Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pogrążam się...........

pogrążam się .........................

Polecane posty

Gość pogrążam się...........

Wczoraj znów zahaczylismy o "drażlwy temat" wspólnego mieszkania. Efekty takie , jak zwykle. Powiedziałam, że już ne wierzę w to, że razem zamieszkamy. Obraził się, że to niby ja zawiniłam, bo jak smiem mu takie rzeczy mówić, skoro on tak bardzo mówi, że przecież kiedys bedzie chciał. I czuję się idiotycznie: z jednej strony, że wygląda na to, że sie proszę , z drugiej, że zepsułam mu humor, a przecież mogliśmy urwać temat i wtedy nie byłoby problemu wcale. Nie wiedziałam, że rozmowy po 6 latach razem, są takie trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooooooooooooonnnnnnnnnnnaaaaa
nie spiesz sie do tego by z nim zamieszkac...na poczatku zawsze jest cudownie ale poczekaj pol roku ;] wszystkiego ci sie odechce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogrążam się...........
spiesz, nie spiesz........... żeby to było takie proste, to mieszkanie razem, ale to jest co najmniej tak trudne do zrealizowania, jak misja na marsa. A ogólnie to boli mnie, że on nie wykazuje żadnych chęci, żadnych zamiarów ani poczynań co do tego - czy az tak trudno jest złożyć dokumenty w kilku okolicznych spółdzielniach w gminie? Ja potrafiłam, a on........... twierdzi, że na stronce nie ma wzoru wniosku, więc co on ma mi biedny teraz na t poradzić............. Poza tym on chce używać życia, skończyć studia, któych jeszcze nei zaczął, zarabiać kupę forsy, itp. A ja mam wrażenie , że jestem na szarym końcu o ile w ogóle jego listy planów marzeń i życzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogrążam się...........
i twierdzi, że to wszystko " robi" dla nas, żebysmy mieli się w życiu lepiej. Tylko to "robi", ogranicza się do braku jakiegokolwiek działania i narzekania na wszystko dookola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coala pohiszpanski
6 lat jestesci razem i wciaz mieszkacie oddzilenie!!!!! laska, zbieraj dupe w troki i szukaj sobie nowego faceta!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znam to O wspólnym mieszkaniu już w ogóle nie rozmawiam, bo szkoda nerwów. On coś ciagle \"robi\", oczywiście dla nas... ech... daj se spokój, on się nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogrążam się...........
6 lat i jeszcze pewnie jakieś następne 5 o ile w ogole będziemy kiedys mieszkać razem. Ja juz w to nie wierzę. Chciałabym , żeby ktoś mi napisał, że będzie dobrze, że jeszce te kilka lat jakoś przemeczymy, że on rzeczywiście nie chce, byśmy kiedys " musieli się żenić z przymusu na szybko " ( choć o ślubie to ja nawet nie mysle, jakos niepotrzebne mi to do szczescia ) , bo wszystko zorganizuje on jak juz się " ustawi " ( to mi tez potrzebne jak dziura w płocie to ustawianie- mamy tyle, że spokojnie moglibysmy wyżyć, może bez luksusów, ale razem.) Tylko, że coraz bardziej czuję, że to tylko ściema, byleby nic od niego nie oczekiwać. Kilka słów , że razem, razem, a tak napradę, to każdy sobie radzi sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogrążam się...........
kolizja - a ty dałąś sobie spokój ??????????????? To nie jest takie łatwe, bo człowiek się angażuje.... A on ma problem, gdy na tym durnym portalu na jego profilu przy jego zdjęciu ktoś napisze komentarz pytając, gdzie ja jestem ? I nazywając mnie np. jego połówką, ukochaną etc. Sobie wyraźnie nie życzy ......... ( mojego zdjęcia w swojej " galeri" nie posiada - i vice versa, jeszcze by sie pogniewał ) .Czuję, że to nei tak powinno byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
