Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sebastian007

Moja partnerka nie chce uprawiać seksu!

Polecane posty

Gość sebastian007
Również moje uznanie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sebastian007
Ja poważnie mówię:) Moje uznanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalne dlaczego
nie nabijam się z Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalne dlaczego
Czasami po slubie rzeczywiście zmienia się podejście do seksu. Odpada poczucie grzechu, strach przed pozamałżenską ciążą i różnymi społecznymi reakcjami na ten temat. Twoją dziewcznę może to blokować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sebastian007
Gdy były zaręczyny to ja byłem tak zafascynowany, że nie dostrzegałem jeszcze problemu (dość dawno to było). Wiesz, jak jesteś na maksa zauroczona to nie dostrzegasz problemu. Sądziłem wtedy że to się rozwija i będzie z czasem coraz lepiej. Oj ja naiwny:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm..czy naiwny tego nei wiem pewnie zakochany...lepiej bedzie jak juz sie puplicznie nie bede rozwodzic na ten temat bo jeszcze sobie i bylemu analize walne jak sie patrzy...milo mi sie rozmawialo a raczej ...mowilo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sebastian007
Twoje analizy są bardzo trafne. Także ja bardzo prosze o napisanie jej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sebastian007
Jeśli nie masz nic przeciwko to byłoby dobrze. Wiesz, zawsze można czegoś się nauczyć na czyimś przykładzie, zrozumiec lepiej,,,etc. To byłaby ciekawa lekcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natalcia malutka
Miałam podobną sytuację. Byłam z facetem 3 lata. Przez pół roku układało się jak należy w tej kwestii, ale później przestał mnie kompletnie pociągać, nie wiem dlaczego, może tym że ciągle dążył do seksu, robił to w sposób bardzo ostentacyjny, ciągle mi docinał z tego powodu, sytuacja się pogarszała i tak jak w Twoim przypadku seks był raz na miesiąc i to tylko dlatego żeby już mnie nie męczył. Wiem moja wina(ale też chyba tylko po części), po prostu nie pociągał mnie fizycznie, nie dobraliśmy się pod tym względem. Teraz na szczęscie jest cudownie, mam wspaniałego faceta, na sam jego widok mam ogromną ochotę na seks. Dlatego z własnego doświadczenia radzę Ci uciekać od niej, naprawde. Ja też zawsze szukałam jakiś wymówek, a to że jak się wyleczę będzie inaczej (mam nadżerke), że mam zły dzień ale jutro będzie ok. W rezultacie było coraz gorzej, więc jeśli udany seks jest dla Ciebie bardzo ważny w związku uciekaj czym prędzej i nie bój się samotności, napewno znajdziesz kobietę, która zaspokoi Cię w tej kwesti i która będzie dla Ciebie oparciem na codzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sebastian007
Natalcia, a co się stało, że przestał Cię pociągać? Jakieś konkretne wydarzenie czy tak ogólnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natalcia malutka
Myślę, że przez to że zaczął za bardzo tego chcieć, mówił o tym w taki sposób że mnie aż odpychało nie było żadnego podniecenia, co za tym idzie bardziej ból niż przyjemność. Na codzień wspaniały facet a w tej kwestii sie nie ułożyło po prostu, jemu się wydawało że ja po prostu jestem oziębła, ale tak nie jest, bo w tej chwili mam ogromną przyjemność ze zbliżenia z moim facetem, aż się sama sobie dziwie (bo w ta oziębłość już zaczynałam wierzyć i utwierdzałam się w przekonaniu że faktycznie to ja jestem beznadziejna), niestety tutaj kwestia nie tkwi w żadnej religijności, czy jakimś traumatycznym przeżyciu - to by było widać i wogle by się bała kochać z Tobą, ale po prostu jej nie pociągasz i nie obwiniaj się z tego powodu, kobieta powinna być rozpalona jak tylko jej facet ją dotknie lub spojrzy na nią, to jest kwestia dobrania się. A gadanie że po ślubie będzie lepiej, jest jakieś idiotyczne, sama sie oszukuje i tylko stara się zatrzymać Ciebie przy sobie. Będzie coraz gorzej uwierz mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała złośnicaaa
