strony muszą być w nim usatysfakcjonowane. Mogę się jedynie winić za krótkowzroczność, bo gdy nawiązałem swoją znajomość, żona była szczęśliwa ze swoim "przyjacielem" i wydawało mi się, że wszystko między nami zakończone.. Co do poruszanych zdrad - była to ta sama osoba a nie za każdym razem inna - i tak jak napisałem nigdy nie skończyło się na wspólnym życiu, aż do ostatniej próby.. Oczywiście jest pytanie jak mogłem zapomnieć zdradę - nie zapomniałem - jest to we mnie, ale cóż mogę z tym żyć, może to kwestia psychiki - nie roztrząsam tego, bo nic mi to nie da. Mogę więc teraz próbować coś lepić z tego co zostało, bądź zacząć od nowa, ze sporą szansą że ukochanej przecież osobie zrujnuję życie - dokładnie tak jak napisała JEŻEEELI.. Więc proszę, jeśli nie przeżyliście podobnej sytuacji, nie zabierajcie głosu, bo nie dla was był ten wątek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Joozek, jak Ty wyobrażasz sobie taką \"żałosną\" sytuację gdy dziecko widząc płaczącą mamę pyta, kiedy do nas wróci, gdy z nienawiścią zwraca się do mnie dlaczego mam kogoś innego a nie mamę? \" Aaaaa! Teraz kolega o tym wspomina? Jak się ma dzieci, to one pierwsze powinny być zapoznane i ułożone z czekającą ich sytuacją. Ja osobiście nigdy nie związałbym się \"najpierw\" z osobą, z którą nie zapoznało i zżyło się dziecko. Tu poprostu kolejność spraw została pomieszana. Dziecko tęskni za matką? A matka go nie chciała... Dziiiiwneee. Jakim cudem przeszliście RODK? Żaden sąd w Polsce nie da dzici ojcu, jeśli nie \"odda ich\" matka. Zatem na powyższe pytanie odpowiem pytaniem: \"a czemu dziecko nie zostało w żaden sposób przygotowane do nowej sytuacji a wręcz jest jej ofiarą???\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dorośnij człowieku i zamiast mieć wieczne wątpliwości zrób coś w końcu ze swoim życiem. Kochasz żonę (bo na to wygląda) - to niech wróci i nie tłumacz się, że to dla dobra dziecka. Nie widzisz nowej partnerki w roli żony i matki swojej córki - natychmiast zakończ ten związek. Mieszasz i krzywdzisz młodą dziewczynę, nie widzisz tego????!!!! Czy ona w ogole wie, jaki z Ciebie wahacz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ta dziewczyna
jeszcze bardzo młoda, i związek z nią krótki więc to tylko zauroczenie a nie miłość, szybko minie i ona będzie zadowolona że się rozstaliście a jeżeli taka młoda to nie wie w co się pakuje Jeżeli się z nią zwiążesz to ona może nie udźwignąć ciężaru obecności twojej córki w twoim życiu i wszystkich problemów z tym związanych, nie udźwignąć obciążeń finansowych dla córki bo to odpływ gotówki dla niej, może po jakimś czasie gdy zauroczenie minie i ty spowszedniejesz, zacznie zauważać że ma dla niej znaczenie twój wiek, będzie widzieć innych młodszych facetów....i będzie nieszczęśliwa...a ty tym bardziej będziesz nieszczęśliwy...a najgorzej na tym wyjdzie twoja córka która już cierpi i nie akceptuje tej kobiety. Ryzyko jest duże. Znam faceta 40-latka , ożenił się po rozwodzie z dziewczyną 26 -letnią (żona go zostawiła dla innego i zabrała 3 dzieci, z którymi się tylko on spotyka), w nowym małżeństwie jest teraz roczny synek, a ta młoda druga żona teraz opuściła go zabierając maleństwo, twierdzi że nadal go kocha ale...i tu wymyśla tysiące argumentów w tym też religijnych, ale nie chce z nim być, życie ją przerosło, tylko dziecka szkoda, a facet bardzo zrozpaczony, po raz drugi przeżywa porzucenie i utratę dzieci. Samo życie. To są twoje decyzje, nikt za ciebie ich nie podejmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pikafa
ja byłam w takiej sytuacji,ale z tej drugiej strony.Wracałam 3 razy.ZA CZWARTYM sama wystąpiłam o rozwód.Dlaczego wracałam?Bo nie udało mi się życia ułożyć,a nie miałam dokąd pójść.Teraz walczymy w sądzie o dziecko.JA mam kogoś,mąż ma kogoś.Życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pikafa - świetna wypowiedź jak do tego wątku 🌼 Dużo upraszcza i wiele wyjaśnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pikafa
szczera aż do bólu.Napisałam to,bo wiem z własnego doświadczenia,że jak ktoś raz odejdzie,zrobi to znowu.Dziś żałuję,że od razu nie wzięłam rozwodu,oboje szarpaliśmy się tyle lat.Byliśmy młodzi,a rodzina się wpier...żeby rozwodu nie brać,bo ślub kościelny,bo dziecko jest.Sklejaliśmy to na siłę.Po co?Dziecko teraz starsze,więcej rozumie,bardziej cierpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wahacz