a na co on własciwie czeka? ale tak konkretnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogrążam się...........
nie wiem, twierdzi, że musi skończyć studia, dorobić się, znależć lepszą pracę ( ale też " na razie nie będzie się ze swojej pracy zwalniał i szukał czegos innego, bo tu weekendy ma wolne i inne przywileje ) . Tylko jak on to osiągnie to miną kolejne 3 lata. Nie wiem, na co on czeka, w każdym bądz razie niczego mi nie obiecuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
Twoje cele są inne niż jego rozmijacie się w planach i oczekiwaniach Twoja decyzja co zrobisz - zostajesz w stałym satus quo i smęcisz, albo szukasz kogoś o takich samych planach co ty :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogrążam się...........
tylko, że teraz to on się do mnie nei odzywa drugi dzień, bo to on jest obrażony, że za dużo od niego wymagam, że ubzdurało mi się coś ponad jego możliwości i że to on jest teraz pokrzywdzony, bo powiedziałam mu, to co naprawdę czuję. Teraz ja jestem winna, bo nie widzę, jak on sie bardzo stara ...............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mogę sobie tak całkiem dać spokoju bo mamy dziecko... A raczej ja mam, bo on się \"dorabia\" i \"zapewnia nam przyszłość\", czyli siedzi na tyłku, coś tam podłubie i generalnie marudzi. Po prostu mu wygodnie, choć on zapewnia że tej wygody bynajmniej nie odczuwa. No, kanał.. Rzuć go, bo będzie tylko gorzej. Ja już straciłam nadzieję, żyję po swojemu, syn go osądzi... Nic na siłę. Jest takie powiedzenie: chcieć to móc. Gdyby chciał z tobą mieszkać, to by mieszkał. Zwłaszcza po 6 latach. I tak dalej, dopowiedz sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogrążam się...........
właśnie to sobie dopowiadam. a właściwie zaczynam sobie boleśnie zdawac sprawę z tego, że jemu sie nie chce. A jeśli chodzi o dziecko - mój tak się panicznie boi, że mogłabym zajść w ciążę, i musiałby się ze mną pod presją jego rodziny ożenić, jakby dla neigo był to osobisty koniec świata. A przecież no, po tylu latach nie powinien już się tego aż tak bać.... Tym bardziej, że jak mówię, ślub jest mi potrzebny jak dziura w moście. Z tym już zdążyłam sie oswoić, że tego nie doczekam, i nawet mi to nie przeszkadza już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No widzisz, schodzisz ze swoich oczekiwań coraz bardziej. Ślub nie, mieszkanie nie, dziecko nie, spotkania niezbyt itd. To się nazywa jednostrony kompromis, czyli po prostu danie się urobić i unieszczęśliwić... Za co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogrążam się...........
Nie wiem za co, za jakieś widmo ewentualnego " kiedyś", gdy nie będziemy mieć tylko " marnego " 2500 na dwóch ................... Wiesz, kiedys mówił, że jak będzie stała praca - obydwoje mamy stałą pracę, stałe umowy, bez ściemniania ............. No to mu się zamarzyło : studia . Ok. Ja już mam rok za sobą, on ciągle ma zamiar zacząć. Teraz jest natępny cel: lepsza kasa i lepsza praca, której jednak na razie nie chce zmieniać. I tak będzie w kółko, ciągle będzie za mało pieniędzy i chęci przede wsztystkim. I dopóki siedze cicho i się nie odzywam na żadne tematy z gatunku drażliwych, jest dobrze. Gorzej, jak chociażby wspomnę, że chcę z nim mieszkać. Wtedy jak otwarcie puszki pandory............. Nie wiem, myślę, czy nie pogadać z jego siostrą. Ona może mniej więcej mi powie, czy on mnie wg niej poważnie traktuje, czy on coś w domu wspomina o jakichś planach......... Jak to wszystko wygląda z ich strony....... Ale nie chcę tez nikogo w ten dziwny konflikt mieszać, bo powinniśmy sami wiedzieć czego chcemy chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×