Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Robertos2000

Czy warto zdobyc kobietę wg książkowych zasad?

Polecane posty

Gość Robertos2000

Czy warto zdobyc kobietę wg książkowych zasad? Poznałem 10 m-cy kobietę. Taniec, uroda, wdziek. Nikt tak pięknie nie mówił o miłości jak o ona. Pokochałem, chciałem z nią być. Po latach nieudanych zwiazków, ktoś fajny, uśmiechnięty, z wartościami. W miłości starałem się zawsze być „naturszczykiem”. Wykładać całego siebie „na ołtarzu znajomości” i dawać się nieść naturalnemu rozwojowi znajomości. A ona? Odpowiadała na sms z opóźnieniem lub wcale, pytała się „co robimy, gdzie idziemy, co proponujesz?” nigdy lub rzadko coś od siebie proponując. Przez okres 10-mcy nie byliśmy u jej znajomych, nie spedzaliśmy czasu z jej znajomymi, rzadko gdziekolwiek chodziiśmy z jej propozycji. Mówiła, że „jak chcesz iść gdzieś to idź”, chcesz na rowery, kajaki, narty z kolegami? Jedź”…. A ja? że chcę iść z Tobą, nie sam. Jak Chciała wyjść ode mnie to po prostu wstawała i mówiła „idę”. Mówiła „czas i tak upłynie” Cierpliwości. A ja? Ja usychałem. Bo dla mnie zwiazek to: Dom, wspólni znajomi, nie bycie obok siebie tylko razem, aktywność w związku, umiejętność dawania ale i wymagania. Wspieranie, walczenie o związek, w sposób naturalny wzajemnie się korelowanie, tworzenie atmosfery i magi związku ect, ect. A ona? Jak pisałem na gg ze coś fajnego kupiłem to ona na to, że taki usmiech mogą dac szpileczki lub fajny ciuszek. Firanka u mnie wisiała oberwana 3 m-ce, nie interowało ją co zrobiłem na ogrodzie. Wylądowałem u lekarza. Wyniki prawidłowe a oznaki jak przy chorobie. Początek nerwicy. Wówczas stwierdziłem, że jak będę postępował oczekując korelacji związku, zwykłego – normalnego jego rozwoju to on nie utrzyma się dalej. Przyczyłałem jakąś „mądrą” książkę – chyba „Sztuka uwodzenia”. I postepowałem wg jej zasad. (dla Panów instruktarz może osobno). I udało się. Zakochała się. Powiedziała ze mnie kocha. Pojawiła się chęć bycia razem, deklarownie się ze „razem” sex. Ale w tym związku nadal byłem sam. I w tym związku nadal to ja byłem kobietą. To ja stawiałem świece na stół, to nadal proponowałem wyjścia do znajomych, kolejny film. A ona? Przy wyjąciach gdzieś z boku emocjonalnie, nieaktywna, odpowiadająca na pytania a nigdy lub rzadko podtrzymująca rozmowę. Ale wyjatkowo inteligentna, mądra i wykształcona. Na wakacjach poszliśmy tam gdzie ja zaproponowałem, tak spędzaliśmy czas jak ja powiedziałem. Próbująca wejść w ten związek: pojechała na kajaki, zaczęła się pojawiać u mnie w domu z gotowaniem. Pojawiać się. Ale nie potrafiąca cieszyć się z księżyca na niebie, pierwszego sniegu. Przez ten okres nie stoworzylismy niczego swojego. Ani wspólnych kubków do kawy, ani dyskusji o niczym. Jak rozmowy to tylko na ciekawe tematy. Rodzina się mnie pytała czy ona rozmawia czy tylko odpowiada na pytania? Mimo deklaracji miłości gdzieś się „rozjeżdzaliśmy” Dla niej niedziela to: telewizor, spacer, kościół, kanapa z rodzicami, przytulenie, kolacja, buziak, balsamik. Dla niej sobota to pokręcenie się za ciuszkami, posprzątanie domu, poczytanie ksiązki. Dla mnie te dni to: to wypad na rowery, zrobienie grilla, pogrzebanie w ogrodzie, narty, narty wodne, zdobycie kolejnych szlaków w lesie, poznanie nowych miejsc, wypad nad