Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nestea lemon

nerwica natręctw ,zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne

Polecane posty

Gość nestea lemon

choruję juz długo,biorę leki i jest trochę lepiej ale nie na tyle aby można było powiedzieć,że jest dobrze.Jak sobie radzicie z życiem codziennym,rodzinnym?Jak się leczycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, życie z tym rodzajem nerwicy nie jest łatwe, potrzeba bardzo dużo siły. Mnie to osobiscie pochłania wiele potencjału życiowego, a jestem inteligentną normalną, uczuciową osobą. Jeśli chcesz , to daj mi jakieś namiary internetowe na siebie to chetnie pogadam szczerzej! np mail albo gg albo cokolwiek. Jestem otwarta na rozmowy, bo sama tego teraz bardzo potrzebuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastea lemon
Fankalanko a tutaj nie możemy porozmawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej....ja mam nn......nie moge uwolnic sie od natretnych mysli....tzn tworze sobie jakies rytualy myslowe i wciaz je musze powtarzac:( nie nawidze siebie za to...jestem tak zmeczona,ale nie potrafie przestac...potrafie siedzac z kolezankami wyjc do toalety by miec spokoj i powtorzyc sobie swoje mysli chore:( wiem,ze potrzebuje leczenie ale teraz jakos nie mam czasu na lekarzy..................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wspołczuje , mnie nerwica myśli meczy w nocy , nie moge zasnąc cos mi sie kołuje w głowie , jakies sceny z dnia, rozmowy , boze ale mnie to wurza na maxa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myslicie że z tym schorzeniem mozna prowadzić normalne udane zycie? Mieć rodzinę na przyklad? Kto by zechciał kogoś z nn... jestem zalamana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle,ze mozna jakos zyc...ja np, niedlugo wychodze za maz...to akurat mnie cieszy..ale na mysl o dziecku mnie skreca...no bo nie moge dac soie rady sama ze soba,a w przypadku dziecka dojdzie mi kolejne natrectwo..perfekcyjne wychowywanie dziecka.... hmm...ja studiuje i pracuje,ale tak mi ciezko.............. mysle,ze jakos przebrniemy wszyscy przez to zycie,tylko bardziej zmeczeni tym ciaglym mysleniem,analizowaniem,sprawdzaniem..... moze sa jakies cudowne srodki na wyluzowanie sie.............:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea lemon
Witajcie mam natrętne mysli,okropne wątpliwosci dotyczące danych czynnosci,mam też fobię na zarazki(wynikającą z lęku) i z tym wszystkim wiążą się rytualnie wykonywane czynnosci(szorowanie się i wszystkiego).Rytuały raz mnie uspakajają lub muszę je wykonywac do skutku.Lęki,ciągłe lęki...Teraz jest już lepiej ale było bardzo zle.Nie wychodzilam z domu,lęk był tak potworny,że zdominowal wszystko.Na początku nawet nie zdawałam sobie sprawy jak jest zle,dopiero teraz to widzę.Brałam Seroxat ,Asentrę ,chodziłam do psychiatry ale tylko trochę się uspokoiłam.Psychiatra cos wspominał o szpitalu,dał mi nawet skierowanie na pobyty dzienne w szpitalu ale się nie zgodziłam...Poszłam do innego psychiatry,na psychoterapię.Biorę Anafranil.Jest znacznie lepiej ale psychoterapia jest do kitu...Mam wrażenie,że psycholog mnie nie rozumie i nie radzi sobie ze mną,poza tym nerwica natręctw nie oznacza,że jestem kretynką a tak sie czuję na tych spotkaniach.Po mnie teraz nic nie widac na zewnątrz bo ukrywam to starannie. Wszystko to z nadmiaru stresu,zbyt długiego okresu przygnębienia,lęku wywołanego problemami małżeńskimi i nie tylko...Psychiatra stwierdzil,że inaczej nie umiałam rozładowac stresu. Czasami zastanawiam się ile to jeszcze potrwa?Chcę też przestac byc ciężarem dla rodziny...Czy wrócę do normalnosci,wyzbędę się kompleksów,perfekcjonizmu,lęku? Dobrze ,że się odzywacie dziewczyny bo czasami czuję się strasznym dziwadłem,ludzie rozumieją chorych na depresję,grypę,ciężkie choroby a nie mogą zrozumiec,że ZOK też istnieją i bardzo niszczą człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea lemon
