czy rodzice powinni płacić za wagary dzieci?

TVN włąśnie robi telesondę jw. Ciekawe, wczoraj o zakazie bicia, bezstresowe wychowanie, no i fajnie! coraz więcej batów na rodziców-degeneratów! To może od razu jak kobieta zgłosi się w ciazy do lekarza wysyłać ją do aresztu - tak prewencyjnie?

Gdyby system miał się upowszechnić i wejść do każdej szkoły, także podstawówek w trudnych dzielnicach wielu miast, to ze względu na nieściągalność opłat należałoby system zmodyfikować. Dobrym pomysłem byłyby kary cielesne dla rodziców. Myślę, że każdy syn zmięknie i przestanie wagarować, gdy jego matkę - na porannym szkolnym apelu - woźny z wuefistą i ochroniarzem obnażą od pasa w górę, zaciągną pod drabinki, skrępują i solidnie wybatożą. Niech gówniarz wie, że PAŃSTWOWA SZKOŁA to nie przelewki! A i matka szybko nie zapomni, że istnieje obowiązek szkolny

...nie mozna odbierac dzieciom dziecinstwa...czasem im wiecej sie czegos zabrania tym gorzej sie na tym wychodzi ;)

przecież jest takie coś że ileś tam dziecko nie chodzi to sprawa do sądu kurator (albo i nie) i kara 5tys

Gdyby jeszcze uczeń mógł zadecydować, co go interesuje i na te lekcje chodzić - jak na studiach: obowiązkowa podstawa programowa i dobór przedmiotów, które się przydadzą. Profile klas tego nie załatwią - myśmy w maturalnej klasie matematyczno-fizycznej mieli 3 lekcje historii tygodniowo, a więc więcej niż fizyki! Nie muszę też chyba dowodzić, że tłumaczenie: "Każdy powinien mieć elementarną wiedzę ogólną z każdej dziedziny" również niewiele wnosi, bo reakcje chemiczne czy historia muzyki po prostu wylatują z głowy. Stwierdzenie, że uczniowi może się 5 razy odmienić i wtedy będzie żałował dokonanego wyboru, również mnie nie przekonuje, skoro po marnych raczej 5 semestrach biologii (w 4-letnim liceum, dodam) byłam w stanie samodzielnie przygotować się do egzaminu wstępnego z tego przedmiotu i zdać go śpiewająco...

Gdyby jeszcze chodzenie do szkoły miało sens... Mój polonista zwykł mawiać: "Wielu z was więcej by się nauczyło, gdyby do szkoły nie chodziło." I faktycznie, często towarzyszyło mi w szkole poczucie tracenia czasu, który mogłabym o wiele owocniej wykorzystać samodzielnie. Niestety chodziłam do ekskluzywnego LO, gdzie nas dobrze pilnowano :( Wystarczyła w mojej klasie jedna nieusprawiedliwiona nieobecność, żeby mieć obniżone zachowanie, a fałszować zwolnień nie miałam zamiaru - ani razu przez całą podstawówkę i liceum nie byłam na wagarach...

To szkoła powinna płacić rodzicom za wagary dzieci. Skoro jest obowiązek szkolny, to szkoła powinna realizować ten obowiązek. Skoro nie potrafi skutecznie realizować tego obowiązku to powinna oddać rodzicom pieniądze, które w ramach bonu oświatowego zostały przekazane w subwencji oświatowej na ich dziecko. Nie może być tak, że pieniądze idą a dziecko z nich nie korzysta!

Dwie scenki z dzisiaj - z Poznania. 1. Oczekuję na tramwaj. Na przystanku dwoje młodych ludzi - chłopak i dziewczyna. Na oko gimnazjum, bo z twarzy wyglądali bardzo młodo, a i głos młodzieńca wskazywał, że jest młody. Tylko nie mieli żadnych plecaków, ona tylko jakąś małą torebeczkę, a przecież już się chyba lekcje odbywają? Opierają się o ściankę kiosku. Całują się namiętnie przez dłuższą chwilę. Ona trzyma w dłoni zapalonego papierosa. Za jakiś czas on zwraca się do niej "ty kurwo jebana". Gdzie szacunek do niewiast? 2. Wsiadam do tramwaju. W środku dwie dziewczyny o ufarbowanych na blond włosach. Gimnazjum, bo rozmawiały o szkole. Jedna trzyma buteleczkę od lakieru do paznokci, druga paznokcie maluje na wściekle różowy kolor. W całym wagonie czuć zapach lakieru... Typowych plecaków również brak, tylko jakaś mała torebeczka u jednej. Ja bym się wstydziła pójść do szkoły z pomalowanymi paznokciami i oczami, nawet w liceum nie malowałam paznokci i oczu.

O tempora o mores- ale teraz są inne czasy.. sama też nie chodze z plecakiem tylko torebka :)

Polaka to fajna kraj. Same wariaty rządzą :D:D NIedawno chcieli wprowadzić obowiążkowe ubezpieczenie OC dla rowerzystów. Jakby taki paskudny leszczyk z 1 klasy postawówki jechał bez OC. to Policja wlepiłaby mu mandat i punkty karne. Pomysł chyba był dlatego, że w służbie zdrowia jak zwykle zabeakło pieniędzy. A na mój mały rozumek, to one znaczy te piniędze, to one są, ale na prywatnych kontach. Ciekawe.... Jak na skrzyżowaniu były zepsute światła i kierowcy się zatrzymali, a ja przechodziłem przez pasy, to jeden debil wyprzedził innych wdeptująć gaz na maksa i o mało mnie nie przejechał. Na szczęście zdąrzyłem odepchnąć się od niego ręką i cofnąć do tyłu. Taki bandyta drogowy za usiłowanie morderstwa dostałby od drogówki mandat 100 -200 za wykroczenie, a dzieciaka na wagarach, który jedynie sobie szkodzi chcą karać mandatem do 5000 zł. To jest Polska - największy otwarty zakład psychiatryczny na świecie.

Uwazam, ze to bardzo dobry pomysl. W UK jest to praktykowane od kilku lat i zadne dziecko nawet o wagarach nie mysli, a rodzice przynajmniej pilnuja tego, zeby dziecko do szkoly poszlo, a nie szwendalo sie po miescie z papierosem. Ja popieram w 100%.