Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Umita

Chyba mi się związek sypie...

Polecane posty

Gość Umita

Czuję się nieszczęśliwa. Niby wszystko dobrze, spotykamy się często, spędzamy razem weekendy, sporo gadamy przez telefon, ale jest zupełnie inaczej niż kiedyś. Na początku mieliśmy konkretne plany, lubiliśmy sobie wspólnie "pomarzyć", np. o tym gdzie i jak będziemy wspólnie mieszkać, o wspólnych dzieciach, podróżach, ślubie itp. Mówiliśmy sobie o tym, ile dla siebie znaczymy, ogólnie rozmawialiśmy o uczuciach. Teraz jedyne tematy naszych rozmów to nasze wspólne hobby, wydarzenia dnia codziennego itp. Nic głębszego, dotyczącego naszych uczuć, przyszłości itp. O ślubie zero gadania, mimo że najwyższy czas na jakieś konkretne deklaracje (rodzina dopytuje, jesteśmy razem już dość długo). Boli mnie to, czuję się niepewnie. Nie dostaję od niego już tyle czułości co wcześniej, nie pamiętam kiedy ostatnio usłyszałam od niego komplement, czy dostałam kwiaty. Chciałabym wiedzieć, dokąd ten związek zmierza, bo myślę już o założeniu rodziny, urodzeniu dziecka. Jeżeli on nie wiąże ze mną takich planów, to powinniśmy to zakończyć i szukać szczęścia gdzie indziej... Z drugiej strony, jestem do niego bardzo przywiązana, kocham go. On też często mi mówi, że mnie kocha... Nie chcę też wyjść na desperatkę i szantażystkę, stawiając warunki: "albo oświadczyny i ślub, albo odchodzę"... Doradźcie coś :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Umita
Chciałabym żeby to on był moim mężem i ojcem moich dzieci... ale jeśli to niemożliwe, to przecież potrzebuję czasu aby poznać kogoś nowego itp. A trzydziecha się zbliża... No głupia jestem ale po prostu nie wiem jak się delikatnie zabrać do takiej poważnej rozmowy, i rozkminić jego zamiary i uczucia co do mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klusklapluska
I tak tego nie zrobisz. Ale najlepsza rada byloby wydrukowanie tego postu i pokazanie go partnerowi. Tylko szczera rozmowa moze pomoc i nie ma nic wspolnego z desperacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rany jakbym siebie czytała
mam dokładnie tak samo z moim.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość recepta
niestety mężczyźni boją się odpowiedzialności i wszelkich konsekwencji... Tylko szczera rozmowa Wam pomoże. Przemyśl sobie wszystko, spisz swoje oczekiwania i pragnienia... i porozmawiaj! Z facetami trzeba prosto - bez bawełny!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Umita
A myślicie że to taka naturalna kolej rzeczy? Że z czasem płomień musi zgasnąć, i takie rzeczy jak czułość, komplementy, zauroczenie są możliwe tylko w początkowej fazie związku? A potem już tylko szarość dnia codziennego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tanita_tikaram
puknij siię za przeproszeniem w głowę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klusklapluska
Tak, to naturalna kolej rzeczy, ze nie iskrzy jak na poczatku. To znaczy, iskrzy, ale momentami a nie non stop. :) Wazne, moim zdaniem, aby zwiazek mial solidne podstawy. Dla mnie to przyjazn. Dzieki niej wytrzymujemy (ja z mezem) te szarosci i chce nam sie od czasu do czasu rozpalic ognicho domowe. :) Ale wiesz? Ja osobiscie wole ten wlasnie spokojniejszy etap. Czuje sie bezpieczna i moge skoncentrowac sie na innych rzeczach, wiedzac jednoczesnie, ze on przy mnie jest. Ale zakochuje sie w nim na nowo niemal kazdego dnia i od czasu do czasu lapia mnie te ataki romantyzmu (jego tez ) :). Chociaz rzeczywiscie , tak jak mowisz, na co dzien nie spiewamy sobie arii milosnych. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morfffina
Kluska Pluska ma rację. Też jeszcze parę miesięcy temu myślałam i rozmyślałam tak, jak Ty... Teraz wiem, że to kwestia czasu, że związek przechodzi w tzw. "kolejny etap" - przyjaźni, bliskości, ale innej bliskości, niż ta pierwsza namiętna. I to jest fajne, spójrz może na to z tej strony, a jeśli faktycznie będą gryzły Cię watpliwosci, czy Twoj chłopak Ciebie kocha, porozmawiaj z nim o tym. Powiedz mu dokładnie to, co napisałaś. Trzymam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klusklapluska
Bartus stul jape, jak dorosli gadaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rety jakbym siebie czytała
kluska... kiedy on może mieć trochę racji. Ja właśnie się obawiam, że brak rozmów o przyszłości, brak deklaracji, może oznaczać że facet tak naprawdę wcale nie chce się wiązać. A przynajmniej nie ze mną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja właśnie się obawiam, że brak rozmów o przyszłości, brak deklaracji, może oznaczać że facet tak naprawdę wcale nie chce się wiązać. A przynajmniej nie ze mną >> rozumek wrócił :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rety jakbym siebie czytała
