Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bezradnamężata

teściowie nastawiają mojego męża przeciwko mnie i mojej rodzinie

Polecane posty

Gość dfghj
sorry kochana, co ty wiesz o zwierzetach, owszem torszcza sie o swoje mlode ale tylko do osiagniecia samodzielnosci, potem odpedzaja je pazurami, zebami i kopytami, prawa natury, jakbys chciala tak bardzo postepowac jak zwierzeta to juz dawno bys musiala radzic sobie sama, a ty to pasozytujesz na swoich rodzicach, jak jakis tasiemiec, nie wstyd ci brac kase od nich w tym wieku, bo pewnie masz jakies 27 lat jak robisz specjalizacje z medycyny, co z tego ze chca ci zapewnic dobre zycie, mialabys odrobine godnosci i nie robila z nich juz od razu darmowej opikunki do dziecka nie dziwie sie mezowi ze nie chce dokaldac sie do nie swojego domu,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
droga autorko do małżeństwa trzeba dorosnąć!!! a ty mam wrażenie jesteś jeszcze malą dziewczynką, która już chciałaby mieć męża ale z mamusią ciężko się rozstać ... to nie wina teściów... to ty jeszcze nie dorosłaś ,,, :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość urodzinowy tort
autorko, wyzwól się najpierw od swoich rodziców a potem zastanawiaj się jak męża wyzwolić od teściów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale czego ty chcesz
"Wiem, Twoi chcą Wam nieba przychylić, ale może on właśnie wolałby się z Tobą dorabiać od przysłowiowej łyżki. "Fajnie,tylko dlaczego ten mąż,taki niby samodzielny nic nie robi w tym kierunku?Autorce pasuje,jemu nie.Kto więc powinien ruszyć tyłek i znaleść inne rozwiązanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czego od nas oczekujesz
Razem powinni poszukać rozwiązania, Razem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z czego robisz
specjalizację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga autorko!Po pierwsze zastanow sie i odpowiedz na pytanie ile ty masz lat???Ja jako dorosla kobieta nigdy nie chcialabym mieszkac ani z moimi ani z meza rodzicami i byc moze Twoj tesc jest baaardzo madrym czlowikiem i wie czym to smierdzi.Jestescie doroslymi ludzmi i powinniscie byc zdani na siebie.KREDYD-nie problem w naszych czasach,bierzesz i kupujesz domek a potem za raty splacasz go np 30 lat.I zyjesz na wlasny rachunek.Nie interesuje cie o ktorej wstaje tesciowa ani ona nie wie kiedy sie kochacie.Przemysl to.Pozdrawiam.Kasia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradnamężata
a za ten kredyt to da radę spłacać tak po 50 zł miesięcznie bo obawiam się że mój mąż nie będzie w stanie spłacać po więcej pomijając fakt, że na kredyt nigdy w życiu się nie zgodzi. Może więc rzeczywiście problem jest we mnie i powinnam okraść jakiś bank!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhvc
a czemu to twoj maz ma spalcac kredyt sam? to ma byc wasz dom czy mieszkanie wiec razem go splacajcie, w ogole skoro tacy obije niezaradni jestescie to po wam byl ten slub?? :O slub biora osoby dorosle a nie duze dzieci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Świetnie
Chory układ... z każdej strony, każdy swój ogon chwali i tylko na swoją rodzinkę patrzy... możecie uratować związek, uciekajcie z obu układów, obu domów. Odwiedzajcie rodziców w święta z prezentami - będzie zgoda i miłość!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też tak myślę
Oboje macie problem z rodzicami i każde z teściostwa chce swojemu dziecku życie układac. Prawda jest taka że nie myśleliście o tym gdzie będziecie mieszkac przed śłubem....trochę tego nie rozumiem bo chyba nie obudziliście się nazajutrz po weselu i nie zaczeliście zastanawiac dokad powinniście pójść...takie rzeczy przecież ustala się na długo PRZED ślubem....a wy w ciągu trzech lat pożycia jeszcze nie ustaliliście do czego dążycie i jeszcze jedno, chyba niefajnie jeśli mąż już teraz zastanawia się nad tym ile straci finansowo podczas rozwodu jeśli będzie inwestował w dom, który jest Twoją własnością myślałam że małżeństwo opiera się na partnerstwie i miłości a nie na rachunku korzyści i strat żadne z teściów nie musi się mieszac by rowalic ten związek, sami go rozwalicie bo jak widac nawet nie potraficie rozmawiac i wspólnie podejmowac życiowych decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradnamężata
przed ślubem wszystko było ustalone-mieszkamy u mnie. Mój mąż po ślubie zmienił zdanie-niestety. A ja mułem pociągowym nie jestem i wszystkiego sama nie uciągnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradnamężata
teściowie a i owszem bardzo wspaniałomyślni jednej córce dali mieszkanie drugiej dom a mojego męża kopnęli w tyłek. Zrobili jak chcieli ale po co do cholery nos wsadzają w nasze życie skoro w ogóle się synem nie przejmują? A apropo dorosłości to sądzę i to nie bezpodstawnie że jestem dorosła-ale i też jestem realistką i twardo stąpam po ziemi. Po jaką cholerę mi kupować mieszkanie na kredyt którego sama będę musiała spłacić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wydaje mi się, że musicie znaleźć trzecie wyjście. Mój ojciec mieszkała z teściami 30 lat i odzył dopiero po śmierci dziadka. Że Twoi rodzice się staraja - pewnie tak, ale to zawsze coś bedzie. Gdyby miał lepszy stosunek do całej sytuacji, to byłoby lepiej. Nie lubię tylko postaw roszczeniowych, maja mi dac. Ja mam mieszkanie, moje panieńskie, które kupiłam na 100 % kredytu i jakosdałam rade. Kredyt studencki spłacasz, to znaczy że młoda jesteś - zdążycie kupić sobie coś, tylko musisz męża postraszyć, że musi się w to zaangażować. Inaczej rzeczywiście Wam sięrelacje pogorszą. Ja też bym nie inwestowała w dom, który nie byłby mój, to głupota. Wspólne to wspólne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradnamężata
zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji-wiem o tym. Postawy roszczeniowej nie mam-wręcz przeciwnie-marzę o świetym spokoju.Mężą kocham pond życie i on mnie też więc mam nadzieję że jakoś się ułoży. Niestety co do kwestii finansowych to rzez pewien okres czasu czarno to widzę. Ja jeszcze przez 3 lata mam specjalizację i cały zarobek niesety pochłania ten cel. Ktoś tam wcześniej określił mnie, że jestem pijawką czy tam pasożytem... Łatwo jest kogoś sądzić po pozorach-przecież nie uczę się dla zabicia czasu tylko po to żeby w życiu do czegoś dojść. Mój mąż choć sam bardzo mnie wspiera sam nie chce słyszeć o tym żeby podnieść kwalifikacje-a to bez wątpienia pomogłoby mu w znalezieniu lepszej pracy której szuka od 3 lat! Zdaję sobie sprawę z tego że są priorytety, i że nasze małżeństwo i nasza miłość jest najważniejsza. Wiem że dla mojego męża przeprowadzka do mnie była ogromnym przeżyciem i że mieszkanie u mnie w domu nie jest dla niego spełnieniem marzeń. Ja też marzę o domku na plaży... ale robię coś żeby go kiedyś mieć. Trochę mi przykro że tak to wszystko się układa. W sumie to szukałam słów pociechy i jakiegoś zrozumienia. Tym czasem poza nielicznymi przypadkami spotkałam się z ostrym atakiem forumowiczów. Moje życienie nie było usłane różami. Do wszystkiego doszłam z ogromnym wysiłkiem. Wiem jak smakuje szczęście i łzy, i jak smakuje odrobina komfortu i bieda. Cały senk w tym że ja chcę iść dalej... Marzę o pożądnych wakacjach-ostatnie spędziam z książka na plaży-ucząc się do kolejnego ezaminu. Nie oczekuję pochwał ani pożałowania. Nie czekam na oklaski. Czasem chce mi sie tylko płakać bo nie wszystko jest takie jakbym chciała. Już dawno dotarło do mnie, że mój mąż woli raczej spokojne życie, wysiłek aby iść dokończyć studia(ma licencjat) jest chyba ponad jego siły. Wszystko ok. Przychodzi jednak chwila kiedy opadaja mi ręce i czuję się bezradna. Wiem że jestem wymagajaca ale jeszcze wiecej wymagam od siebie. Rodzi sie we mnie bunt, że skoro on tak bardzo chce mieszkać na swoim to dlaczego nic w tym kierunku nie zrobił. Ostatnio rozmawiałąm z nim o tym i poprzestało że jest zły na siebie o to, że nie znalazł lepszej pracy. Niedługo minął tydzień i nic się nie zmieniło. Na dobra sprawę to tak w gruncie rzeczy nie chodzi o ten cały dom. Tylko o to, żewszystko jest na moich barkach. Ja robie specjalizację, ja będę dobrze zarabiać, ja spłacę mieszkanie, ja to ja tamto. Po raz kolejny powtarzam że to ja jestem kobietą. Gdzie sie podziali co mężczyźni, którzy poczówali się od zapewnienia dachu nad głową swojej rodzinie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie miej nic sobie do zarzucenia... i nie słuchaj tych hien z forum oni chcą żeby każdy miał gorzej niż oni, zazdroszczą ci, że rodzice cię nie wykopali z domu, bo pewnie większość z nich wynajmuje kawalerką albo m2 i muszą ciułać na spłatę czynszu. teściowie powinni się od was odpierdolić skoro nie proponują lepszego rozwiązania. może im głupio i dlatego tak się zachowują, bo przecież córki też z domu na bruk nie wyrzucą :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja powiem...
