Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czy ja wiem...

wspomnienia z dzieciństwa

Polecane posty

Witam wszystkich serdecznie.Mam takie małe pytanko , na które napewno każdy z was zna odpowiedz.Czy macie jakies wspomnienia związane z dzieciństwem takie jak ,ulubione jedzonko co babcia gotowała, zabawy na podwórku z rówieśnikami ,może strzelanie z procy- tak troche dla chłopaków ale dziewczyny też tak robiły ha ha.Wiecie , takie sytuacje co sie za nimi nieraz tęskni i poruszaja serce gdy sie je wspomina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mi się wydaje, że każdy ma INDYWIDUALNE wspomnienia ze dzieciństwa? Jak mamy Ci podpowiedzieć wspomnienia z dzieciństwa, skoro każdy ma inne? (a przynajmniej z założenia?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jejku gdzie tu pisze żeby coś podpowiedzieć, chodzi o dzielenie sie swoimi wspomnieniami a że każdy ma inne to tym lepiej .Czyż nie racja ?Ja naprzykład, jak byłam mała to razem z siostrą robiłyśmy pierścionki z kolorowych kabelków i stałyśmy przy starym kiosku żeby je sprzedać .To był nasz taki mały biznes ,a jakie dumne byłyśmy choć jak pamiętam to tylko jedno takie cudo udało sie sprzedać i to jeszcze własnemu dziadkowi .A tak poza tym tematem to jak to zmienić forum ,bo te śluby i wesela to niewiem jakim cudem mnie przygarneły.jestem tu od niedawna i dopiero raczkuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ale to jest forum Śluby i wesela :P więc zasadniczo temat średnio dotyczy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sękata czepiasz się :P ja mam ... u babci w kuchni...piec na węgiel... babcia robiła własnoręcznie makaron i zostawały ścinki ciasta to my je wrzucaliśmy na goracy piec i robiły się takie przypieczone placuszki - mniami :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez pamietam
mace z ciasta makaronowego pieczoną na zeliwnym blacie pieca. Pycha :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętam moja babcia (teraz już ś.p.) robiła takie obwarzanki jakby, smażyło się to na smalcu czy oleju tak jak pączki, były okragłe, z dziurką w środku, ze słodkiego ciasta, pycha:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teraz bym tych placuszków zjadła tylko skąd wytrzasnąć piec? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurde też pamięam te placki o których mówi meaaa :) dodatowo pamiętam frytki które mi babcia robiła i owijała w papierek żeby wyglądały jak kupione ;) poza tym gumy Donald - moje ulubione :p i jeszcze pamiętam jak wyszło się z domu i mamusia chciała nas zawołać do domku to stawała przed domem i krzyczała za nami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez pamietam
ooo pamiętam też, że u babci na wsi nad rzeczką i w stawie łapałam kijanki w puszki po konserwach. Kijanki nazywałam- rybki łyżeczki :) łapałam też myszy w stodole i wypuszczałam je do worków ze zbożem- za to mi się oberwało, ale miałam jakieś 5 lat i nie kumałam, ze myszy mogą takie szkody wyrządzić, ja je chciałam nakarmić :) W ogóle najfajniejsze wspomnienia mam z wakacji na wsi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez pamietam
tak na marginesie nikt nie mógł pojąć mojej miłości do takich stworzeń jak myszy, szczury, żaba, jaszczurki, ślimaki, liszki itp. Pewnego razu przyniosłam do domu ropuchę wielką, ledwo mi się w dłoniach mieściła, była ochydna -fuj- wtedy mama nie wytrzymała i mnie nastraszyła, że ropuchy się przyklejają swoim jęzorem do ręki i później trzeba do lekarza jechać żeby to oderwać :P W sumie jej się nie dziwię bo jak by mi dziecko przynosiło do domu takie obrzydlistwo to bym chyba padła na zawał :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj tak tak, ja takie placki robiłam kilka lat temu na piecu od centralnego (to był taki złomek własnej roboty i miał takie blachy na wierzchu)dla moich dzieciaczków ale sie maluchy zajadały, a ja myślałam że pękne ze śmiechu jak na to patrzyłam.A kto z was wylizywał albo podbierał surowe ciasto jak babcia robiła bo ja to notorycznie i moje dzieciaczki to po mnie chyba odziedziczyły bo to samo robią .najbardziej w pamięci mi ,utkwiło jak dziedek woził nas na ryby(mnie ,bratai siostre) takim zmontowanym własnej roboty motorkiem którego nazywaliśmy \"dzik\" i kiedyś w trakcie jazdy zobaczyłam wielkiego muchomora i zeskoczyłam z tego monstrum i wybiłam przednie mleczaki .O CHOLERKA ALE BOLAłO !