Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość calineczka1982

zazdrosc o dziecko

Polecane posty

Gość calineczka1982

mam male 9- miesieczne dziecko i nadazyla mi sie praca-przy komputerze w domu. Rozwazam pojscie na kurs. To bylaby dla mnie i meza duza szansa, bo na razie mieszkamy w wynajetej kawalerce. A u tesciow na wsi stoi pietro do wykonczenia. i moglibysmy to zrobic, gdyby udalo mi sie z ta praca. Ale to wiaze sie z tym, ze przez ok pol roku musielibysmy mieszkac razem z tesciami na parterze i tesciowa musialaby zajac sie naszym dzieckie. Tylko ja jestem o mala bardzo zazdrosna. Poza tym mam uraz do tesciowej-ona nie byla zadowolona, gdy sie dowiedziala, ze jestem w ciazy-wiele przykrych rzeczy od niej uslyszalam. I co najwazniejsze, ona nie ma podejscia do mojego dziecka-przekonalam sie o tym nie raz. I gdybysmy u nich zamieszkali, nie mielibysmy prywatnosci. Poza tym tesciowa by nam gotowala, sprzatala, prala, bo ona nie lubi mojej kuchni i ogolnie wszystko musi miec zrobione po swojemu. Co do dziecka to ciagle sie wtraca i sie obraza, bo my postepujemy po swojemu. ja wiem, ze wielu z Was odpowiadalaby taka sytuacja-mieszkac za darmo, tesciowa, ktora sie wszystkim zajmie. Ale ja chcialabym sama wychowac dziecko, poki nie skonczy 3 lat i nie posle go do przedszkola. Mi nie przeszkadza na razie ta kawalerka-ciesze sie ze mam tu spokoj, jestesmy z mezem tylko dla siebie i dziecka. Ale moj maz tam sie wychowal, teskni do duzego domu i przestrzeni. Ale wie, ze ja tam bede nieszczesliwa. Nie wiem, co robic, bo zdaje sobie sprawe, ze mieszkajac u tesciowej, byloby nas stac na urzadzenie wlasnego kata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guma balonowa
mam podobnie tylko nam nie proponuja góry domu a wybudowanie całego kilka metrów od nich lecz wole 9 rok wynajmawac mieszkanie 500km od nich. bo warunek jest albo tam wybudują albo nigdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość calineczka1982
ja już dosyc nasluchalam sie od tesciowej dwa lata temu jak u nich przejazdem mieszkalismy dwa miesiace... ze dwie kobiety w domu to za duzo. Ja mam nadzieje, ze wypali mi ta praca, ktora mam na oku, bo na tym zadupiu nie ma nic, a tesciowa nie pozwoli mi w domu siedziec, zabierze mi dziecko, a mi kaze isc do tartaku albo spozywczaka, ktory calymi dniami okupuja pijaki. Chyba bede musiala sie do nich przeniesc. Nie chce tego mezowi zrobic-bo widze jak sie dusi w tej kawalerce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem w takiej sytuacji, ze mieszkamy w domu tesciow. choc sa calkiem milymi ludzmi, to jednak wolalabym mieszkac osobno. Z doswiadczenia radze- nie wyprowadzajcie sie do tesciow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość calineczka1982
najchetniej zostalabym tu, z dala od nich. tu chociaz mam meza-a tam? gdyby wrocil po pracy, to zagoniliby go dalej na tzw. "fuchy" z tesciem musialby jezdzic-bo kasy trzeba miec duzo. Tesciowa tescia calymi dniami nie widzi, bo on ciagle pracuje, a jak ma wolne, to jedzie na ryby... dziekuje za takiego meza. Juz mi truli dupe, zebym za mojego meza sie wziela, bo on ma tylko jeden zawod (dobrze platny dodam i poszukiwany).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość calineczka1982
a tesciowa za miom dzieckiem glupia jest, najchetniej by mi mala zabrala. ostatnio dzwonila do mojego meza i mu gadala, jak ma z dzieckiem postepowac, a jak jej powiedzial do sluchu, ze nie ma sie wtracac, bo go to juz draznic zaczyna, to na drugi dzien do mnie dzwonila i na mnie probowala wymusic, zebym jej sluchala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość calineczka1982