morze. Zima dla mnie to piękny biały świat, to robienie „orła” na śniegu, robienie dzikich i dziwnych śladów nogami na śniegu, ślizganie się na każdym możliwym skrawku lodu, to lepienie bałwana, zrobienie śnieżnej bitwy na śnieżki. A dla niej zima to - zimno, brak możliwości założenie spódniczki mini oraz tłuste włosy pod czapką. Dla mnie kanapa, telewizor, rodzice przy obiedzie i zwolnienie tempa to element wypoczynku, ale po szaleństwie, rowerach, gonitwie w śniegu po pas, wywracanie się w nim i tarzanie. I co dalej? Obdlokowałem się. Mamy swoją grupę znajomych. Sa w niej kobiety. Poczułem, że to co było z Nią walką, drogą przez mękę z innymi jest prostrze, ba wiecz taki problem nie istniej. Coś co dla niej było wyzwaniem, dla innych taki problem nie istnieje. Potrafią się koleżanki dopytywac o moje sprawy, być radosne, gatatliwe, wspierające, podtrzymujące rozmowe, korelujące, niedsuwające się emocjonalnie od towarzystwa. Mówiła, żebym zwolnił aby Ona mogła przyspieszyć. I nie przyspieszyła. I coś we mnie pekło. Powiedziałem KONIEC. A ona? Zaczęła pisać wiecej niż zwykle, przysyłać smsy, dzwonić. Przepraszać, prosić. A ja tak już nie chce. Kocham ją bardzo, ale nie wierze ze może być lepiej. Nie oczekuję odpowiedzi. Chciałem się tylko podzielić kawałkiem mojego życia. Ale co sądzicie? - Warto zdobywac kobiete wg zasad podrywania, czy należy być naturszczykiem? - Czy związek to tylko miłość czy też dawanie, korelowanie, aktywnośc w związku? Wspólne pasje. - Czy warto było jeszcze „walczyć”? - Czy związek o różnicy 14 lat (26,40) może się udać? - Dlaczego kolejny mój zwiazek się nieudaje? Pozdrawiam.... "Samotny na Święta"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kmiotQ
a jakie to są zasady ksiązkowe, ja też byłem szczery , opiekuńczy, miły itd i zawsze dostawałem po du pie, a jak wprowadziłem troche sk.urwysyństwa do swojego zachowania to i życie osobiste zaczęło się układać, nie mam z tego zachowania satysfakcji, ale to jedyna metoda aby być szczęśliwym, coź, bab nie zrozumiesz , trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kmiotQ widzisz nie kazda kobieta taka jest. Ja z kolei zawsze szukalam delikatnych mezczyzn a trafialam na zimnych drani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nawiazujac do tematu uwazam, ze przy takiej roznicy wieku kiepsko bedzie o zrozumienie miedzy Wami. Ona ma swoj swiat, dalej sie bawi. Nie wiesz czemu nie chce poznac Cie ze swoimi znajomymi? Ja Ci powiem i przepraszam, ze to pisze, ale chce Ci otworzyc oczy i byc szczera. Jestes dla niej za stary i ona wstydzi sie poznac Cie ze swoimi znajomymi. Nie zdziwilo by mnie nawet to jesli miala by kogos na boku a Ciebie, troszke naiwnego wykorzystywala finansowo. Ty, zakochany dajesz soba manipulowac. Mlodzi na ogol nie lubia rak urozmaicac sobie czasu w jaki Ty to robisz. Tu nie chodzi o roznice wieku, tylko o to, ze mlodzi wola siedziec w domy przed TV i ani marzy im sie ruszyc z domu w celu wykorzystania wolnego czasu. Nie wiem czy pomoglam i doradzilam, ale wyrazilam swoje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kmiotQ
