Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zlamal mi serce

Moj maz po 5 latach zwiazku stwierdzil, ze ma mnie dosc i odchodzi...

Polecane posty

Gość zlamal mi serce

To bylo jakis tydzien temu, pogodzilam sie z ta mysla, ale zlamal mi serce... stwierdzil, ze ma dosyc mojej nieobliczalnosci, humorow, zmiennosci, ze nigdy nie wie co go w domu czeka i nie chce zeby dzieci widzialy jak rodzice ciagle sie kloca... cholera jasna, nie jestem idealem, miewam depresje, ale wydawalo mi sie, ze to, ze go kocham, dbam o nasze dzieci i znosze jego calego powinno mu wystarczyc... tolerowalam to, ze jest brudasem, flejtuchem, ze znika na weekendy, a to do szkoly, a to do rodzicow, ze od 4 lat nie obchodzilam urodzin, bo on tego nie uznaje, ze mnie zostawial, kiedy bylo mi ciezko, ze nie okazywal mi uczuc i czulam sie wiecznie jak zbity pies... wszystko to znosilam, bo go kochalam, cieszylam sie kazda chwila z nim, ktorych mi dawal tak malo... w zasadzie to dla mnie i lepiej... nie zycze nikomu takiego chlopa, ale przykro, bo kochalam, bo dzieci... teraz w zasadzie nic nie czuje:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudno żyć
znalazł sobie dobrą wymówkę żeby odejśc do kochanki, współczuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zlamal mi serce
na pewno nie ma kochanki, no chyba ze jakas lubi zaniedbanego, zarosnietego i potarganego flejtucha:) ale jest strasznym egoista, tylko on w tym zwiazku sie liczyl:( wieczorem sie odezwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz skoro on byl taki jak piszesz to moze i lepiej ze odszedl.Wiem ze glupio to zabrzmi ,ale jak kiedys poznasz faceta ktory bedzie potrafil Cie docenic to jeszcze bedziesz wdzieczna mezusiowi ze odszedl.Trzymaj sie mocno bo bedzie dobrze.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a próbowaliście
rozmawiać? Nne wyrzucając sobie wszystkich wad, pretensji, tylko normalnie, co was boli , o tym , co czujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zlamal mi serce
rozmowy... od zawsze albo nie ma sily gadac, albo przyznaje mi racje, ze jest niedoskonaly. tak, mam racje to czy tamto jest nie tak:( ja nie chce za bardzo tego ratowac... zbyt mu sie podoba relacja miedzy jego rodzicami i sam podobnej oczekuje... ojciec pracuje i to wszystko... matka pracuje, gotuje, pierze, sprzata i jeszcze leca w jej strone wyzwiska:O taka relacja maz-niewolnica mi zbytnio nie pasuje:O fakt, nie jest zlym czlowiekiem, i moglabym z nim sie jakos wymeczyc przez reszte zycia, wiec mi troche smutno, ale wiem tez, ze dla mnie tak bedzie lepiej... odseparowal mnie od znajomych, bo ich nie lubil, a nie lubil ich, bo uwazali, ze nie powinnismy byc razem... na szczescie nie budowalam sobie na nim swiata:O fakt, przyszlosc planowalam przy nim, ale trudno... wazne, ze dzieci kocha i sie nie wymiguje od obowiazkow z nimi zwiazanych... tak pisze, bo chcialam sie wygadac:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zlamal mi serce
sama napisalas: taka relacja maz-niewolnica mi zbytnio nie pasuje wiec dziewczyno - CIESZ SIE ZE ODPSZEDL!!! HUJ CZY DO KOCHANKI CZY DO TATUSIA, POZBIRASZ SIE, OGARNIESZ, POPLACZESZ ALE ZA JAKIS CZAS CI PRZEJDZIE! I jeszcze wyjdziesz na ludzi, zalozysz kiecke, poznasz fajnego faceta ktory doceni Cie jako kobiete, matke i kochanke i bedziesz szczesliwa - TEGO CI ZYCZE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do__ di zlamal mi serce
