Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Flower Estate

Oh ci faceci!

Polecane posty

tak szczerze nie zaplacilismy kaucji, bo knajpa znajomych, za orkiestre zaliczke zaplacili rodzice, flaszki oplacila babcia, wiec my nie zaplacilismy jeszcze nic, ale occzywiscie bede chciala oddac im ta kase, bo bedzie mi glupio, to nie wiele, zarabiamy w funtach wiec spoko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość princessaa
a kto zamawia sobie sale i informuje o slubie rodzicow nim wogole dojdzie do zareczyn :-/ toz to glupota. mial prawo sie rozmyslic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odeszłam. znaczy nie złożyłam papierów o apostazję bo unikam w swoim życiu załatwiania spraw ostatecznie. nie wiem przecież jak będę wierzyć czy myśleć mając 60 czy 70 lat. nie chodzę jednak do kościoła (tylko na śluby i pogrzeby, a jak już idę to nie modlę się tylko stoję), nie przyjmuje księdza po kolędzie. święta obchodzimy oboje ze względu na rodziców i uszanowanie tradycji w której nas wychowali. jestem zagubiona. przed ślubem chodziłam na nauki, nie przygotowały mnie absolutnie na to co działo się po ślubie. swoje przecierpiałam, a jedyne co mi mi w tej sytuacji do zaoferowania kościół to piętno rozwódki. dużo rozmawiam z moim partnerem o religii i po tych 2 latach jego światopogląd stał mi się bliższy niż wiara katolicka. zwyczajnie utraciłam wiarę, choć ja rozpatruję to w aspekcie zysków niż strat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdyby papier
Flower - jeżeli tak postawiłaś sprawę (dziecko po ślubie), to tylko dobrze dla Ciebie, bo gdyby nie daj Bóg coś Ci się stało podczas ciąży, porodu itd, to byłabyś w sytuacji bardzo nie do pozazdroszczenia... A jemu by to nie przeszkadzało? Był taki artykuł niedawno w Wysokich Obcasach o facecie, który stracił ukochaną i dziecko - obydwoje zmarli podczas porodu - i nie mógł nawet ZWŁOK odebrać, pochować, bo nijak nie mógł udowodnić, że to jego dziecko, jego ukochana! Nie wiem, jak jest w Niemczech, ale tutaj tak wygląda prawo. Dla mnie- mówię - facet jest przegrany, nie dlatego, że nie chce ślubu, tylko dlatego, że dla mnie słowność i honorowość faceta są bardzo ważne. Jeżeli nie możesz polegać na słowie mężczyzny, to nie możesz na nim polegać wcale. Pomijając już fakt, że tak niesamowicie Cię to swoją "chorągiewatością" zranił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa ooo jakim ślubie mowa
tak czytam i czytam i się zastanawiam o jakim ślubie mówiliście? o kościelnym czy cywilnym? bo skoro niewierzący to mu się odmaniło z kościelnym a cywilny by chciał ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No widzisz princessaa, tak wlasnie sie stalo, we wrzesniu zeszlego roku ogladalismy kasete z wesela naszego wspolnego kolega, tak wlasnie bardzo wtedy zapragnelismy slubu. Zadzwonilismy do rodzicow, i poprosilismy zeby nam zamowili sale gdzies tak na nastepny rok i tak dokladnie zrobili. potem w pazdzierniku byly moje urodziny. Wyszlam juz do pracy, ale niestety musialam zawrocic, bo nie najlepeiej sie czulam. Moj K bym zaskoczony jak cholera, powiedzial, ze wzial na ten dzien wolne mial jechac kupic pierscionek itd, no i co? Skonczylo sie na calym dniu w lozku, bez podtekstow, z temperatura i katarem za duzo nie zdzialasz. Ale zareczyny przepadly tak to sie stalo. Gwiazdki ----> podziwiam cie, ja bez boga nie umiem. Modlitwa to