Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hupla

jak rozwiązać tak delikatną kwestię?

Polecane posty

Gość hupla

Z moim facetem dzieli nas ponad 100 km, widujemy się w weekendy. Jestesmy razem ok. 8 mscy. Ja 28, on 30 lat. Ostatnio pojawiły się rozmowy o wspolnym zamieszkaniu. Ja mu od początku mówilam że mam marzenie: dom, ale nie z rodzicami ani z teściami tylko sami. W związku z tymi planami zaplanowałam wyjechać na początku przyszłego roku za granicę zarobić (ewentualnie z nim, zalezy jak układałoby się w jego pracy, ja i tak teraz nie pracuję więc mogę wyjechać). Wynająć on niczego nie chce gdyż uwaza to za wywalanie kasy w błoto. Jego wychowuje tylko matka i z nią mieszka. Niestety nie lubimy się specjalnie, nie będę opisywać tego dokładnie ale generalnie to jest bardzo niemiła osoba. Prawdopodobnie zazdrosna o syna którego wychowywała sama i zastępuje on jej partnera. No i dowiedzialam się teraz że oni sprzedają swoje mieszkanie i... kupują duży dom, biorąc dodatkowy kredyt. Byłam w szoku, zrobiłam mu awanturę z piorunami - bo jak to tak, on planuje coś z matką, a co z nami, z naszymi planami? Na co on mi powiedzial że to jest dobra inwestycja, bo dom przyda się zawsze, albo można część komuś wynajmować. Tylko kwestia jest taka: on właduje wszystkie swoje oszczędności, czas, energię i do tego zaciągnie kredyt na rzecz tego nowego domu, a ja w tym czasie mam zapieprzać za granicą na nasz, osobny dom? Więc wyskoczył z propozycją że będziemy mieszkać z jego mamą, zrobimy osobne wejscie i będzie super. Ręce mi opadły. Tłumaczyłam mu od samego początku że nie chcę mieszkać z teściową. Może gdyby była fajną kobietą to bym się zastanowiła, ale ona jest naprawdę okropna. On tłumaczy to tym, że po co wydawać niepotrzebne pieniądze, skoro dom będzie duży, będzie pomoc obok (np. w przypadku dziecka, żeby ktoś się zaopiekował) itd. Zaznaczyłam mu że z jego mamą, nawet mając osobne wejście mieszkać nie będę. Kłócimy się o to od paru dni i nie dochodzimy do porozumienia. Powiedzialam mu jasno - że albo mamy wspolny cel (czyli dom osobno) i na nim się skupiamy, albo - skoro mamy tak rózne cele - to lepiej abyśmy nie zajmowali sobie czasu i się rozstali. Sytuacja jest strasznie napięta, mam tego dość, a przeżywam to bo go kocham. Co mam zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szukasz dziury w całym . w czasach gdzie ludzie nie mają dachu nad głową tobie sie marzy dom dla was dwóch . jak mozesz na niego zapracowac to super. Tylko ile musisz na naiego pracować??? Mieszkanie z teściową nawet tą z natury złą ma swoje dobre strony. Odrzucasz miłość bo ukochany myśli też o swojej mamie a nei tylko o sobie to akurat dobrze o nim świadczy , że chce jej zapewnić byt i opiekę na dalsze lata. A Ty wydajesz sie być egocentryczką nie zważająca na nic i na nikogo... marzysz o miłości czy tylko o domu?? Bo jesli miłośc z twojej strony jest tylko środkiem do osiągnięcia celu ( czyt, domu ) to faktycznie lepiej sie bedzie rozstać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniem masz racje
to powino byc Wasze życie, widac Twoj facet nie potrafi oderwać się od maminego cyca. Takiego lepiej od razu rzucic. Potem beda same problemy, a ktoś 3 w zwiazku nie wrozy nic dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hupla