Bartek - błąd :P rozumek nigdy nie odszedł, inaczej bym o tym w ogóle nie myślała :P :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Umita
Ale on mi 5x dziennie wyznaje miłość, więc głupio mi by było spytać: "czy ty mnie naprawdę kochasz" Właśnie mam taką obawę jak bartuś pisał, że jak mu się trafi jakaś panna to za nią pobiegnie, w tęsknocie za tymi "fajerwerkami". Póki co to przypływ namiętności ma tylko wtedy, gdy np. jakiś facet mnie podrywa. Ale to dziecinada, wzbudzać w nim zazdrość żeby zwrócił na mnie uwagę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rety jakbym siebie czytała
mój mi też mówi - i okazuje - że mnie kocha. I namiętność jest. Tylko tych planów brak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klusklapluska
ale do rozmowy potrzeba dwojga ludzi, nie? A nikt drugiemu nie czyta w myslach. Powiem, jak moze wygladac taki brak komunikacji. Dziewczyna jest sfrustrowana, bo chcialaby deklaracji, wyjasnienia sytuacji. Przez to, ze partner nie wychodzi z tematem, dziewczyna zaczyna pokazywac (nawet nieswiadomie) swoje niezadowolenie, czy tez jakies rozczarowanie partnerem. On (nie wiedzac co jest przyczyna tego zachowania) widzi tylko jej niechec, wiec sam tez sie odsuwa i w takim momencie nawet mu do glowy nie wpadnie pasc na kolana i prosic o reke, bo dla niego zachowanie partnerki wskazuje na jakis klopot w zwiazku a moze i chec zakonczenia zwiazku. Efekt? Ona dalej sie boczy, on sie boczy i w koncu doopa blada. Dlatego mowie trzeba usiasc i porozmowiac. Nawet w wieloletnich zwiazkach raczej nikt nikomu w myslach nie czyta. A nawet jesli okazac mialoby sie, ze on zupelnie inaczej widzi ich przyszlosc. To mysle, ze samo wyjasnienie sytuacji jest warte tego, aby do rozmowy usiasc. I nie mam tu na mysli rozmowy: Edek albo sie hajtamy albo koniec. Tylko dyskusje pt. "czego oczekujemy od zwiazku". No tak ja to widze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Umita
Jakiś czas temu powiedział jakoś znienacka, że na wiosnę moglibyśmy się pobrać. Ja mu powiedziałam, że przecież do ślubu trzeba się przygotować, i trwa to dłużej niż kilka miesięcy... Że np. trzeba salę rezerwować, i że gdybyśmy wtedy wziąć ślub, to już trzeba by było się za to zabierać. On to w sumie przemilczał, i już nigdy więcej nie gadaliśmy o ślubie... Ech, idiotka, mogłam wtedyten temat pociagnąć :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Umita
Klusklapluska kurcze, chyba trafiłaś w samo sedno z tymi błędami w komunikacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie tez tak bylo , niestety po paru miesiacach wyszlo szydlo z worka . Mial inna juz wtedy , kretyn. A ja jak na skrzydlach i prosilam sie o czulośc . Taki obrazek : jest niedziela, ja u niego , 5 godzin oglada tv , ja obok niego , chlodno , wyciagnal 2-ga koldre zeby mi bylo cieplo ( wczesniej by mnie wtulil pod 1-na koldre i bosko) . Przelezalam , wstaje , usiadlam na lozku i czekam az mi powie kladz sie, rozbieraj a on glowa w druga strone i zaczyna chrapac. Cichutko wyszlam , przerazona co sie dzieje. Wrocilam do domu i okazalo sie ze zostawilam u niego okulary . Po pol godz wracam tylko po okulary , mam klucze na paluszkach - bo pewnie spi - tak juz go nie bylo. Do rana . Wrocil wymietolony !!!! masakra. Taki byl final , a poczatek identyczny jak u Ciebie. Wiec badz czujna i ostrozna. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klusklapluska
Umita. Mowie to na bazie wlasnych doswiadczen. :) Jestem przekonana, ze ta rozmowa przyniesie ci duza ulge. Uwierz mi, niezaleznie od jej rezultatu poczujesz ze balast z ciebie schodzi. A skoro on sam wspomina o slubie, to raczej liczylabym na happy end. :) I pamietaj to nie pierwsza taka rozmowa przed wami. Zycie w zwiazku wymaga tego, aby podejmowac wazne decyzje razem, aby rozmawiac, pytac i odpowiadac. A nie czekac, az druga strona wyjdzie z pomyslem. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Umita
jeśli kogoś ma, to raczej dopiero "na oku", albo platonicznie całe weekendy spędzamy razem, więc się z nikim nie spotyka, komóra zawsze na wierzchu, wieczory po pracy spędza głównie przed kompem sama nei wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeep
" wieczory po pracy spędza głównie przed kompem" No i mamy winnego :) Przestan dążyć do kontaktu - zauwazy - znaczy ze sa szanse, nie zauwazy - daj sobie spokoj, napisz mu czuly list że bedziesz go mile wspominac itp ale Tobie zalezy na czyms wiecej... moze jeszcze lapnie haczyk :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Umita
Wiem że trzeba porozmawiać, ale nie wiem jak się zabrać do tej rozmowy... Chyba po prostu boję się że usłyszę nie to, co bym chciała usłyszeć. Że moje obawy się potwierdzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×