jedno, ale czasami az rzuca do kosciola pogadac z Bogiem od tak, wyzalic sie, albo na wesolo podziekowac ze cos sie udalo. K tez jest niewierzacy, ale niech go szlag, dla mnie wiara to wazna sprawa i nie wiem co by musial mi powieziec zeby mnie przekonac tak jak ciebie twoj. Gdyby papier ---> to bylo dobre wlanie, przy okazji klotni o weselu itd,powiedzialam ze w takim razie skoro dziecko jest ok, a slub nie, to dziecko bedzie mialo moje nazwisko, albo nie ma dziecka bez slubu. Oj mina - bezcenna ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O cywilnym i koscielnym, przy czym koscielny dla mnie oczywiscie, jest cos takiego jak slub katolika z osoba niewierzaca. Wlasnie mial byc ten koscielny ponoc tylko dla mnie, bo chcialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdyby papier
Gwiazdki - nie pięknie, tylko po prostu szczerze. Wydaje mi się, że kiedyś ludzie byli generalnie bardziej.. honorowi. Teraz kultura masowa lansuje wszystko, tylko nie honorowość i wierność zasadom. Nie znaczy to jednak, że te wartości nie istnieją - istnieją, są ludzie, którzy je w sobie noszą, tylko trzeba sobie postawić wystarczająco wysoko poprzeczkę, żeby ich znaleźć. "Honorowość" nie oznacza dla mnie wyznawania konkretnych zasad (np. obligatoryjnego coniedzielnego drałowania do kościoła), ale oznacza uczciwość w deklaracjach odnośnie własnych pobudek. Osoba, która wie, że nie odpowiada jej instytucja małżeństwa i z takim (jawnym) nastawieniem wchodzi w związek, postępuje uczciwie. Osoba, która mówi, że chce zawrzeć ślub, a potem zmienia zdanie, nie jest uczciwa. Ani taka, która mówi, że chce wziąć ślub, bierze go, ale tak naprawdę ten fakt nigdy nie miał dla niej najmniejszego znaczenia i na pierwszych wybojach "wysiada". Ja jestem wierząca, ale mam dużo więcej szacunku dla osób, które deklarują wprost, że nie wierzą i biorą ślub cywilny, niż dla takich, które szorują przed ołtarz, a nie wiedzą, kiedy stać, a kiedy klęczeć :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Flower-->mój mnie nie przekonywał do niczego. po prostu rozmawialiśmy o tym co mamy w głowie, sercach. w ateistycznym sposobie myślenia odnalazłam bezpieczeństwo i spokój ducha. po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby papier--> no szczerze napisane i dlatego pięknie ;) w dzisiejszych czasach szczerość jest piękna jak rzadki ptak. masz 100% racji, ja tez uważam ze honorowość to ważna wartość i ze facet autorki dał dupy na całej linii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gwiazdki ----> no i oki, poki jestes spokojna to w zasadzie co komu do tego czy wierzysz czy nie, czy jetes z kosciolem czy przeciwko. Ja bardzo wierze w Boga, aczkolwiek nie cierpie chodzic na msze sw. Nie powinnam tak mowic, jako katolik,ale sorki wole pojsc jak nikogo nie ma, a ksiadz nie mowi o polityce. Zmarwilam sie bo napisalas ze jestes zagubiona... gdyby papier ----> masz racje, hoorowosci to teraz szukac jak igly w stogu siana. Czesto ludzie wogole jaja sobie robia, obiecuja, potem nic z tego, zachowuja sie jak durnie, a potem przepraszaja, wogole to wszystko jakies pomotane. Kocham K. Wiem ze zle robi,ze mam wrazenie ze sie nie liczy z moimi uczuciami, nawet nie wiem czy jest mi smutno czy jestem wsciekla czy co mi jest. Mam normlanie ochota wziac za uszy i powiedziec: kurcze facet co ci jest, wszystko gotowe prawie, jaja sobie robisz ze mnie, z nas