"w czasach gdzie ludzie nie mają dachu nad głową tobie sie marzy dom dla was dwóch" Niespecjalnie to rozumiem. Całe życie marzyłam o WŁASNYM domu i mam z tego zrezygnować w imię ideologii że takie są czasy? Może i takie są czasy, ale ja wiem że byśmy sobie poradzili budując dom we dwoje. On wiedział to od samego początku, chyba od pierwszej rozmowy i mówił że marzy o tym samym. A nagle stawia mnie pod ścianą? Na pewno nie zamieszkam z teściową, a więc on zainwestuje wszystko w dom DLA KOGOŚ (nie dla nas), a na to godzić się nie mogę. Nieważne czy to matka czy sąsiadka czy przyjaciel - on odda wszystkie pieniądze i swój czas w dom KOGOŚ INNEGO, a nie nasz. I co - po 2 latach mi powie "sorry kochanie ale wiesz, ja nie mam już swoich oszczedności bo musiałem mamie zrobić dach, ocieplić dom, więc ja już tu zostanę, bo nie mam funduszy". To niech kupią mały domek dla samej mamy, a resztę niech zatrzyma on. Czuję się oszukana. Gdyby mi na samym początku powiedział że nie będzie chciał się oderwać od mamusi, to nie ciągnęłabym tej znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nokia, glupiutkie i plyciuchne z ciebie stworzenie. brak mi slow na tego rodzaju glupote - urodzilas sie taka, czy doszlas do tego ciezka praca? autorko, trwaj przy swoim zdaniu. masz prawo ukladac sobie zycie wg wlasnych upodoban. wiem, ze trudno jest przekreslac wspolnie spedzone lata, zrezygnowac z planow. ale... zastanow sie, czy warto tkwic w zwiazku, w ktorym najbardziej zaczela sie liczyc trzecia osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hupla
Kłótni o jego matkę było naprawdę bardzo dużo. Kobieta wtrąca się i traktuje go jak swojego męża i jest o mnie autentycznie zazdrosna. Z drugiej strony - nie mogę tak po prostu machnąć łapką bez zrozumienia go. On ją kocha, szanuje i bardzo mi się w nim to podoba. Wychowywał się bez ojca i ona musiała zatroszczyć się o wszystko. Mieszkają razem 30 lat, przyzwyczaili się i naprawdę mam na tyle otwarty umysł by w pewnym sensie zrozumieć ich przywiązanie do siebie. Ale próbuję go zmobilizować do tego by w końcu się od niej odłączył. Tak nie może być że wciąż będą połączeni pępowiną. I czy ja czy inna - żadna myśląca kobieta się na to nie zgodzi. Nie mogę jednak walczyć z wiatrakami. Jeśli on faktycznie podejmie decyzję by zostać z matką - dla mnie to jasny znak że nie jest i nigdy nie będzie gotowy do związku. Nie chcę stracić kilku lat. Bo on przez kolejne lata może mnie mamić obietnicami że kiedys się wyprowadzi. I skończę jako samotna 40-latka z 43-letnim facetem mieszkającym z mamusią w innym mieście. Może 8 miesięcy to krótko, ale wg mnie na takie rozmowy nie jest za wczesnie. Denerwuje mnie jego podejście. On mowi że ten dom to bedzie inwestycja. Pytam - jaka?! Aż jego mama umrze, czy co? Wynajmować komuś za 500 zł miesięcznie to ma być inwestycja? I denerwuje mnie jego gadanie, on ciągle uzywa zwrotu "my" (w sensie on i matka) typu "wyremontujemy dom", "postawimy taras z mamą". Nosz kurwa! Przy całym moim zrozumieniu dla ich miłości -szlag mnie trafia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zalezy jak to planowaliscie, czy Ty ustalalas juz plany z chlopakiem? Jesli tak to jest problem bo powinien byc lojalny. Slusznie zauwazylas ze jest kolizja planow, jesli chcecie razem mieszkac w 3 to dobrze kupic dom jesli was stac, ale chyba nie chcecie wiec trzeba porozmawiac z chlopakiem. Wydaje mi sie ze to sa plany matki ktora ingeruje. Twoja zlosc jest sluszna i sprawa wcale nie jest delikatna. Do tego dochodzi troszke materializmu. Z drugiej strony chlopak widac nie chce zostawiac matki i tutaj jest potrzebny kompromis. Zalezy czy jest jedynakiem, jesli jest. W normalnej rodzinie, stosunkach drugie wejscie, rozdzial domu, bylby rozwiazaniem. U was jest zero kompromisu. Najpierw 3 strony powinny siasc do jednego stolu, wy walczycie. Do niczego to nie doprowadzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghjuju
30 latek mieszjacy z matka? mozna sie bylo tego po nim spodziewac :O ja bym od takiego zwiewala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hupla
"czy Ty ustalalas juz plany z chlopakiem?" Trudno powiedzieć czy USTALAŁAM. Te rozmowy wykwitły dopiero kilka tygodni temu, ale moje zdanie znał od samego początku (zawsze podkreślalam że kiedyś, z mężem, nie wyobrazam sobie mieszkać z rodzicami czy teściami) i on się z tym zgadzał. "Zalezy czy jest jedynakiem, jesli jest." Jest. Tylko że oni chcą by w tym domu zamieszkali jeszcze rodzice matki, czyli jego dziadkowie, których na marginesie uiwelbiam i nie mialabym nic przeciwko temu żeby mieszkali blisko, ale .... teściowej po prostu nie zdzierżę. To jest młoda kobieta (50 lat), aktywna zawodowo, zupełnie sprawna fizycznie, "obrotna", drobiutka, zwinna :) - naprawdę ona nie wymaga w tej chwili jakiejś pomocy. "Najpierw 3 strony powinny siasc do jednego stolu, wy walczycie." Tego zrobić nie mogę. Po pierwsze - my się z tesciową nie dogadujemy. Ona robi się agresywna przy każdym moim słowie, a odzywam się zawsze grzecznie. Po drugie - nasz związek jest w sumie niedługi - 8 miesięcy spotykania się tylko w weekendy nie uzurpuje mnie chyba do tego bym siadła przy stole i dawała swoje warunki. To raczej kwestia między mną a nim. Po trzecie - MY (on i ja) walczyć nie mozemy, bo teściowa zwyczajnie nie wie że on zamieszka osobno (ona mysli że on zostanie i będzie mieszkał ze swoją rodziną w jej domu), a sam zainteresowany... również nie wie. :O Niby wczesniej był pewny że się wyprowadzi, a teraz coraz częsciej mówi o zamieszkaniu z matką, z osobnym wejściem, bo uwaza że to najbardziej opłacalne finansowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MASZ RACJE
zerwij z tym pieprzonym maminsynkiem , ja teraz sie mecze z tesciowa bo w kredyt nas ubrala , opieka nad dzieckiem ? - newer !!! mamy tak rozne poglady i priorytety ze balabym sie z nia dziecka zostawic pomijam rowniez zagladanie mi do taleza i komentowwanie KAZDEJ mojej czynnosci dom z 2 wejsciami ? hahaha nie wierz w to ,albo on bedzie caly czas siedzial u niej albo ona bedzie was dreczyc o kazdej porze dnia i nocy ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to bardzo trudna sytuacja - ale ktos tu juz mial rasje - to jest synek mamusi. Dodatkowo byl jedynym oparcie dla matki wiec pewnie czuje sie troche odpowiedzialny za to co z nia sie dzieje czy stanie w przyszlosci. 8 miesiecy to nie jest jakos bardzo dlugo ale jednak na tyle zeby w tym wieku moc jakos sie ukierunkowac. Co mozesz zrobic.. - mozesz sprobowac sie dogadac z tesciowa - wbrew sobie ale ze wzgled na jej syna - jezeli go kochasz - mozesz postawic sprawe na ostrzu noza - ze nie zamieszkasz i zeby wybieral.. ale tu niestety wiekszosc takic mezczyzn wyierze matke - mozesz czekac cierpliwie - tylko jesli to sa konkretne plany to bardzo szybko zostana zrealizowane a zatem twoje legna w gruzach.. porozmawiaj z nim - spokojnie.. jezeli bedzie bagatelizowal twoje marzenia i plany na przyszlosc moze lepiej to zakonczyc.. w koncu kiedys znowu bedziesz miec inne zdanie i znowu polegniesz.. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hupla
Oczywiscie że nie wierzę i mówilam mu to samo co napisałaś - że ja nienawidzę wkraczania na moje terytorium, zaglądania do talerzy czy odwiedzania codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tarantulla
