Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość szklanka mleczka

czy takie coś mozna nazwac miłością?

Polecane posty

Gość szklanka mleczka

Powiedzcie mi szczerze. Spędziliśmy kupę czasu ze sobą, było sporo naprawdę cudownych chwil, sam mi mówił że najpiękniejszych w jego życiu. Wspolne wyjazdy, podróże, moi rodzice go uwielbiali, mielismy plany, marzenia itd.. Wszystko ukladało się świetnie. Ostatnimi czasy jednak parę rzeczy mi się nie podobało i kłócilam się. Przyznaję z ręką na sercu - kłócilam się z nim. Po jednej z kłótni przestał się do mnie odzywać. Odezwał się dopiero po tygodniu pisząc że to nie ma sensu. Odczekałam parę dni, przemyślalam wszystko, doszłam do wniosku że faktycznie przesadzałam, że bez sensu darłam koty, bo przeciez kochamy się i tyle razem przeszliśmy. Wyciszyłam się, uspokoiłam, spojrzałam na nasz związek z boku. I postanowiłam go przeprosić. Zadzwoniłam do niego, powiedzialam wszystko co sobie wczesniej przygotowałam - że kocham, że tęsknię, że mi go brakuje, że wiele rzeczy zrozumiałam, że naprawdę chcę to naprawić, że nie chcę spieprzyć tego związku, że postaram się, że będzie dobrze.... On stwierdził...... że NIE! Po czym urwał kontakt (minelo juz pare dni od tej rozmowy). Nie łapię tego? 2 tygodnie temu przytulał się do mnie, mówił że kocha a teraz nie chce żebyśmy byli razem. Nie rozumiem jak można odrzucić ukochaną osobę, gdy ta prosi o wybaczenie? Przecież nie robiłam mu wielkiej krzywdy, nigdy go nie zdradziłam ani nic z tych rzeczy... A ludzie kłócą się przecież. I sama nie wiem.... czy to naprawdę aż taki ważny powód by rozstać się, by zdeptać te wszystkie marzenia i plany (ślub, dziecko), czy... może po prostu mnie nie kochał? Wciąż myślę o swojej winie, czuję się winna, mogłam być lepsza, mogłam się bardziej starać... :( Z drugiej strony - gdyby kochał, dałby szansę, prawda? Dodam że NA PEWNO nie chodzi o inną kobietę. Co o tym myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej hej hop hop
Hmmmm proste jak to miłość napewno wróci...dałaś mu jużznać ze chcesz naprawic i ze go kochas zitd ...teraz czekaj i nic nie rób.....sama zobaczysz czy wroci czy nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szklanka mleczka
Wiem że nie wróci! Kiedys juz mi powiedział że rozstania są nieodwołalne, że jak raz podejmie decyzję to koniec, że on nie uznaje powrotów. Ale do cholery, za co? Za to że pokłócilismy sie parę razy?! Czy to jest w ogole adekwatne do tego by zniszczyć wszystko? Nie rozumiem tego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tekla_z_ piekla
Moja droga, ja w ubieglym tygodniu jeszcze nienawidzilam oliwek, w tym tygodniu jakby mnie opetalo, moglabym tylko oliwki jesc. Stare przyslowie mowi- tylko krowa nie zmienia pogladow. Moze twoje awantury uswiadomily facetowi, ze to nie jest to. Wiem, ze Cie to boli, mnie tez by bolalo, ale takie jest zycie... Tak mozna kogos kochac i nagle stwierdzic, cos sie wypalilo we mnie. Bo czesto jest tak, ze "kochamy" z rozpedu, z przyzwyczajenia. I nagle jak sie sytuacja zmienia (w Twoim przypadku czasowa separacja) odkrywamy, kurcze, zupelnie do niej do niego juz nic nie czuje. Tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szklanka mleczka
Problem jest taki że on twierdzi że kocha, tęskni...ale nie mozemy być razem. Co to w ogole znaczy? Jak sie kogoś kocha, to chce się z nim być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszadlo
mam dokładnie identyczna sytuacje...zostawił mnie po kłótni, już 2 miesiace temu. Uwazam, ze przesadzil, nie rzuca sie kogoś po tylko jednej kłotni. Tak naprawde to mysle, ze chodzilo o cos innego, ze szukal tylko pretekstu by mnie zostawic (chociaz twierdzi, ze nie). No ale nic juz na to nie moge poradzic:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej hej hop hop
Daj mu czas...acha faceci to bardzo strachliwa nacja- nigdy nie powiedza kobiecie wprost ze przestali kochać...NIGDY BEDA KRĘCIĆ I SCIEMNIAĆale nigdy nie powiedza ze przestali mimo tego ze przestali albo nigdy nie kochali Wiec tu teraz tylko czekaj czy zadzwoni czy wroci jak tak znaczy ze kocha jak nie hmmmm tego kwiatu jest pol swiatu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szklanka mleczka
Jak czekać? Czekam juz 2 tygodnie, ile mozna? Znam go i WIEM że nie wróci, uwierzcie mi. Pytanie - czy to była milosc z jego strony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sarciaaa
pewnie nie wróci nie łudz się ,ma twoich foch pewnie dość,facet to nie marionetka oni takich wariatek chwiejnych nie lubią,więc się wycofał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tekla_z_ piekla
