Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

rude loki

A pamiętacie takie Święta

Polecane posty

Kiedy śnieg za oknem bielił wszystko, kiedy zapach wymarzonych pomarańczy schowanych gdzieś przed nami dziećmi, wypełniał cały dom, kiedy choinka ubrana była w malowane bombki i pajacyki przykryte anielskim włosem i takie dłuuugie cukrowe cukierki, które znikały momentalnie :) kiedy na wigilijnej kolacji opłatek podnosiła najstarsza osoba w rodzinie i życzyła wszystkim zdrowia, kiedy z bijącym sercem czekało się na Mikołaja a okazywało się, że to przebrany dziadek, w starym płaszczu :) i zawsze pytał czy umiesz śpiewać, a może umiesz już \"Ojcze Nasz\" :) kiedy na Pasterkę wychodziło się dwie godz. wcześniej, żeby walczyc na śnieżki... Kiedy... Tęskni mi sie do takich Świąt w taki brzydki pochmurny dzień :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj.....az cos mnie sciska za serducho jak wspomne jak to kiedys bylo na swieta......nie to co teraz;/ komercja, komercja i jeszcze raz komercja.....jak widac nawet snieg jest przereklamowany bo go nie ma a swieta bez sniegu to nie swieta:/ i w ogole.... ech....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) co tam literówki :) U nas było dokładnie tak samo - wychodziliśmy wszyscy razem, ubrani w czapy, szliki i rękawice :) Mielismy ze sobą zawsze sztuczne ognie. Zanim doszlismy na Pasterkę człowiek mokry był od śniegu i całą Pasterke myślał tylko o ciepłej herbacie :D A po powrocie moglismy juz jeśc ciasto : hm pyszny makowiec :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też próbuje je zaczarowac, chociaż nasze dzieci to już "inne dzieci" :o My cieszyliśmy się z paczki rodzynek wyjedzonych gdzieś po cichaczu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POJECHAŁ NA WOJNĘ
JA STRASZNIE TĘSKNIĘ DO TAKICH ŚWIĄT,PRZYNAJMNIEJ PODOBNYCH.WKURZA MNIE TEN DESZCZ ZA OKNEM,NIE MA TEJ ŚWIĄTECZNEJ ATMOSFERY,NIE CHCE MI SIĘ NAWET IŚĆ PO PREZENTY DO SKLEPU.SPRZĄTAĆ MI SIĘ NIE CHCE,ANI PIEC PIERNIKÓW.CAŁE SZCZĘŚCIE,ŻE MAM CÓRECZKĘ I ONA Z WIELKIM ENTUZJAZMEM PODCHODZI DO śWIĄT,DZIŚ BĘDZIE UBIERAŁA CHOINKĘ ZE MNĄ I ZE SWOIM TATĄ.ZNA KTOŚ SZYBKI PRZEPIS NA PIERNIKI?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdzies w tym zabieganym swiecie nie zaszwe potrafimy sie odnaleźć :o Niestety ja piernika nie potrafię pieć, taka ze mnie kucharka, ale z to rybe po grecku podobno robię dobrą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko ok oprócz
tych oplatków, kościoła, pasterek i wierszy - ojcze nasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja pamiętam jeszcze inne Święta. które z Twoim opisem miały jedną styczną - śnieg. nie było pomarańczy. nie było czekolady. NIE BYŁO po prostu. byl ohydny wyród czekoladopodobny, ktory wtedy i tak smakowal bosko. choinka ubrana w ozdoby robione przez rodzinne dzieci, w łańczuszki klejone z kolorowego papieru i słomek. nieliczne bombki traktowane z pietyzmem bo jak sie stłucze to skąd wziąć następne?... prezenty... jak wszystko inne. NIE BYLO nic ładnego. czlowiek sie cieszyl jak glupi z pary cieplych majtek. kombinacje z kartkami, zeby jakos te Wigilie przygotowac. nie bylo wtedy tej otoczki komercjalnej, bo nie bylo zjawiska komercji. widac nie bylo popytu na ocet i musztarde. i zapałki :) i jakoś te święta były prawdziwsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w.w.w he he he :D Były prawdziwsze, te moje i Twoje, bo może własnie wtedy ludzie byli ze sobą, a nie obok siebie. A te bombki :D to były i do dzisiaj są takie w walizce na strychu u mojej mamy :) wręcz świętością było wieszanie na choince tej największej, czerwonej z namalowanym krasnalem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejkakohejka - u mnie zawsze jest i będzie sianko pod obrusem. Zmienia się zmienia. Ja pamiętam jak w czasie kolacji dziadek lub babcia chodzili do obory, zeby zostawić opłatek zwierzętom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak mi się to sianko skojarzyło ,kiedyś leciało się do stodoły jak ktos na wiosce miał święta ,albo do znajomych aby troszkę pod obrus dali .Teraz ,...teraz to sianko w Tinie można kupić ech ...szkoda gadać . Sianko dołączone do gazety ,torebka barszczu czerwonego ,co jeszcze wymyślą :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wspaniałe było
