Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość inna34r

szukam osob, ktore tez starciły przyjaciółke/ciela -nagle w wypadku...

Polecane posty

Gość inna34r

Szukam osob, ktore tak jak ja straciły przyjaciela, w wypadku, albo na skutek choroby ..osob ktorych przyjaciele juz nie zyją.. jak sie czujecie z mysla, ze juz nigdy ich nie zobaczycie/?ze umarli tak młodo...ja mimo ze juz dwa lata mineły smierc mojego przyjaciela wywrociła swiat do gory nogami..w dodatku w dzisiejszym swiecie nie łatwo o przyjaciela, a gdy takowy umiera..to jakbysmy my w połowie umierali. Mi czase starsznie ciezko, choc czas troche zalecza rany, nie wymazuje z pamieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 253d
taaa pewnie dupczył cię gdy mąż był na delegacji zdradziecka sikso.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna34r
każdy sądzi po sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekati
ja chrzanię co za debil z tego 253d... nie straciłam co prawda przyjaciela, ale zmarła nagle moja mama, więc wiem co czujesz, współczuję..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość astree
Ja straciłam... Gdy się poznaliśmy to najpierw był to układ czysto seksualny. Potem zrodziła się z tego wspaniała przyjażń... A po paru miesiącach przyjaźni pojawiła się miłość :) Któregoś wieczoru wpadł do mnie na kolację a potem pojechał do pracy na nocną zmianę. W środku nocy zadzwoniłam do niego, ot tak pogadać o bzdurach... Pół godziny później zginął w wypadku. Ból, potworny ból. Od tego czasu minął ponad rok. Staram się żyć normalnie bo wiem że kochał mnie m.in. za to że jestem twardziel ;) Poznałam kogoś, chyba się zakochałam, czasami myślę że jestem szczęśliwa. Ale to we mnie siedzi. Co jakiś czas w nocy wyję do poduszki. Nie wiem czy kiedykolwiek przyjdzie taki czas że przestanę za nim tęsknić. Mimo, że z obecnym jest mi dobrze, to śmierć M. wywarła na mnie piętno tak duże że chyba na zawsze. I właśnie często łapię sie na tym że bardziej niż jako ukochanego mężczyzny brakuje mi go jako przyjaciela. Z utratą mężczyzny mogłabym się jakoś pogodzić, z utratą przyjaciela - nie mogę... Mój obecny facet, mimo że jest mi z nim dobrze, nigdy nie będzie taki jak tamten. I ja to akceptuję, nie chce go zmieniać. Ale nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek ktokolwiek będzie dla mnie tak ważny jak M. Mam wrażenie że pewnego rodzaju miłośc i przyjaźń, a zwłaszcza tak wspaniałe ich połaczenie, przytrafia sie tylko raz w życiu... Przepraszam że tak długo. Ale widzisz, w moim przypadku tak to właśnie jest. Generalnie na co dzień dobrze sobie radzę. Ale czasem jakiś mały impuls, tak jak teraz twój topik, powoduje że zaczynam płakać... Niedługo sie uspokoję i wszystko będzie dobrze. Ale potem znowu wszystko mi sie przypomni i będzie rozpacz... I tak już chyba do końca Ktoś kiedys tu, na kafe, napisał że czasami człowieka spotykają takie tragedie, po których już nigdy nie wraca się do równowagi, tylko trzeba wypracowac sobie nową. Ja cierpię, tęsknię, mam cichutką nadzieję że może czasami patrzy na mnie z góry, uśmiecha sie i jest ze mnie dumny, i bardzo staram się tę nową równowagę wypracować... PS. Podczas pisania tego postu zużyłam 3/4 paczki chusteczek... :) Taki uśmiech przez łzy na koniec :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna34r
astree, czyli tarcdiłas tak naprawde miłosc swojeg zycia.. u mnie jest inaczej, to nie była zadna miłosc, zaden seks nas nie łączył..tylko prawdziwa przyjazn, ktos moze nie uwierzyc w przyjazn damsko -męska, ale jego brak wiary mnie nie obchodzi, ja naprawde takie przyjazni doswiadczyłam.To był przyjaciel mojego meza, no i stał sie tez moim.Zycie jest naprawde tak krotka chwilą, ze nim sie obejrzymy sami umrzemy, ale zawsze wielkim bolem, a moze najwiekszym jest smierc pzyjaciela.Czyli kogos , kto nas rozumie, akceptuje z wadami i zaletami, kto smieje sie z naszych zartow i pomaga w trudnych chwilach, a smieje sie w wesołych.Los bywa okrutny , odbiera zycie wspaniałym ludziom. Było to mądry, inteligentny, choc troche niesmiały człowiek.Naprawde miał ogromną wiedze, znał sie prawie na wszystkim, ale nigdy sie z tego powodu nie chełpił, wrecz przeciwnie, było nad wyraz skromny.Co sie w dzisiejszych czasach rzadko zdarza.Dlatego jest na wage złota.Czasem miałam wrazenie, ze on nie jest z tego swiata, ze za dobry na ten swiat..a do tego tak inteligetny.. No i jak nikt znał sie na zartach,Takich ludzi jak on juz chyba nie ma.Takich rownych, normalnych..a do tego;)bardzo wartosciowych. Mi pomaga mysl, ktora sie tli pełna nadziei w mojej głowie, ze jeszcze "kiedys" jak my umrzemy, to do niego dołaczymy i sie spotkamy, na piwie i pogadamy o tym, o czym nie zdazylismy pogadac..a bedzie my miec duzo czasu, na rozmowe..bo cała WIECZNOSC.. POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna34r
DODAM tylko, ze po jego smierci, wiele rzeczy zmienio sie w moim zyciu na gorsze..pokłociłam sie z kilkoma osobami,miedzy innymi jego owczesną dziewczyna(z ta z ktora był jak zginał) i co przykre, nikt nie ma zamairu sie godzic..ludzie nie wyciagaja wnioskow z czyjejs smeirci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chanelparis
po smierci sie kazdego idealizuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna34r
Dodam też że w sekrecie marzyłam żeby mnie przerżnął/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×