tesciowa szczyci sie strasznie tym, ze jej corka tylko dzieki nim byla w stanie sie dorobic, bo dlugie lata mieszlkala u nich za darmo, dziecko dala im na wychowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deffff
z twoich wypowiedzi wynika, ze ty wcale nie jesteś lepsza jak teściowa. Ja ci tak będzie żle to po cholerę chcesz iść do nich, ja jakbym ta czarno przewidywała przyszłość u teściów to żebym miala jeść chleb ze smalcem to bym jadła a nie poszła. Jak się założyło rodzinę to się samemu zapierdziela, a jak się chce pomocy, to nigdy się nie narzeka na to co się dostało za darmo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do calineczki1982
Dziewczyno, chyba nie dojrzałaś do macierzyństwa i małżeństwa, twój mąż także. Jak to teściowa ma Ci dziecko zabrać? Jak to ona ma decydować o każdej sferze twojego życia. A Ty już nie masz nic do powiedzenia? Nie potrafisz decydować za siebie, za swoja rodzine? Wg mnie powinnas mieszkac tu gdzie mieszkasz, jezeli mezowi nie pasuje kawalerka zmieńcie na wieksze, wazne aby byc na własnych smieciach i decydowac za siebie, no chyba ze kasa i wygoda sa dla ciebie wazniejsze, wiec......przeprowadzcie sie do mamusi meza. Zrób rachunek sumienia i pomysl co jest dla Was najwazniejsze, tylko ze gdy sie zdecydujesz na mieszkanie u tesciowej, to nie wypisuj na forum tekstow, ze tesciowa to, tesciowa tamto, pomozcie, bo....itp. Czas dorosnac....i pokaz mezowi, ze zona jest 100x lepsza niz mamusia, ugotuj mu super obiad, zrob mieszkanie na błysk, zorganizuj fajnie weekend. Ja tu widze jakies małe problemy miedzy wami.....a kawalerka to tylko pretekst :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bazzylia
jezeli juz masz takie problemy z teściowa na odległosc, to wierz mi ze e jednym domu bedzie tylko gorzej My bylismy w podobnej sytacji, mieszkalismy z tesciami na piętrze, wyremontowalismy dom i musielismy sie wyniesc. Mieszkamy w bloku i spłacamy kredyt. Tez jest tam ciezko, bo obydwoje wychowalismy sie w domach na wsi, ale jest milion razy lepiej niz z teściami. Nie rób głupot i siedź na dupie u siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanów się dziewczyno
Przede wszytskim mąż musi odciąć pępowinę. Nie przeprowadzajcie się do teściów. Już teraz sama mówisz, że wszytsko będzie źle. Nie ma co czekać na cud, że nagle się dogadacie, pokochacie i będziecie żyć szczęśliwie pod jednym dachem. Konflikt z teściową niestety odbije się na waszym małżeństwie. Każdemu to powiem- chcesz mieć męża, zamieszkaj jak najdalej od teściowej, chcesz mieć synka mamusi- wprowadź się do niej. Skoro mąż dobrze zarabia, ty masz szanse na pracę to się powoli dorobicie czegoś swojego. Bedziecie mogli zaciągnąć kredyt i wybudować dom, skoro mężowi na tym zależy. Mam wiele znajomych, które po ślubie zamieszkały u teściów i wierz mi lub nie, ale żadna nie jest szczęśliwa z tego powodu. Nawet jak teściowa jest super, miła i świetnie dogaduje się z młodymi- nigdy nie będzie super w małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość calineczka1982