Sebastian---sama byłam iedyś jak twoja dziewczyna. Mój partner p prostu przestał n amnie działac, przestał mni epodniecać, nie widziałam w nim mężczyzny a jedynie przyjaciela, najlepszego przyjaciela- bo był dla mnie cudowny kochany, właściwie IDEALNY. Byliśmy idealną na pozór parą, byliśmy ze sobą 6 lat, potem sie pobraliśmy... :( i tez mu obiecywałam ze po slubie jak zamieszkamy razem wszystko się zmieni - sama naprawde w to wierzyłam!! Nasz seks n apoczatku był OK, bylismy swoimi pierwszymi partnerami, był dl m nie fajny, ale wszystko było pewnie jeszcze taki e niedojrzałe, oboj euczylismy sie siebie i seksu. P slbie - momentalnie totalna klapa... :( przez ponad dobry rok ze soba nie sypialismy, nie miałam kompletnie ochoty chociaz go kochałam nad zycie, ni epotrafiłam sie nawet ciut podniecic :O czasem próbowalismy na sile (robiłąm to dla niego) ale iwesz jak to jest... z przyczyn technicznych - niewykonalne. Doszło do tego ze sie rozwiedlismy - wyłącznie z powodu seksu a raczej z jego braku. Poznałam kogos innego, byly fajerwerki, ogień, dzika namietnośc, ekstaza. tego mi brakowało! przy nim czułam się kobieta, piekną, namietna pożądaną... nie wiedziałam ze jetem takim wulkanem seksu! :D zdobyłam sie na takie rzeczy ktore kiedys wydawały mi si enie do przyjecia :P Niestety nie pasujemy do siebie charakterami a ja zaczełam odczuwac brak partnera-przyjaceila..... to skomplikowane. Jestem teraz nieszczesliwa, sfrustrowana, zostałam z niczym :(:(:( czy żałuje? teraz tak ale nigdy bym sie nie przekonała, myslałam ze ze mną jest coś nie tak, chcialam sie leczyc. Przy innym partnerze zobaczyłam ze wszystko ze mna OK. Niestety - nie ma 2w1 :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zlosnico!!! nie prawda ze nie mozna miec wszystkiego sama znam dobrane pary...nikt neimowil ze to jest latwe ale napewno mozliwe, by dogadywac sie z partnerem na kazdej plaszczyznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja po dwóch latach mam coraz mniejsza już ochote ale jednak dalej dochodi do zblizen. Gdy do nich dochodzi to czuje dyskomfort gdyż zawsze, ale to zawsze ktoś jest w domu. Obydwie nasze matki nie maja nic do roboty :o a nie ma szans by je gdzies wysłac bo to kobiety starej daty :o i mnie wkurza ze nie można zrobić oh ani ah :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała złośnicaaa
Nie wiem... z jednym idealnie dogadywałam się na co dizęń, nadawalismy na tej samej fali, było cudownie tylko... no własnie :O Nie widziałam w nim mężczyzny :( i nie chodzi tu o wygląd bo był ładny :) zadbany itd. czy można to wspólnie wypracowac? tesknie do niego :( wiem ze nie jestem mu obojetna i mamy jakiś kontakt, na razie nie miałam odwagi mu powiedzieć ale chyba chciałabym spróbowac jeszcze raz. Nie da sie przekreslic tylulat wspolnego zycia 😭 przynajmniej ja ni eumiem bo tego drugiego porównywałam do ex i chyba dlatego nam nie wyszło ...,:( pomócie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sebastian007
Złośnico, z tego, co wiem, to największy błąd, jesli chce się stworzyc nowy związek i porównuje sie nowego partnera do byłego. Wiem po sobie, że gdy wyobrażałem sobie inną kobietę, z którą mógłbym sie związać, to właśnie łapałem się na tym, że je porównuje. Takie podejście z góry skazane jest na porażkę, bo każdy jest inny, a jeśli idealizujemy partnera, którego już nie ma, to każdy inny będzie wydawał sie gorszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała złośnicaaa
ale tamten był gorszy :) gorzej mnie raktował, nie byłam dl aniego ta jedyną, ukochaną, najlepszą, najłądniejszą, porównywał mni edo innych - mówił mi o tym, że ta jest taka, ta taka... :O nie czułam się pzy nim dobrze psychicznie, nie czułam sie bezpiecznie... Kiedy mu to wszystko powiedziaam zrobiło oczy i zdziwil sie ze tak wszystko odbierałam negatywnie. Nie wiem czy sie nie rozumieliśmy, ale bylismy z 2 rónych ch światów.. Na poczatku było extra ale potem róznice chcarakterow i pogladó były straszne :( ranił mie swoim zachowaniem. jedynie seks był zawsze udany, kłóciliśmy się a za jakiś czas jedno spojrzenie, dreszcz i dziki namietny seks...czasem krótko po nim nie umielismy sobi ejednak pewnych rzeczy wybaczyc :( I tak to wyglądało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pan szpilorek