Nirkya może nie trafiliśmy na siebie w odpowiednim czasie ;-), ale przyznasz,ze bycie miłym, dobrym powoduje u większości kobiet brak szacunku do faceta i chęć stłamszenia go, znam to niestety z autopsji. Stąd chcąc nie chcąc faceci są draniami , taka reakcja obronna, czasem prewencyjna i czasami niestety pada to na takie fajne dziewczyny jak Ty. Powodzenia! naprawdę w głębi większość jest porządnych :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Robertos2000
Jezeli chodzi o chodzenie do jej znajomych to do nich nie chodzila. Ten typ tak ma. Woli dom. Tez nie krecila, nie oszukiwala. Ona naprawde mnie kochala i kocha. Ronica wieku pod wzgledem wizualnym nie przeszkadzala bo wygladam na 32 lata (sport, genetyka). Nie przeszkadzala mi Ona w chodzeniu gdziekolwiek (marzenie wielu facet), ale ja chce byc para a nie obok siebie. Problem stanowil to: - ze nietrafilismy prawidlowo funkcjonowac jako para w blahostkach, wiec jaka jest szansa abysmy prawodlowo funkcjonowac jako zwiazek(?) gdzie podejmuje sie decyzje dotyczace finansow, dzieci, domu ? O wszysko sie spieralismy. (moze to wychodzi ta roznica wieku, ja chce prawidlowo funkcjonujacego zwiazku, a ona dopiero uczy sie?) - nie potrafila moimi znajomymi rozmawiac o pierdolach, smiac sie z malych radosci. Jej rodzina mowi ze sie zmienila i sie stara: nie umiala gotowac, spozniala sie na spotkania nawet 1 godz. a teraz sie stara. Stara sie gotowac.Ale ciazko to szlo. Zal mi. Bardzo zal. Ale czy warto dla milosci walczyc? Czy tez juz od poczatku zwiazku podstawowe elementy zwiazku jednak musza prowdlowo funkcjonowac, bo sama milsoc to za malo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miangel
Z tego co opisujesz, "Twoja Kobieta" wcale nie nie byla. To ona postepowala wg. ksiazkowych zasad - facetowi zalezy? Przetrzymac, nie odpowiedziec na smsa. Uwaza, ze jako starszy powinienes organizowac jej rozrywki i czas. Wydaje sie, ze faktycznie jestes mlody psychicznie, masz duzo energii, chce Ci sie. A ona? Zachowuje sie jak stara matrona albo 50-letnia kura domowa ("Dla niej niedziela to: telewizor, spacer, kościół, kanapa z rodzicami, przytulenie, kolacja, buziak, balsamik. Dla niej sobota to pokręcenie się za ciuszkami, posprzątanie domu, poczytanie ksiązki"). Nie, nie sadze ze nalezy podrywac wg podrecznikow. Mysle, ze znalazles sobie malo ciekawa kobiete. Widzisz, mlodosc i intelekt to nie wszystko. Trzeba jeszcze umiec z tego korzystac :P Zreszta inteligencja intelektualna i emocjonalna, dojrzelosc to zupelnie rozne rzeczy. Mysle tez ze zwiazki z duzo mlodszymi kobietami z reguly sie nie udaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z jednej strony sobie myslę, że fajny z Ciebie facet, ze się starasz i chyba każda kobieta kogoś takiego chce i marzy... większość facetów dzisiaj zazwyczaj nie wychodzi z inicjatywą i czeka i czeka... z drugiej strony... wydajesz mi się osobą, która ma obraz związku w głowie i co więcej wydaj Ci się, że to jedyny właściowy obraz... Nie obraź się, ale kurcze czy Ty jej dajesz wogóle czas na to, zeby się ona wykazała.... Zaplanujesz wszystko, bo pewnie Cię nosi, ze z jej strony żadna inicjatywa nie wychodzi... wiesz to trochę tak jak z prośbą kobiety do faceta... \"kochanie pozmywaj naczynia \" ... \"tak tak zaraz kochanie\" mija godzina ona znowu \"kochanie pozmywaj naczynia, proszę\"... \"minutka kochanie\"... aż wkońcu trafi ją szlag, że on ją ignoruje i robisz to sama, a później on myśli, że po co mam się wysilać skoro poczeka, a