Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zagubiona.......

jak odzyskać radość z seksu bezpłodność

Polecane posty

Gość zagubiona.......

Może dziwny temat jak na to forum, ale chcę być potraktowana poważnie, więc nie napiszę na np. erotycznym. Chodzi o to, że odkąd dowiedziałam się (niedawno), że nie mogę mieć dzieci - uprawianie seksu straciło dla mnie sens. Nie daje mi radości, satysfakcji - po prostu nic. Czy któraś z pań, dziewcząt - ma podobne doświadczenia? Czy to minie? A z drugiej strony - skoro mam 0,000001% szansy, tzn. tak minimalną, jakby jej nie było - nadzieja zawsze jest, tylko znów nie chcę kochać się z partnerem traktując to jako "zadanie do wykonania"..... Napiszcie coś, proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche sie o to martwię
a skąd wiesz, że nie możesz miec dzieci? - co jest nie tak, że tak bezapelacyjnie do tego podchodzisz?Przeciez teraz jest tyle możliwości, metod ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona.......
od lekarzy. Ale jak napisałam - jest minimalny cień szansy. Tylko że już nie mam sił - całe życie męczę się z lekarzami, badaniami itp. - dla tej minimalnej szansy. Czuję że powinnam już zrezygnować. Tylko - jak w temacie. Bo właśnie - seks był środkiem do celu - bo nuż się jednak uda.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche sie o to martwię
zapytałam o to, co ci konkretnie zdiagnozowali, bo równiez borykam się z tym problemem i równiez jest mi bardzo ciężko. Od półtora roku się staramy z mężem o dziecko, wciąz lekarze, badania, badania, lekarze ... a sytuacja się nie zmienia :( ale, jeśli nie chesz dokładnie napisać, to rozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche sie o to martwię
ja różnież mam wiele obaw co do sytuacji, w której się znalazłam - boje się tego, o czym Ty piszesz i innych rzeczy, które się wiążą z tym, że kobieta nie może mieć dziecka :( az się boję pomysleć, co będzie, jesli równiez otrzymam tę ostateczną, sądną odpowiedz od lekarzy ... mam o tyle trudną sytuacje, że nie bardzo są w stanie zdiagnozowac, co jest nie tak - to chyba gorsze, niż wówczas, kiedy się okaże, że jest konkretny problem, bo przynajmnoiej wiadomo, czego się uczepić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona.......
Dobrze, że coś robisz - podejrzewam, że jesteś jeszcze młoda - ja się staram od ok.10 lat i czas też działa na moją niekorzyść. Trafiłam ostatnio na lekarza, który mi odpowiada - bo ciężko o takiego - i myślę podjąć ostatnią próbę. Taką "najostatniejszą". Przyczyna? No właśnie - nie wiadomo. Bezowulacyjne cykle i koniec. Nic nie pomaga. A samym środku leczenie - kiedy zaczęło się coś dziać dobrego - rozstałam się z mężem (czy raczej on ze mną), więc zrezygnowałam na jakiś czas. Bo musiałabym chyba wyjść na ulicę i pytać - "nie chciałby mnie pan zapłodnić, bo akurat w tej chwili może być, że mogę?" Tak żartuję sobie, bo co robić..... Potem trzeba było zaczynać od początku - a, jak mówię - czas goni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona.......
Masz rację - wolałabym usłyszeć konkretną diagnozę. Ale ten ostatni lekarz powiedział mi: Jajniki są? Są. Macica jest? Jest. Więc choćby nie wiem co - to szansa jest. Taka maciupeńka - gdy weźmie się pod uwagę całość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona.......
W sumie ostatnią wypowiedzią zaprzeczyłam pierwszej, ale tak naprawdę ta szansa jest tak minimalna - a przecież dawano już mi większą nadzieję i nic - że już nie wierzę. A może już nie chcę wierzyć. Może już przyzwyczaiłam się do takiego stanu rzeczy. Teraz, jak to piszę - widzę, że ne chodzi mi tylko o seks, ale też - bo z drugiej strony nie chciałabym stracić mojego obecnego partnera, a z trzeciej trony - takie sobie życie we dwójkę. Może też może być fajne, nie wiem - jakoś trudno mi sobie wyobrazić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to bym
