Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zdziwiona singielka

Wytłumaczcie mi

Polecane posty

Gość zdziwiona singielka

oto cytat z innego forum : "Jestem z meżem 8 lat, 2 miesiące temu wzielismy ślub.. 5 lat temu oszukałam go. Zawiodłam jego zaufanie, ponieważ spotkałam się z kolegą ze szkoły i nie powiedzialam mu o tym. W ogóle parę razy zdarzyło mi się go oszukać, ale nigdy go nie zdradziłam. On uważa, że skoro się spotkałam z kims innym to oznacza, że go zdradziłam i najprawdopodobniej spałam z kimś. Od tamtej pory nie ufa mi." A teraz przedstwie moja sytuacje, jestem po 30. za jakis czas wyjde za mąż, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji jak tu ze maz boczy sie na mnie bo nie powiedziaalm mu o spotkaniu z kolega, chodzi o to że bedąc długo singielka nie wyobrazam sobie takiego braku prywatności, jak wy to wytrzymujecie ?? obecnie w zwiazku do szalu mnie doprowadza kiedy casem moj facet chce zebym mu powiedziala dlaczego tak postapilam, co pomyslalam, ja majac tyle lat nie lubie sie tlumaczyc komus z moich decyzji, czy malzenstwo nie ejst troche chore w takim rozumieniu ze sa wględy na gg na maile ja, chyba tego bym nie zniosla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdfg
Bylas z nim wtedy wiec go oszukalas. W pewnym sensie zdradzilas go. Kobiety robia wielkie hallo jak facet z inna kobieta sms-uje czy pisze maile i dla nich to zdrada wiec spotykanie sie na boku z innym zdrada nie jest ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twojemu narzeczonemu niekoniecznie może chodzić o kontrolę, tylko po prostu tak może rozumieć i odczuwać bliskość. Byc z kimś blisko to pytać co pomyslał, wiedzieć co mysli, dopytywać, wiedziec co ta osoba robi w tej chwili. Bycie w związku powoduje, ze zatraca się prywatność, to jest oczywiste. Ty nie chcesz wiedzieć co mysli, robi w danej chwili twój narzeczony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest dla mnie ciekawe, ze dałaś sobie nick "...singielka" A jesteś w zwiazku i niedługo wyjdziesz za mąż...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też mam swoją prywatność i też sobie tego nie wyobrażam. Ale z drugiej strony trochę empatii. Ta kobieta z tamtego forum przegięła, bo jak by mój chłopak sobie chodził na spotkania z koleżaneczkami nic mi nie mówiąc, też bym się wkurzyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdziwiona singielka
jestem w luznym zwiazku ale po zareczynach, nie rozumiem co jest dziwnego w rozmowie z kolegami po slubie ?? sama zauwazylam ze kiedy mowilam znajomym ze jestem zareczona przestawali ze mna pisac przez komputer ja tego nie rozumiem bo co to znaczy ? mam jak w arabowie nie rozmawiac do konca zycia z plcia przeciwna ? akurat tak mam pechowo ze wole gadac z facetami niz z kobietami , kobiety czesto mnie nudzą, a co ma zdrada do rozmowy z kolega ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdziwiona singielka
no wlasnie nie interesuje mnie co mysli i to chyba cos nie tak teraz pomyslalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze macie zupelnie inny obraz na to co wolno a czego nie wolno w zwiazku. Swiadomie tworzac zwiazek powinniscie sobie na poczatku wyjasnic jak to wszystko ma wygladac. Ja np. wychowany w klasycznej rodzinie nie wyobrazam sobie zeby moja zona chodzila na spotkania z kolegami. Tak samo ona ie toleruje moich spotkan z kolezankami. To jest kwestia doswiadczen. Wiec po prostu musisz znalezc sobie kogos podobnego Tobie i wtedy wam obojgu nie bedzie przeszkadzalo powiedzmy to lagodnie, bardziej otwarte zycie. Kwestia czy na takich "podstawach" uda sie zbudowac trwaly zwiazek, pozostaje otwarta. Natomiast w przedstawionym przez Ciebie przykladzie doszlo do zawiedzenia zaufania. A to jest podstawa zwiazku. Ludzie, juz nieraz pisalem, staralem sie wam uzmyslowic ze to co nazywacie "zdrada" jest tylko nastepstwem zaburzen w zwiazku. Ze kwestia zdrady dotyczy zaufania a reszta jest tylko wytworem kultury. Tutaj autorka zupelnie odwrocila sytuacje. Zdrada (czyn) nie jest ok ale zdrada zaufania, bo tym jest ukrywanie czegos dla siebie, jest ok. ALE TO JEST DO GLEBI CHORE i pokazuje jakis RAK naszego spoleczenstwa. Podstawa zwiazku jest zaufanie! Szczerosc, zrozumienie, wzajemne relacje. Reszta jest kwestia kultury. Jesli zwiazek ma byc "otwarty" to bardziej nazwalbym to ukladem, porozumieniem dwojga ludzi dla spelnienia swoich potrzeb emocjonalno-uczcuiwoych, celow w zyciu jak np. rodzina, na jakis czas, bo niby jak cos takiego ma wytworzyc doglebna wiez miedzy ludzmi - milosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolejny falszywy schemat! luznosc zwiazku nie zalezy od deklaracji: obietnica, przysiega, narzeczenstwo, malzenstwo, ale do tego jak ludzie mysla i postepuja. Sama przysiega jest tylko punktem wyjscia do budowania wzajemnych relacji, wiezi, podstawa, punktem 0, slownie zero, niestety wiekszosc ludzi potrzestaje na tym oszukujac siebie i parnera ze to byla milosc. Kontrakt nie tworzy milosc. Milosc, wiez wytwarzaja ludzie miedzy soba. Jesli tego nie robia, to albo z wlasnej niewiedzy, wygodnictwa, egozimu, godza sie na bylejakosc swojego zycia miedzy soba, oboje ponosza taka sama wine za to co sie dzieje w ziwakzu i skutki. Podam przyklad z Polski. 21% kobiet wychodzi za ma podajac jako glowny powod milosc. 79% to inne powody. Badania po rozwodach pokazuja ze swposrod osbo ktore sie rozwiodly te 79% stanowi tam pule 100%. To pokazuje dwie rzeczy. Ze prawie 100% z tych 21% malzenstw nie konczy sie rozwodem oraz ze prawie polowa z tych 79 sie rozwodem konczy. Czyli dzieje sie dokladnie to czego nalezalo by sie spodziewac. Ludzie spelniaja swoje potrzeby tworzenia rodziny, za wypelnianie obowiazkow oczekuja milosci i czulosci. Nie znajac pewnych zasad i nie opierajac takiego kontraktu na zasadach, szacunku, zrozumieniu doprowadzaja do wyobcowania. Wystarczy sie w sobie zamykac zeby po paru latach stwierdzic ze sie jest np. samotnym w malzenstwie. Przyczyna i skutek. Wszystko do przewidzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ha ha ha.....
jestem w luznym zwiazku ale po zareczynach -> no comments