złośnico nie bądz głuptasem wruć do niego to ten jedyny!!!!!!!! przezyłas przygode to fajnie ale pomyśl o swoim szczesciu o swoim mezczyznie i najlepszym przyjacielu - czeka na ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała złośnicaaa
:( chciałabym, bardzo................ Bylimy ze soba tyle czasu, tyle wspomień, miłych chwil. nigdy sie ni e kłóciliśmy, mielismy podobne poglądy, byliśmy taka fajna parą... jak patrzylam na innych ludzi byłam dumna że mój facet jest dla mnie taki :) Boje sie najbardziej że to z seksem sie powtórzy :O nie chciałabm znowu go zranić ani siebie tez :( teraz siedze sama w domu i wpadam w depresje, myslałam o wizycie u psychologa, źle mi strasznie... Czy jest jakas nadizeja ze bedziemy mieli udane życie? czy namietności mozna sie wspónie nauczyc?? tylko o to mi chodzi, tylko to było przyczyną rozstania no i to, ze nie umielismy o tym rozmawiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hakunamamatataa
--->Sebastian: ja byłam taka sama jak Twoja dziewczyna dla poprzedniego partnera, atylko dlatego ze naciskal, docinal itp. rozstalismy sie. poznala mojego ówczesnego męża i on nie naciskał nic nie mówił i sama dążyłam do tego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sebastian007
Ja mam to samo. Chcę byuć z kobietą, z która się rozumiem i jest między nami więź. Miałem nadzieję, że namiętności mozna sie nauczyć wspólnie. Niestety. Prawda jest taka: nie oszukuj się tak jak ja. Jest miło i kochacie się. Wrócicie do siebie, a za jakiś czas znów będzie Ci brakowało seksu i znów zacznie sie koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała złośnicaaa
I teraz jestem na życiowym rozdrożu... tamten nie chciał rozstania, nie sypialismy ze sobą ponad rok, wiadomo czasem tez coą niemiłego w koncu sobie powiedzieliśmy ale koniec końcem to JA odeszłam :( On nie chciał, prosił, błągał. Ciagle mam jeszcze kontakt z ostatnim partnerem, on chce ze mną byc ale tak mnie zranił i to siedzi we mnie tak głęboko, ze nie wiem czy umiałabym go kochac :O fakt, jestem uparta i moze wyolbrzymiam ale czuje ze on nie umiały sie zmienic i traktować mnie inaczej... I tak źle i tak nie dobrze. Kogos nowego nie mam ochoty oznawac, wogle o tym nie mysle. Nie wiem co mam robic, czy iść do psychologa czy do wróżki :P - zarty zartami ale powoedziała mi ze mam wpisane w zycie 2 małżęnstwa i oba beda szczesliewe ( 1 mam juz za sobą...wiec sie zgadza) moze jednak dać szanse temu drugiemu związkowi? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pan szpilorek
ZŁOŚNICO porozmawiaj z NIM!!!!!! napewno Cie zrozumie i wspulnie cos wymyslicie!!!!!!!!!!!! powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała złośnicaaa
tak myślisz? a jak po czasi epowie mi ze nie umie życ z myslą ze małzeństwo nasze rozpadło się z powodu braku seksu a tamten facet mi to dawał?? i jak bedzie cos nie tak znowu bede miała doła z powodu braku mozliwosci wykrzesania z siebie pożądania??? bo tak było.......... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sebastian007
Uwierz mi, ze w takiej sytuacji człowiek zrobi wszystko żeby uwierzyć w to, że będzie dobrze i upaja sie tą myslą, żyje tym, łudzi się i w końcu bańka znów pęka. Nie twierdzę, że zmiana nie jest mozliwa. Z doświadczenia wiem, że to wymaga olbrzymiego wysyłku i nie jest możliwe do zrealizowania samemu lub z partnerem. Potrzebna jest terapia u dobrego psychologa i wyjasnienie wszystkiego, co jest złe. TO ciężka, długa i bolesna droga. Nie każdemu się udaje. Nie wierz w to, że mozna sobie coś postanowić z dnia na dzień i będzie ok jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jeśli coś nas drażni, to udawanie, że tego nie ma, prowadzi do katastrofy. Gdzieś przeczytałem że w miłości nie ma kompromisu, bo jeśli z czegoś zrezygnujemy to po jakimś czasie to wróci ze zdwojoną siła i dopiero nas zniszczy i spowoduje nienawiść do drugiej strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×