Fankalanko podziwam Cię,jestes naprawdę w trudnej sytuacji... Do Idę na tory też nie mialam czasu na lekarzy i doszłam do punktu,że prawie bym zwariowała.Lepiej isc wczeniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak tak, tyle ze już nie daje rady... Kiedyś jakoś zylam z tymi natrętnymi myślami, nic nie bylo po mnie widać, bardzo dużo sie śmialam, a to że sie kłębiły i czasem musialam sobie ulżyć opowiadając je komuś bliskiemu- komu to w sumie przeszkadzalo...? Nikomu:) Teraz jestem po takich przejsciach, ze hej, z brzuchem. Przeszlam to rozstanie tak strasznie, to odwolywanie ślubu, to molestowanie slowne ze strony partnera... Teraz mam natręctwa CAŁY DZIEŃ, jestem z tym sama... Nie wiem czy wrocić do leków antydepresyjnych, czy ciągnąć ten stan lęku i natręctw jeszcze te 3,5 miesiąca... Nie ma tu dobrej decyzji, każda jest fatalna. Musze pogadać z ginekologiem, któremu nawet jeszcze nie powiedzialam co mi jest. Tak sie wstydzę tego schorzenia!!! Czuje, że już mnie nikt nie zechce z taką przypadlośćią, ze jak tylko powiem to mnie odrzuci... Czuje sie koszmarnie, nie wiem gdzie szukać pomocy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea lemon
podobnie jak Ty Fankalanko wstydzę sie tej "choroby".Ale trzeba jakos z tego wyjsc.Psychiatra mówił mi,że zna ludzi,którzy z tego wyszli i mają się dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czuje sie tak nic niewarta, totalnym zerem z tym schorzeniem. Bo to ponoć nie jest choroba psychiczna, pytalam lekarza. Nie potrafie odpoczywać, relaksować się, bo zawsze sie boje ze przyjdą myśli... I one faktycznie przychodzą wtedy, kiedy moglabym zrobic coś dla siebie przyjemnego, rozerwać się. Na przyklad przed jakimś wyjazdem, wyjsciem gdzieś zawsze musi coś przyjść co zepsuje mi wszystko... Jestem tak nieszcześliwa i czuje ze już nic mnie dobrego nie spotka w zyciu.. A wiecie, że do tego sie ma predyspozycje genetyczne? To jest jeszcze gorsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fankalanka ja tez zle o sobie mysle..czuje sie taka najgorsza...do tego cierpie na hirsutyzm wiec w ogole porazka............:( trzymaj sie...przyjdzie taki dzien,ze jakos samo sie wszystko pouklada,wiesz..... odwolywanie slubu..to musialo byc naprawde straszne..przykro mi....:( ja wlasnie jestem na etapie takowych planow spijcie wszyscy spokojnie............ja kocham spac,bo tylko wtedy nie mysle...ale czasem jaks ie przebudze to na spiku powtarzam swoje rytualy myslowe///////chce umrzec:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krystian
moja narwica natręct i obsesyjne mysli nie dają mi zyc normalnie od roku,5 miesięcy biorę cital ale średnio mi to pomaga,do szalu doprowadzają mnie np wieczorem analiza wszystkich rozmow lub wydarzen,to tak jakbym powtarzal w myslach wszytsko co sie dzialo,lub tworze sobie jakies konfliktowe sytacje i ukladam w myslach na nie wytlumaczenia... poprostu koszmar czasami i oczywiscie dochodzi do tego przeświadczenie że to jakaś psychoza albo jeszcze inne cholerstwo.mam za sobą psychiatryk,diagnoza brzmi zaburzenie depresyjne i lękowe mieszane,tak jak wspomnialem walcze z tym od roku niby jest lepiej ale do normalnosci kurewsko daleko.pozdrowionka dla wszystkich!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
krystian trzymaj sie...fajnie,ze sie zdecydowales na szpital..tez czasem o tym mysle....moja kolezanka wlasnie przebywa w psych...bylam ja odwiedzic...jest taki chlopka ktory kapie sie wieeele razy dziennie..biedak:( odrazu wyczulam,ze jest nerwicowcem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea lemon
mnie szpital przeraża, mam wrażenie,że pobyt tam jeszcze by mnie pogrążył... Trzeba jakoś z tego wyjść tylko często brakuje mi już energii i cierpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzymam kciuki za Was