Dziękuję Melni111 i Pikafo za wypowiedzi. O takie wypowiedzi właśnie prosiłem. Ponownie do Joozka i EEEEtam - zawsze musicie mieć ostatnie zdanie prawda - nie pytani i nieproszeni, bez doświadczeń i wiedzy psychologicznej? Posłuchajcie się: EEEEtam: "Pomyślże człowieku o dziecku i stwórz mu w końcu stabilny dom! A nie z mamuśką wpadającą i wypadającą, bo wam się odwidzi co chwilę." "...tylko musi się wyrwać z tego toksycznego małżeństwa i to jak najszybciej. Nie widzę tu ani jednej przesłanki do uratowania małżeństwa." A potem... "Dorośnij człowieku i zamiast mieć wieczne wątpliwości zrób coś w końcu ze swoim życiem. Kochasz żonę (bo na to wygląda) - to niech wróci i nie tłumacz się, że to dla dobra dziecka." Cóż za piękne wzajemnie wykluczające się rady.. Joozek: A koto Ci powiedział że córka nie została zapoznana z sytuacją? Czemu sądzisz, że nie zna i nie lubi mojej dziewczyny? Tyle tylko, że to nie matka - bo matkę kocha się nie za to co robi, a za to że jest matką. I zapewniam Cię, że zanim podjąłem jakiekolwiek próby budowania nowego związku, 10 miesięcy spędziłem z dzieckiem żyjąc samotnie. Więc proszę was po raz kolejny: nie odzywajcie się nie proszeni - bo naprawdę macie niewiele do powiedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Autorze Nie jestem Matką, nie jestem Matką Dlatego wiele z tego co napiszę nie jest poparte życiowym doświadczeniem. Jestem związana z mężczyzną w analogicznej do Twojej sytuacji. Sama wyrosłam w jeszcze bardziej patologicznym domu, i uwaga nie chodzi tu o bicie czy alkohol, z czym większość wiąże patologię. Chcę Ci powiedzieć jak mi jest w tym związku, który nazwę od razu po imieniu, zeby nie było wątpliwości : JEST CIĘŻKI Tak jest ciężko już teraz Tak widzę konflikty na mnożących się jak grzyby po deszczu płaszczyznach Tak jestem świadoma istnienia 3 dzieci, Tak wiem że ten mężczyzna kiedyś kochał swoja żonę Tak wiem że teraz sprawa toczy się na ostrzu noża i mało w tym jest dla mnie miejsca Tak, tak jest duuużo starszy ode mnie Tak zawsze będzie miał przeszłość i będzie rosła razem z Jego dziećmi Tak Tak Tak dla wielu zarzutów, że żadna to przyszłość, żadne perspektywy, problemy finansowe, możliwe że ciągłe zgrzyty, że może Jego dzieci mnie będą nienawidzić, a ja zawsze będę się czuła niedowartościowana i w cieniu Jego dzieci... TAK Ale jeśli jesteś człowiekiem, kobietą lub mężczyzną, o otwartym umyśle, wielkim sercu i głębokiej duszy, wiesz jedno: cokolwiek się stanie wniesie to w Twoje życie bogactwo, nowe doświadczenia, nowe znajomości i czegoś nauczy... Nie martw sie z tę dziewczynę. Twoje wątpliwości moim zdaniem świadczą o tym że masz dobre serce. W Twojej sytuacji ciężko jest nie mieć wątpliwości. Ale też pamiętaj o czymś niezwykle prostym: każdy jest jednostką, każdy w pewnym sensie jest sam, każdy choć czasem nie ma wpływu na to jaki go los spotyka ( byłam kiedyś dzieckiem, dziś kocham mężczyznę, który cierpi bo spotyka jego dzieci dramat ), każdy może udźwignąć to co go spotyka, jeśli przyjmie z tego to co dobre go spotyka. Tak więc, byłabym kompletną idiotką gdybym mówiła Ci co masz robić, ale bądź pewien, że zarówno kobieta którą pokochałeś, jak i Twoja córka, zapewne także żona, to wspaniali ludzie, i na pewno znajda sposób żeby iść do przodu. Idealistka? Filozofka? Wygodnicka? Dziecko?? Nie pasuje to chyba do mnie. Ale każdego dnia zdobywam coś dla siebie. A trudności w życiu, tak naprawdę mobilizują nas do szukania rozwiązań, sięgania do pokładów siebie, których dotąd w sobie nie znaliśmy. Czy nie o to chodzi żeby się rozwijać i codziennie lepiej rozumieć świat, żyć bardziej w pełni ? Życzę Ci szczęścia. Dużo szczęścia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wahacz - no sorry, to publiczne forum i każdy ma prawo się wypowiedzieć NIEPYTANY. Jak Ci przeszkadza, to po co zabrałeś głos? I czytaj ze zrozumieniem. Ja już nie będę się powtarzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wahacz
chciałbym dopisać epilog: Ostatecznie wybrałem nowe życie.. Wybranka mojego serca wystraszyła się presji swej rodziny i nieuniknionych spotkań z moją eks i o jakimś czasie ładnie przeprosiła, że nie jest w stanie podjąć wyzwania :). Z kolei żona stwierdziła, że podjęła wiążącą ją decyzję i wróciła do swojego partnera :P. Wniosek: cokolwiek się zrobi, będzie źle -nie wierzę już, że kiedykolwiek uda mi się być szczęśliwy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ixiaaaaaa
współczuje nie załamuj rąk, jeszcze się wszystko ułozy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najlepsze rozwiązania, jakie mogło ci się zdarzyć. Ucz się na własnych błędach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewrf
A to niby źle że pozbyłeś się obu jeśli żadna nie była godna zaufania??? Ty teraz popracuj nad swoja samooceną bo na razie zbyt uzależniona ona jest od obecności kobiet w twoim życiu. Wyjedź gdzieś, zajmij się czymś ciekawym a fajna kobieta też się znajdzie. Póki co, nie musisz łapać jakiejkolwiek na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×