Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ZAGUBIONA DUSZYCZKAAAAAAAAAAAA

BRAK CZULOSCI ,NAMIETNOSCI .. POMOZCIE !!!

Polecane posty

Gość search4true
Witam ponownie ;)! No niestety trudno to nazwać teorią, gdyż nijak Ci jej nie udowodnię ;). Nazwałbym to bardziej hipotezą, która wynika z obserwacji relacji damsko-męskich wokół mnie jak i moich pewnych doświadczeń. Po prostu widziałem takie sytuacje wokół siebie i zawsze (no przeważnie) kończyły się tym, że związki się rozwalały. Co prawda był to etap kiedy kobiety dojrzewały do czegoś poważniejszego (małżeństwo ;) ) a faceci raczej do tego że to jednak nie miłość z ich strony. Wydaje mi się że z reguły kiedy kobieta już dojrzewa do czegoś poważniejszego facet zaczyna weryfikować na poważnie swoje uczucia wobec niej. No i związki w których brakowało czułości ( i jakiś innych form okazywania głębokich uczuć) się na tym etapie 'wykładały'.'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SexiFlexi*
search4ture przyznaje racje ze gdy kobiety "naciskaja" to mezczyzni zazwyczaj rezygnuja...jesli chodzi np o malzenstwo.Ale wiesz w moim przypadku ja o zadnych powaniejszych zobowiazaniach nie mowie,po prostu albo sie cos czuje do kogos i jest sie w stanie zrobic dla niego wszystko albo nie.Nie uznaje po prostu bycia z kims "po czesci",oddajemy sie sobie nawzajem w calosci albo wogule. jak myslisz czy powinnam postawic wszystko na jedna karte i powiedziec mu ze to koniec (w nadzieji ze sie ocknie, a jak sie nie ocknie to przynajmniej bedzie jasnosc ze szkoda czasu)? trudny krok bo sie boje prawdy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość search4true
Hmmm. Wiesz, to nie chodzi o małżeństwo, tylko o to co było wcześniej, a z reguły właśnie wtedy się okazuje, że wcześniej to wcale nie była miłość ze strony faceta. Jak jest między Wami, trudno mi powiedzieć. Dlatego też nie mogę Ci poradzić co zrobić, bo po prostu to zbyt poważna decyzja żeby ją opierać na kilku postach z kimś nieznajomym. Co robić dalej, tak na prawdę odpowiedź musisz znaleźć w swoim sercu, ale też rozumie ;). Zastanów się przede wszystkim czego oczekujesz w związku, to znaczy nie tylko co potrzebujesz od kogoś otrzymać i możesz komuś dać, ale może przede wszystkim gdzie chcesz z tym kimś dotrzeć w życiu ;). Dopiero jak sama będziesz wiedzieć i mieć przekonanie że dążysz do czegoś, będziesz mogła podejmować właściwe i mądre decyzje. Ja mogę jedynie szczerze życzyć powodzenia i mądrych decyzji :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tak samo jak Ty.....
@ ZAGUBIONA DUSZYCZKAAAAAAAAAAAA ... mam tak samo jak ty ... tyle że ja jestem facetem... ale doskonale wiem o czym mówisz :) Tyle że ja rozmawiam o tym o swoich potrzebach z partnerką a Ty??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SexiFlexi*
search4tore madrze radzisz, dzieki.Powiem Ci ze mysle oczywiscie o tym "dokąd chce zajsc z ta druga osoba", wlasciwie nigdy nie bylam w zwiazku ot tak po prostu, tylko zawsze patrzylam na to pod katem wspolnego zycia (ktore kiedys stopniowo jednak doprowadzi do malzenstwa).Byłoby mi wszystko jedno czy on sie stara czy nie gdybym myslała inaczej.A tak gdy widze słabe starania teraz to wiem ze pozniej nie bedzie ich wcale.Moze warto to uswiadomic tej drugiej połówce własnie teraz odchodząc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dla mnie to jest jasne jak słonce - nie całuje- nie kocha! wiem to z autopsji. serio.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SexiFlexi*
...osobiście uważam ze nie ma nic gorszego niz "samotnosc w związku" a do tego obecna sytuacja niestety prowadzi...kurwa tak bym chciala zeby on chciał....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukie
ja mysle, ze to jest wygoda i zbytnie pewnosc drugiej osoby... twoj chlopak po prostu nie chce sie zmienic, nawet nie stara sie zeby cos zrobic w tym kierunku... bo jest mu tak dobrze, jest pewien, ze mimo tego wszystkiego i tak nie odejdziesz... ja wiem, ze bardzo trudno przezywciezyc nalecialosci, ktore zostaly nam wdrukowane w dziecinstwie czy tez znamy tylko takie wzorce zwiazku jakie widzielismy u naszych rodzicow, ale jesli nam naprawde zalezy to czlowiek jest w stanie zmienic siebie... znam wiele takich przypadkow, ale podam jeden z mojego zycia.... moj maz wychowywal sie w rodzinie, gdzie nie okazywalo sie czulosci, chociaz matak bardzo go kochala, okazywala milosc przez to, ze o niego dbala, gotowala mu, kupowala rozne prezenty itp., ale nigdy go nie przytulila, czy powiedziala kocham, jednyna czuloscia jaka go obdarzala, bylo poglaskanie po glowie (notabene wyniosla taki wzorzec ze swojego dziecinstwa)... w dziecinstwie moj maz nie odczuwal potrzeby bliskosci, bo myslal ze tak ma byc... ale kiedy dorosl i zaczal spotykac sie z dziewczynami, zauwazyl ze cos jest nie tak, poza tym jego zwiazki dosc szybko sie rozpadaly, glownie z tego powodu... znalam go w tamtych czasach, bo bardzo krotko chodzilismy ze soba, ale nam sie nie udalo z roznych powodow, m.in. z tego tez... od tego czasu minalo 10 lat i kiedys spotkalismy sie i nie moglam uwierzyc to nie byl ten sam mezczyzna; czuly, delikatny, potrafil mowic o swoich uczuciach itp. okazalo sie, ze w pewnym monecie swoejgo zycia zauwazyl ze cos jest nie tak i ze ten deficyt wplywa na jego zycia, postanowil zmienic to, co w cale nie bylo latwe, ale zaczal od tego, ze nauczyli sie z matka okazywac sobie uczucie i bliskosc, opowiadal, ze pierwszy raz kiedy probowal przytulic mame, to obydwoje stali jak sparalizowani, ale krok po kroku jakos udalo mu sie uporzadkowc ta sfere swojego zycia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SexiFlexi*
lukie zgadzam sie z Tobą ze "przeszłosc" zwłaszcza ta z najmłodzszych lat przekłada sie na nasze zycie, to wynika z psychologi, jak rowniez to ze aby to zmienic trzeba sie cofnąć do tego czasu kiedy sie to zaczeło, jak w przypadku Twojego meza jak sama mowisz,to jest swieta prawda problem w tym zeby tego chciała sama osoba o ktorą chodzi (a nie tylko ja) bo inaczej nie widze sensu bo to jak "syzyfowa praca"-toczenie skały pod góre... a skoro grozba, prasba, ponizanie sie, podchodzenie dobrocią przychylania mu nieba NIE DZIAŁA, to moze tylko terapia wstrzasowa zostawienia go pomoze???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość search4true
Może podziała, a może i nie podziała, i co wtedy, jesteś na to gotowa, chcesz tego? Wiesz jeśli uważasz że warto, to próbuj go zmieniać, walczyć o niego. Jeśli to jednak syzyfowa praca, to w przypadku gdy się zdecydujesz na odejście, to nie traktuj tego jako środku do określonego celu, ale raczej jako decyzję życiową. Oczywiście nie oznacza to że on nie będzie chciał walczyć o Ciebie i wrócić i wszystko się dobrze poukłada, ale to chyba nie metoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukie
nie chce dawac ci jednoznacznych rad pt. zostaw go czy nie... bo kazdy zwiazek jest inny, poza tym moga zrobic wam duza krzywde... ale wiem, ze utrata ukochanej osoby to jest duzy wstrzas i wtedy jesli kocha sie naprawde mocno to wtedy czlowiek uruchamia swoje wszystkie sily, zeby walczyc o ta druga osobe... moj maz sie zmienil, ale niekazdy ma na tyle sil i refleksji zeby to zrobic... 10 lata temu kiedy sie rozstawalismy byl on "beznadziejnym przypadkiem" ;) i kiedy bylo juz bardzo zle miedzy nami i na moje pytanie czy mnie kochasz, odpowiedzial: lubie cie (mimo, ze bardzo mnie kochal, nie potrafil mi tego okazac). Rozstalismy sie, a raczej ja zerwalam... i mysle, ze gdybym miala wtedy dzisiejsze doswiadczenie i madrosc to tak szybko bym nie odpuscila, walczylabym o nas... Ale zeby walczyc to trzeba byc pewnym, ze chce sie z drugim czlowiekiem przezyc cale zycie, wbrew wszystkiemu, ale wtedy bylam zbyt mloda, glupia i niepewna siebie, swoich i jego uczuc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chop
witam, do autorki tematu - byłem dokładnie taki sam jak on. zero przytulania, zero całowania, seks okazjonalnie - dopóki pewnego dnia moja żona nie powiedziała mi: "albo zmienisz swoje postępowanie i zaczniesz postrzegać we mnie kobietę(żonę) i zaczniesz dbać o mnie albo rozwód i s p i e r d a l a j". troche harcorowo ale pomogło. Zaszczepiłem w sobie chęć dbania o nią, zawsze jak przechodzimy obok siebie male przytulanko i klapsik w pupke (uwielbia to), kwiatki ra na 2 tygodnie obowiązkowo, seksik conajmniej 4 razy w tygdniu (raczej 6) i problem rozwiązany. Jaki człowiek był glupi, wcześniej nie zdawałem sobie sprawy że tak mały kosztem można małżonkę wprawiać w doskonały humor - i mnie też się teraz bardziej podoba. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SexiFlexi*