Też jestem strasznie znerwicowana. fankalanka nie łam się, ciesz się dzidziusiem. Może to dobrze że rozstałaś się z partnerem, mogło byc tylko gorzej skoro nie szanował Cię. Masz czarne myśli i boisz się że nie dasz rady gdy urodzi się maluch....może będzie tak że on zajmie Cię tak że Twoje lęki znikną ?! Przestaniesz analizowac siebie i skupisz się na dziecku... Tego życzę byś czuła się szczęśliwa i bezpieczna. Gdy ogarnia Cię niepewność pomyśł sobie że tyle kobiet marzy o dziecku i miec go nie może a Ty właśnie otrzymałeś ten dar. W życiu możemy stracic wiele: zdrowie, przyjaciół, partnera....ale dziecko zawsze będzie nas kochac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. U mnie dzis brzydka pogoda , leje i jest ciemno przez caly dzien , buuuuuuuuuuuu i głowa mnie troszke boli, ale ogólnie nie narzekam... czytam ksiazki o nerwicy , jak ją pokonac ,, zmieniajac swoje myslenie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nawet ie wiem co mi jest ale cos mi jest moze mam afektywnosc dwubiegunowa moze jeszcze co innego bylyscie u psychologa, psychiatry??????? jak wyglada zdiagnozowanie? a jakies testy czy co?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdxscde
mojego narzyczonego ojciec ma nerwice natręctw, z mojego doświadczenia-jest bardzo ciepłą i kochaną osobą ale współczuje jego żonie tego co przez cale życie z nim przechodzi. Potrafi wyprosić jej koleżanki "przepraszam jest już późno, mogą panie wyjść?", nic nie robi (mają kredyt duży, a ona jest tylko sprzątaczką) chcieli żeby poszedl do pracy chociaz do jakies budki na parkingu, ale on sie tlumaczy ze jest chory wiec nie moze). Za to potrafi kupic rozszerzony pakiet cyfry zeby moc mecze ogladac... Ogolnie czasami wpada w jakis dziwny stan i wymysla " ze moge do chlopaka przychodzic miedzy 16-22 ,2 razy w tygodniu" Jak mój chłopak nie wytrze kurzu z szafki to robi mu conajmniej 2 godzinny wyklad (moj chlopak ma ponad 23 lata) Wszytsko tlumaczy swoja choroba- robi wszystko co chce, a inne osoby w dom we wszystkim musza mu sie podporzadkowywac. do tego ma jakies dziwne zwyczaje ze trzyma makaron, ryz i zupki w proszku w lodowce... Trudno to opisac jaki on jest, ale naprawde bardzo ciezko sie z nim zyje. Chociaz ma 2 okresy-swietosci i zycia w grzechu. Jak jest w stanie zycia w grzechu to zachowuje sie prawie jak normalna osoba- jak w swietosci (jest swiadkiem jehowy) to daje straszne popisy:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość seronil
Mi pomógł seronil i całkowite odcięcie się od źródła choroby. Kiedyś potrafiłam sprawdzić, czy drzwi zamknięte 45 razy. O kurkach od gazu i kranach nie wspomnę hehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papam
Tak się właśnie zastanawiam. czy warto wiązać się z kimś z nerwicą natręctw :o Czy można z taką osobą stworzyć normalną rodzinę. On, bierze leki...czuje się dobrze, ale ile to potrwa :-( Boję się, że któregoś dnia nie wytrzyma... Czy brnąć w to? Zależy mi na nim, ale myślę o rodzinie, dzieciach...o przyszłości. Czy to ma sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przechodzilam przez to. kilka lat mialam ta nerwice. gdy uslyszalam cos strasznego to 3 razy musialam powtorzyc pewne zdanie aby sie to nie stalo. poglebilo sie to w momencie gdy kiedys powiedzialam to tylko 2 razy i to sie wydarzylo. wtedy to juz bylo straszne , gdyz calymi dniami mowilam to zdanie w myslach 24h na dobe. sama z tego wyszlam bez zadnych lekow i psychologa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastea lemon
czy warto wiązać się z kimś kto ma nerwicę natręctw? Sama choruję więc wiem,że dotyczy to wrażliwych ludzi,którzy tak a nie inaczej radzą sobie z tym co ich przerosło.Każdy jest inny i nie można generalizować,rózne ma objawy choroby,róznie sobie z nimi radzi (potwierdza to co czytam wyżej).Nie robi się żadnych testów czy specjalnych badań,oczywiście zależy to od stanu pacjenta i przyczyn choroby. Ja zaczynam znów u nowego psychiatry(poprzedni gdzieś wyjechał),trzymajcie za mnie kciuki bo bardzo chcę żyć normalnie i radośnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×