prosze o rade zołzy ...

mam 21 lat jestem z chlopakiem od 5 lat ale mam juz go dosc ... nie mam juz sil sie z nim uzerac ! nie wiem czy to ja prowokuje czy on poprostu nie potrafi mnie zrozumiec ! nasz kazdy dzien wyglada tak samo ... kazdy dzien sie klocimy i zazwyczaj z mojej winy ale jesli on nie potrafu mnie zrozumiec a ja ciagle jecze ... jedno slowo i juz jest awantura ... mam wrazenie ze on mnie ogranicza za to on robi co chce ... i nie chodzi tu o jakies imprezki z kolegami ale sa m fakt ze ja jak chce gdzies wyjsc to jestem wypytywana i sprawdzana czy napewno tam i nie gdzies indziej... moze zycie zaczyna sie i konczy na pracy! przez pewien czas pokazal muz e nie mam czasu nie interesuje mnie to co on dzis robil i nie mamm ochoty se z nim widywac wtedy wszytsko sie zmienilo ... on nagle poczul ze mogl by mnie stracic a ja wcale bym nie plakala za nim ... byl mily uprzejmy i jadl mi z reki ... choc nie chodzi mi o to zeby jadl z reki chce tylko mnie rozumial i czasmi pomyslal ze ja tez istnieje ... ale jakos tym razem nie potrafie zmienic sie w zolze ... nie wiem czy nie mam juz sil czy poprostu juz mi nie zalezy ... czasmi bardzo chce zeby on wkoncu stwierdzil ze to nie ma sensu ... nie mam juz ochoty sie meczyc mam 21 lat i chce zyby moje zycie inaczej wygladalo ... kazdego dnia prubuje mu to wytlumaczyc ! daje mu do zrozumienia ze cos jest nie tak ... ze boli mnie to ze nie mam sil ale on ciagle sie pyta o co mi chodzi ... dzien w dzien to samo ja swoje a on swoje