Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jakis tam pseudonim

czy takie zachowanie partnera jest normalne?

Polecane posty

masz dobre wrażenie:) pozew o rozwód czeka na rozpatrzenie, a ja odżywam:) zdecydowałam się na to dokładnie 1 września - po kolejnej awanturze, wywołanej smsem od kolegi, grzebaniem w moim telefonie, dopatrywaniem się podtekstów, których nie ma... ostre cięcie - po prostu coś we mnie przeskoczyło i stwierdziłam, że już nie mam siły się tak wiecznie tłumaczyć...na dodatek z niczego... i nie mam siły słuchać, że jestem beznadziejna:) nie umiem gotować, nie umiem sprzątać, nie to, nie tamto... o grubej i brzydkiej nie wspomnę... on chciał coś chyba naprawić albo tylko miał tym razem on poczucie winy - bo już jest związany z kimś innym, a może to na złość - ale mnie to już nie obchodziło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie to nie jest normalne. Mój ojciec jest taki. Teraz już działa to na zasadzie\" cokolwiek powiesz może być użyte przeciwko Tobie\". Odkąd pamiętam trzeba było uważać na to co sie mówi, bo on mógł to źle odebrać, no a jak się mu już podpadło, to koniec - mszczenie się, wypominanie, kiedyś mojej mamie zrobił awanturę straszną i była masakra w domu przez tydzień bo.....przypomniało mu się, że jeszcze przed ślubem ona gdzieś tam bez niego pojechała, i mu nawet nie zaproponowała, żeby on też pojechał.20 lat po ślubie mu się przypomniało, wyobrażacie sobie? Teraz mam (na szczęście) normalnego męża ale w uroczej atmosferze domu rodzinnego max 3 dni mogę wytrzymać, a i tak potem tydzień do siebie dochodzę. Mogłabym długo w tym temacie historyjki opowiadać, ale powiem tylko tyle: uciekaj gdzie pieprz rośnie bo i Ty i Wasze dzieci będziecie miały ciężkie życie z kimś takim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz Kalambaka jakie było moje największe marzenie jako nastolatki? Żeby moja mama się rozwiodła. Ona niestety nie miała na to siły czy odwagi a mi to jeszcze bardziej "orało" psychikę, bo z jednej strony tego chciałam, a z drugiej czułam się winna, bo to mój ojciec jednak....Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie podobnie
kalambaka --> nie zazdroszcze Ci tego przez co pewnie przechodzilas... ale zazdroszcze tego spokoju, jakiejs tam pewnosci :) z całego serca zyczę ci powodzenia na "nowej drodze zycia" ;) myslę ze fajna z ciebie kobitka i mam nadzieję że jesli jeszcze kiedys kogoś pokochasz to bedzie to ktos Ciebie wart :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co ciekawe, taki dziwny typ może się zmienić...oczywiście dopiero wtedy, kiedy czuje, że traci kontrolę :) Z moim eksmężem teraz jesteśmy parą świetnych kumpli. P.S. kalambaka, rzeczywiście , powinnyśmy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie tylko partnerzy...
nienia ... niestety... mnie wykończyła tygodniowa wizyta ojca... pełen jadu i wypominanie starych afer ... np że na boże narodzenie 2 lata temu odmówiłam mu zrobienia jajecznicy i on siedział głodny (jajecznice chciał o 17.00 jak ja szykowałam kolację wigilijną) potem się nie odzywał całe święta mój maż nie wie jak ma się zachowywac w tej sytuacji, z jednej strony zachowanie ojca strasznie go wkurza a z drugiej nie chce się mieszać w nasze relacje dziewczyny nie wiążcie się z takimi facetami - później to my ich córki płacimy konsekwencje! spieprzine dzieciństwo, młodości start w nowe życie... z tyranem na karku. zastanawiam sie czy nie odciąć na zawsze kontaktów z ojcem i wreszcie się uwolnić... ale poczucie winy że zostanie sam na starość (ma 51 lat) mnie zżera. ktoś mi poradzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie podobnie - dziękuję:) mam kogoś na oku, ale to chyba jeszcze nie to;) nienia - wiem... dużo rozmawiam z moimi dziećmi... bałam się wcześniej, jak zareagują, ale w końcu i tak stwierdziłam, że muszę to zrobić i wziąć to na siebie... a co ciekawe - on się teraz z nimi o wiele lepiej dogaduje, bo zaczął się starać być dobrym ojcem:) kyyrene - ja jeszcze nie jestem na tym etapie, za dużo złości w nim siedzi i chęci robienia mi na złość. Ale nie wykluczam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż też nie wie co ma zrobić z jednej strony nie chce sie wtrącać bo prawda jest taka , że to i tak nic nie pomoże, jedynie pogorszy sprawę, a z drugiej strony ostatnio powiedział mi coś takiego: "Wiesz, ja to po prostu nie zwracam uwagi na te jazdy Twojego ojca, ale jak patrze co się dzieje z Tobą i Twoja mamą, to naprawdę odechciewa mi się tam jeździć."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakis tam pseudonim