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singielka zdziwioona
w tym sensie luznym ze nie mieszkamy ze soba, nie widzimy sie codziennie, ja mam swoje zycie, prace, koleżanki, nie chodzimy wszedzie razem bo ja sie dusze wtedy, mam wnostwo kolezanek i spotykam sie z nimi sama i zastanawiam sie co z kolegami ? dlaczego spotkanie z kolega traktowane jest jak zdrada ? mam wrazenie ze ci co tak kurczowo pilnuja swoich partnerow nie maja zbyt silnych podstaw do zwiazku, przeciez jesli planuje slub a spotkam sie z kolega to nie znaczy ze odwolam slub i zaczne sie seksic z kolega, mam wrazenei ze mentalbnosc w spoleczenstwie wcale nie rozni sie od arabow, najbardziej rozwala mnie kiedy gadam z totalnie nieatrakycjnym czyim facetem a laska podejrzewa ze on mi sie poodba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
"jestem w luznym zwiazku ale po zareczynach," to jest naprawdę zajebisty tekst. jak będziesz w "luźnym małżeństwie" to też napisz, bo to jedyne co może przebić "luźny zwiazek po zaręczynach". :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singielka zdziwioona
ja myślałam że podstawa zwiazku jest wzajemne dogadywanie sie, podobne poczucie humoru i w tym kontekscie spotykanie sie z plcia przeciwna takze sprawia ze ma sie wiecej tematow do rozmowy itp, po prostu nie bawi mnie szarpanie sie na temat " a bo dales taki a taki komentarz koelzance na nasza klasa" mam wrazenie ze czesc zwiazkow tro zwiaki niezbyt bystrych ludzi ktorych trzyma przy sobie kontrola a nie natulne pokrewienstwo dusz i zrozumienuie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm, bo to jest podstawa zdrowego zycia to co piszesz zeby sie ze soba dobrze czuc ale to nie sa zasady dlatego dobrze by bylo zeby Twoj parner mial podobne do Ciebie myslenie wtedy bedziecie sie rozumiec i dogadywac. Na razie nie mieszkacie ze soba, wiec spotykanie sie z przyjaciolmi jet zupelnie normalne. Po slubie jednak duzo sie zmienia bo zaczynacie razem mieszkac, macie jakies tam domowe obowiazki, oczekujecie obecnosci parnera w domu np. po powrocie z pracy. Wtedy "chodzenie na ploty" nie sprzyja trwalosci zwiazku. Z tego co obserwuje to chyba u wiekszosci osob, ktore znalem zycie towarzyskie zmienialo sie diametralnie po akcie zawarcia malzenstwa zwlaszcza kiedy ich parner nie pochodzil z grona znajmomych, byl zazdrosny, oni rezygnowali z zycia towarzyskiego, ktore potem bylo oparte bardziej na znajmomych i ukladach z pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singielka zdziwioona
dziękuję za to co napisałeś, ja nie mam żadnych doświadczeń i nie wiem jak to jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W prawdziwych zyciu wiele jest roznych rzeczy ktore trzeba "dograc". Ale wystarczy sczypta zrozumienia, wyobrazenia sobie jakbysmy sami sie czuli w jakiejs sytuacji, potrzeba rozmawiac z parnerem, codzinnie mowic o swoich myslach i uczuciach a nie raz doroku. Raz sie zamkniesz w sobie i po kilku latach obudzisz sie jako obca osoba. Ale trzeba tez wymuszac od parnera czego on ocekuje, co mysli i czuje. Spokoj, brak problemow nie oznacza ze wszystko jest w porzadku. Zasady powoduja ze wiemy jak postepowac. Je nabywamy podczas wychowania lub wybieramy. Jesli np. mamy zasade taka ze oboje parnerow powinni na rowno miec prawo do realizacji zawodowej to wtedy pomimo ze np. jeden wiecej zarabia to nawet kosztem swoich zarobkow pozwala drugiemu sie zaktywizowac zawodowo. Jezeli np. uwazamy ze obydwoje powinismy zajmowac sie malym dzieckiem to robimy to od malego, niech np. mezczyzna kapie i przewija dziecko, karmi z butelki. Dzielimy sie tym co robimy w domu, chociaz moga byc to rozne rzeczy. Pozwalamy na swobode ralizacji swoich zainteresowan, itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli lubisz mieć swoją prywatność to tak naprawde wiele zależy od drugiej strony, on musi wiedzieć że Twoja prywatność (samotnia) jest dla Ciebi ebardzo wazna, i musi to akceptować, w innym wypadku na dłuższą mete wszystko się rozleci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ależ nie rozumiem Twojego