czy o co ci chodzi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Flower--> jestem zagubiona w tym sensie, że nie wiem czy Bóg jest i nie wiem czy wierzę, że jest. wiem jednak, że nie wierzę że kościół katolicki powstał z Jego woli i w wiele doktryn wiary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze chcialam dopisac, to chyba tylko wlasnie w tym jednym temacie jakos sie zgrac nie mozemy, tak pozatym, to naprawde nic dodac nic ujac, sama nie wiem, czy to wesele dla panow to azzzz taka odpowiedzialnosc i wogole halo, czy powbijali sobie do glowy jakies bzdury i za cholere ich od tego odwiesc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gwiazdki ----> zgadzam sie, czasami rece opadaja. Nic tak naprawde teraz to juz nie wiem. Najlepiej ( albo cholernie egoistycznie ) byloby stwierdzic: slub albo na drzewo. Ale czy chcialabym jak to zostalo juz napisane tak o sobie go zmusic do tego. No nie chcialabym. Wiec moze jakies pomysly co mu powiedziec jak podejsc, jak to spokojnie zalatwic. spokojnie to tez moze byc nie mozliwe, bo kazdy temat z tym zwiazany to awantura murowana. I to wlasnie tez do bani. Jak to jest ze slub ma byc powodem do awantur. Czy normlanie to ja nie powinnam teraz sukienek wybierac, fryzur jak to normlanie powinno byc ??!! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teraz trochę z przymrużeniem oka napisze, bo ja jestem przeciwna jakimkolwiek szantażom. jeśli faktycznie wierzysz spytaj się go czy zdaje sobie sprawę że stawia cię przed wyborem potępienie czy białe małżeństwo. i ile lat jest w stanie wytrzymać bez seksu. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktos dobrze napisał. jesli z Tobą mieszka, śpi, robi zakupy, chce mieć dziecko i kredyt - to na co właściwie nie jest gotowy?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
www--> ja bym powiedziała że albo na przysięgę albo na przedstawienie przed gośćmi. ja jestem gotowa na mieszkanie, na dziecko i na kredyt bym gotowa była gdyby trzeba było brać. a na przysięgę i przedstawienie gotowa nie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gwiazdki ----> ogladnij sobie film, 40 dni i 40 nocy, bodajze tytul, durna komedia, ale dokladnie pokazane jest tam jak dlugo facet moze bez seksu ;) Wierz mi, ze K. po filmie sie zarzekal, ze on tez tyle wytrzyma, ale polegl...tego samego wieczoru ;) .w.w.w. -----> h** wie na co nie jest gotowy. Moze twierdzi ze w razie czego bedzie sie trudniej wyplatac, ze zabiore mudziecko i pieniadze za 5, 10, 15 lat. Nie wiem. Ja juz pisalam gdzies jego rodzice po rozwodzie, najlepszy przyjaciel zawiedziony, nie wiem moze on tak sobie obserwuje i wyciaga wnioski, ze malzenstwo jest bee, furtka, w razie czego mozna sie zwinac. Wredne, ale tak mysle o swoim K.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdyby papier
Flower, ale dlaczego uważasz, że skonfrontowanie go z jego własną zmiennością (ślub albo na drzewo) to z Twojej strony egoizm? :o Nie sądzę, aby on miał podobne nastawienie odnośnie własnego egoizmu w świetle jego zachowania! Moim zdaniem wyjścia są 3: 1) albo on szczerze i autentycznie zmieni zdanie, oświadczy się i zaczniecie planować ślub 2) albo Ty autentycznie i szczerze zmienisz zdanie i nie powrócisz do tematu 3) albo się rozstaniecie. Nie ma innej możliwości, która nie skończyłaby się patologią. Zawieszenie jest najgorsze, taki układ, w którym każde ma