Gdyby to tylko ode mnie zalezalo, to zaostalabym jak najdalej od tesciow. A do macierzynstwa i malzenstwa dojrzalam, od dobrych kilku lat sama sie utrzymywalam, wiem, co to zycie i ze trzeba sobie radzic. mam niestety taka tesciowa, ktora ciagle sie wtraca i wprowadza zamet. Moj maz do tej pory to znosil, ale w koncu i jego zaczela draznic i powiedzial jej swoje. On nie jest maminsynkiem, ale jest wdzieczny rodzicom za wychowanie. Oni wybudowali swoj dom z mysla o dzieciach, moj maz jest im za to wdzieczny i chce tez cos im dac-pomoc na stare lata. Dlatego chce tam zamieszkac. Na remont bedzie nas stac, a na wybudowanie wlasnego domu niestety juz nie. on cale zycie spedzil na tej wiosce i brakuje mu tego spokoju. poza tym to sa jego rodzice, dlatego on nie martwi sie relacjami z nimi. Dla mnie to nadal obcy ludzie. a ja wiem, jaka jest moja tesciowa-mieszkalismy kiedys u nich przez chwile. A miedxzy mna a mezem nie dzieje sie nic zlego, kochamy sie i jest nam dobrze ze soba. A kawalerka faktycznie mala, nie dziwie sie mu, ze mu tu ciasno, skoro mieszkal tyle lat w duzym domu. ja zanim bylismy razem, mieszkalam u ludzi na pokoju, bo wyjechalam do duzego miasta za praca, moi rodzice tez nie mieli wielkiego domu-male mieszkanie, moze dlatego ja potrafie sie wszedzie zaadaptowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość calineczka1982
I owszem-mieszkajac u tesciowej za poldarmo, musialabym z wdziecznosci za jej dobroc, przytakiwac jej we wszystkim... Moja przyjaciolka tez tak ma-siedzi u tesciow i musi sluchac.Ale cieszy się, że mieszkają za darmo, że jeśli tylko chce, może im dziecko zostawić, ze mogla do pracy isc. Cieszy sie, ze tesciowa gotuje, sprzata-ale za jaka cene-w domu u nich nie ma nic do powiedzenia. A maz rozdarty miedzy nia a mamusie. Nie chcialabym, zeby takie cos nas spotkalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no po prostu szok
nop i odpowiedzialas sobie sama. czy za cene wygody chcesz rezygnowac z wlasnego zdania? nie sadze. lepiej mieszkac w ciasnej kawalerce i powoli sie dorabiac niz mieszkac w wielkim domu, gdzie nigdy nie bedziesz u siebie. ja przemieszkalam ze swoja przyszla tesciowa dwa miesiace (studiuje w miescie, z ktorego pochodzi moj chlopak i znalazlam tam prace na wakacje mi wiec mi zaproponowali, ze moge u nich zamieszkac - nidgy wiecej). Musialam jesc to gotuje tesciowa, tlusto jak nie wiem, duzo zimniakow i ciagle narzekania, ze pewnie mi nie smakuje bo tak malo jem albo teksty w rodzaju, ze na podlasiu jest biednie wiec pewnie nie jestem przywyczajona do takich luksusow. Moja przyszla tesciowa to mila kobieta wiem, ze przewanie mowi wiele rzeczy w dobrej wierze. Jak przyjechali zapoznac sie z moimi rodzicami to palnela 'no nie wiedzialam, ze tu na podlasiu tak bogato'. a Potem caly wieczor zachwycala sie domowymi specjalami mojej mamy. gdybym miala z nia zamieszkac po slubie to wolalabym sie powiesic na slubnej podwiazce. ma duze, pieciopokojowe mieszkanie w kamiennicy i ciagle nam obiecuje, ze jak z nia zamieszkamy to nam przepisze. ze po co placic komus za wynajem, ze sobie w razie czego odlozymy. moj chlopak sklania sie w strone zamieszkania z rodzicami ale ja sie zapieram rekami i nogami. nie chce tam mieszkac mimo, ze to blisko centrum krakowa, dobra loklizacja, dobry dojazd i w ogole, ze zanim sie dorobimy czegos wlasnego to mina wieki. ale jak pomysle, ze codziennie od 4 nad ranem ma mi pod oknem jezdzic tramwaj co 10 minut, mnostwo samochodow a tesciowa ma mi gotowac te wypasione obiady ... nie ma mowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość calineczka1982
