Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaja

Czy to normalne, że...

Polecane posty

Czy to normalne że facet w wieku 33 lat wzbrania się przed ślubem z rzekomo kochaną kobietą? Ja mam 30, razem jesteśmy od 3,5 roku, a mieszkamy wspólnie od prawie 2 lat. Niestety on ma alergię na pytania o wspólną przyszłość, plany, ślub, dziecko... Nie chce rozmawiać, unika tematu jakby go nie dotyczył. Czy to normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja_27
Tacy są faceci nic na to nie poradzisz spróbuj złapać go na ciążę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie jest tonormalne. Ale to taka choroba współczesnych czasów- ucieczka przed odpowiedzialnością. Czasem zdarza się, że trafi się dziewczynie egzemplarz odpowiedzialny, kochający , czuły itp itd ale przeraża go uroczystość -bycie w centrum uwagi, załatwianie formalności, no i kasa.....A czasem jest jeszcze smutniej- facet ma "żonę" bez papierka- mieszkają razem, więc ma wszystko na tacy....Który to typ, sama autorko musisz wyciągnąć wnioski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zdecydowanie ten drugi... tylko pytanie co mam z tym zrobic... wiem że nikt nie rozwiąże moich problemów, ale może coś doradzicie, może u was było podobnie? żaluję tylko, że w momencie kiedy decydowaliśmy sie na wspólne mieszkanie nie obgadaliśmy konkretnie tej sprawy; mi się wydawało oczywiste, że jak ktoś się decyduje na taki krok jak wspólne mieszkanie to prowadzi to w jednym kierunku i jest oznaką zdecydowania i pewności, że to odpowiednia osoba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na jego obronę dodam, że zdecydowanie nigdy nie było jego mocną stroną... nie żebym go tłumaczyła - a może właśnie sama się poszukuję trochę że to dlatego że on nie jest zdecydowanym facetem, że boi się odpowiedzialności itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ajaaaaaaaaaa: ciezko stwierdzic jak to jest w waszym przypadku, ale opowiem ci jak to bylo z nami. znamy sie juz wiele lat, a jestesmy ze soba nieco wiecej niz 2, mieszkamy od roku. wiek - dosc podobny do waszego (niewiele mniej). mojego rowniez uwazalam za osobe ktora w gruncie rzeczy zostala dobrze wychowana (w sensie, nie typ wykorzystujacy wygodna sytuacje tzw. konkubinatu).. ale tak naprawde nie wiedzialam przez dlugi jak to jest a raczej bedzie miedzy nami. ja sie wyszalalam w zyciu i zaczelam sie rozgladac za jakas stabilizacja, on tez. ale przez dlugi czas nie robilismy zadnego kroku na przod. bylo nam razem dobrze, wspaniele sie dogadywalismy w zyciu codziennym, ale stalismy w miejscu a ja nie czulam sie zwiazku bezpiecznie (powod: niepewnosc jutra, czyli \"nie wiem na czym stoje i nie wiem do czego wszsytko zmierza\" ). i tak naprawde trzeba bylo bomby z przeszlosci, ktora wstrzasnela nami zaj... mocno, zebysmy oboje zastanowili sie bardzo powaznie czego chcemy od zycia i od siebie wzajemnie, no i czy faktycznie sie kochamy. Moj nie zastanawial sie zbyt dlugo, mnie zajelo to kilka mcy, ale to juz inna historia. A do czego zmierzam: nami , obojgiem, \"wstrzasnela przeszlosc\", wiec sytuacja taka nie byla planowana ani przemyslana, ot, splot wydarzen. ale moze wam potrzeba takiej \"burzy\" (a raczej jemu) aby wreszcie podjal decyzje, w jaka strone zmierza wasz zwiazek. Moim zdaniem powinnas sie rowniez zastanowic, na czym Tobie na parwde zalezy, na tzw. tradycyjnej rodzinie (czytaj: malzenstwo, dzieci, etc.) czy tez nie jest to dla Ciebie tak istotne, a wazne jest to ze jestescie razem. Jezeli dojdziesz do wniosku, ze to 1, to powinnas powaznie wziac pod uwage wariant, gdy on powie \"a ja tego tak nie widze\", i co wtedy Ty zrobisz .... Tak mi jeszcze przyszlo do glowy: jestes pewna ze dla zadnego z was nie jest to \"zwiazek przejsciowy\", czyli taki, w ktorym czekacie na \"lepszego\", \"bardziej odpowiedniego\" partnera?