proooblem

otóż mam w sobie cos takiego zer nie przepadam jakoś specjalnie za weselami- głównie chodzi mi o te tańce. Jak jestem w klubie itd to dobrze się bawię i tańczę. Jednak nie wyobrażam sobie całej nocy kiedy to będzie moje wesele i kiedy będę musiała tańczyć po kolei z wszystkimi wujkami, kuzynami, dziadkami itd.. Sama myśl o tym powoduje że nie chce wesela. Już nawet rozmawiałam o tym z moim narzeczonym i byłam bliska rezygnacji ze ślubu z tego powodu. Po prostu nie wiem co robić.. a wiem że jemu bardzo zależy na weselu. Dla mnie to będzie męczenie się. wiem dla nie których to debilny problem, ale dla mnie jest:(

Ja cię rozumiem. Widmo tradycyjnego ślubu z całą tą kretyńską oprawą itd powodu, że nigdy go nie chciałam. To byłaby jedna wielka masakra dla mnie (nie tylko te tańce - ale odrzuca mnie tak samo na samą myśl)

nie róbcie tradycyjnego wesela tylko obiad, tort i koniec

ja najchętniej wzięłabym ślub w kościele po czym do samochodu na lotnisko i miesiąc miodowy w ciepłych krajach. Chętnie pokryłabym koszty wesela jeśli nie musiałabym na nim być i wiem że narzeczony się na to zgodzi ale z drugiej strony wiem że mu zależy. A dodatkowo odrzuca mnie wiedza o tym jak wieeelka jest jego rodzina- ponad 80 osób będzie z jego strony. I nie wiem co robić. mam się męczyć i wspominać ten wspaniały dzień jako koszmar:|

jestem za jak najbardziej!!!! tez nie jestem zwolenniczka tych masowek - 150, 180 osob masakra! trzeba sie pokazac rodzince...oj...

ale macie problemy jak słowo daję. ktos wam każe robic wesela jak nie chcecie? przecież ślub a wesele to dwie różne sprawy i jedno od drugiego nie zależy...