Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

awasz

Znowu się popłakałam. Już nie wiem, co mam robić.

Polecane posty

On ma chyba depresję. Szarpie się. Nie potrafi znależć pracy, unika ludzi. Staram się jak mogę, ale już nie mam siły. Mówi \"zostaw mnie, odejdź, to Cię zabije. Sam odejdę.\" Mówi o śmierci, braku nadziei. Jestem przy nim, wspieram, słucham, gdy chce się wygadać, milczę, gdy się złości na coś. Przed chwilą rozmawialiśmy na gg. Znowu na smutno, znowu o śmierci. Zadzwoniłam. Wydawało się, że trochę mu przeszło. Ale po rozmowie przysłał sms, że mam już do niego nie dzwonić, bo to strata pieniędzy. Wyłączył telefon. Popłakałam się. Czuję się bezsilna. Nie wiem, jak mu pomóc. Ze mną, czy beze mnie, chciałabym żeby z tego wyszedł, żeby zaczęło mu się układać. Nie wiem. Już nie wiem, co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marsz marsz
nasz dabrowski do psychiatry marsz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
musisz go ustawic, najlepiej wyslac do specjalisty, pokazac mu ze jestes z nim calym sercem go wspierac :) przytulaj, pocieszaj ale nie uzalaj sie bo to jeszcze bardziej doluje :) uda wam sie :) powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalineczka
współczuję.... Pomóż mu poszukać tej pracy, to teraz najważniejsze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On nie chce. Proponowałam, namawiałam. Nie chce. Mówi, że obcy mu nie pomoże. A ja już nie potrafię. Nie wiem jak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem ze
pytasz powaznie, w takim razie, musisz wiedziec, ze nic na sile nie zrobisz w przypadku depresji, tak samo na sile nie zaprowadzisz nikogo na odwyk ma rodzicow? kim dla niego jestes? ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaczanga
sama mu znajdz prace, jak wiesz co by chcial robic a bedziesz widziec takie ogloszenie o prace to wysylaj jego CV jak zacznie sie ktos do niego oddzywac w sprawie pracy to moze zacznie optymistycznei myslec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dasz rade :) najwazniejsze to byc twardym i nie uzalac sie.wiem co mowie.bylam w podobnej sytuacji.jakbys chciala kiedys pogadac to napisz na gg 12901893 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pieprzenie o pracy
jak ma faktycznie depresje to szukanie mu pracy tylko pogorszy sprawe, bo przekona go ze do niczego sie nie nadaje, skoro nawet prace mu trzeba znalezc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam prawie tak samo jak on
nie pracuje od 6 miesiecy ciezko znajsc cos dobrego bez znajomosci kasa sie konczy a jak sie ma wyksztalcenie to do jakichs maloplatnych prac nikt nie chce cie wziasc bo wie ze i tak jak znajdziesz cos lepszego to sie zmyjesz, poznalem dziewczyne jakis czas temu, narazie jest miedzy bami super, ona ma dobra prace pieniadze, wie ze szukam pracy ale nie wie ze jestem praktycznie bankrutem, ciezko mi bedzie sie do tego jej przyznac bo jeszcze pomysli ze jestem jakims przegrancem, nic mi sie juz kurwa nie chce depresja na calego najgorsze jest to ze chyba ja kocham i lek przed jej utrata wszystko poteguje. dobija mnie tez fakt ze praktycznie od skonczenia szkoly sredniej jakies 10 lat temu moj najdluzszy okres bez pracy to 2 tyg a teraz juz prawie pol roku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On już uważa, że się do niczego nienadaje. Podsuwam mu ogłoszenia, pamietam o kupnie gazety, wysyłam linki, nawet wymogłam obietnicę, że wyśle chociaż dwa CV tygodniowo. Nie wysłał. Gdybym zaczęła wysyłać za niego, chyba by mnie zabił. A przynajmniej już nigdy nie zaufał. Mówił, że chce wyjechać. Gdzieś daleko. Boże, gdyby było wiadomo, że mu to pomoże to sama wysłałabym go choćby na Marsa:( Ja mam 28, on 30. Jestem jego dziewczyną, od półtora roku. O rodzinie ni ma