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za odzew :) Myślę, że na pewno nie traktujemy tego jako okres przejściowy - ja na pewno nie. Dotąd sądziłam, że on również. Ale teraz coraz bardziej zaczynam wątpić, no bo jeśli tak to dlaczego tak bardzo się wzbrania przed następnym krokiem? Masz rację - nic mnie nie męczy bardziej niż świadomość, że tuptamy w miejscu, że marnujemy czas, że to donikąd nie prowadzi. Boję się, że ocknę się za pięć, dziesięć lat i będę w tym samym punkcie swojego życia co dzisiaj... Nie chcę stawiać sytuacji na ostrzu noża, bo obawiam się że jak to zrobię, to \"dopnę\" swego. Ze on wtedy się wystraszy i zrobi wszystko co ja zechcę. Ale mnie by takie wymuszenie nie cieszyłoby wcale. Nie chcę żeby on robił coś pod presją i na siłę, dla świętego spokoju, ale boję się że jak nic nie zrobię to nic się nie zmieni... On wie na czym mi zależy, już nieraz mu o tym mówiłam. On nie chce rozmawiać, ale ja lubię jasne sytuacje i zawsze mówię co myślę, więc już nieraz go uświadamiałam. Tylko co z tego? Wciąż słyszę, że \"znów zaczynam\", że kiedyś na pewno itp. Czuję się naprawdę źle z tym, jakbym mu sie narzucała. Nie jest to dla mnie komfortowe, ale wiem że jak w ogóle odpuszczę temat to on sam nigdy nie zrobi żadnego kroku naprzód..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaaaaaaja, ja wiem ze to brzmi banalnie, ale jezeli z nim nie porozmawiasz otwarcie, szczerze i stanowczo to nie oczekuj ze sytuacja sie zmieni. przez \"otwarcie\" mam na mysli: spokojnie i rzeczowo wyjasnij jak widzisz swoja/wasza przyszlosc, i wytlumacz dlaczego. przez \"szczerze\" rozumiem, powiedz jak Ty sie czujesz w sytuacji obecnej, czego Ci brakuje i co Twoim zdaniem powinniscie zrobic. Stanowczo natomiast, znaczy: stanowczo wymagaj reakcji na to co mowisz do niego i jasnego ustosunkowania sie do Twoich slow. Reakcja nie musi byc tu i zaraz, moze po prostu potrzebuje czasu na przemyslenie i znalezienie sie w nowych dla niego okolicznosciach przyrody. Daj mu miesiac, dwa ale jasno zaznacz ten okres i czego oczekujesz od niego zeby sobie przemyslal i sie zastanowil. A co do kwestii naciskania i wymuszania: moim zdaniem masz zle podesjcie do sprawy, bo nie o wymuszanie tu chodzi ale o Twoje niezaprzeczalne prawo do stanowienia swojej/waszej przyszlosci i prawo do wiedzy na temat jak on to widzi!!! Nie wymusisz na nim, czegos czego nie chce ... nie obawiaj sie. To juz nie ten wiek raczej ... Jednego moim zdaniem powinnas byc swiadoma: jezeli zdecydujesz sie na to ze wreszcie rozwiazecie ta sprawe, to efekt niekoniecznie moze byc taki jak oczekujesz. Byc moze jest tak, ze on potrzebuje mocnego kopa zeby podjac decyzje. Ale moze tez sie stac tak, ze uslyszysz ze on nie chce malzenstwa i rodziny ... Zycze powodzenia tak czy tak, niezaleznie od tego jak zdecydujesz sie sprawe zalatwic :) PS. moim zdaniem wszystko jest lepsze od takiego tkiwenia w prozni i braku poczucia bezpieczenstwa ... ale to tylko moja skromna opinia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Guniorek, wiem że masz rację. Ale też wiem jakie trudne jest dotarcie do niego w jakiś sposób... naprawdę próbowałam już nieraz. Na luzie, ze śmiechem, i na poważnie i trochę groźnie może... a efekt ciągle ten sam. Tłumaczę mu jak się z tym czuje a on... tylko mnie zapewnia, że kocha mnie najbardziej na świecie i że jestem najważniejsza dla niego... Mydli mi oczy? Sama nie wiem. Wiem tylko, że bardzo mnie męczy już ta sytuacja, robię się coraz drażliwsza i chyba nie służy to dobrze naszemu związkowi... Chyba mi brakuje dystansu. Chciałam żeby ktoś spojrzał obiektywniej może i coś doradził. Dziękuję za wsparcie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