no własnie, spalałam sie w poprzednim zwiazku w nadziei ze sie zmieni ale prawda jest taka ze zmarnowałam pare lat zycia a teraz mam szanse na co? na powtorzenie histori...? starsznie mi na nim zalezy ale ja nie jestem szczesliwa i on ze mna w koncu tez nie bedzie jak mu bede wiecznie marudzic o to....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SexiFlexi*
chop gratuluje dojscia do porozumienia, wlasnie o takiej terapi wstrzasowej mowie...skoro nic innego nie dziala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukie
zgadzam sie z search4true czy jestes gotowa poniesc ryzyko tego, ze tak radykalny krok moze nie przyniesc skutkow takich jakbys oczekiwala i ze nie bedzie odwrotu? chop - gratuluje pozytwnej zmiany? ale SexiFlexi* ty jestes na innym etapie zwiazku niz on, ludzie wkladaj wiekszy wysilek w to, zeby ratowac malzenstwo niz wolny zwiazek, poza tym masz pewnosc ze twojego chlopaka bedzie stac na taki wysilek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukie
gratuluje pozytwnej zmiany? - mial byc ! a nie ? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SexiFlexi*
zastanawiałam sie nad tym czy jestem gotowa na to co bedzie jesli to nie zadziała........myśle ze mi bedzie ciezko i zle bez niego, ale jak pomysle ze mam byc i oddawac mu sie całym sercem tylko dlatego ze ja (a nie my) tego chce to jaki to ma sens....jakbyscie sie czuli spalajac sie w związku bez rezultatu? pytacie czy warto az tak zaryzykowac bo co jesli nie podziała - mysle ze jak nie podziała to dowiem sie teraz a nie za 5 lat ze mnie nie kocha. Boje sie tej prawdy fakt, i sama nie wiem czy mam odwage na ten krok, ale co mi pozostaje???? trwanie "tak jak jest" bo moze samoistnie sie to zmieni?? niemozliwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sexi, bardzo słuszne podejście. Twój adwersarz twierdzi, że o "wolne" związki mniej sie dba i Twój chłopak może odejść. No ale czy z tego powodu masz się poświęcać? W imię czego? Jednostronnego uczucia? Totalna bzdura. Jeśli teraz nie rozwiążesz swojego problemu być może za kilka lat się pobierzecie. A potem spotkasz faceta - czułego, miłego, sympatycznego - i dopiero będziesz miała problem. Jesteś w o tyle dobrej sytuacji że ciągle możesz sobie pozwolić na zmianę partnera praktycznie bez żadnych konsekwencji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dla mnie to jest jasne jak słonce - nie całuje- nie kocha! No tutaj to nie koniecznie tak jest. Ja byłam w różnych związkach i całowanie było zawsze, ale z perspektywy czasu nie nazwałabym tego można tego miłością czy jakimś głębszym uczuciem.... Też zdarzyło mi się mieć partnera, który zachowywał się podobnie jak mężczyzna autorki tematu. Sex był świetny, ale czułości nie było w ogóle... Na początku myślałam, że to się zmieni, że on się otworzy...ale niestety nie. A wiesz jaka była tego przyczyna?? Będąc ze mną cały czas kochał kogoś innego - stąd ten brak jakiejkolwiek czułości z jego strony........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam tak samo
Miałam IDENTYCZNIE. I nie słuchaj tych, którzy mówią, że nie da się zmienić. Miałam tak samo, a teraz mój ukochany się do mnie non stop klei, aż czasami już ja mam dość ;) Przede wszystkim cierpliwość! nie zrażaj się jak nie zobaczysz efektów od razu. oczywiście u nas nie obeszło się bez bardzo poważnej rozmowy, a prawie i zerwania, bo naprawdę też miałam już dość. Też mówił, że nie lubi się całować, malo się przytulał, o innych pieszczotach nie było mowy. Cały "proces" zmiany zajął ok pół roku, a teraz jest po prostu nie do poznania :) niestety do tego trzeba też jego chęci.. jeśli Twój chłopak się uparł, że nie chce, to nie wiem czy się zmieni. Mój mi obiecał, że postara się coś z tym zrobić i widać było, że chce się zmienić. Zaczęłam się do niego kleić kiedy tylko się dało, chcialam mu pokazać, że to naprawdę jest masa przyjemności. i udało się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukie
ja w ogole nie napisalam, ze o wolne zwiazki sie mniej dba i gdzie w ogole pisze o dbaniu.... mnie chodzilo o wlozenie wysilku w odbudowe - prosze czytac ze zrozumienienm... takze nie twierdze ze sexi ma sie poswiecac w imie jednostronnego uczucia, bo ja sama jestem jak najdalej od twierdzenia ze za wszelka cene trzeba zwiazek utrzymac... ale mniejsza z tym jedno jest wazne, jej decyzja musi byc przemyslana, musi zdawac sobie sprawe z konsekwencji zarowno pozadanyh przez nia jak i nie... moze sie zdazyc ze chlopak bedzie dla niej chcial sie zmienic, ale nie musi tak byc - ch zwiazek sie rozpadnie. Ale w tej sytuacji moze to jak zachowa sie jej chlopak bedzie miara jego uczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam tak samo
jeszcze jedno dodam - nie słuchaj tez stwiedzeń, że "nie lubi się całować - nie kocha". mi też po głowie chodziły takie rzeczy.. ale swoją zmianą udowodnił, że mnie kocha i to bardzo. MUSISZ poważnie z nim porozmawiać i nie bój się otwarcie powiedzieć, że jeśli to się nie zmieni to nie będziesz potrafiła z nim być. Jeśli traktuje Cię poważnie to się zmieni. Niestety prawda jest taka, że na dłuższą metę w takim związku się nie da wytrzymać. W najgorszym wypadku po jakimś czasie zaczęłabyś szukać kochanka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lukie, wiem, trochę uprościłem Twoją wypowiedź. Spytałaś czy jest gotowa na rozstanie, czy cos w tym stylu - a ja pytam czy jest gotowa na trwanie w takim związku. Bez względu na to co zrobi musi być przygotowana na konsekwencje. I tylko o to mi chodziło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukie
Mało_stanowczy i tu sia zgadzam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukie
Mało_stanowczy i tu sie zgadzamy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SexiFlexi*
dziekuje wszystkim za dorady myslalam tez o tym zeby wysłac mu na meila link do tego forum, mozeby zrozumial co ja czuje....ale to chyba bylaby przesada i mało dojrzałe zachowanie. Widujemy sie codziennie, moze zaczne to stopniowo ograniczac zeby jednak sam pojął ze cos jest nie tak, bo rozmowa wprost nie pomaga (on twierdzi ze nie wie o co mi chodzi, i co niby mialby zrobic, a jak mu powiem co to tego nie zrobi-żenada, dziecinada wg mnie). Ja czuje ze coraz bardziej sie angazuje, szkoda mi samej siebie bo im dluzej to pocigne to tym wiecej łez sie poleje kiedys.Ktos pomysli "jak mozna przezywac i przyczepiac sie takich pierduł" ale to jest codziennosc, piekno tkwi w szczegole, w takich własnie drobnostkach....boze czy ja jestem naiwna...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SexiFlexi*
a moze sęk tkwi własnie w tym co ktos wyzej napisał, ze on po prostu czuje sie zbyt pewnie, i dla własnej wygody nie wkłada wysiłku w nasz związek bo i tak wie ze nie odejde.A pewnosci siebie mu nie brakuje, urody mu bozia niepożałowała:) ja nie jestem zakompleksiona i czuje sie atrakcyjna kobieta ale w samozachwyt niepopadam i moze to moj bład bo sie rozczulam nad nami zamiast twardo powiedziec "wóz albo przewóz".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukie
mysle ze jednak powinnas mu wyslac link do tego topiku, moze on mu da cos do myslania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eeee, ja bym se odrazu znalazla nowego faceta. Bo mi mój partner musi okazywac uczucia i wogule, bez brak tego nie wytrzymalabym ani tydzien. :( Zreszta zalosny topik. Wiesz to jest twój facet i my go nie znamy, wiec jak mozemy wiedziec co masz zrobic by cie calowal. Nie dawaj mu dupy przez pól roku to sie zmieni albo nie bo odejdzie, albo nie bo zdradzi bo jak widac to egoista.... Jeeeejuuuuu. Sama powinnas wiedziec czego chcesz. Albo chcesz z nim byc i chcesz sie czuc do konca twoich dni jak stara niezadbana malzonka lub chcesz sie postarac o cos innego, zapewne lepszego. Masz naprawde dylemta. On nie lubi i tyle. Czyli jak ci tego brakuje to nie pasujecie do siebie, bo ludzie powinni do siebie pasowac do siebie pod wszystkimi wzgledami a nie tylko seksem lub tylko dniem codziennym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×