nie ma sensu dzielic dachu z osoba, ktora jest dla ciebie toksyczna po co sie macie wszyscy meczyc??? Twoj facet powinien to uszanowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hupla
"mozesz sprobowac sie dogadac z tesciowa - wbrew sobie ale ze wzgled na jej syna - jezeli go kochasz" Totalnie niewykonalne. Już i tak nie odwiedziłam jej (ich; tylko on do mnie przyjeżdżal) przez ostatnie miesiące i powiedzialam mu dlaczego, z tą kobietą nie mozna sie dogadać. Prosił, prosił, żebym jeszcze raz spróbowała. Uległam, pojechałam teraz na kilka dni, byłam miła i grzeczna jak zwykle, ale baba i tak się uczepiła czegoś. A dokładnie wyglądało to tak - specjalnie dla mnie zrobiła zupę, ja powiedzialam "dziękuję, ale nie musiała pani, u nas nie jada się dwóch dań, mi wystarczy jedno, nie musiala sobie pani robić kłopotu", a ona" ale u nas się jada!", rzuciła łyżką, spojrzała na mnie z agresją i wycedziła "chcesz o tym porozmawiać?". Innym razem - spotkalam ją rano jak szłam do łazienki i mówię "przepraszam, ja taka bez makijażu jeszcze, pewnie blado wyglądam", a ona "nie to nie! skoro ci tak przeszkadzam to ja wychodzę!" i sie odwrócila i wyszła z mieszkania, mimo że wołalam za nią że nie mialam nic złego na mysli! Dla mnie to furiatka, boję się do niej odezwać. "mozesz postawic sprawe na ostrzu noza - ze nie zamieszkasz i zeby wybieral.. ale tu niestety wiekszosc takic mezczyzn wyierze matke" No wlasnie to własciwie zrobiłam. "mozesz czekac cierpliwie - tylko jesli to sa konkretne plany to bardzo szybko zostana zrealizowane a zatem twoje legna w gruzach.." Czekać... sama nie wiem... Ich plany raczej szybko zostaną zrealizowane, chyba że jakoś wpłynę na niego. Zobaczymy. Oni kupią dom - ja się wycofam z tego związku, bo dla mnie wszystko już bedzie jasne. "porozmawiaj z nim - spokojnie.. " Naprawdę rozmawiam, od paru dni. On sam stwierdził że już go męczy rozmawianie o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffffffffffff
moja matka mieszkała całe życie z teściową(czyli moją babką)-mówię Ci,to był horror:O jak ona się wtrącała,podjudzała(także nas-czyli dzieci przeciwko matce),kłamała,obgadywała i to przysłowiowe "grzebanie w garach" -potrafiła wejść zaglądać w garnki i rękami wyjmować i próbować jedzenie:O dlatego ja mam bardzo złe zdanie o mieszkaniu z teściami:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hupla
"moja matka mieszkała całe życie z teściową(czyli moją babką)-mówię Ci,to był horror jak ona się wtrącała,podjudzała(także nas-czyli dzieci przeciwko matce)," No mi nie musisz mówić, bo u mnie była identyczna sytuacja i chyba dlatego własnie jestem tak ANTY nastawiona na życie z tesciami. Moja babcia mieszkala z nami (mną i rodzicami) i od najmłodszych lat byłam ustawiana przeciwko własnej matce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffffffffffff
to tak jak ja:O i jako małe dziecko nawet jej wierzyłam-a ona mi to mówiła "w wielkiej tajemnicy bo mnie kocha,nie to co matka,ona jest zła i nie kocha nikogo":O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hupla
ja ciągle słyszalam od babci "jak będziesz większa to powiem ci co mama wyprawia i jak się prowadzi", ale wciąż sugerowała że mama ma kochanków (co było bzdurą)... ja chyba specjalnie w to nie wierzylam, raczej z ciekawości pytałam mamę czy to prawda że ma innych panów, przez co wciąż były kłótnie miedzy mamą a babcią Jako że ja na pewno już nigdy się z teściówką nie zaprzyjaźnię - mogę się tylko domyslać co opowiadałaby o mnie moim dzieciom. Wolę więc mieszkać daleko i odwiedzać ją raz w miesiącu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffffffffffff
serio,takich ludzi trzeba po prostu unikać dla własnego zdrowia psychicznego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hupla
Poza tym głęboko wierzę że mieszkanie osobno uzdrawia więzy rodzinne. Na przykładzie koleżanki: mieszkala z mężem, córką i matką w jednym domu. Jej brat mieszkał kilka km od nich. I ona i jej matka się wiecznie kłóciły, natomiast synek był najświętszy, bo babka widywała go rzadko. Szczerze mówiąc to nie znam ani jednego domu wielopokoleniowego, w którym ukłądałoby się bardzo dobrze. Zawsze są jakieś kłótnie. Naprawdę, o wiele zdrwosze jest widywać się tylko na niedzielnych obiadkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkklhgkgk
a myslalas zeby jej grzybkow nazbierac???:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hupla
Grzybków to nie, bo ja w sumie taka groźna nie jestem. :P Ale to czego bym chciała to to, aby ona sobie znalazła chłopa. Teraz to on jest dla niej partnerem. Czy zakupy zrobić czy coś w domu naprawić, przybić, posprawdzać - on to robi. Więc NIC by się nie zmieniło gdybyśmy mieszkali razem z mamusią (nawet z osobnym wejściem). On nadal by jeździł po zakupy dla mamusi. Mamusi by się zepsuła pralka to by go wołała. Mamusia by musiala szafę przesunąć to by już pukała do drzwi. Tak być nie może że on bedzie mial właściwie dwie rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hupla
Poza tym wyobraźcie sobie - ona chodzi z nim na imprezki. Jak bylam u niego przedostatnim razem to spotkalismy się w 3 pary w naszym wieku (czyli przed 30-tką), wiecie... muzyka, alkohol i oczywiscie jego mamulka tez przyszła. Tańczyła z nami, piła, przytulała się do tych chłopaków. :O Bylam tak zdegustowana że wyszłam na zewnątrz że niby mi niedobrze i nie chcialam wrócić. Wszyscy jego znajomi mówią do niej po imieniu! A niektórzy są sporo młodsi ode mnie! Normalnie - jakiś 19-latek przychodzi i pyta "jest Kryśka?". Po prostu szok. A moj facet nie widzi w tym nic dziwnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hupla
No wiec gdybysmy mieszkali razem to jak do nas przychodziliby znajomi, to oczywiscie mamuska jak tylko usłyszałaby muzyczkę - już by do nas przybiegała i szalała jak nastolatka. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ogolnie do ostatniego wpisu sie z Toba zgadzam - jak na razie dobrze radzisz sobie z sytuacja,ale co do ostatniej wypowiedzi - tej o imprezie,to jezeli zarowno jego matce,jak i tym znajomym wzajemne towarzystwo odpowiada,to mnie rowniez to nie dziwi i ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hupla
Nie wiem czy odpowiada. Dziewczyny były zmieszane gdy matka wieszała się na szyjach ich chłopaków. Ona się po prostu czuje młodziutka i seksowna. Gdy pierwszy raz przyjechalam do nich - chodziła po domu w czarnej koszulce mini, przezroczystej od dołu biustu do bioder, tak że widać było jej pepek i kawałek rowka z tyłu. To chyba nie jest normalne by chodzić tak przy własnym synu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie,moze i fakt, jedno jest pewne,ja z maminsynkiem bym chyba nie dala rady wytrzymac zbyt dlugo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proffesorek
jak grzybkow nie chcesz to moze vibrator jej kup-moze spojzy na ciebie przychylnym okiem?? albo daj mi jej adres :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×