nawet co wspominać. Oboje z rozbitych domów:O Mieszka z matką, a właściwie w domu matki. Mądra - normalnie się trzymam. Ale coś właśnie we mnie pękło. Dzięki za gg. Spróbuję napisać coś z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisz Kochana :) i nie łam sie.czekam na odzew :) pogadamy powiem ci jak to wygladalo w moim przypadku...zobaczysz razem cos wymyslimy :) napewno jest jakies antidotum na niego :) najwazniejsze to nie uzalac sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam prawie tak samo jak on - ja nie wiem nawet, czy on mnie kocha. Nie mówi tego. Wciąż powtarza, że powinnam, go zostawić, kopnąć w tyłek i znależć sobie kogoś normalnego. Sa dni, kiedy ma lepszy nastrój i wtedy robi wszystko, żebym ja się dobrze czuła. A potem przychodzi dół i się odsuwa:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mądra- jeśli masz jakiś pomysł... bo ja już się chwytam wszystkiego:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha i jeszcze jedno :) nie mow mu wprost ze chcesz zeby poszedl do lekarza, bo moze odebrac to jako jakis atak i pomyslec ze masz go za jakiegos czuba a przeciez tak nie jest...3m sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powtorze jeszcze raz :) nie uzalaj sie nad nim, nie glaszcz po glowce, nie mow ze wszystko bedzie dobrze.musisz go naprowadzic tak zeby sam w to uwierzyl :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam prawie tak samo jak on
tez bym nie chcial zeby ktos sie nademna uzalal, fajna z ciebie dziewczyna skoro tak go wspierasz, ja nadal walcze calymi dniami przegladam rozne oferty ale czasami mam juz dosc, w moim przypadku najtrudniej sie przyznac do tego ze jestem teraz praktycznie bezradny, nie wiem jak moja dziewczyna to odbierze znamy sie dopiero 3 miesiace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam prawie tak samo jak on - ja sie nie użalam. Ani nad sobą, ani na dnim. Nie klepie go po pleckach powtarzając, że jest biedny i niekochany. Właśnie próbuje go jakoś naprowadzać. Wspierać. proponować różne rozwiązania. Do niczego nie zmuszam. Uda Ci się. Wiem, że w pewnym momencie rodzi się frustracja, przychodzi zniechęcenie. Spróbuj wysyłac CV na potęgę. Nawet tam, gdzie nie za bardzo chcesz pracować. Choćby po to, żeby iść na rozmowę kwalifikacyjną i sobie ją przećwiczyć. QAlbo spróbuj czegoś o czym do tej pory nie myślałeś, nawet pracy w sklepie na pół etatu. Myślę, że powinieneś powiedzieć dziewczynie w jakiej jesteś sytuacji. Nie jesteś przegrańcem. Nie daj sobie tego wmówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam ten stan
Dokładnie rozumiem, jak czuje się Twój chłopak. Jest mi bardzo przykro, bo myślę, że Ty nie jesteś w stanie mu pomóc, a im bardziej chcesz, tym bardziej on tego unika. Chce świętego spokoju, praca to stres nie do przejścia, więc robi wszystko, żeby nie pracować. To jasne, że nie wyśle żadnego CV. Przynosisz mu gazety, ogłoszenia itd., a jego to jeszcze bardziej denerwuje, bo cały czas czuje się zmuszany do czegoś, przed czym zapiera się rekoma i nogami. Zastanów się - czy jesteś gotowa udźwignąć jego depresję? Ona Cię bardzo unieszczęśliwia. Facet nie chce pójść do psychologa, a sama na pewno sobie nie poradzisz. Jesteś gotowa dużo dla niego poświęcić? Jeśli odpowiedź mimo wszystko brzmi TAK, to mam dość nietypową poradę. On chce wyjechać. A więc wyjedźcie razem. Zacznijcie od nowa, dajcie sobie nowe szanse. Zmieńcie całkowicie otoczenie. Prawda jest taka, że świat jest obecnie bardzo wymagający. Niektórym ciężko dopasować się do tych wymagań - żeby w wieku 30 lat mieć stałą pracę, mieszkanie, samochód i co tam jeszcze. Prawda jest taka, że życie jest jedno, nie można dać ludziom wejść sobie na głowę. Czasem trzeba dużej odwagi, żeby żyć po swojemu. Wyjedźcie najlepiej w jakieś