Tak, ja to wszytko wiem i rozumiem. Tylko jak to mezowi przetlumaczyc. On nie chce cale zycie wynajmowac. A ja nie chce sie meczyc u tesciow i w dupy im wchodzic za ich wielka dobroc, bo tesciowa nie da mi nic tam zrobic, bo to jej dom. Moj maz twierdzi ze to pol roku remontu zleci i bedziemy miec wlasne pietro i nikt nam nie bedzie przeszkadzal. Ja w to nie wierze, jak tam mieszkalismy to co chwile ktos wolal mojego meza, zeby zrobil to i tamto, co chwile ktos wlazi do nas do pokoju, zeby zobaczyc, co wnuczka robi-nie wazne, ze jest rano, ze lezymy w lozku a mala spi a my chcielibysmy sie do siebie troche poprzytulac. osobne pietro nic by nie zmienilo. tu jak moj maz wraca z nocki, prawie caly dzien pozwalam mu spac. Gdy bylismy tam, ciagle ktos pytal o niego, komentowal, ze tak dlugo spi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nigdy przenigdy
Nigdy przenigdy nie przeprowadzaj sie do tesciow ! Jak to zrobisz nie przestaniesz plakac !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nastoletnia mama
wiesz co, mam co prawda jeszcze nie całkiem pełnoletniego syna i córkę i wiesz co im powtarzam. Owszem może któreś z moich dzieci mieszkać u mnie ale niech nie liczy na to, że ja będę babką codzienną, że będę za nich płaciła rachunki, że będę im prała, gotowała. Nie mam zamiaru całe życie komuś usługiwać. My z mężem od samego początku mieszkamy sami, nikt nam nie pomagał. Owszem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnmmmm
Żadnego niańczenia codziennie wnuków, syna, synowej, córki, zięcia. Czy wam poodbijało. Rodzice wasi czy męża już się napracowali przez swoje życie. Mnie gdyby tak córka czy synowa zaproponowała abym ich niańczyła codziennie razem z wnukami tj. pala, gotowała, opiekowała się wnukami i to codziennie tobym ich zapytała czy są zdrowi psychicznie. Owszem czasami pomoc, ale nie codziennie, jak w kieracie. To nie ten wiek, a zresztą babciom czy dziadkom tez coś się od zycia nalezy np. odpoczynek, spacer, kupienie sonie coś miłego za emeryturę a nie oddanie co do grosza na wnuki itp. Także już moim dzieciom mówię, że nie mają co liczy abym została ich parobkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość calineczka1982
Do moich przedmowniczek, zgadzam sie z Waszym zdaniem. Moja mama tez tak do tego podchodzi-na pewno nie nianczylaby naszego dziecka codziennie i nie uslugiwalaby nam. Moja tesciowa jest zupelnie inna-ona uwaza, ze dzieciom zawsze trzeba pomagac. Tylko ona zapomina, ze my juz nie jestesmy malymi dziecmi. A jej dom to jej krolestwo, wiec sprawy obiadow itp naleza do niej. Tysiace razy chcialam jej pomoc w przygotowaniu posilkow-to nie, ona musi miec po swojemu. A nasze dziecko najchetniej by nam zabrala. Gdy bylam po porodzie, upierala sie, zebym sie z dzieckiem do niej przeniosla na miesiac, bo na pewno nie damy sobie rady a moj maz, czyli jej syn, musi miec spokoj. Straszyla, ze dziecko moze sie udusic i takie tam inne powody wymyslala. Oczywiscie sie nie zgodzilam. Nie powiem, gdy czasem do nich jezdzilismy na weekend, jak dziecko bylo jeszcze bardzo malutkie, to cieszylam sie, jak wstala do malej w nocy a my moglismy sie wyspac. Ale bez przesady-chciala zebym jej zostawila takie malenstwo na tydzien. Tego juz nie moglam zniesc. Bo moja tesciowa calymi dniami siedzi sama w domu (tesc pracuje do wieczora, a jak zaczyna sie wiosna i ma jakies wolne, to jedzie na ryby. czasem tylko w sobote maja gosci albo sami gdzies jada) i sie jej nudzi-za wszelka cene chce byc potrzebna. dlatego sie wtraca. Moj maz ja ignoruje, bo nie chce sie w sumie z nimi klocic. tylko ostatnio nawet jego zaczynaja juz denerwowac jej ciagle rady i zwrocil jej kilka razy uwage.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolaaakkkk
to jest tylko twoje zdanie ale pamiętaj prawda zawsze leży po środku. Ty jesteś po prostu uczulona na teściową i na pewno nawet co powie niby w żartach ty przyjmujesz na serio. Także po twojej wypowiedzi lepiej nie idź mieszkac do niej, bo pałasz do niej taką nienawiścią, ze będziesz tylko stwarzała większe kłótnie. szkoda, może zabronisz teściowej w ogóle się odzywać do was, patrzeć na was itp. To jeżeli tak chcesz to wyprowadź się w drugi koniec kraju albo nawet za granicę i przynajmniej nerwica ciebie nie będzie zżerała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość calineczka1982
Tu nie chodzi o to, że nienawidzę teściowej. Po prostu mnie denerwuje ciągłym wtrącaniem się. jeździć, też do nich jeździmy z dzieckiem co dwa tygodnie, czasem co miesiąc. Jesteśmy młodym małżeństwem i uważamy, że to wystarczy, w weekendy chcemy pobyć trochę sami, a nie jeździć do teściowej (zwłaszcza, że tam nie mamy prywatności i spokoju). Ale ona tego nie rozumie i myśli, że nam się nudzi, jak siedzimy u siebie i chciałaby, żebyśmy co tydzień jeździli do niej. Do mojej przedmówniczki-ja kłótni nie stwarza, czasami wogóle wolę się nie odzywać, bo to się kończy obrazą z jej strony. Gdy z nią rozmawiam, zwracam się do teściowej w kulturalny sposób. Nigdy się jeszcze z nią nie kłóciłam, a okazji było ku temu bardzo dużo, gdy nie chciała mnie wysłuchać, bo ona zawsze wie lepiej. Teraz wolę jej przytakiwać, a potem i tak robię swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyno po cholere
wałkujesz ten temat??? przeciez sama sobie juz odpowiedzialas na pytanie: spotkanie z tesciowa raz na tydzien w zupelnosci wystarczy. czesciej nie chcesz - wiec siedz na dupie w kawalerce i sie nie wyprowadzaj, bo jak u niej zamieszkasz, to logiczne, ze bedziesz ja widywac codziennie!!! piszesz, ze zal ci meza, bo mu ciasno:Oale maz zakladajac z toba rodzine godzil sie pewnie na takie warunki? gdyby chcial siedziec u mamusi, to by sie nie zenil! trzymajcie sie razem, mieszkajcie razem, badzcie rodzina, odwiedzajcie tesciow raz na tydzien, ale nie pakujcie sie z torbami do kogos, za kim nie przepadasz tylko po to, aby bylo wam wygodniej!!!! jaka to wygoda do cholery???:O ja dla wygody trzymam sie z dala od osob, ktore nie trawie, a wprowadzenie sie do nich nawet nie przechodzi mi przez mysl:O:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość calineczka1982
Łatwo pisać, siedź na dupie w kawalerce. Gdyby to tylko ode mnie zależało, to bym tak zrobiła. Tu chodzi o mojego męża.on jest przyzwyczajony do dużego domu, wygody, podwórka, wiejskiego spokoju. Dusi się w większym mieście. Mieszkaliśmy w Trójmieście pół roku i też mu się z końcu nie podobało, bo tęsknił za tą wiochą, więc przenieśliśmy się do nich na wakacje. Potem, ze względu na mnie i pracę, znów przenieśliśmy się do miasta. i teraz po roku znów to mu nie odpowiada, bo ładujemy kasę w cudze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gedfjkk
mąz ma racje, przynajmniej na tej wiosce dłużej pożyje, bo go spaliny tak szybko nie wykończą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jak kto woli
moj maz ma tez dom na wsi, jego matka oczywiscie chcialaby, abysmy tam zamieszkali, ale w zyciu sie na to nie zgodze. powodow jest kilka: 1. mieszkanie z tesciowa - nigdy nie czulabym sie jak pani tego domu, skoro mieszka tam jego matka. 2. wioska - zero perspektyw znalezienia dla mnie pracy w zawodzie. 3. zero perspektyw jakiegokolwiek rozwoju dla naszych dzieci - nie wyobrazam sobie dla nich zycia typu szkola dom szkola dom... ewentualnie potancowka w remizie:O 4. duza odleglosc od wiekszego miasta - zeby cokolwiek zrobic, kupic, trzeba jechac 50 km:O reasumujac: wioska jest fajna, ale na wakacje. oczywiscie moj maz pochodzi ze wsi wiec nie mialby nic przeciwko, aby tam wrocic, ale rozumie moje obawy. ty zrobisz jak zechcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