radziła Ci iść do psychologa lub seksuologa. Nie traktujcie seksu tylko jako czynności do prokreacji, bo to nie ma sensu. Traktujcie to jak zabawę, przyjemność dla obu partnerów. Wiadomo, że to ciężka sprawa, i wiem,że moja wypowiedź zabrzmiała bardzo banalnie, ale czasem i warto wyluzować i otrzymać niespodziankę, niż mieć ciągle nadzieję, i się zawodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona.......
prawda zazwyczaj jest banalna :-) Masz rację, wiem. Tylko teraz ułożyć sobie to we własnej głowie - to już inna rzecz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche sie o to martwię
ja tez już nie jestem taka młoda, bo ma 29 lat. Również celują u mnie w to, że owulacja nie jest taka jak powinna, choć jakas tam jest (a to za późno, a to co drugi cykl sie pojawia ... - takie tam). A kuracja np. clostilbegytem + estrofem (na sluz) nie wywołała u Ciebie owulacji (to dośc często spotykana kuracja)? Z ciekawości pytam wiesz, co do twojego problemu - pewnie czas i psychiczne pogodzenie się z sytuacją sa tutaj jedynym rozwiązaniem, chociaż ... ja, zastanawiajac się, co bym zrobiła bedąc na Twoim miejscu (a niewykluczone, ze kiedyś będę) chyba celowałabym jedenak w adopcję. Wiem, że to bardzo poważny krok, ale znam przypadki, że adoptowany niemowlaczek wniósł do rodziny dokładnie to samo, co wnosi biologiczny maluszek. Para, o której pisze, po adopcji 2 - miesięcznego chopca tak go natychmiast pokochała, że przestała już się w ogóle zajmowac problemem ich bezpłodności. Skupili się na dziecku, pojawił się uśmiech, normalny zdrowy seks i ... po 8 miesiącach ciąża (nie wiadomo skąd - być może jakaś blokada psychiczna się tutaj otworzyła). Oczywiście nie oddali adoptowanego synka. Teraz mają dójkę kochanych szkrabów :) zastanów się nad tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona.......
Ja mniej więcej w twoim wieku zaczynałam.... Teraz zbliżam się do 40-stki. I mam nadzieję, że u ciebie będzie lepiej - tylko rób coś i nie przestawaj! Bo podejrzewam, że to był mój największy błąd. Jak pisałam - nic nie dawało rezultatów. Jakaś taka całkowita blokada. Adopcja jest wyjściem - bo nie jestem na "nie", tylko że na razie nie jest to możliwe (a różnych powodów, to już nieważne), ale być może, gdy różne rzeczy się ułożą - to kto wie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche sie o to martwię
"Adopcja jest wyjściem" ja osobiście uważam, ze adopcja to wspaniałe wyjście z takiej trudnej sytuacji, trzeba do tego tylko odpowiednio podejść. Oczywiście to powazna decyzja. Na pewno niebawem poukładasz swoje sprawy na tyle, że będzie ona mozliwa - będziecie oboje z partnerem ciszyc się Waszym maluszkiem :) uważam, ze jeśli jesteś do takiego czegoś pozytywnie nastawiona, bierzesz to pod uwage, to ogromny krok do przodu, ponieważ masz alternatywe, znowu, może pojawić sie w twoimzyciu "cel", jest szansa na spełnienie pragnień, które dziś cię blokuja, również w sprawach seksualnych - a to daje ogromną siłę i odradza (lekarz kiedyś powiedział mi coś takiego - uważam, że to bardzo mądre słowa). Zastanów się na tym, czy nie podejśc do tej kwestii poważnie :) powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona.......
:-) Trzymam za ciebie kciuki - bardzo mocno! Dzięki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche sie o to martwię
ja za ciebie również trzymam kciuki - za pewno kiedyś będziesz szczęśliwą mamą w pełnym tego slowa znaczeniu :) Trzeba tylko trsozkę odwagi i determinacji :) uda się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×