Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kokardka na podwiązce

Małżeństwo-powolna kuracja odwykowa?

Polecane posty

Gość kokardka na podwiązce

Dlaczego ślub wszystko zmienia? Niekoniecznie na lepsze? Prawie każdy mężczyzna narzeka na seks. Prawie każda kobieta czuję się zaniedbana przez facetów, nie tylko pod względem emocjonalnym, ale seksualnym również. Nieliczni mogę się pochwalić, że po kilku, kilkunastu latach wciąż czują się szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deborahhhhhhhhhhh
zamieszkanie razem też wszystko zmienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mało wiesz o zyciu
"Nieliczni mogę się pochwalić, że po kilku, kilkunastu latach wciąż czują się szczęśliwi." ja własnie naleze do tych nileicznych , dlatego nie potrafie odpowiedzied na Twoje pytanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facetporzejsciach-- nienormalne jest to, że w sporej części małżeństw coś przygasa, zanika i że nie jesteśmy często w stanie nic z tym zrobić. A może to wcale nie jest tak? Może stajemy się coraz bardziej wymagający? Gonimy za czymś, co nie jest w zasięgu naszych rąk? Chcemy więcej i więcej i w pewnym momencie zaczynamy pragnąć jakiegoś utopijnego szczęścia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poprostu ona
jak tak czytam to co napisaliscie to trace wiare w zamazpujscie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poprostu ona
a to nie jest czasami tak ze malzonkowie czuja sie pewnie i juz nie chca zabiegac o swoje wzgledy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po częsci pewnie to wszystko prawda. Ja jednak w środku, wciąż jestem romantykiem, który wierzy w miłość, wierność i to, że prawdziwe uczucie jest wieczne. Mając obok siebie tego kogoś, dla którego do niedawna zrobilibyśmy wszystko, zaczynamy popadać w marazm. Nie chce nam się starać. Od czasu do czasu pojawia się oprzytomnienie, gdy dociera do nas, że ten ktoś wciąż się podoba innym. Że mamy szczęście, że wybrał nas. Wtedy budzi się zazdrość i przez chwilę znów jest normalnie. Czy nie mam racji? Dlatego po latach wciąż uśmiecham się do tej kobiety, która budzi się przy moim boku, znajduję czas, by wysłuchać jej opowiadania, co działo sie dzisiaj. Zapytać, jak się czuje, chociaż znów odpowie zdawkowo "dobrze" i nie zastanowi się, czy pytam z dbałości o nią, czy z przyzwyczajenia. Nigdy nie wychodzę z domu, zanim się nie pogodzimy po sprzeczce o jakąś nieważną rzecz, bo może nie dane nam byłoby sie pogodzić, gdyby los nas rozdzielił. Zabiegani, w szarości dnia codziennego zapominamy, co w życiu jest najważniejsze. Szkoda. Sorry, rozpisałem się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×