calineczka- ja cie rozumiem w 100% ale bym sie mimo wszystko nie przeprowadziła,wolałabym skromne zycie ale swoje..a tak bedziesz wiecznie jej wdzieczna z przymusu bo ona obiad ugotuje i posprzata i dziecko przypilnuje,dasz rade sama to kwestja organizacji,chyba nie chcesz zeby ktos ci dziecko wychowywał a w rezultacie mogłoby byc takz ze mała bedzie bardziej z tesciowa zwiazana niz z Tobą.Zadne pieniadze nie są d tego wazniejsze. tylko Twoj mąz mnie zaniepokoił-czemu piszesz ze on sie dusi w kawalerce,przeciez jest z wami,z zona i dzieckiem!Czas odciąc pepowine,jak pojdziecie do jego mamy tro nie raz usłyszysz ze ona lepiej gotuje,ze ona sie zajmuje mała itp i bedzie po jej stronie zobaczysz....a poza tym to nie predko sie wyprowadzisz z powrotem bo mezowi z mamusia bedzie na reke. powodzenia cokolwiek postanowisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość calineczka1982
Dzieki, dziewczyny za rady. Moja mama tez nie rozumie mojego meza, choc bardzo go lubi. Moi rodzice tez mogli kiedys mieszkac u dziadka, mojego taty bracia tez mieli dom na wsi, w ktorym mielismy prawo mieszkac. A moi rodzice zamieszkali sami, w malutkiej kawalerce bez wygod. i cieszyli sie, ze sa razem, sami, z dziecmi. Moj maz mowi, ze nie bedzie nas stac na wlasne mieszkanie w miescie, nie chce brac kredytow, poniewaz roznie moze byc finansowo. a u tesciow ma wlasne pietro do remontu i tlumaczy, ze jesli je zrobimy, bedziemy miec wlasny kat. Ale ja wiem, ze tesciowa mnie wygna do pracy na tym zadupiu, bo dla niej i tescia tylko kasa sie liczy (tesc tez calymi dniami pracuje). A ona jest wielka gospodynia. Juz teraz probuje mnie namowic, zebym gotowala, to co ona, chociaz ja tego nie lubie, a mojemu mezowi smakuje moja kuchnia. Wiem, ze na wiosce nie ma perspektyw, ale moj maz chce potem z nimi mieszkac, zeby mieli w nas oparcie na stare lata O pracy tam nie ma mowy, zwlaszcza teraz-w naszym okregu zaklady albo upadaja, albo robia redukcje. A do wiekszego miasta nawet dojazdu nie ma. Szkola tez rozni sie znacznie poziomem od tych w nawet malych miasteczkach. Macie racje, piszac, ze bede musial byc wdzieczna tesciowej za jej dobroc i nie bede miala nic do gadania, bo to ich dom. Moi rodzice tez kiedys sie zestarzeja, ale uwazaja, ze nie beda mi kazac wrocic do nich, zebym im uslugiwala, nie chca nas ograniczac. choc na pewno bede im pomagac. uwazam, ze to troche niesprawiedliwe, ze tesciowie na sile chca, zebysmy z nimi mieszkali-bo przeciez dla dzieci budowali ten dom. A co, gdybysmy mieli inne plany i kupili sobie mieszkanie gdzie indziej, nie na wiosce albo gdybysmy chcieli wynajmowac? Moj maz twierdzi, ze ma wobec nich dlug wdziecznosci. Nie moge powiedziec jednak, ze jest maminsynkiem-bo nie. Z reguly trzyma moja strone. Kiedys byl bardzo rozrywkowy, ale jak spotkal mnie, zmienil sie bardzo-uspokoil sie, chcial zebym zostala jego zona i chcial miec dziecko. Powiedzial, ze na nic by nas nie zamienil. Powiedzialam mu, ze dobrze, za dwa lata przeniose sie z nim do tesciow, skoro mu bardzo zalezy, ale jesli bedzie mi tam naprawde zle, bede sie chciala wyprowadzic. Stwierdzil, ze nie pozwoli na to, by tesciowie zawladneli naszym zyciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×