Isc sie z nim pogodzic czy nie?

W koncu nie chce mi sie juz milczec. Cala niedziela i tak zjebana. Jak myslicie?

Nikt sie nie odezwie?

Pogódź się :). po co się gniewać na siebie?

pewnie sie godzą :P

Poszlo o pierdole jak zwykle. Zabral sie do kladzenia fugi w kuchni a ja za sprzatanie w domu. TV byl wlaczony bo lubie jak cos do mnie gada. A ten wyskoczyl z tonem jakbym mu matke zabila"wlacz ten tv jak go nie ogladasz". Mowie mu ze ogladam katem ok. A on do mnie "to o czym to jest". Test kurwa. Nie mozna sobie na luzie tv poogladac przy sprzataniu. Paranoja. Wylaczylam tv i poszlam sprzatac. I sie nie odzywam do niego.

w niedziele przecież to grzech?

A rano nie mielismy nic w lodowce. Nic procz 2 jajek, jednej cienkiej kielbaski i torcika od babci. I 4 starych bulek. No wiec wlazylam te bulki do piekarnika zeby byly chrupiace, zrobilam mu te jaja sadzone a sama zjdlm ta jedna biedna kielbaske i kawalek torcika. Potem poszlismy do moich rodzicow na obiad i opowiadam im ze mamy pusta lodowke i musimy isc na zakupy. A ten wyskakuje z tekstem no ale "ryba zjadla dzis na sniadanie bulke, kielbase i kawal torta". Chory jakis.

Poszlam zapytac czy ogladamy film. Odpowiedz "nie mam ochoty". No kurwa szkoda. Nie ma to jak weekend w domu...

czego sie czepiasz kwoko?