nic dodac nic ujac. podlaczam sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zlamal mi serce
wiecie, to nawet nie chodzi o to, ze ja specjalnie poplakuje... mi nawet ulzylo, bo sama bym nie odeszla, za bardzo zaslepiala mnie milosc i akceptowalam cale jego dziwactwo... ale dla obojga chyba tak bedzie lepiej, po co on ma sie meczyc z nieszczesliwa zona, ktora jest nieszczesliwa, bo on sie z nia meczy... takie bledne kolo... ale przez ostatnie 5 lat slyszalam w kolko, ze jestem winna zlu calego swiata, spychal na mnie cala odpowiedzialnosc, za dzieci, dom... on, pan, mial przyjsc do domu po pracy, miec wszystko podane na tacy i palcem nie kiwnac... eh, duzo by tu pisac. uwielbiam jego usmiech, jego poczucie humoru, ramiona, glos, to ze dzieciaki za nim szaleja i fajnie sie z nimi czasem bawi. w lozku tez mu wiele nie brakuje... tylko to ciagle poczucie, ze w rzeczywistosci ma mnie w dupie... zawsze najwazniejszy on, rodzice, ja czulam sie jakbym byla gdzies na koncu calego korowodu:( wyprowadzilam go z domu po dluzszym czasie i pojechal za mna, 100km od rodziny, ale i tak niemal co weekend musi tam jezdzic. robi juz 4 kierunek studiow, zadnego nie skonczyl:O ale i tak go kocham, mimo wszelkich wad, zlosliwosci, kazdego dnia, nawet jak jestem wsciekla, czekalam az wroci, jak taki wierny pies... ale chyba juz nie bylabym w stanie dac mu kolejnej szansy. kiedy mi powiedzial, ze juz nie chce ze mna byc, ze chce rozwodu, ze juz nie kocha i mu nie zalezy... najpierw przyjelam to na spokojnie, ale po jakims czasie rozryczalam sie, pobilam go i zwyzywalam, wstyd mi za to, ale zawalil mi sie swiat, czlowiek, ktoremu bezgranicznie ufalam, ktoremu oddalam serce i dusze, urodzilam dzieci, poswiecilam mlodosc, rodzine, znajomych... ot tak po jednej z klotni stwierdzil, ze ma dosc i odchodzi... i co z tego nawet jakby mial wrocic??? dam mu szanse i poczekam, az sie zestarzeje, posiwieje, nabawie sie zmarszczek, a on znajdzie lepszy powod zeby mnie zostawic??? moze tym razem bedzie to zgrabna dupcia... sama nie wiem co zrobic... ratowac to, co z gory skazane jest na niepowodzenie, w imie dobra dzieci? w glebi duszy wiem, ze powinnam odejsc, ze jestem psychicznie przez niego zmaltretowana, ale jednoczesni mi przy nim dobrze. fakt, kiedy chcialam sie przytulic slyszalam: "goraco mi", "tak mi nie wygodnie, musze sie wiercic", "potrzebuje przestrzeni", kiedy mowilam, ze kocham slyszalam, ze mam nie sciemniac... ale dosc tez mam szorowania wiecznie zasranego klopa, zbierania smierdzacych skarpetek po katach, zbierania porozrzucanych smieci, mycia po nim garow, blagania o naprawienie zepsutego zlewu, ciaglych wymowek, ze on jest zmeczony i nie ma sily. to nawet nie chodzi o to, ze on mnie nie szanowal. ale przy nim czuje sie jak wielce szanowana prostytutka, sprzataczka, kucharka i opiekunka do dzieci. dokladnie podobny zestaw emocji mial dla mnie:( wiecie, szlismy kiedys ze znajomymi z koncertu lez i spiewal sobie pod nosem: "to ja, narcyz sie nazywam..." i w zasadzie to faktycznie caly on:O ide spac, dobrej nocy i dzieki za wpisy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, piszesz, że mogłabyś jakoś się z nim wymęczyc przez resztę życia. Tylko po co??????? Jeśli jest brudasem i flejtuchem jak piszesz to na cholerę Ci taki mąż. Pewnie, że to trochę boli, ale czas leczy rany i jeszcze sama kiedyś powiesz, że dobrze, że odszedł. A dzieci? Nie muszą brac przykładu z kogoś takiego. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×