robienie papierowych ozdób na choinkę i łańcuchów.. tych łańcuchów chyba najbardziej mi brakuje. Zapach kleju biurowego, wycinanki... I czekanie, czekanie.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejkakohejka - a widzisz, nie wiedziałam, że kolorowy opłatek byl dla zwierząt :) A ta historią z gadającym "wujkiem" mnie rozwaliłaś :D Szok :D Ja też wierzyłam, że nasz mućka mówi, ale nigdy nie chodzilam jej podsluchiwać ;) Jako dodatek do gazety wkrótce dostaniemy rozkładny stół wigilijny ze wszystkimi potrawami :o komercja, komercja. I jeszcze przesądy Wigilijne były... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hiki nilton
i 12 potraw na stole, w tym okropna zupa śliwkowa:O a przede wszystkim śpewanie kolęd, siarczysty mróz i świat przykryty białym puchem... A teraz? Nie pamietam, kiedy tak porządnie zasypało:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale z was marudy
... po ile wy macie lat, ze tak marudzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luśka z W..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luśka z W..
Teraz już nawet 18 latki świętami specjalnie się nie cieszą, bo wg nich to nie ma się za bardzo z czego cieszyć, co innego kiedyś w dzieciństwie. czyli co, 4 lata temu? Więc nieco starsi tym bardziej pewnie zatracili już w sobie tę radość z - nazwijmy to - magii świąt :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
He he he :D to ten wujek ustawił Ciebie na kilka dobrych lat ;) U nas był taki wigilijny "przesąd" - tradycja, że tego dnia dobrze byłoby gdyby pierwszą osobą, która odwiedzi dom był mężczyzna :) To podobno miało przynieść szczęście i urodzaj na cały rok :) Pamiętam jak babcia nie wpuściła sąsiadki, bo byłaby pierwszym gościem :) Tamta wcale się nie obraziła tylko przyszła wieczorem z oplatkiem przeprosić, że nie wiedział, że męzczyzny u nas jeszcze nie było :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie, ja mam prawie 30 na karku :o Nie mieszkam w rodzinnym domu juz ponad 10 lat, mam swoją rodzinę, moj starszy syn z otwarta buzia słucha czasami tych moich opowieści :) Dla naszych dzieci niektóre rzeczy wydaja się nierealne, np. ta wyprawa na Paserkę :) Chociaz staram się każde Święta spędzać w rodzinnym domu to ta atmosfera rzeczywiście gdzies uleciała. Może jako dzieci inaczej wszystko postrzegałysmy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja mam 28 na karku :D i co roku robię z dziećmi łańcuchy na choinkę ,te takie z kolorowego papieru z klejem biurowym :) robimy kartki które ustawiają w oknie na parapecie ,śnieżynki z papieru ,które później wieszają na firankach .Zawsze łamiemy się opłatkiem i ja zaczynam ,potem jakaś kolęda.Robimy też przekręt z mężem jak to za małego nam robiono .Zjemy kolację no i oczywiście pra na pojawienie się prezentów ,tata zaciąga dzieci do łazienki pod pretekstem,,że mikołaj nie lubi brudasków ,a ja w te pędy lecę pod choinkę z prezentami .Potem biorę dzwonek i dryndam nim po cichutku ,ale tak żeby maluchy usłyszały,i zaczyna się armagedon :D.Leci armia zbawienia pod drzewko i tylko jeden harmider:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak was czytam i mam wrażenie jak bym czytała o swoich Świętach z dzieciństwa. To były piękne chwile:) Mam 24 lata ale tamten czas wspominam z sentymentem:) U mnie też był opłatek , chodzenie do obory i wójek który stał za oborą i gadał z nami, a my mysleliśmy że to krowy i świnie do nas