nie wiem jak wy dziewczyny ale ja po każdej kłotni i cichych dniach zaczynam tęsknić i wydaje mi sie, że co mnie nie zabiło to wzmocni, że bez sensu kończyć coś co dało mi mimo wszystko szczęście. ja wiem, że można partnerowi o swoich kompleksach powiedzieć ale kiedy on nas nagle widzi jako taką słabą istotkę możemy przestać go pociągać. po prostu nie chce sie tłumaczyć tym, że on był toksyczny, że nasz związek był toksyczny tylko co ja zrobiłam źle. a z drugiej strony nie powinnam sobie teraz sama wypominać co uczyniłam nie tak. wiem, że w życiu nie byłam tak załamana. i nie wiem czy na niego czekać aż zrozumie czy zacząc żyć z nastawieniem ,że nie powinien nigdy wracać. że nie chce już nigdy cierpieć jak w tej chwili. nie chce ale nie wyborażam sobie szczęsliwej mnie bez niego. nie znajde kogoś takiego by był jedyny w swoim rodzaju i nawet moi przyjaciele twierdzą, że on był dla mnie pod wieloma względami po prostu idealny ale mimo wszystko ludzie odbierali nas jako toksyczną parkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie tylko partnerzy... - a ja bym Ci radziła odciąć się, przynajmniej na trochę... 51 lat to wcale nie tak dużo... ale pokaż, że ojciec nie ma już nad Tobą kontroli - wtedy powinno się to zmienić... nie słuchaj wypominania, grzecznie powiedz, że nie będziesz o tym rozmawiać, nie dzwoń pierwsza - Twój Ojciec nie jest aż tak stary, żeby sobie nie poradzić, ale wystarczająco dorosły, żeby sobie przemyśleć:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem, że jest Ci ciężko, ale pomyśl, jak wyglądałoby Twoje życie? A dzieci? Uwierz mi, ja mam przez mojego ojca do tej pory różne dziwne zachowania, a nie mieszkam z nim pod jednym dachem od 8 lat. W wieku 14 lat miałam stany depresyjne i wylądowałam na psychotropach (wersja oficjalna: szkołą się stresowałam), potem miałam fazę w której nienawidziłam wszystkich facetów i nawet mój pies musiał być suczką. W ogóle jak tak o tym myślę, to sie dziwię, że na ludzi wyszłam i męża mam nawet:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie tylko partnerzy...
nienia ... witaj w klubie... ja miałam tiki nerwowe, problemy z nawiązaniem nowych kontaktów i na zawsze zachwiane poczucie własniej wartości (zalezne czy tatuś jest zadowolony ze mnie czy nie) boję się że to rozwali moje małżeństwo w którym nikt na nikogo sie nie wydziera i nie obraża i po prostu takich jazd nie ma odcinam się już od tygodnia, na szczęście mieszkam ponad 1500 km od ojca więc nie jest źle...nie boję sie że zapuka mi do drzwi i zbluzga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie tylko partnerzy...
kalambaka boję sie że odcięcie się spowoduje u mnie kolejne poczucie niskiej wartosci... najgorsze że nie wyobrażam sobie przyszłości z moim ojcem bez łez kłótni jazd itd nie wierzę że on sie zmieni a on oczywiście wyjeżdża z tekstami :"pracowałem żebyś wszystko miała", "ty jesteś moim szczęściem" itd a 2 godziny potem się denerwuje i wrzeszczy 'zamknij się, kurwa, zamknij się, mówię" a ja się telepię jak liśc na wietrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie tylko partnerzy... - u mnie odcięcie się od męża spowodowało wzrost mojego poczucia wartości:) chociaż nie było lekko... "a on oczywiście wyjeżdża z tekstami :"pracowałem żebyś wszystko miała", "ty jesteś moim szczęściem" itd a 2 godziny potem się denerwuje i wrzeszczy 'zamknij się, k**wa, zamknij się, mówię" ja to słyszałam w wersji "spuszczasz w kiblu dom, który dla Ciebie wybudowałem"...:) a za chwilę "żyć bez Ciebie nie mogę":) a za następną chwilę "nie drzyj na mnie mordy"... itd itp poradzisz sobie:) tylko musisz w to uwierzyć odetnij się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie tylko partnerzy...
