Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kwiatek77

Jestem adoptowana.

Polecane posty

Gość kwiatek77

Czy są tu osoby, które, zostały adoptowane? Jak sobie radzicie z tą wiedzą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ivein.....
z jednej strony pozostaje smutek ze biologiczni rodzice cie ne chcieli, ale z drugiej strony masz jednak rodzine, ktora bardzo cie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cnbnnn
Ja jestem adoptowana i zadnego smutku z tego powodu nie czuję.To,ze ktos mnie spłodził to mi wisi.Najwazniejsze to,ze wychowali mnie dobrzy ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiemmm
i bardzo dobrze, ze tak to odbierasz, ale tak naprawdę nie masz żalu do rodziców, że nie umieli ponieść konsekwencji twojego wychowania. Czy naprawdę te dzieci adoptowane sa tak szczęśliwe, ponieważ tutaj na kafe ciągle się czyta dawaj ile wlezie a w razie ciąży jak nie chcesz wychowywać to oddaj dziecko. Mnie jakby rodzice oddali to z ciekawości chciałabym ich poznać, ale miałabym żal, że uprawiali seks bez zastanawiania się nad zabezpieczaniem a później mnie oddali jak zwierzaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gedffjkkk
masz rację, ze nie ważne kto urodził a ważne kto wychował, tylko, ze gdyby mnie to dotyczyło to chciałabym wiedzieć jakich miałam durnych biologicznych rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojojojjooo
ja czytając tu na forum to uważam osobiście że podziwiam wszystkie kobiety które po wpadce czy z innych przyczyn oddają swoje dzieci!! szczerze podziwiam bo jak czytam o tych wszystkich laskach co najróżniejszymi sposobami usuwają ciąże to mnie coś trafia... była za młoda, niebyła w stanie wychować, niemiała kasy - ale urodziła cię i zmierzyła się z oddaniem własnego dziecka, jaka by to niebyła kobieta to mam szacunek do takich ludzi a niemam szacunku to tych wszystkich co jedzą najróżniejsze tabletki od ibupromu po jakieś na inne schorzenia czy poronne, dokonują aborcji - to jest świństwo i niewiem jak ich niezżera sumienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joela
mi mowili,ze jestem lepsza bo mnie sobie wybrali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taaaaak,mam dwojke urodzonych dzieci,ale gdybym nie mogła urodzic znalzłabym moje przeznaczenie na pewno...:) Bo jestescie przeznaczeniem-wy dzieci adoptowane:) Buziaki. Dla wszystkich rzecz jasna,bo dalej to ja juz róznicy nie widze:) Pa pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze moją największą radością w życiu było to, że jednak żyję!!! Pewnie mogłoby mnie nie być, a mam fajne życie! Ale z tym wyborem dziecka to można różnie interpretować, bo przecież to przypadek. Mógł to być ktokolwiek inny. To jak z butami w sklepie- te akurat pasowały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dleczego wychodzicie z zalozenia ze rodzice was nie chcieli kiedys byly inne czasy prl itd i roznie sie wtedy dzialo czasem nawet matka nie miala wplywu na to ze zabrano jej dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cieremaka
Kochane dzieci sama oddałam synka do adopcji i wcale niejest mi lekko.Niema dnia żebym onim nie myślała,zastanawiam się jaki on jest? czy jest mu dobrze? czy niejest samotny itp.Bardzo go kocham i tęsknie zanim prosze boga żeby kiedyś zapukał do moich drzwi.synek muj w tym roku skończy 22 lata i wieście mi tesknota za nim mimo upływu lat niejest mniejsza wręcz przeciwnie.Kiedyś byłam bardzo biedna miałam męża alkocholika który pił, bił, niepracował i mnie jeszcze okradał a ja nieumiałam sobie z tym wszystkim poradzić.A muj synek ciągle był głodnya ciągle niemiałam mu co dać sama głodna chodziłam do pracy.Dziś ojcieć Piotrusia mojego synka nie żyje a ja wyszłam drugi raz za mąż.Mam córeczke ma 16 lat i czekamy jak będzie pełnoletnia może jej ktoś pomoże odnaleść brata,bo mi nikt niechce nic powiedzieć.Dziś mam dobrego męża,córke i dobrze mi się powodzi noby powinnam być szczęśliwa ale tak nie jest? Córcia mnie nieraz pociesza niepłacz mamuś jeszcze tylko 2 lata i ja Piotrusia znajde żeby niewiem co przeciesz to muj brat i widze jak zanim tęsknisz.Dziś jak zapuka do moich drzwi napewno nie będzie głodny bo dziś będe miala mu co dać zjeść.Gdy ide ulicą to oglądm się za chłopcami mniej więcej w tym wieku i myślę sobie Boże kochany może to moje dziecko poszło a ja go niepoznalam serce mi pęka.Chciałabym bardzo poznać adopcyjnych rodziców mojego synka wieście mi że klękłabym przed nimi na kolanach i podziękowała za wychowanie mojego dziecka.Dzieci szanujcie rodzicó adopcyjnych,kochajcie ich bo oni wam poświęcili swoje życie a wychować dziecko i dać warunki do życia to naprawdę cieżka sprawa.Sami będziecie mieli swoje dzieci i zobaczycie ile pświęcenia kosztuje wychowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem ze się rozpisałam