piękne miejsce, gdzie stosunki międzyludzkie są bardziej zacieśnione, niż w dużych miastach. Np. w Bieszczady, Sandomierszczyznę. Poszukajcie tam jakiegoś zajęcia (jemu dobrze zrobiłaby praca fizyczna, tak żeby od razu widział jej efekty i wracał zadowolony do domu po ciężkim dniu). Niech odnajdzie radość w codziennych zajęciach, pogawędkach z sąsiadem. Stwórzcie sobie jakiś intymny światek, w którym on będzie mógł się schronić. Co prawda wszystko to jest bardzo ciężkie do przeprowadzenia, poza tym, jeśli to nie wypali, to on może załamać się jeszcze bardziej, że skoro spróbował i nie wyszło, to nie ma już dla niego nadziei. Jeśli czujesz się na siłach, to próbuj. Ale jeśli nie... współczuję Ci bardzo, bo jeśli on nie pójdzie do lekarza, to oboje będziecie cierpieć jeszcze dłuugo. Mimo wszystko mam nadzieję, że coś drgnie w nim i nie będziesz musiała przewracać swojego świata do góry nogami. Ale szczerze mówiąc myślę, że czas działa tu raczej na niekorzyść. Mimo wszystko trzymam za Was kciuki! Depresja to straszna choroba, ludzie nie zasługują na to, by tak cierpieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam ten stan
Pomyślałam sobie właśnie, że może zbyt emocjonalnie to wszystko napisałam. Powiedz, on wcześniej miał pracę? Dobrze się w niej czuł? Czy może zawsze miał problemy w kontaktach z ludźmi, męczył się w pracy? Bo jeśli to pierwsze, to może nie trzeba aż tak drastycznych rozwiązań, o jakich pisałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma pracy już od dawna, ale przed tem miał takie prace dorywcze. Miał pieniądze. Właściwie nie pracował z wyboru. Szukał, ale bez entuzjazmu. Zgodze się, że popełnił tu błąd, a potem się posypało. Jeszcze wcześniej miał pracę i dobrze się w niej czuł. Dobrze sobie daję radę w kontaktach z innymi. A przynajmniej dawał. Bo teraz wszystkich unika. On mówi, że potrzebuje uznania, że czuje sie niedoceniany. To po części wynika ze stosunków rodzinnych. Jednocześnie to, że ja go doceniam, to chyba za mało. Ja już myślałam o takim wyjeżdzie. Problemem są pieniądze. Nie mam tyle, żeby się razem utrzymać. Będzie mi ciężko znaleźć pracę na końcu świata, a nie wiem, czy on zacznie czegoś szukać. Ja go nie zmuszam do niczego. To nie jest tak, że wciskam mu na siłe te gazety. Mówię \"popatrz, fajne ogłoszenie\", albo nic nie mówię. Może sobie nie pracować jeśłi to sprawi, że uwierzy w siebie. Poświęcam i jestem gotowa dużo poświęcić. Żalę się tutaj, żeby nie żalić się gdzieś indziej. Nawet zdaję sobie sprawę, że on może odejść. Złamie mi to serce, ale jeśli mu to pomoże.... Mnie już po prostu brakuje pomysłów. to co robię daje mierne efekty, krótkotrwałe. Nie układam mu życia, ale jestem przy nim, nie narzucam się. Tylko, że czuję, że słabnę. Płaczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam ten stan
Co do tych ogłoszeń - nie mówię o tym, że wciskasz na siłę, tylko że on to odbiera jako wywieranie nacisku, nawet jeśli ujmiesz to w łagodne słowa. Potrzeba bycia docenionym - ooo, skąd ja to znam... Świetnie idzie Ci nauka, studia, a potem nagle wszystko się wali, zostajesz w tyle i nie umiesz sobie z tym nowym uczuciem poradzić. Myślę, że najlepsze będzie przekonywanie go, że nikt go do niczego nie zmusza. Jeśli potrzebuje czasu na dojście do siebie (a nie ma jeszcze problemów finansowych) to niech rzeczywiście da sobie przerwę, skupi się na innych dziedzinach życia, wróci do tego, co dawało mu przyjemność. Niech się uczciwie zastanowi, co chce robić. Bo podjęcie pracy jakiejkolwiek, byle była, to rozsądne rozwiązanie z punktu widzenia zdrowej osoby, a nie chorej. Dla chorego wszelka aktywność zawodowa (zwłaszcza taka, którą się w głębi duszy pogardza) to wielkie ryzyko. Ryzyko, że straszliwa prawda wyjdzie na jaw - że do niczego się nie nadaję, nawet