autorko mówiłaś że przed ślubem postanowiliście zamieszkać u Ciebie. I zamieszkaliście, ale widocznie coś Twojemu mężowi nie spasowało w mieszkaniu razem z teściami. Rozmawiałaś z nim na ten temat? Po drugie, może dopiero teraz wyszło, że macie całkiem inne charaktery? Ty jesteś bardzo ambitna, chcesz coś w życiu osiągnąć, Twojemu mężowi wystarczy to co ma. Albo wychodzi na jaw kwestia niedobrania sie albo niedogadania się. Nie zmusisz swojego męża do podwyższania kwalifikacji jeśli sam tego nie chce. Możesz co najwyżej go delikatnie zachęcać choć jak sama mówisz rozmowy nic nie dają. Przyszedł czas na poważne rozmowy co do Waszego dalszego wspólnego życia: porozmawiać o tym czego obydwoje chcecie (nie czego Ty chcesz, tylko czego razem chcecie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
Droga bezradna: Wybacz ale nie moge się oprzeć wrażeniu że nie należysz do osób bezradnych ale raczej bardzo zaradnych, w ten czy inny sposób. Twój jedyny problem polega na tym że nie możesz sobie bezdyskusyjnie podporzadkowac męża. czy jestes sobie w stanie wyobrażić że żyjecie z dala od twoich i jego rodziców bez wdzięczności i urazy do tych czy innych jesteście tylko ty i mąż jak bezludna wyspa czy wtedy dokonałabyś tych samych wyborów/. Rodzice jesli są to bardzodobrze jeślisą hojni to jeszcze lepiej ale ich pomoc może być a nie musi. wy możecie przyjąć aczkolwiek nie musicie. Wybory muszą być wasze wspólne dla waszego dobra bez oglądania się na nikogo jesli pomoga będzie łatwiej ale jesli nie też dacie rade myśl tylko o sobie swoim małżeństwie i swoim męzu bez brania pod uwagę osób postronnych bo one mimo najlepszych chęci mogą was "zrujnować" mam na myśli wasz kapitał osobisty miłość itp to moja rada zrobisz jak będziesz uważała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pituch
Ten temat nigdy nie bedzie rozwiązany tyle Ci powiem, ja wziałem ślub ponad 3 lata temu, mieszkamy z moimi teściami, niby góra domu jest dla nas oczywiście nie przepisali nam nic powiedzieli ze jak oni zobacza ze my sie staramy to nam przepisza,oczekuja, że ja zrobie elewację całego domu, że wymienię okna u góry, że zrobie koło domu bo oni juz w zyciu sie napracowali( nie wazne ze maja pieniadze i stac ich na to wszystko co chca zrobic), ale ja w obcym domu bez prawa do niczego słyszac, że nie mam nic ze nigdy sie nie dorobie, nie mam najmniejszego zamiaru władać pięniędzy, narzekają na moich rodziców bo są biedni bo niczego sie nie dorobili, ale oni przynajmniej jak dostali dom od dziadka to go wykonczyli i zrobili elewacje sami nie czekali na dzieci, po ślubie przepisali mi działkę prawie 0,5ha z domem do remontu warta przynajmniej jak notariusz powiedzial ok 100000, ale moja "ukochana teściowa" uważa, że ja nic nie dostałem od rodziców i, że to ich powieniem całować po rękach, że mam mieszkanie...i co powiecie na to?mamy 8miesięczne dziecko, które zdaniem teściowej nie pownno widywać moich rodziców bo to bidoki i nieroby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara zolza
autorko ! Ja uwazam, ze propozycja brania kredytu na 30 lat , tylko po to , by nie byc u rodzicow jest conajmniej szalona. Po kiego grzyba dorabiac bank?Tym bardziej , ze jestes wlascicielka domu. Jak ktos groszem nie smierdzi i musi sie z koniecznosci zadluzyc ,inna sprawa. Twoj maz jest dla mnie niedorobionym pajacem. Bo albo mam kase i kupuje mieszkanie ,albo nie probuje wciagnac wspolmalzonka w kredyty ,jak nie ma najmniejszej potrzeby, ku temu . Skoro umie tylko jeczec to daj sobie spokoj z ta miloscia , bo mu cale zycie nie bedzie cos pasilo. U notariusza mozna wszystko zapisac i ewentualnie okreslic jego jakis udzial w kosztach remontu.To akurat sprawa otwarta. Jestes ambitna kobieta i nie patrz a tych biedakow ,co drza kazdego miesiaca , by nie dostac wilczego biletu. To, ze niektorzy rodzice nie pomagaja sie usamodzielnic dzieciom trzeba to uszanowac.Ale jeszcze bardziej trzeba uszanowac tych , ktorzy latami oszczedzali , by dzieciom zylo sie lepiej. Twoje rozumowanie jest jak najbardziej logiczne i nie szukaj winy w sobie ani w rodzicach. A pan maz nich sie ocknie i bedzie facetem z jajami a nie zachowuje sie jak placzek zydowski. co nie moga sie z biedy wysrac i drza tylko by nie stracili pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×