normalne, nienormalne... przecież zależy to od tego, jakie kto ma do tego podejście... nigdy wcześniej o tym nie było mowy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zazdroszczę ci tej sytuacji aaaaaaaaja. Moim zdaniem błędem było zamieszkanie razem bez jakichkolwiek deklaracji. Trzeba było wcześniej przedyskutować sprawę - może już wtedy dowiedziałabyś się że on na razie nie ma w planach ślubu, rodziny itd. Moim zdaniem zapewnienie że kocha to tylko połowa tego co jest potrzebne do poczucia bezpieczeństwa. Prawda jest taka że faceci nie czują tak jak dziewczyny. Bo w razie czego nie oni zostaną np z dzieckiem. Mój (już) narzeczony ocknął się dopiero w momencie gdy zaręczył się mój młodszy brat, który był z dziewczyną od 2 lat. My jesteśmy razem 7... Też mnie strasznie gnębiło to że nie wiem na czym stoję. Tylko my razem nie mieszkaliśmy więc w razie czego byłoby mi łatwiej. A on twierdził że kiedyś napewno się oświadczy tylko to \"kiedyś\" jakoś nie umiało nastąpić. Jak już się oświadczył to też przez pewien okres czasu czułam się że to nie było takie całkiem naturalne tylko pod presją. Nawet mu mówiłam że jak ma się oświadczać pod przymusem to ja tak nie chce. Już mi na całe szczęście przeszło bo widzę że też zaczyna się cieszyć że będziemy małżeństwem - nawet sie angażuje. Moja rada? Rozmowa. To jedyny sposób. Ale taka spokojna rozmowa, np przy winku wieczorem. Powiedz co masz na sumieniu i przez jakiś czas do tego nie wracaj. Nie dręcz go żeby nie czuł się osaczony. Ale jednocześnie powiedz że nie będziesz czekać w nieskończoność aż podejmie jakąś decyzję (chyba że chcesz. Ale licz sie z tym że jego decyzja może być taka że za 5 lat wymieni Cię na nowszy model...takie niestety są realia :/). Możesz np podać argument, że jak jedno z was trafi do szpitala to drugiemu nic nie powiedzą (\"kim pan jest dla tej pani?\") Jeżeli nie umiesz tak od razu wszystkiego powiedzieć, boisz się czy on nie chce Cię słuchać to napisz list i mu go daj. Może będzie miał więcej odwagi by to przetrawić i się do tego ustosunkować. A i jeszcze jedno: musisz dopuszczać myśl że nie będziecie się umieli porozumieć w tej kwestii - tzn on nie będzie chciał mieć żony nigdy. Co wtedy? Bedziesz musiała podjąć decyzję czy jesteś w stanie do końca życia żyć w takiej niepewności czy zdecydujesz się poświecić te 3 lata by kiedyś móc ułożyć sobie życie z kimś kto ma podobne do Twoich wartości i chce miec normalną rodzinę. Co by nie było - POWODZENIA!.3mam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mercury dobrze pisze :) zgadzam sie co do joty ... nawet jezeli chodzi o list, serio ... wtedy chlopak ma kawe na lawe wylozone argumenty za i przeciw, nie jest to ulotna rozmowa. I bez nacisku, bo to tylko moze spowodowac efekt przeciwny do zamierzonego czyli wycofanie. Daj mu czas tylko musi wiedziec i zdawac sobie sprawe ze tym razem nie zartujesz. I musi wiedziec ile ma tego czasu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj dziewczyny, dobrze jest usłyszeć że nie wymagam zbyt wiele, ze mam rację dążąc do jakiejś stabilizacji, dziękuję wam :) z ust mi to wszystko wyjmujecie; ja dokładnie czuję to samo i wiem to wszystko.. muszę z nim w końcu porozmawiać.. wiele razy próbowałam ale kończyło się moim monologiem, boję się że znowu tak będzie, ale to nic; zmuszę go do wysłuchania mnie i będę oczekiwała konkretów - jeśli nie dziś i nie jutro to na pewno w najbliższej przyszłości, nie chcę się tak zamartwiać przez kolejny rok... już nawet w myślach uknułam plan, że dam mu czas - tak jak któraś z was sugerowała - i myślę że koniec roku to b będzie dobry moment na deklaracje wte czy we wte... tylko powtarzam sobie - spokojnie, bez nerwów, przecież kocham tego faceta i on kocha mnie, więc nie może być źle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wierz mi, ze i u nas swojego czasu bylo podobnie, wiec wiem troche co przezywasz :) zycze Ci powodzenia i wytrwalosci w postanowieniu ! daj znac jak poszlo ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę że ja też wiem co przeżywasz. Też jestem niewiele młodsza od ciebie i wiem że takie zawieszenie w niczym dobija. Ty porozmawiaj a my trzymamy kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×