najprostsze prace mi nie wychodzą, wszyscy współpracownicy to zobaczą a w końcu i tak mnie zwolnią. Rozmowy kwalifikacyjne to stres tak ogromny, że naprawdę ma się ochotę schować się pod kołdrą i nawet nie próbować, byle tylko nie narazić się na kolejne nerwy. Uwierz, dobrze wiem, co mówię. Ale taka sytuacja nie może trwać wiecznie. Dlatego może niech da sobie czas na przemyślenia, niech może poczyta jakieś książki o rozwoju itd. Byle nie takie poradniki dla młodych, energicznych ludzi sukcesu, bo to może podłamać. Zbliżają się Święta, a już pojutrze Mikołajki. Może daj mu w prezencie taką książkę? Np. Anthony de Mello "Przebudzenie" albo książki Osho. Niech on się najpierw pogodzi trochę ze sobą, dowie się, że nie musi być zawsze silny i radzić sobie, niech wie, że może popełniać błędy, ale nie może skupiać się rozpamiętywaniu przeszłości, bo najlepsza chwila na zmiany to TERAZ. Niech sobie może zrobi test predyspozycji zawodowych, choćby w internecie. Pogadajcie o tym, CO dałoby mu radość, a czego na pewno będzie unikać. Jak chociaż trochę się określi, to będzie mu potem łatwiej szukać konkretnych ofert. Wybacz, że tak się rozpisuję, ale poruszyło mnie to, co napisałaś, bo dokładnie miałam ten sam problem, co Twój chłopak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znam ten stan- pisz ile możesz. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Problemy finansowe sie niestety pojawiły. Nie jestem w stanie go utrzymywać. Zresztą to by go dobiło do reszty. Mam wrażenie, nawet jestem tego pewna, że gdyby znalazł pracę i czuł się w niej dobrze, to reszta by sie ułożyła. Nie zmuszam. Bo to i tak musi byc jego decyzja. To wszystko jest trudne. Muszę bardzo ważyć słowa przy nim, byc opanowaną. Mam własne problemy, ale nie mogę jemu o nich mówić. Nie o wszystkich. Ostatnio podsunęłam mu książkę o buddyźmie. Jak się wyciszyć, uspokoić. Czyta. Ale masz rację. Poszukam jeszcze czegoś. Wiele razy pytałam, co mu sprawia przyjemność, co chciałby robić. W ostateczności słyszę, że to że się uśmiecham. A mnie wtedy pęka serce. Njagorszy jest chyba ten brak nadziei. On nie wierzy, że cokolwiek się zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy ktos moze
napisac tej biednaj dziewczynie tak, zeby zrozumiala, ze warto czasem uzyc wyszukiwarki marki google i poczytac troche co to jest depresja, jak sobie z tym radzic, co powinni a czego nie powinni robic i mowic ludzie bliscy takiej osobie skieruj swoje kroki dziewczyno na specjalistyczne fora przynajmniej a nie na takie rozrywkowe forum jak to, jesli stan obnizenia nastroju trwa dluzej niz 2 tygodnie to jest juz powod do zmartwienia, jesli przeciaga sie kilka miesiecy, to malezy isc do lekarza, ale pamietaj, to nie Twoja wina i chocbys nie wiem co robila, to nie pomozesz, jedynie mozesz mniej szkodzic, pomoga leki albo psychoterapia, latwo sie domyslic ze ani do jednego ani do drugiego nie jestes uprawniona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, czym jest depresja, nie jedno juz o niej czytałam. Juz pisała, że on nie chce iśc do żadnego lekarza, bo uważa, że nic nie jest mu juz w stanie pomóc. Nie zaciagnę go przecież siłą. Nie będe mu wrzucać potajemnie leków do herbaty. Wieć dlatego pytam, co mam robić. Bo może ktoś był w takiej sytuacji. Może podpowie mi jak go przekonać do leczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to jesli czytalas
to powinnas wiedziec, ze to on musi poczuc, ze sam sobie nie poradzi, tak samo jak narkoman, alkoholik itd rozumiesz? mozliwe, ze najlepsza rzecz jaka mozesz dla niego zrobic to odejsc mowiac, ze albo idzie do psychiatry albo nie ma Was, bo Ty wiesz, ze mu nie pomozesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje m
n/t

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×