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok, no to żeby się nie czepiać powiem, że ja mam mnóstwo takich wspomnień z dzieciństwa, każde wakacje spędzałam z młodszą siostrą i kuzynkó u dziadków na typowej, pięknej polskiej wsi, gdzie zboże kosiło się cepem i wiążało potem w snopki, po siano jechało się wozem po kamienistej drodze do lasu na łąkę, jeździło się rowerami na grzyby, spało w stodole na sianie, zbierało całymi dniami porzeczkę z krzaków, robiło kupy w krzakach i podcierało liściem :P, uciekało przed pszczołami, jadło maliny prosto z krzaka, po marchewki szło się w pole, w zimie szalało się na sankach na górce za stodoła albo brało sanki, w płachtę trochę sianka i marchewek i szło się do lasu przywiązać do drzewa żeby sarenki nakarmić, drażyło i kąpało się w metrowej warstwie śniegu, lepiło bałwany...ah, ilez tych wspomniej jest, nie sposób opisać! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja pamietam, ze podczac pewnej wizyty na wsi, kogut upatrzyl mnie sobie na ofiare i wskoczyl mi na glowe :) Ciocia go zabila i dala mamie na rosol :) Duzo mam fajnych wspomnien z wakacji na wsi. Duzo mam tez wspomnien z moja kochana babcia. Pamietam do tej pory opowiesci, bajki i piosenki. Pamietam tez zapach potraw gotowanych przez babcie. I w ogole to mam najcudowniejsza babcie na swiecie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
p.s. moja Ś.P. Babcia (ta ze wsi) tez robiła ręcznie makaron (taki z maki, która sami zmielili ze zborza, które zebrali z wlasnego pola, z jajek od wlasnyc kur itd.) :) pamiętma, jak tresowałysmy kury, żeby chodziły po sznurku :P babcia robila tez takie okrągłe placuszki z dizurką :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już te placki kilkakrotnie sie powtórzyły a one nie nazywały sie przypadkiem oponki cos na miare pączków tylko z tym otworkiem.Mojego brata też kogut podziobałpo głowie ale ostro bo szyty był .Ajeszcze pamiętam jak dziadek miał taką szklarnie tyle że z folii i tam rosły pomidory a nam tak tam pasowało to żeśmy mu wszystkie owoce zdeptali bo to taki namiot był naszym zdaniem niby domek to jak dziadziuś to zobaczył to bez luntów sie nie obeszło ale na następny dzień zbudował nam taka sama folie i tam był porostu małpi gaj kiedys to nawet tam spaliśmy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja babcia smażyła niesamowicie gęsty dżem z mirabelek, więcej takiego nie jadłam. Suszyła też śliwki na blasze ustawionej na piecu a na kuchni węglowej odkładała zawsze ziemniaki bo wiedziała, że lubię takie opiekane:) Moją ulubioną maskotką był oczywiście kot, czarny Sylwester z odpruwającym się ciągle ogonem. Ludzie do przedszkola przynosili Barbie i klocki Lego a ja nie mogłam się rozstać z moim płaskim zabawnym przytulakiem;) Czasami przypomina mi się słodki zapach maciejki, która wysiana była pod oknem babcinego domu...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sękata, zboża nie ścina się cepem :D Chyba chodziło Ci o sierp albo o kosę, cepem się młóci :P Żeby było śmieszniej, pisze to osoba, która nigdy w życiu nie spędziła dnia na wsi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A pamiętacie odpusty te piłeczki na gumce ,kiedys to były odpusty...aja pamiętam jeszcze jak chodziliśmy z tatą na pochód majowy te balony ,chorągiewki a potem szliśmy do kawiarni .O tak, ta kawiarenka to w mojej głowie siedzi do dziś .Pamiętam, jak staliśmy wklejeni w szybe za którą stały desery w pucharkach tu galaretkowy mix tam bita śmietana z rodzynkami i inne pyszności.Tylko okazjonalnie tam chodzilismy to dopiero była frajda ,czuliśmy sie jakby było drugie Boże Narodzenie ,my maluchy w świecie słodkości.A kto szedł z koszyczkiem do święconki i gdy wracał to wyjadał wszystko ,bo ja to tylko kiełbase zostawiałam i baranka z masła po jajkach nie było śladu ,wszystko sie w brzuszku zmieściło .O a ile razy wywaliłam koszyczek to już moje ,nieraz baranek był przyodziany w kępki trawy z piaskiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja to święconkę wyżerałam z koszyka jeszcze zanim doszłam do domu, wszystko lepiej smakowało;) Zresztą kiedyś kiełbasa to była kiełbasa: wysuszona, pachnąca, aromatyczna, a teraz to jak wyciśniesz w rękach to woda z niej leci:-O Święciło się nie w kościele, tylko przy kapliczkach, albo gdzieś na podwórku u jednego gościa, tam zawsze się ludzie zbierali, czekało sie nieraz i 2 godziny na księdza, i wtedy dzieciaki zawsze zaglądały sobie do koszyków, kto co ma:-D Jak się było dzieckiem, to święta były jakieś fajniejsze, a teraz to mi się kojarzą z wydawaniem pieniędzy, kolejkami przy kasach, sprzątaniem i męczącymi spotkaniami przy stole z rodziną, gdzie donoszą ci kolejne porcje, a ty już nie masz siły jeść;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bmw316 ---> wyobraź sobie że ten sam coctail bar do którego chodziłam z rodzicami na lody w pucharkach z bitą śmietaną i polewą truskawkową istnieje do dziś??? ostatnio przechodzilam z moim facetem i wspomnienia wrócily hehe jak wlasnie sie cieszylam z rodzinnych wyjsć z rodzicami:) moze wezme tam narzeczonego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
