Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość shadow_

Miłość do zmarłęgo a nowe życie

Polecane posty

Gość shadow_

Mam problem z tym. W 2009 dopiero 30 lat a pochowałam swoja pierwszą miłość, która była na dodatek tą wielką Prawdziwą Miłością dużymi literami. Zastanawia mnie jak dalej potoczą się moje losy. Czy można pokochać kogoś tak drugi raz? Czy jednak to prawa, że zdarza się tylko raz w życiu. A nawet jeśli tak to czy to wyklucza bycie szczęsliwym z kimś innym? Na razie jestem na etapie że kocham go cały czas i nie potrafię być z nikim innym. Pytanie czy czekać aż mi przejdzie? Z moim podejściem raczej to się nie zmieni. Czy jednak coś rozbić w tym kierunku? Niedawno wydawało mi się, że można byłam zauroczona, zafascynowana kimś, Kto bardzo silnie dział na moje zmysły ale... Im dłużej to trwało tym więcej blokad, wątpliwości i oddalania się. ie porównywałam ich ale ... no wąłóśnie myślaąłm, że z narzeczonym mimo problemów inaczej sie czułam. I to było to nawet w kryzysach. Że było inaczej :/ i lepiej niż teraz. Przed świętami rozstaliśmy się kulturalnie. Oboje doszliśmy do tego samego wniosku chociaż z innych przyczyn. Nie wiem czy problem, może to nie ten? Czy we mnie z tym nastawieniem i uporem, ze to nie to, zaprę się koniec i basta. Poki co daje sobie czas na przemyślenia i zostawiam sprawy swojemu biegowi ale też zastanawia mnie to. Odpowiedzi nie znam, może wrócę do tego za jakiś czas. A póki co to coś mnie kusi aby to analizować. Troche czasu mineło od jego śmierci i pogrzebu. A moje uczucie zamiast slabąć wydaje sie coraz silniejsze i tylko jeg chce. Chociaż to niemożliwe. Samam sobie krzywdę sobie zrobię. Na razie idę w kierunku zrozumienia siebie, zajęcia się sobą i spotkaniami ze znajomymi albo te mniej zobowiązujące, bez deklaracji i tym podobnych. Sprawę komplikuje to, że od lat cierpiał na depresje i w końcu udało mu się rozstać skutecznie z życiem. Kilka razy udało mi się wkroczyć we właściwym momencie. Tym razem nie udało się. Był na wyjeździe kilkaset kilometrów dalej. Życie przez x lat pod jednym dachem z nim i jego śmierć sporo namieszała mi w głowie, sercu i duszy. Komplikuje relacje z mężczyznami. Bo mam opory przed powiedzeniem tego? Czy mówić czy nie? Jak na to zareaguje. Chociaż to nie było problemem dla osoby z którą sie rozstałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przykro mi bardzo z tego, co przeżyłaś... ale wiesz, możesz pokochać jeszcze kogoś również mocno. każda kolejna miłość jednak jest inna - nie znaczy gorsza. nigdy nie pokochasz kogoś tak samo jak inna osobę wcześniej. wydaje mi się, że powinnaś poznawać ludzi, mężczyzn, jednakże z niczym się nie spieszyć - z deklaracjami itd. nie możesz od tego uciekać. jesteś młoda, masz szansę ułożyć sobie szczęśliwe życie.ale sama musisz tego chcieć! powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulka szpulka
czy ja dobrze rozumiem, ze popelnil samobojstwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shadow_
dokładnie... zaplanował i zrealizował doskonale się maskując abym się nie domyśliła i mu nie przeszkodziła. Nie wiem co bardziej boli sama śmierć czy jego gra tuż przed końcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tym bardziej powinnaś zacząć życie na nowo... nie gniewaj się za to co napiszę, ale czy naprawdę chciałabyś być z człowiekiem, który ma problemy psychiczne i załóżmy zostalibyście rodzicami, a on przy pierwszym lepszym niepowodzeniu popełniłby samobójstwo zostawiając Ciebie i dziecko? zacznij żyć. pozwól Twojemu sercu kochać i odczuwać miłość.zasługujesz na nią!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shadow_
Wiem skąd to się wzięło i pracowaliśmy nad tym. To nic z czym nie dało by rady. Depresje można wyleczyć i rozwiązać problemy czy nauczyć się reagować na nowo. O ile człowiek da sobie szansę i nie rzuci terapii. Czasami to trwa długie lata. Poddał się i mimo, że boli rozumiem. Na miał sił już na zmierzenie się z pewnymi rzeczami. I gdyby żył uwierz byłabym cały czas przy nim aż do momentu poukładania swoich spraw. Związałam sie z nim majac świadomość w co się pakuje. Byliśmy przyjaciółmi a parą niecały rok po jego pierwszej próbie. I nigdy nie żałowałam. Poza okresami pogorszenia było tak jak powinno i czułam się szczęśliwa i spełniona. Wbrew pozorom wspierał mnie w wieku sprawach. O ile nie miał nawrotu depresji. To dzięki jego wiary we mnie awansowałam i to nieźle. Był bratnią duszą, przyjacielem i kochankiem. Tylko był chory... Miłość jest bardzo silna i wierzy, że się uda. Bo w wielu przypadkach sie udaje. Co by było jakby każdy zmykał na pierwszy sygnał problemów? Mój świadomy wybór podjętych decyzji. I moje uczucia i wtedy i teraz jakoś teraz trudno zebrać w całość ta układankę. Czas pokaże jak będzie bo na razie nie umiem się angażować. I zostają mi luźne spotkania, bez angażowania się. Też bardzo miłe :) Ciekawy i przyjemny etap ale... właśnie jest to ale gdy zacznie się robić poważniej... chociaż można zostać bardzo długo albo na zawsze na tym etapie. Tylko z czasem może przestać mi to pasować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawdziwa miłośc jest
jedna. Potem kocha sie inaczej. Tylko raz jest sie skłonnym do najwyzszych poswieceń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
prawdziwa miłośc jest - nie zgodzę się z Tobą. każda miłość jest inna i w każdej człowiek się poświęca, ale inaczej. nie rozumiem po co wmawiać innym, że miłości innej nie ma albo człowiek przestaje być zdolny do poświęceń?? to tak jakby wmawiać, że człowiek przestaje być zdolny do bycia człowiekiem!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko jeszcze pokochasz
i będziesz kochana, uwierz... Fakt, nie zapomnisz o swojej Prawdziwej Miłości, ta druga będzie inna - wcale nie gorsza, po prostu inna... Mnie też się wydawało, że nie będę już nigdy w stanie pokochać innego - pokochałam. Nie usiłuję Go porównywać do Tego Pierwszego, jest inny... ale kochany... Jakoś tak się dobrze składa, że kiedyś ból przemija... i znów możemy spojrzeć na otaczający nas świat.. Pozdrawiam Cię serdecznie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×