problemu. Nie chodzi o to, żeby sie nie spotykać ze znajomymi, nawet płci przeciwnej, tylko o fakt, że się takie spotkanie zataja przed partnerem traktując je jak coś złego, a tym samym powodując podobne uczucia u partnera. Co innego sprawdzanie maili, sms-ów, gg itp. Nie wyobrażam sobie, że miałabym w ten sposób traktować męża i od niego oczekuję tego samego. W każdym związku powinna byc pewna strefa prywatna, nienaruszalna dla każdego z partnerów. Ja nawet nie wyjmuję mu niczego z plecaka, kieszeni, on nie grzebie w mojej torebce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeżeli uważasz że
dla ciebie ważniejsi są znajomi, koleżanki, koledzy niż on ... to nie radzę z nim się wiązac Nikt nie mówi, że masz zrezygnowac z kontaktu z innymi osobami, ale o to chodzi że dla ciebie najważniejszy jest ON Poza tym nie wiem jak wyobrażasz sobie wspólne życie z kimś, bo macie przecież takie same prawa on też ma znajomych , koleżanki, kolegów ... i ma prawo się z nimi spotykac bez ciebie, prawda? Więc w praktyce jak to będzie wyglądać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śmieszna jesteś ...
ci znajomi, koledzy, koleżanki ... znadą sobie też tą druga osobe i nie będą mieli juz tyle czasu żeby się z tobą spotykać A po ślubie, praca, dom, wspólne obowiązki domowe ... kontakt ze znajomymi nie jest już tak częsty, utrzymuje się kontakt tylko z osobami które naprawdę lubimy Jak jest dziecko to z czasem jeszcze gorzej bo dla nas najważniejsze staje się dziecko ... Nie ma co wychodzić tak daleko w przyszłość ... każdy musi sam zdobywać doświadcenie życiowe i uczyć się na własnych błędach i ......... oby tych błędów było jak najmniej , pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kontrola gg, poczty mailowej, brak kontaktu ze znajomymi (w tym kolegami), rezygnacja ze spotkań z nimi ...? O czym Ty w ogóle piszesz???? :O Boisz się małżeństwa i stabilizacji, bo kompletnie nie masz pojęcia co to jest. Małżeństwo, które jest pochodną wcześniejszego związku (krótszego bądź dłuższego), w którym są prawidłowe relacje między partnerami, nie powinno sie łączyć z żadną z tych rzeczy, które wymieniłam powyżej (a które są niemal cytatem Twoich słow). To zupełnie naturalna kolej rzeczy, że będąc w stałym związku, jesteśmy zobowiązani do tego, żeby dzielić się naszą prywatnością z partnerem, że on ma prawo wymagać od nas pewnych rzeczy, że nie wolno nam samym decydować o pewnych sprawach, ale są granice, których przekroczenie jest nie tyle "normą małżeńską" ile zwykłym błędem wynikającym z egoizmu, braku zaufania, krótkowzroczności, czasem głupoty, chamstwa ... itd. (mozna by wymieniac w zalezności od sytuacji). Kontrola gg, maili, wymagania, żeby zrezygnowac ze znajomych ... jest przekroczeniem tych granic. Nie wyobrażam sobie życ w takim układzie z mężem. Według mnie takie akcje wchodzą do związku, kiedy lojalność została nadwyrężona, kiedy pojawiła się zdrada itp. - wówczas wiadomo, że nie ma podstaw do tego, żeby komuś ufać. I to już jest według mnie "początek końca". Ale w normlanym związku???? Bez przesady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez odbioru
Singielko, Twoje małżeństwo będzie takie, jakim je stworzycie. po co masz się sugerować problemami innych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×