owo- yy tak dokładnie, sierpem, pomerdało mi sie! :P kosą kosili potem, a już później to kombajn i tyle :( a te placki to faktycznie nazywały się oponki! :D mói dziadkowie tez mieli taką szklarnię z folii, nie wolno bylo tam zabardzo włazić żeby nie podeptać gałązek, to tma które na ziemi leżały, ale smak pomidorów stamtąd jeszcze teraz pamiętam- jedyny i najprawdziwszy! :D ja też kiedyś wywaliłam się w kościele z koszyczkiem do święcenia, wszystkie jajka poturlały się prosto pod nogi strażaków-strażnikó wpilnujących Grobu PJ, masakra była, a jaki wstyd :P A święta na wsi...jacie, to było coś pięknego, człowiek cały dzień tarzał się na sniegu, potem przychodził cały zgrzany, rozbierał się z mokrych kombinezonów, siadał pod piecem i grzał nogi...wigilia , spiewało się kolędy,potem szło spać i nie mogło sasnąć bo w kuchni pod choinką (prawdziwą prosto z dziadkowego lasu) czekał już stos zapakowanych prezentów. Teraz to no wlasnie, stoi sie w kolejkahc, wydaje kase, prezenty dostaje sie tuz po wigilii, czar pryska .... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak ,tak macie wszyscy racje kiedyś kiełbasa to była kiełbasa a dzieciaki po pachy unorane i zdrowe jak \"dąb\" teraz ledwo dzieciak wyjdzie na dwór i katar gotowy.Ale nam było dane cieszyć się z dzieciństwa chyba najlepiej .Nie było tych cholernych zabawek, to trzeba było russzyć głową i samemu coś wymyślic ,ale ta zabawa to najlepsza pod słońcem.Ja to z chłopakami latałam bo najplesze rzeczy sie z nimi robiło,kiedys łaziliśmy boso po rzece i łapaliśmy raki ,potem przyczepialiśmy je do gaci ,żeby zobaczyć ile trzeba tych raków aby gatki pod ich ciężarem spadły .Nikt sie nikogo nie wstydził ,robiło sie co chciało a do domu to sie zagłądało tyko po to żeby coś zjeść.W pokrzywach sie ganiało z chłopakami ,czarny bez sie zrywało na soki, które babcia zaprawiała.Ach te pokrzywy to taki znak dzieciństwa wszędzie ich pełno było ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wakacje na wsi.....mleko prosto od krowy - jak byłam mała zawsze czekałam z kubeczkiem aż dziadek (S.P.) wydoił krowę , odcedził mleko ( bo wiadomo jakieś paproszki się przypałętały) i ja takie cieplutkie z pianką piłam :) też lubiłam łapać myszy hehe do słoiczka i je \"hodowałam\" , w maju zawsze chrabąszcze się pojawiały- też je łapałam :) jak byłam mała uwielbiałam bawić się pająkami- znam to z opowieści , babcie mi zawsze łapała takie wielkie wiejskie pająki a ja się z nimi bawiłam- siedziałam w piaskownicy i je zasypywałam piaskiem i czekałam aż się wygrzebią....mój płacz ozaczał że pająk już nie wyszedł i trzeba nowego złapać hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja cały dzień ganiałam z chłopakami po polach, łąkach, lasach, do domu wpadałam raz na jakiś czas, kromka chleba z masłem w rękę i dalej na pole:-D I tak było, nikt nas nie pilnował, wracałam umorusana, często z rozwalonym kolanem i rzepami we włosach (taka roślina jest, "dziady" czy jak to się nazywa), nie było pedofili, gwałcicieli, komputerów, byłam zdrowa jak byczek:-D W zimie, tak jak pisze sękata, wracałam przemoczona od dołu do góry, spocona, mokry kombinezon na grzejnik i dawaj dalej do zabawy:) A jak było fajnie, jak się kopało ziemniaki, i potem piekliśmy te ziemniaki na ognisku wieczorem z dzieciakami;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A pamiętacie rajtuzy takie kiedyś były coś jakby z wiskozy cholerka jak one drapały lepiej było z gołym dupskiem latać w gaciach i to jeszcze jak liczniejsza rodzina to jeden po drugim nosił pocerowane na palcach ,piętach i kolanach .My to nawet w kroku darliśmy.A kapcie takie jakby były zszyte z wykładziny z takim paskiem skórzanym a elementarz ktoś pamięta .To Ala .To As.Ala ma Asa.As to Ali pies.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elementarz to ja już miałam nowszy, nazywał się Litery, i główną bohaterką była Dorotka:) A po moich braciach został ten stary z Alą co ma kota;) Rajtuzy to był koszmar, zwłaszcza takie białe, odświętne, z domieszką wełny, gryzło toto jak diabli, a jak jeszcze pod spód pod bluzkę mama kazała ubrać taką haleczkę obszytą koronką, to masakra, tak drapało :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×