Na to pytanie sama musisz sobie odpowiedziec. Czy na prawde sadzisz, ze udawalby milosc? Pewnie nie. Kochal Cie i pewnie nadal w jakis sposob kocha. Czy wroci, nie wiem. Moze tak, moze nie. Ale nie psuj sobie wspomnien. Nawet jesli nie wroci. Bo milosc czasami bywa niestala. Wszyscy marzymy o takiej bezwzglednej, do grobowej deski. Niestety, jak pokazuje rzeczywistosc, taka przychodzi nie do wszystkich. Czesciej mozna ja spotkac w relacjach rodzicielskich. Ale to juz inna historia. Chce Ci tylko powiedziec, zebys nie poddawala w watpliwosc przeszlosci swojego zwiazku. To nie ma na prawde sensu i krzywdzisz w ten sposob i jego i siebie przede wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szklanka mleczka
Gdybyś planowała z kimś ślub i dziecko, gdybyście już bierali pieniądze na mieszkanie, a on nagle po kłótni i to własciwie mało istotnej, urwałby kontakt, a potem mimo Twoich próśb - nie chciałby wrócić..... też byś twierdziła że nadal pewnie kocha? I że mam nie psuć sobie wspomnień? Jak mam nie psuć sobie wspomnień?! Zniszczył wszystko! Okazało się to dla niego gówno warte, skoro kłótnia mogła to tak po prostu przekreślić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tekla_z_ piekla
I widzisz, co robisz? Mowisz, ze cos przemyslalas a kiedy mowie, ci z wlasnego doswiadczenia, jak moze byc, zaczynasz i jego i mnie atakowac.Mnie to wisi, ale on pewnie czuje, ze to tylko twoj sposob na ratowanie tonacego okretu. Co ma do tego slub i planowanie dzieci? Ludzie odkochuja sie juz i po slubie i po dzieciach. A plany? Plany sie zmieniaja. Charakter ludzi raczej nie. Czego ty jestes dowodem wlasnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szklanka mleczka
No tak... mam być szczęsliwa. :O Logiczne jest że najpierw czułam smutek, a teraz czuję wściekłość, bo dociera do mnie że nie kochał mnie. Rozumiem że ludzie sie odkochują, ale w przeciągu paru dni? A kłótnia była o to, że nie chciał wyprowadzić się od rodziców, a ja chciałam z nim zamieszkać. 2 lata jestesmy razem, on ma ponad 30 lat. Fakt, moze powinnam była spokojnie o tym z nim rozmawiac. Nic nie poradzę na to, że im dłużej nie mamy kontaktu tym szerzej otwierają mi się oczy. Tak, zrozumialam i chcialam naprawić... wczesniej! Ale teraz, gdy stwierdził że nie wróci do mnie - jestem wsciekła! Nie o to że uwazam że jestem taka super, a on mnie odrzucił, ale o to że byłam ślepa i oszukiwana. Facet który kocha - nie zrobiłby czegoś takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tekla_z_ piekla
No to juz ustalilas- juz cie nie kocha. A czy cie kochal to on lepiej, niz ty wie. Im dluzej Ciebie czytam, tym bardziej jestem... po jego stronie. Ale w koncu chcialas szczerosci. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Naprawić to mozna..
ZEGAREK..i też nie zawsze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli pokłóciliście się o fundamentalną rzecz w związku, o wizję jakiejś wspólnej przyszłosci. okazało się ze patrzycie na nią zupełnie inaczej - Ty widzisz was razem samodzielnych i odpowiedzialnych za siebie, on widzi was \"przytulonych\" do mieszkania mamusi z jej obsługa i rządami. jak chcesz to pogodzic? on juz widzi ze sie nei da. Ty tez zobaczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet 89457
w.w.w ma racje. Ta kłotnia, to nie błahostka, tylko podstawa waszego zwiazku i przyszlej wizji zycia. Ale on moze byc tez pod presja swojej rodziny. Jest religijny? Ja mialem odwrotna sytuacje. Chcialem zamieszkac z kobieta, a ona majac lat 33 mieszkała z rodzicami i uważała, ze wspólne mieszkanie to tylko po ślubie. Byłoby może i ok, ale to był zwiazek na duzą odległośc. Wspolne mieszkanie to nie tylko jedyny problem. Były inne. Raz w koncu sie z nią rozstałem, ale wróciłem. 2 tygodnie później zaproponowałem wycieczkę jej samochodem. Usłyszałem, że jestem jakiś dziwny, bo każdy facet marzy o samochodzie, a ja go nie mam. Powiedziała, że pojedziemy na wspólną wycieczkę, ale kiedy kupię własny (miał być duży) i przyjadę nim pod jej dom.... Ciekawe są kobiety:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja powiem....
mozliwe że facet się po prostu wystraszył deklaracji, zobowiązań, odpowiedzialności, poważnego życia. Dopóki była o tym tylko rozmowa - czuł się bezpiecznie. Ty jednak (prawdopodobnie) przez ta kłótnię zażądałaś od niego działania. Facet nie był na to gotowy (może nigdy nie będzie gotowy?) więc wolał zakończyć związek bo bał się dalszego naciskania. A co do tematu kłotni i nagłego odkochania.... czasem jest tak, że w drugiej stronie z czasem narasta niechęć. najpierw się znosi wady swojego partnera, z czasem jednak mogą coraz bardziej drażnić. Mogło być więc tak, że nie odkochał sie z dnia na dzień, tylko to w nim narastało. I w końcu miał dość. Ale bardziej przychylam się do tego pierwszego powodu zerwania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×