nadzieję, że przekona drugie, a latka lecą. To mówię też trochę z bezpośredniej obserwacji. Mam sąsiadkę tuż za ścianą, która w wieku lat 27 poznała faceta lat 39, po rozwodzie, z trójką dzieci. Zamieszkali razem. Na początku unikali jak ognia jakichkolwiek deklaracji - on nie mówił, że nie chce już żadnego ślubu, ona nie mówiła, że nie chce żyć bez ślubu. Przez lata się spolaryzowali w sprawie tych poglądów, tyle, że każde w przeciwną stronę. On teraz mówi, że nie chce ślubu, ona, że chce. I to trwa już.. 8lat!!! Ściany mamy cienkie, więc nie raz słyszałam, jak się kłócą :o przykro było słyszeć, jak ona w desperacji krzyczała, że "chce normalnego małżeństwa, chce mieć dziecko". On nie może narzekać. Ma darmowe mieszkanie, teraz zdaje się nawet sąsiadka go utrzymuje. Człowiek jest w stanie wiele znieść, jeżeli kocha, ale pytanie, czy aby obydwie strony kochają równie mocno? Różnice zda dotyczyć mogą wielu rzeczy - mało ważnych, średnich i podstawowych. Jeżeli dotyczą tych ostatnich, związek na dłuższą metę po prostu nie ma szans, chyba, że jedna osoba zostanie głęboko unieszczęśliwiona. Można dyskutować z partnerem na temat np. czy robimy wesele? Małe, duże? Ale nie znajdziesz kompromisu w kwestii tego, cz y W OGÓLE brać ślub. Pewne kwestie nie mają rozwiązań kompromisowych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gwiazdki ---> K. nie lubi takich imprez to troche wiem, ok. Ale po jaka .......zamawialismy to wszystko wiec? Nie mogl powiedziec: kochanie, wyjdz za mnie, lae tu Anglii gdzie mieszkamy nad morzem, albo w lesie obok, przyjecie w pubie na 15 osob, he? A nie takie pierd...**

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdyby papier
Gwaizdki - no ale kredyt też jest swego rodzaju deklaracją, tym bardziej - dziecko... A przedstawienia przed gośćmi można w bardzo prosty sposób uniknąć, biorąc kameralny ślub... przynajmniej ja tak to rozumiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wytrzymałaby to co ty masz dokonywać trudnego wyboru miedzy miłością, a grzechem...a on żyć w wygodzie :p moim zdaniem faceci w ślubie to się najbardziej boją ze ich kobiety zmienią się w zapuszczone spasione wiecznie narzekające babony :P zresztą ja też się tego boję. że ślub coś zmieni. a jest dobrze, jest lepiej niż dobrze. taki strach ze po ślubie zmieni się stosunek partnera do mnie, ze ta relacja która jest teraz tak wspaniała i satysfakcjonująca ulegnie zmianie. mi się wydaje że raczej takie obawy częściej rządzą tą decyzją. tak często ludzie żyją z kimś innym niż brali ślub. bo rozwód da się przeżyć, kasę odrobić...a relacji która można utracić raczej się nie odzyska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby papier ----> no wlasnie o to mi chodzi. Mi to wlasnie tak wyglada. Albo ja zapomne o tym wszystkim, i porpstu sobie zyjemy na kocia lape unieszczesliwiona, ze dlaczego to wlasnie ja musialambyc ta jedna z ilus tam ktoych facet nie chce slubu, i nie moge miec pelnej rodziny, tylko zyc w jakims pie**onym konkubinacie. Albo on zmieni zdanie, co do maja sie nie zanosi, a ile bede czekac? I co mnie to obchodzi, ze jego mama miala 30 lat jak wychodzila za maz, a rozstala sie z mezem po 16, a potem wychodzila za maz 2 razy za tego samego faceta i znow zas sa porozwodzie? Albo czesc jak czapka i nic z tego nie bedzie choc, tego naprawde nie chce. Nie chcemy oboje, przynajmniej tam chce