kalambaka... odcinam się, pomogłaś mi tylko w podjęciu decyzji... jak na razie czuję tylko ulgę ( odziwo) mam nadzieję że niebawem poczuję się jak pełnowartościowy człowiek ... zwłaszcza że mam lepsza pracę na oku:) kala.. nie zapomnij o mnie, będe tu od czasu do czasu zaglądać... w chwilach kryzysu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie tylko partnerzy... - nie zapomnę:) a jak będziesz potrzebować, to joanna.biuro@vp.pl pozdrawiam Cię cieplutko i trzymam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakis tam pseudonim
jeszcze raz:o nie wiem jak wy dziewczyny ale ja po każdej kłotni i cichych dniach zaczynam tęsknić i wydaje mi sie, że co mnie nie zabiło to wzmocni, że bez sensu kończyć coś co dało mi mimo wszystko szczęście. ja wiem, że można partnerowi o swoich kompleksach powiedzieć ale kiedy on nas nagle widzi jako taką słabą istotkę możemy przestać go pociągać. po prostu nie chce sie tłumaczyć tym, że on był toksyczny, że nasz związek był toksyczny tylko co ja zrobiłam źle. a z drugiej strony nie powinnam sobie teraz sama wypominać co uczyniłam nie tak. wiem, że w życiu nie byłam tak załamana. i nie wiem czy na niego czekać aż zrozumie czy zacząc żyć z nastawieniem ,że nie powinien nigdy wracać. że nie chce już nigdy cierpieć jak w tej chwili. nie chce ale nie wyborażam sobie szczęsliwej mnie bez niego. nie znajde kogoś takiego by był jedyny w swoim rodzaju i nawet moi przyjaciele twierdzą, że on był dla mnie pod wieloma względami po prostu idealny ale mimo wszystko ludzie odbierali nas jako toksyczną parkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakis tam pseudonim jeszcze raz jakis tam pseudonim - znajdziesz i nawet się nie obejrzysz, jak sobie wyobrazisz :) zapewniam Cię:) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakis tam pseudonim
nie znajde bo gdybym nie miala tego nie mialabym nikogo, moje wymagania naprawde trudno spelnic a on mi odpowiadal i pod wzgledem wygladu i charakteru po prostu przy nikim sie tak nie czułam. ciagle mysle o tym kiedy nie byl toksyczny. dlaczego oni sie nagle zmieniaja o 180 stopni z dnia na dzien :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakis tam pseudonim
jestem taka młoda a już wiem, że jestem od niego uzalezniona psychicznie, ze to milosc mojego zycia, ze pewnie za miesiac znowu bede z nim szczesliwa a potem bede cierpiec. mam takie przebłyski czasami jak jestesmy razem, że musze odejsc, ze niedlugo znowu sie zacznie, znowu sie zmieni i bede sama. tkwie w toksycznym zwiazku i zdaje sobie z tego sprawe ale kiedys jest dobrze o tym zapominam, cała milosc przelalam na niego i teraz czuje sie bezwartosciowa , nie wiem czemu to napisalam, chyba musialam. juz nawet nie mam sily sie wyzalac przyjaciolom bo czuje sie wtedy jak zacieta płyta, ze co jakis czas to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakis tam pseudonim - ja czytam to, co piszesz, to czuję się o jakieś 10 lat młodsza, dzięki;) a tak poważnie - zrobisz co zechcesz. Ale posłuchaj starej baby, doświadczonej w tym temacie - mnie mój mąż zarąbiście odpowiadał swego czasu i z wyglądu, i z charakteru. Ciekawe, dlaczego później jego charakter wyrażał się głównie w obwinianiu mnie o wszystkie swoje niepowodzenia życiowe, ciekawe dlaczego używał przy tym dość niewybrednych słów, ciekawe dlaczego zdarzały mi się dni i noce, kiedy siedziałam i płakałam z bezsilności, bo naprawdę nie wiedziałam już sama, czy jestem taka zła, czy tylko jemu się zdaje... Ciekawe dlaczego, teraz nie mogę na niego patrzeć?:) przecież tak zarąbiście mi odpowiadał... i z wyglądu, i z charakteru... bo tak właśnie myślałam - jak nie on, to żaden inny więc chwilowo jest żaden i jest mi z tym naprawdę bosko ale nie wykluczam, że będzie jakiś inny a decyzja należy do Ciebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cała milosc przelalam na niego i teraz czuje sie bezwartosciowa tak właśnie - przez prawie 15 lat moim głównym zajęciem było zastanawianie się, co jeszcze powinnam zrobić, żeby moja wartość dla niego była większa im bardziej się starałam, tym bardziej czułam się bezwartościowa aż uświadomiłam sobie, że to jest tylko jego zdanie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×