Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

illuminanti2

CIĄŻĄ PO STRACIE - ile czekałyście lub czekacie?

Polecane posty

Witam, ile czekałyście po poronieniu i łyżeczkowaniu z próbami? Od ojego zabiegu mineło 2 miesiace. Niedługo 2 @. Czuję się świetnie fizycznie (co potwierdziła lekarka) i psychiczne. Mogę już w tym cyklu próbować???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W itam cie.Ja rowniez poronilam w tym roku we wrzesniu,a juz po 2 @ moglam sie zaczac starac i tak tez zrobilam.W tej chwili zaczelam 11 tydz ciazy,oczywiscie jestem na podtrzymaniu,i juz na poczatku 5tyg mialam poronienie zagrazajace.A w ktorym tyg poronilas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana dzięki za odzew. Zabieg miałam 7.11 czyli 8-9 tydzień ale fasolka przestała się rozwijać w 6tym. Zazdroszczę Ci bardzo i trzymam kciuki. W takim razie też zaczynam starania od około 20 lutego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staraj sie jak najbardziej,ja bardzo przezylam tamta strate,lecz stwierdzilam,ze kolejne dzieciatko pomoze mi wytrwac.Udalo mi sie zaraz po 2@,wiec jestem bardzo szczesliwa ale i zarazem przerazona,boje sie o moja kruszynke.O tamtej ciazy wiedzieli wszyscy taka szczesliwa bylam,o tej wie tylko kilka osob z rodziny ,no i osoby z pracy,bo odkad dowiedzialam sie o ciazy to jestem na L4.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz masz dokładnie takie objawy jak ja. I tak samo robisz jak ja chciałam. O pierwszej ciązy dowiedzieli się wszyscy parę dni po teście. ALe już wiem, że następną będę trzymała w tajemnicy przynajmniej do końca 1 trymestru. Mam tylko nadzieję, że uda nam się szybko. Ciągle odliczam tygodnie, który to by już był.... więc chyba jedynym lekarstwem jest zacząć od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem ci,ze nie zrozumie nas kobieta,ktora nie stracila dzidzi,a juz tymbardziej facet.Choc musze przyznac,ze moj partner barzo to przezyl,gdy lezalam w szpitalu,lub gdy wrocilam do domu to plakal razem ze mna nad tym co sie stalo:(:(,Gdy trafilam do szpitala to polozono mnie na sali gdzie nie bylo kobiet w ciazy tylko,jakies dwie starsze kobiety i 3 mlode,ale lezaly ze wzgledow ginekologicznych a nie ciazowych.Bylam wdzieczna lekarzom na to,jednakze wieczorem nie bylo juz miejsc,wiec do naszej sali najpierw przyszla jedna kobieta a w ciagu nocy jeszcze dwie i to w wysokiej ciazy.Patrzac na nie plakalam pod koldra,choc czasami nie bylo jak ukryc lez i wiesz co bylo najgorsze...?to,gdy te starsze kobiety mowily,ze nie mam co plakac,ze jestem mloda i mam jeszcze czas,znajomi,ktorzy mnie odwiedzali tez mowili,ze jeszcze bede miala dzieci,nie wiem jak ty ,ale dla mnie byly to najgorsze slowa jakie moglam uslyszec:( Mam nadzieje,ze uda ci sie ponownie zajsc w ciaze,i ze bedzie wszystko dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana przeżyłam taką samą traumę. Przez 2 dni szukała szpitala, który mnie przyjmie. Płakałam cały czas, najpierw nad tym ,że nie mogę mieć dziecka a potem że nie mogę go poronić....W końcu jakiś szpital się zlitował. Od 8 rano do 14 siedziałam w szlafroku na korytarzu oddizału położniczego. Potem znalazł się pokój. Płatna jedynka dla świeżo upieczonych mam. Wiesz - stolik do przewijania, ściany obklejone zdjećiami dzieci. Wokól pokoje samych ciężarncych lub świeżo po porodzie. O 20 lekarka ze smętną miną zakomunikowała, że inne 2 pacjentki już krwawią a ja nie!!! Skandal, dali mi jedną tabletkę zamiast 2. W końcu założyli mi drugą. O północy się zaczęło. Piekilene skurcze, co parę minut biegałam do toalety i chyba tam.. wiesz... po którymś razie wszystko przeszło. Potem na zabieg, narkoza. Obudziłam się rano. (Od 2 dni bez jedzenia i picia bo czekałam na zabieg ) dostałam wreszcie śniadanie: 1 parówkę i kawałek chelba - bez sztućców bo nie miałam swoich i nic do picia bo nie miałam kubka. Tego samego dnia wróciłam na szczęście do domu. Mój partner zachowywał się wzorowo ale jak sama wiesz NIKT nas nie zrozumie. NIKT, kto tego nie przeżył. Ja już zdążyłam pokochać fasolkę.... przyzwyczaić się że będę mamą. A tu taki zawód. Partner mnie wspiera ale zdaję sobie sprawę, że on tego tak nie przeżywa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moge