Małżeństwo razem ale osobno

Znam małżeństwo które przez 3 - lata całego swego małżeństwa nie zamieszkało dłużej ze sobą niż parę dni. Mąż odwiedzał żonę co tydzień, potem co dwa tygodnie i tak zaczęły sie te przerwy między odwiedzinami wydłużać. Mają w tej chwili 2 letnie dziecko a tata przestał całkowicie spotykać się z żoną i dzieckiem. Więź ich łącząca pomału zanika. Żona rozpacza po stracie męża ale w sumie nigdy niebyli razem. Ona nawet gdy była w ciąży i przebywała w domu u rodziców nie pragnęła zamieszkać z nim lub jego rodzicami. Czekała kiedy mąż ukończy budowę ich wspólnego domu, który i tak nigdy nie ukończyli. Mąż prawdopodobnie znalazł sobie inną kobietę która wspiera go w trudnych chwilach w życiu w odróżnieniu od żony - on tak sądzi.Żona ma żal do męża że w końcu zupełnie o niej i dzieckuzapomni. Mąż ma trudną sytuację zawodową tzn ma pracę zawsze stosunkowo daleko od żony. Dziwna na sytuacja której jestem świadkiem. Wydaje mi się że oboje zawinili i nie zcementowali związku małżeńskiego od razu po ślubie zamieszkując razem. Warunki lokalowe nie muszą być o razu rewelacyjne ale najważniejsze żeby być razem. Naiwnośc tej kobiety była ogromna gdy myślała że jej książę zrobi wszystko, postawi dom, będzie miał wysoko płatną prace zawodową. A jemu nigdy nie było mało pieniędzy. Nie chciał zrezygnowac z świetnej posadki na korzyść małżeństwa. Głupota, naiwność, chory związek.. Teraz żona zbiera na adwokata. Chce rozwodu za orzekaniem jego winy. Niby zdrada. Nie ma świadków. Dziwna sprawa. Co sądzicie o tym?

Proszę o wypowiedź

nie ma winnych, czyli oboje sa winni mamy jej wymyslic argumenty, ktorymi obrzucic malzonka? :) mozemy rowniez na jej wine znalezc argumenty ;)

najlepiej sie jest nie maszac w cudze sprawy- powaga

sa 3 prawdy -swieto prawda -tys prowda -gówno prowda oni maja misz masz

ja tez tego wogóle nie pojmuję. Dla mnie to ekstemalnie chory związek. Próbuje ich zrozumieć ale nie potrafię. To sie tyczy mojej rodziny dlatego na codzień mi towarzyszy ta kobieta. Nie wiem zupełnie jak się do tej całej sprawy mam ustosunkować przy niej.

znam małżeństwo, które mieszka od siebie 6 km..ona tam prowadzi hurtownie budolaną/sklep monopolowy, buduje dom, a ona mieszka z mamusia, pracuje jako pielegniarka i maja 2 corki..i zyja..on stara sie przyjezdzac jak najczesciej..i co to jest za malzenstwo..razem, a jednak osobno..a z niej bardzo urocza kobieta..nawet w pewnym omencie wybuchlo to co jest prawda, ze miala romans z lekarzem.. ciekawe czy to przez takie malzenstwo..

Rzeczywiście wydawałoby sie że takich związków nie ma a jednak są. Wystarczy przyjrzeć się bliżej. Chociaż szczerze mówiąc dla mnie to jest totalne dziwactwo a nie zdrowe małżeństwo.

podtrzymuję

:(

Autorko - tzn rozumiem, ze tą kobieta ktora teraz wspiera tego męża jestes Ty? :P

Nie nie jestem ja. Przestawiam tu sytuację na szczęście nie mojego życia. Mój związek jest ok. Jest to sytuacja osoby z mojej rodziny. Kompletnie nie wiem jak mam sie do tej historii ustosunkować. Podzielam wasze zdanie że jest to wina obu osób w związku. Gdy jednak to powiedziałam przy stole rodzinnym zostałam zbesztana. Bo rodzinka powiedziała że to przecież facet zawinił. Wkońcu zostawił żone i dziecko ale w sumie nigdy nie był z nimi naprawdę tylko na papierku. Ja uważam że oboje pprzyczynili si do wypalenia tego związku