Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość oczkoona

prosze o porade!!

Polecane posty

Gość oczkoona

Piszę tu bo muszę się przed kimś wygadać;/ mam 21 lat(w sierpniu skoncze 22), chodze na studia na psychologie... na 2 rok. zawsze mnie to interesowało, chcialam pomagac innym, jednak to chyba ja sama potrzebuje pomocy. generalnie to moi rodzice i nawet lekarka ogolna stwierdzila, ze sama sobie wmawiam chorobe i powinnam sobie sama poradzic, skoro jestem na psychologii... to jest straszne, ale ja wiem, ze mam objawy depresji, wiem, ze mam bledne myslenie, wiem co jest w nim nie tak, ale nie potrafie go zmienic! a wkoncu chyba powinnam skoro sie ucze tego i mam pomagac innym... 2 lata temu rzucil mnie facet, ktory byl dla mnie calym swiatem, zrobilabym dla niego wszystko, taka moja pierwsza i chyba jedyna milosc, teraz utrzymujemy kontakty na gg i przez kom... nabawilam sie strasznego leku przed opuszczeniem, bo on zostawil mnie jakos tak strasznie szybko, w 5 dni mu sie wszystko cale 1,5 roku razem odwidzialo... nie poszlam z nim na basen (po raz 3... a on bardzo lubil plywac, jednak mialam wczesniej mononukleoze zakazne i zakaz sportu przez 3 miesiace -a minal wtedy miesiac, najpierw sie zgodzilam, ale potem mama rpzekonala mnie by sluchac sie zalecen lekarza..), poklocilismy sie o to, nie odzywalismy kilka dni ,w 5 dniu poprosil o spotkanie powiedzial ze nie pasujemy do siebie, ogolnie ze mamy inne rodziny, znajomych, ze nie ma tematow do rozmowy, ze jestem idealistka a on realista... bylam w szoku... kilka dni wczesniej jeszcze bylo pieknie, pisal ze przeciwienstwa sie przyciagaja, ze kocha mnie z kazdym dniem wiecej itp... ja akceptowalam go w 100% i nagle taki zonk... probowalam o niego walczyc jeszcze , on mowil ze jak sie zmienie to on moze pomysli nad powrotem, ale nie obiecuje... jak pytalam co mam zmienic, to on : nie wiem.... probowalam sie zmienic, wzielam sie za siebie ,zaczelam biegac, pracowac w wakacje itp. i tak nie wiedzialam czy o takie zmiany chodzi... on w koncu odebral calkowicie nadzieje ale nie chcial dac mi spokoju, chcial sie kolegowac na sile, potem zrobil mi swinstwo z blogiem, bo podal jego adres swojemu koledze z ktorym zaczelam sie kumplowac, tam bylo o tym jak on mi sie bardzo podoba itp/.... glupio wyszlo i popsul cala relacje z tym kolega mi... zdradzil tajemnice, ale przeprosil i wybaczylam... ciagle mi pisze o swoich sercowych sprawach to tak bardzo mnie boli jakby mi ktos wsadzil noz w serce i przekrecal.... skarzy sie na samotnosc, pisze o nowych swietnych kolezankach.. a mnie to boli... raz go prosilam by nie pisal, ale po jakims czasie najwyrazniej zapomnial i katuje mnie swoimi sprawami sercowymi.... nie umiem go traktowac jak zwyklego kumpla(on chyba mysli ze sie odkochalam...bo w koncu 2 lata..) ale to nieprawda... wszyscy radza zerwac kontakt, ale nie umiem mu nie odpisac na sms, nie odebrac telefonu, nie umiem poprostu.... nie chce mu sprawic przykrosci konczac znajomosc.po tym jak ze mna zerwal zawalilam pierwszy kierunek studiow, nie moglam sie skoncentrowac na nauce... teraz tez kompletnie nie moge, ciagle placze, ruminuje (wspominam).... mam klopoty ze snem, wiem ze ta "zaloba" po nim powinna trwac rok, a tu trwa prawie 2 lata, to chyba nienormalne.... mam jakis kompleks ze znowu ktos moze mnie akceptowac, a nagle miec pretekst i przestac.... panicznie sie tego boje... w dodatku jestem bardzo samotna, mam tylko 3 dobre kolezanki, poza tym wokol jest pustka..., baaardzo rzadko chodze na imprezy bo nie mam do kogo... kiedys bylam smielsza, bardziej ufalam ludziom, weselsza.. mialam w liceum wlasna paczke (rozpadlo sie kiedy kazdy wybral inny kierunek studiow) cierpialam, probowalam to wskrzesic, ale potrzeba checi z obu stron a nie tylko z jednej... potracilam waznych dla mnie ludzi, tylko z powodu uplywu czasu i innych studiow... w dodatku jedna kolezanka z tej paczki, zaczela sie umawiac na spotkania ze mna owszem, ale nie przychodzic...wymyslajac setki glupich powodow, w koncu jej napisalam ze mam dosc i koncze znajomosc ... po kolejnej takiej akcji, wokol mnie zrobilo sie pusto, a tak chcialabym byc dla kogos wazna, komus potrzebna. nie mam rodzenstwa, wogole mam mala rodzina(czesc poklocona z moimi rodzicami,dlatego nie mam kontaktow z bracmi ciotecznymi), czuje sie tak samotna dlatego... marza mi sie imprezy, wyjscia do pubow, ale nie mam z kim(oprocz tych 3 kolezanek) w dodatku czuje ze wszyscy po kolei mnie opuszcza, ze niby silne znajomosci sie koncza... a ja zawsze staralam sie o nie walczyc... to tak w skrocie... przez to tak czesto placze... i nie mam zadnej radosci z zycia. kazdy i tak odejdzie... i nie umiem sobie znalezc innych, nowych znajomych, takich waznych osobek, dzieki ktorym chcialoby sie zyc i moze moglabym kiedys zapomniec o mojej milosci?...choc juz watpie... /co mam zrobic z tym kontaktem z Nim, utrzymywac?? mimo bolu? ja go chyba nigdy nie bede traktowac jak zwyklego kolegi:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczkoona
A tak w skrocie i naprawde to ktoredy do amarilo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daj sobie z nim spokoj
to juz 2 lata kobieto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczkoona
ale to takie trudne.... niektorzy wracaja do siebie po kilku latach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak ale jest tez
wiele innych facetow, a nastepny moze bedzie lepszy. A jak trudne to najlepiej rzuc sie w wir pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczkoona
no niby jest wielu innych.... ale jak dotad w zadnym innym sie nie zakochalam... nie wiem czy jest sens z nim gadac na gg, przez tel? jestem tak przyzwyczajona do niego... a w razie czego zawsze most nie jest spalony... tyleze sluchac o tych jego randkach nie moge;/nieumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczkoona
a jak myslicie napisac mu dlaczego, czy tak bez slowa lepuiej? zamilknac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak ale jest tez
ale co ty nas sie pytasz? to Ty powinnas wiedziec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość markiza19
przeczytałam to uważnie co napisałaś i mysle ze moze na tych studiach poznasz kogos, wszyscy tak mówią ze wtedy sie poznaje duzo ludzi itp.. nos do góry nie szukaj facet na siłe a jeśli dla swojego byłego jestes na kazde jego zawołanie to on to chyba wykorzystuje bo urosły mu skrzydla, moze on sie czuje gwiazdą sie dowartościowuje twoim kosztem (blog) itp.. sama nei wiem psychologiem nei jestem, ale musisz skupic sie na tym co teraz jest dla ciebiue najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po prostu nie odpowiadaj na
każde jego zawołanie typu sms, telefon...na początku będzie trudno...ale potem powinno byc łatwiej...a swoją droga to chuj z niego, z etak gada na lewo i prawo o swoich sercowych podobojach :/...skoro ty go nie pytasz, sam nie powinien tak wyskakiwać...czy on nie pamieta, że byliście razem? ja na twoim miejscu bym mu nawet troche nasciemniała...typu...sory, ale nie mogę teraz gadać, bo zaraz ide do kina z kolegą....a niech tez sie zastanawia z którym przez następne 3 dni....no aż się zdenerwowałam...no co za baran a ty się nie przejmuj takimi idiotami...mam nadzieję, że z czasem to zrozumiesz i tak na marginesie potrzebny ci inny samiec ;) goraco pozdrawiam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczkoona
no, tylko ze u mnie na studiach to sa prawie same dziewczyny -wiec trudno poznac jakiegos chlopaka. no w sumie jak on mial doly(moj ex) to pisal do mnie/dzwonil, zawsze od razu mu pomagalam, nazwal mnie pol roku temu swoja podpora zyciowa... najgorsze jest to, ze ja sie tak strasznie obwiniam, ze to wszystko moja wina itp itd, ale z drugiej strony bylam dla niego dobra, kochalam go, on to wiedzial... myslalam ze moze np na 2 lata przestac z nim rozmawiac, a potem znowu, ale boje sie ze i po 2 latach ciszy mi wszystko wroci... w dodatku mam malo znajomych, a do niego jestem przywiazana... przyjacielem go jednak nie nazwe, po tym chamskim zachowaniu z wyjawieniem bloga temu koledze...(i dwom innym tez -wiem ze mieli smiechy z tego wszystkiego)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczkoona
dziekuje za ten ostatni komentarz:) bardzo podniosl mnie na duchu! bo ja nigdy sie sama z siebie nie pytam o jego sprawy sercowe, nie chce o nich wiedziec... raz mi nawet wyslal sms z trescia ze ma kaca moralniaka ja sie zapytalam czemu a on ze prawie sie z kolezanka niestety przespal na imprezie... bylej dziewczynie nie powinno sie chyba tak pisac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczkoona
Aha... Oj to wspolczuje ;/ Strasznie tak zyc w samotnosci... i nie potrafic ufac innym, tez nie wiem czy zaufam kiedykolwiek .. no coz, jakby kochal naprawde to by sie postaral -rozumiem ten zal.. moj ex ma 23 lata, niby na odchodnym powiedzial mi ze jestem fajna, ale ze powinnam sobie poszukac grzeczniejszego chlopaka (;/) i ehhh nie rozumiem tego jak po tym basenie moglo mu sie nagle odwidziec... wszyscy znajomi tez byli w szoku..ehhh... no moze i lepiej rzeczywiscie zerwac kontakt, ale to trudne jak malo innych osob sie obchodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po prostu nie odpowiadaj na
GRZECZNIEJSZEGO????? chyba mniej chamowatego i prymitywnego :P 23 lata...chyba tylko w kościach...bo mózg to na 13 sie zatrzymał....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczkoona
On potrafi byc naprawde mily... no ale coz. Juz mam dosc poprostu sluchania o tych wszystkich kaskach, martach i innych tam dziewczynach plus takich smsow ze sie prawie z kims przespal na imprezie. po co mi to pisal wogole:( dawno nie gadalismy i wczoraj mu napisalam ze sie za nim stesknilam, juz tego zaluję..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sluze pomocaaaa
czepiam sie, ale "chodze na studia na psychologie... " ... kto tak mowi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×