mówią:) I wychodzenie przed dom wyglądać Mikołaja, a oczywiście jak wracaliśmy do domu to juz prezenty były pod choinka. Potem przed Pasterka problemy z odpaleniem samochodu bo mróz straszny, samochód też nie najmłodszy:) I najlepsze były kłutnie na koniec, kto będzie gdzie spał:) zawsze sie zjeżdzało ponad 20 osób na wigilie i babcia potem rozkładała takie puchate pierzyny na podłodze i była bójka kto pierwszy sie umyje i sobie miejscówke na podłodze zajmie:) ojj to były czasy, łezka w oku się kręci. Jak chętnie bym oddała te wszystkie dobrodziejstwa, ozdoby i wszystko co można teraz kupić za pieniądze na każdym kroku, za to żeby Świta nadal były takie jak 10-15 lat temu i miały tą atmosfere...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie zawsze rodzice kazali akurat tuż przed pojawieniem się pierwszej gwiazdki iść wynieść śmieci - bo u nas czekało się z samą kolacją do pierwszej gwiazdki. i jak wracaliśmy to zawsze okazywało się,że akurat jak nas nie było, zjawiał się mikołaj z prezentami... no i oczywiście te kilometry łańcuchów z kolorowego papieru... a zbite bombki rozdrabniało się na miazgę i był \"brokat\" na własnoręcznie robione kartki świąteczne :) zapach mandarynek i pomarańczy wciąż kojarzy mi się ze świętami... mój starszy brat jak pierwszy raz babcia załatwiła pomarańczę i on ją zobaczył to cieszył się, że dostał taką ładną piłeczkę... no i to niedojadanie kolacji, bo chce się zobaczyć wreszcie prezenty :)i te naprawdę śnieżne zimy i sanki, na których siedzieliśmy ciągnięci po mieście przez rodziców... i jeżdżenie na łyżwach po zamarzniętym okolicznym jeziorku.... ach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O jeszcze mi się przypomniało ,jak to z prezentami było .Chłopy zawsze dostawali skarpety i swetry a baby koszule nocne i rajtuzy .Pamiętam ,że co roku ,przy rozpakowywaniu prezentów babcia kazała dziadkowi przymierzać skarpety,potem go ganiała o sweter :) a on białej gorączki dostawał jakby to z rana nie można było zrobić .A jak mieli jakieś słodycze w swoich paczkach to i tak nam wszystko dawali to potem była bitwa bo tenmiał dwie pomarańcze a tamten trzy cukierki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Normalnie usmiałam się jak nigdy z tych Waszych opowieści :) Ryjek - wielki ukłon w Twoją strone za kontynuowanie tradycji łańcuchów :) Ja pamiętam, że jak juz wiedziałam, że Mikołaj to dziadek ;) to przed Świętami nie było miejsca, którego bym nie przekpoała w poszukiwaniu prezentów :D Zawsze wiedziałam co dostanę a i tak byłam najszczęśliwsza na świecie :) forever - te pierzyny, taakie wielkie, że głowy nie było widać :D I pióra z nich wszędzie!!!! I zimno rano i te okna mrozem malowane :) Babcia nam zawsze mówiła, że tylko te sa tak ładnie pomalowane gdzie grzeczne dzieci mieszkają 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejkakohejka rozwaliłaś mnie tym babcinym termoforem :D W nocy opowiadalismy sobie jakieś głupie historie, a tak ogólnie to człowiek z wrażenia nie mógł zasnąć :) I choinka, jak juz miała lampki to paliła sie całą noc i tylko wstawaliśmy podjadać te okropne cukrowe cukierki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LABOGA
MY NIE ZASIEDLIŚMY DO KOLACJI,DOPÓKI KTOŚ Z NAS NIE WYPATRZYŁ PIERWSZEJ GWIAZDKI NA NIEBIE.TATA WYCHODZIŁ ZADZWONIĆ DZWONKIEM I UDAWAŁ,ŻE ROZMAWIA Z MIKOŁAJEM,A MY Z SIOSTRĄ CHOWAŁYŚMY SIĘ W SZAFIE,BO BABCIA NAM MÓWIŁA,ŻE JAK KTÓREŚ DZIECKO BROIŁO,TO DOSTANIE RÓZGĄ OD MIKOŁAJA.PREZENTY ZAWSZE DOSTAWAŁYŚMY NAJFAJNIEJSZE Z WSZYSTKICH DZIECI W OKOLICY,TATA DUŻO PODRÓŻOWAŁ I JAK COŚ WYPATRZYŁ,KUPOWAŁ JUŻ NAWET PÓŁ ROKU PRZED ŚWIĘTAMI,POTRAFIŁ SPEŁNIAĆ NASZE MARZENIA,MIMO,ŻE NIE BYLIŚMY ZAMOŻNI.W PIERWSZE I DRUGIE ŚWIĘTO JECHALIŚMY DO RODZINY MOJEJ MAMY-OD DZIADKÓW DOSTAWALIŚMY SŁODYCZE,A DO CIOTEK I WUJKÓW FAJNE PREZENTY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×