wierzyc. Kameralny slub to nawet i ja bym na to poszla, bo w sumie tez nie mialo to byc zaraz 150 osob, raczej kolo 60 moze 80, mozna by i to bardziej zawezic spokojnie, z tym ze teraz to wogole problem czy do slubu dojdzie. A w sumie problem to jak to wszystko odwolac :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak ja sie zmienie jak nie wiem, jak go palne za takie myslenie to sie przewroci, juz niech lepeiej mysli ze go obskubie z kasy, bo ja sie nie mam zamiaru zmieniac ;) Chce byc zona, miec jego nazwisko, cieszyc sie ze powiem dumnie: moj maz. Alez mi filozofia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
papier-->przedstawienie to mniejszy pikuś. mnie się na myśl o tym rzygać chce i nie ukrywam że szczęśliwa nie będę jeśli okaże się że to właśnie uszczęśliwi mojego partnera. zacisnę zęby i trudno. raz przeżyłam taki dzień to i drugi raz zdzierżę. najwyżej się persenu nałykam. niestety PRZYSIĘGA jest na razie dla mnie nie do przebrnięcia i na myśl o tym czuję paraliż. już raz złamałam i unikam jak ognia obietnic których dotrzymanie nie zależy 100% ode mnie. jeśli chodzi o moje życie to zobowiązań na podejmowałam, zaraz starania o dziecko będą w drodze...ale przysięga brrr...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdyby papier
Gwiazdki, ja już słyszałam o takich obawach, ale nijak nie potrafię ich zrozumieć. Nie wiem, mam jakieś takie mocne przekonanie, że to, w którą stronę związek ewoluuje, jest kwestią samych składowych (Was) a nie ślubu lub jego braku. Ja bym większy nacisk położyła w tym przypadku na czas, na jego upływ i to, jak ludzie stają się ze sobą zżyci niż na fakt, czy mają ślub, czy nie. Ja może nie jestem dobrym przykładem, bo mam męża raptem 7 lat, ale jeśli o mnie chodzi, to od ślubu chudnę, a nie tyję, i wyglądam lepiej, a nie gorzej :P Bo po prostu jestem szczęśliwa, więc nie zajadam smutków (jak to kiedyś robiłam) i chyba po mnie po prostu widać, że jest mi na świecie dobrze. Taką samą tendencję obserwuję u moich koleżanek. Jedna tylko do ślubu przytyła, a to dlatego, że planują się starać o dziecko i rzuciła palenie;) Naprawdę nie znam dziewczyny, która po ślubie jakoś spasłaby się czy zbabiszoniała. Wyciąganie wniosków z pokolenia naszych mam ma niewielkie podstawy, bo przez te wszystkie lata działało na nie dużo więcej czynników, niż sam fakt ślubu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie gwiazdka, wiec tez jakby zyjecie na kocia lape i bedziecie mieli dziecko, skoro chcecie sie o nie starac itd, macie pewnie jakies wspolne mieszkanko itd, Wiec mozna byc szczesliwym na kocia lape i wogole. Pewnie mialabym dokladnie ta sama sytuacje i byla szczesliwa, gdyby nie to temat slubu padl miedzy nami jakis czas temu. Pewnie dalej normlanie bysmy sobie zyli, moze dokladnie gdzies dopiero teraz pomysleli o slubie albo i nie, ale nie poruszaja tematu wogole nie byloby to poprostu straszne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdyby papier
To było do wypowiedzi o tym, że kobita może się zamienić w spasionego babiszona;) Jeżeli chodzi o Ciebie i Twoją niechęć do przysięgi, nie widzę problemu, bo go nie ma. Obydwojgu Wam pasuje tak, jak jest - to po co to zmieniać? Myślę, że po rozwodzie jest dużo ciężej przysięgać po raz drugi (ja też bym nie potrafiła) , ale jednak chłopak autorki debiutuje w tej materii ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×