ona i tak pozmywa... Może rozwiązaniem jest danie jej czasu... może to jej pierwszy poważny związek, z mężczyzną, który dokładnie wie czego chce, moze jej nie miała kto pokazać, nauczyć, że może być inaczej, fajniej, ciekawiej. Może warto wyjśc z propozycją, jeden weekend Ty drugi ja planuje... dać jej trochę się wykazać.... Z tym gadaniem o niczym ze znajomymi... słuchaj nie każdy jest otwarty od razu....może jej się wydaje, że to dialog, a to tylko odpowiadanie na pytania... może to jest trochę tak, ze Ty musisz się pogodzić z tym, że ona nie jest idealnie idealna ...., zaakceptować jej inność... docenić to co w niej fajne, ale nie koniecznie próbować ją \"ułożyć po swojemu\"... i odbierać jej brak głaskania po głowie za ogród, za wakacje, za mnóstwo innych rzeczy, które robisz... może ona to docenia....tyle tylko, że nie umie wyrazić emocji, powiedzieć \"dziękuję\", widzę... No albo Wasze oczekiwania od życia sa kompletnie inne... Chociaż wydaje mi się, że nie ma idealnych układow, relacji i związków, że czasem trzeba się nagiać, pójśc na kompromis (to modne dzisiaj słow) ;-) powodzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heheheh... albo zwyczajnie ... 30-tki czy też prawie 30-tki górą ;-) hehehe, tak jak napisała Miangel ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem o co chodzi
książkowe zasady zdobywania kobiet ? a czy jest coś takiego jak \"książkowa kobieta\" są różne kobiety, różne metody ich zdobywania i różne związki nie ma dwóch takich samych osób i dwóch takich samych związków wydaje mi się że nie sposób zdobywania jest problemem a to że różnicie się temperamentem i oczekiwaniami skoro wolicie spędzać czas w różny sposób to żadna ksiażka tego nei zmieni jedynie co pomoze to zmiana partnera/partnerki lub magiczne słowo KOMPROMIS właśnie to słowo jest podstawą udanego związku a nie MIŁOŚĆ kompromis polega na tym że uczycie się siebie nawzajem i zmieniacie swoje przyzwyczajenia czy oczekiwania po to by zadowolić partnera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gerooo
Chłopie, stawiasz jakieś (pseudo)filozoficzne pytania, a twoją historią można podsumować banalnie prosto: tkwiłeś w idiotycznym, totalnie niekompatybilnym związku, w którym ci było żle, byłeś źle traktowany, byłeś czyimś podnóżkiem, było ci źle, ale nie umiałeś nic z tym zrobić. Nad czym to się rozwodzić? Ty się zastanów lepiej nad sobą, bo facet z jajami nie tkwił by tak długo w czymś tak beznadziejnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam wrażenie
że do tej pory spotykałeś bardzo niedojrzałe kobiety - i na tej podstawie wyrobiłeś sobie opinię o zachowaniach kobiet. Przeczytaj sam siebie: "mówi że chce iść, wstaje i idzie". A co ma robić, jak chce iść???? Kokietować przez godzinę? Ona jest inna niż ty - i nie potrzebuje "romantyzmu zimy", "magii budowania związku" itp. Jest konkretną, zdystansowaną kobietą i doskonale ją rozumiem. A właśnie z durnych książek biorą się takie wyobrażenia, że dla kobiety ważne są świece świece na stole. Ty jesteś romantykiem - ona twardo chodzi po ziemi. Czy warto walczyć? Zawsze warto -do jakiegoś momentu. Rozumiem, że rozmawiałeś z nią na ten temat, nie wiem, na ile ty potrafisz pójść na kompromis (bo w związku to jest ważne), a na ile ona. Ja akurat jestem w odwrotnej sytuacji, bo poznałam mężczyznę, który jest zupełnie inny niż ja, niż moje wyobrażenie o "ty właściwym", ale docieramy się. Staram się jego zrozumieć, a on okazał się też "reformowalny" i doceniam jego starania. Może i wam się uda? Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robertino2000