wiedziec ile masz latek?Bo ja w listopadzie skonczylam 27 i jest to juz taki wiek gdzie na dzidzie bardzo,ale to bardzo sie czeka.Ciezko jest trafic w dzisiejszych czasch na dobra opieke medyczna,choc moze nie tyle opieke,co o zrozumienie.I az dziwne jest ,ze pielegniarki,ktore sa tez kobietami maja w sobie taka znieczulice:( Nie mowie,ze w ogole nie ma pielegniarek z powolania bo na pewno takie sa,ale jest ich garstka.Caly czas zyje w strachu,a gdy ide do lazienki to modle sie zeby nie bylo choc jednej kropelki krwi,powiem Ci ze teraz zyje od usg do usg,to jest jedyne co mi daje gwarancje,ze wszystko jest ok z dzidzia.Teraz ide w poniedzialek na kolejne ,ostatnio bylam 3tyg temu,wiec czas strasznie mi sie dluzy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was dziewczyny. Ja przeżyłam to samo co Wy, ale było to w 2005r. Nie mogłam się z tym pogodzić i pewnie nigdy nie pogodzę. Nie byłam wstanie podjąc starania o dzidziusia przez ponad rok. Gdyby nie mąż to nie wiem gdzie bym skończyła bo przez tydzień, nie jadła, nie piłam, nie wstawałam z łóżka. Była tylko wielka rozpacz i ciągły płacz. W rodzinie rodziły się dzieci, a ja nie byłam wstanie na nie spojrzeć, uśmiechnąć się do nich. W końcy zaszłam w ciążę pod koniec 2006 r, którą miałam podtrzymywaną. Urodziłam zdrowego synusia w 37tc. Teraz też jestem w ciąży i też biorę leki na podtrzymanie, ale tym razem czekam na bliźnięta. Wierzę, że i Wam dziewczyny uda się i doczekacie swoich pociech. Życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosian dziekujemy i gratuluje,dzieciatek,a powiedz mi czy bralas i bierzesz na podtrzymanie duphaston,i czy masz zalecenie,zeby wiecej lezec jak chodzic i oszczedzac sie?W ktorym tyg poronilas piewrsza ciaze i czy w tej drugiej mialas jakies komplikacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwszą ciążę poroniłam w 8 tc. W drugiej od 3 tc brałam zapobiegawczo duphaston zapobiegający poronieniu. Później od 22tc pojawiły się skurcze więc brałam na podtrzymanie fenoterol. Poza tym innych komplikacji nie miałam. Pierwsze 3 m-ce leżałam, wstawałam tylko do toalety. Później 3-4 m-c funkcjonowałam w miarę normalnie. Później pojawiły się skurcze i znowu leżałam, ale pod koniec 7 m-ca juz pozwalałam sobie na więcej chodzenia. W obecnej ciąży na początku krwawiłam bo kosmówka się trochę odkleiła. Też brałam duphaston, 5 ampułek kaprogestu w zastrzyku - jedna co 5 dni. I też leżę od początku poza listopadem kiedy mogłam się nawet zająć synkiem. Od 20 tc miałam skurcze, ale znów biorę fenoterol na podtrzymanie plus luteinę, magnez i jest ok. Więcej też chodzę po mieszkaniu tzn. mąż już nie musi mi szykować jedzenia do łóżka :) Czasem też pobawię się z dzieciaczkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha a tak w ramach wyjasnienia to duphaston to lek zapobiegający poronieniu, a na podtrzymanie to już są leki zdecydowanie mocniejsze i przeciwdziałają skurczom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje za odpowiedz:)Ja tez w sumie caly czas leze,czasami tylko cos na obiad zrobie,jesli mnie nie mdli.Choc powiem ci,ze czasami mam taka ochote wyjsc na dwor,nawet teraz gdzie jest tak pieknie i bialo:)Mam nadzieje,ze pomyslnie i ta ciaze zakonczysz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tego nie wiedzialam,wszedzie gdzie widze jakies wpisy to wszyscy twierdza,ze duphaston jest na podtrzymanie.To mnie teraz zaskoczylas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj ja też mam taką nadzieję. Dzięki serdecznie. Ja też się wkurzam, że nie wychodzę, ale czego się nie robi dla dzieci. Mój maluch pierwszy raz jeździł na sankach a ja tylko oglądałam to na zdjęciach i przykro mi, że tyle tracę. Ja siedzę w domu a mój synek jeździ do babci bo ja się nie mogę nim zająć. Dobrze, że teraz to już z górki. Zaczęłam 6 m-c, więc czas teraz szybko pobiegnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widze,ze jestes dzielna,wiec dasz rade na pewno:)pewnie cieszysz,sie ze to blizniaki:)a plec juz znasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosian trzymam kciuki :) Ja się też w szpitalu nie spotkałam z jakimś szcxzególnym podejściem. Jak pojechałam po wyniki badania histopatologicznego lekarka pomachała mi nimi przed nosem twierdząc że nie może mi dać oryginału a xero im się zepsuło a wogóle to po co mi to to nic poważnego tylko obumarła ciążą. Myślałam że ją uduszę. Znów ryk oczywiście był......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny. Pierwszą ciąże utraciłam w 14 tygodniu :( Fizycznie byłam gotowa do zajścia w drugą ciąże po 3 miesiącach.Jednak psychicznie było gorzej.Zdecydowałam się dopiero po ok 2 latach. W drugą ciąże udało mi się zajść po 9 miesiącach starań. Byłam w 5 tygodniu ciązy kiedy zostało to potwierdzone.Jednak w 6/7 tygodniu dostałam krwotoku. Ciąza znów zagrożona.leżałam plackiem 7 tygodni.Ale dziś mam 3-letniego synka :) Trzymam za Was kcuki.Trzymajcie się ciepło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy dzielna, czasem mam takiego doła, że płaczę bez powodu bo zwyczajnie się boję o dzieciaczki. Bliźniaki to było moje marzenie, a uwarunkowania genetyczne mam po babci bo mój tato z blixniąt. Co do płci to jedno na pewno chłopiec, a drugie na 60% dziewczynka, ale gin nie może dokładnie sie przyjrzeć bo dzidziulek albo się kręci, albo ma pępowine między nóżkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Princpolo takie historie jak Wasze napawają mnie nadzieją, że u mnie się w końcu uda. Już nawet będę leżała plackiem ! :) To było pierwsze poronienie i to bez przyczyny konkretnej więc nie zlecono mi żadnych badań.... A Wy jakieś robiłyście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na szczęście nie mam złych wspomnień ze szpitala. Położono mnie na sali ze straszymi paniami, które były po operacji lub na nią czekały. Do szpitala trafiłam w sobotę - akurat moja ówczena gin miała dyżur, w niedzielę rano o 6.15 zrobiła mi zabieg pod narkozą, a w poniedziałek wyszłam do domu. Po wynik badania histopatologicznego pojechał tylko mój mąż bo ja jak już pisałam nie byłam w stanie. Wkurzało mnie właśnie gadanie innych tak się zdarza, będziesz jeszcze miała dzieci, ale ja właśnie chciałam tego dziecka nie innego, bo to było moje pierwsze. Teraz czasem jak sie zastanawiam to myślę sobie, że może wtedy nie byłam na nie gotowa i teraz na górze uznano, że już czas oddać mi to dzieciątko i stąd bliźnięta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja po poronieniu robilam cytomegalie i toxoplazme,okazalo sie,ze obie te choroby przeszlam w ciazy,jednak nikt mi konkretnie nie powiedzial ze one byly przyczyna poronienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mm ja toxo robiłam w jakmś 5 tyg ciązy i było ok.. a skoro fasolka przestała rosnąć w 6 to chyba się nie zdążyłam zarazić prawda? A inych badań lakarz mi nie zalecił bo stweirdził, że po pierwszym poronieniu się nie robi :( KAzała za to zaszczeopić się na żółtaczkę ale zrezygnowałam z tego bo to odleka próby o kolejne 3 miesiace :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem szczerze, że jna początku jest wielka radość, później to raz się cieszę z tego czekania a raz nie bo strasznie się boję i ten strach zabija tą radość. Prawdziwa radość jest wtedy kiedy możesz zobaczyć dzieciątko i je dotknąć. Ja zrobiłam tylko badanie na toksoplazmozę i później jak się zdecydowałam na ciążę byłam na kontroli u innego już ginekologa i zrobił mi cytologię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O to chyba dobrze robię. Udało mi się wreszice zapisać - 2 tygodnie temu do pewnej Pani ginekolog - hahah wizyta 21. stycznia! Ale idę bo jest podobno specjalistką od fasolek. Z nią się udaje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
illuminanti2 na pewno uda ci sie i niedlugo bedziesz pisala o tym jak sie czujesz w ciazy,bedziesz nalegac na mdlosci i inne dolegliwosci,ktore dzidzia ci podaruje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha ! juz nawet mdłości mnie nie przerażają. Poprzednio cieszyłam się, że nie mam takich przygód. Poza sennością i potwornym bólem piersi było ok. Ale teraz oddałabym wszsytko za.... Cóż czekam grzecznie aż moje jajeczko będzie gotowe i zaczynam napastować przyszłego Tatę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sumie czas zabrac sie do staran:)juz pewnie masz dosyc odpoczynku ,teraz przyda ci sie bieganie i wstawanie do maluszka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×