Kompromis. Magiczne slowo. Wiem wiem......ale czy kompromis, ma byc od poczatku ? My nie jestesmy kompatybilni. Roznie myslimy, rozne mamy marzenia. Gdybym bym naturszczykiem od poczatku tego zwiazku by nie by bylo. Bo bysmy sie nie zgodzili. A ja zasosowalem "ksiazkowe" metody. I co? zdbylem ja . Diament ktory nalezaloby tylko poszlifowac. Ale na to nie mam juz sily. Dobra, ladna, rodzinna, mila, gospodarna, oddana, wierna, wyjatkowa w sexie. Ale kiedy ja widze snieg to krzycze ze jest cudownie, i widze balwana, kulki a ona zimno i krzyczy brrr. Kiedy widze rzeke to "idze splyw kajkowy" a ona widzi zimna wode. A moze to pora na rodzine? Ona da cieplo a ja bede bede nosil dzieci na rekach a potem bede ze swoimi dzicmi gral w pilke. Ale ciezko nam wszystko przychdzi. Milosc to za malo.....a moze wszystko.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
P.s. "Poznałem 10 m-cy kobietę" chyba "10 mcy temu". To malo czasu. Uwazam, ze zwiazki z tak duza roznica wieku z gory skazane sa na niepowodzenie. Ale nie o tym teraz chcialam rzec. Musisz sie z nia zaraz zenic i plodzic dzieci? Masz przed soba wizje starosci i otwartej trumny, czy co? Pomieszkaj z nia 2 lata i dopiero sie zastanow, czyscie sie dotarli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robertos2000
Witam. Miło ze mój przypadek pobudził was do wsparcia. Sróbuję sie odnieść do kilku wypowiedzi. wiem wiem..one wszystkie sa subietykywne..bo cóż to za sędzia który wydaje wyrok tylko po wysłuchaniu jednej ze stron. Jestem w stanie zgodzić się z wypowiedzią ze ten związek nie jest (był) kompatybilny. Różne oczekiwania, marzenia, formy spedzania czasu. To dlaczego w nim się pojawiłem? Bo dziewczyna ładna, miła, wykształcona.... Uczestnicząca w tym co ja proponowałem, faktycznie jeźdzaca ze mną ale tam gdzie ja powiedziałem, ale zawsze gdzieś obok, niepodejmująca rozmów z innymi, cicha z boku. Na spotkaniach odpowiadająca tylko na pytania, niekreująca rzeczywistości. Czy ją przytłaczałem? na pierwszej impezie tak, ale na kolejnej specjalnie sie "wycofałem" robią jej przestrzeń i co? Oboje milczeliśmy i oboje znaleźliśmy się obok imprezy. To tak bardzo przeszkadza, jak ktoś obok Ciebie nie czuje tak jak ty, miczy, nie wspiera Ciebie, jest gdzies obok. Ale czy zawsze taka? na jakimś koncercie była z nami jej koleżanka i....cały czas gadały, a ja zostałem zostawiony obok. ja poszedłęm po rozum do głowy? jedziesz na spływ? NIE. To OK ja jade sam. I co? na drugi dzień dzwni i pyta sie co mam zabrac. Czyli można.... Do sposobu spędzania czasu mozna ja zachęcić ale ustalenie z nią czegokolwiek to droga przez mekę. jNie kreuje tego związku. Czeka. To mi to tak bardzo przeszkadza. Róznica wieku? Moze nie o nią chdzi. facet który ma 40 lat i szuka zwiazku szuka kobiety która stworzy dom, do jego stworzenia jest przygotowana, a nie bedzie uczyła wszystkiego od poczatku. Gotowania, dbania. Moze wtym aspekcie ta róznica wieku to różnica masakryczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×