ja też jestem adoptowana-miałam 4 lata jak moi rodzice mnie adoptowali, na początku nie rozumiałam tego ze zmienili mi sie rodzice ale po pewnym czasie pogodziłam się z tym faktem.Mam pewne wspominienia z okresu przed adopcją,mgliste twarze,zdarzenia co do których jestem pewna ze się zdarzyły na prawdę.Wiem gdzie mieszka mój ojciec, o matce-nie wiem prawie nic... Mam kontakt z siostrą(starsza) i bratem,(mam ich zdjęcia)oprócz tego wiem gdzie mieszka moja druga siostra a z resztą rodzeństwa niestety nie mam kontaktu (było nas 11). CIESZĘ się ze tak właśnie potoczyło się moje życie,kocham moich rodziców adopcyjnych,o biologicznych nie myślę zbytnio. Nie sztuka dziecko "zrobić" ale je wychować... Moimi rodzicami są ci z którymi zawsze spędzam święta,którzy sprawdzają czy nie jestem głodna,tymi którzy martwią się o mnie i cieszą z moich sukcesów a nie ci którzy dali mi część swoich genów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez uwazam, ze dziecko adoptowane jest wybrane. Naturalne przychodzi do nas samo...po wiekszych lub mniejszych staraniach, ale adoptowane, ma zapisana w sobie historie, ktora jest przeznaczona tylko dla Rodzica adopcyjnego. Jesli nie moglabym miec dziecka, to na pewno adoptowalabym takiego wybranca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tv.
Cieremaka, normalnie sie poplakalam, czytajac Twoj post. Powodzenia zycze, i duzo szczescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazde tlumaczenie dobre
też się popłakałam, tylko, ze córka ma 16 lat a syn 22 także 4 lata różnicy, to nie dużo, i ja w twoim przypadku oddając jedno dziecko bałabym się decydować w taki szybkim okresie na drugie dziecko. Po drugie nie umiałaś sobie poradzić z pijakiem i ratować dziecko a tak szybko wyszłaś za mąż za drugiego faceta. Po maltretowaniu też bałabym się czy nie będę maltretowana, czy nie oddam drugiego dziecka. To, że ciągle myślisz o swoim dziecku to nie da się tak nie myśleć. Ja poroniłam 24 lata temu i też niejednokrotnie myślę czy to by była córka czy syn i jakie by było duże już to moje dziecko, już może miałabym wnuki. Także nie da się przeżyć życia i nie myśleć o swoich dzieciach. Tylko, ze ja nie miałam żadnego wpływu na to aby to dziecko pozostalo ze mną. Żadna walko o niego nie pomogła mi w tym aby byl ze mna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazde tlumaczenie dobre
przepraszam 6 lat różnicy między twoimi dziećmi, w tym już poznanie drugiego faceta i urodzenie kolejnego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszkaaa17
Ja również jestem adoptowana i pomimo tego, że mam 17 lat dowiedziałam się o tym niedawno. Niestety w bardzo niefortunnych okolicznościach, bo przez koleżankę, która rzekomo tłumaczyła mi to jako głupią plotkę. Temat adopcji zaczęłam ja, a nie rodzice.. oni nawet nie zamierzali się jeszcze za to zabierać. Moim zdaniem powinnam wiedzieć to wcześniej, powinni liczyć się z tym, że może w końcu dowiem się przez przypadek.. No cóż.. bardzo kocham tę rodzinę, w której jestem, nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Wspaniali ludzie, ciepła atmosfera, nie wszyscy adoptowani mogą o tym mówić.. ile razy się zdarza, że porzuceni trafiają do rodzin, które wcale dobrze ich nie traktują? ja mogę mówić o szczęściu i inne osoby na pewno też. Dlatego doceniam trud mojego wychowania i to, że jestem takim człowiekiem a nie innym. Oczywiście, że jest druga strona medalu.. ciekawość, pytania, żal, ale też chęć powiedzenia słowa "dziękuję" za to, że mogę żyć, że się urodziłam... Nie powiem, że tu, gdzie jestem wszystko jest idealne, bo skłamałabym. Nawet czasem denerwuje mnie brak rozmowy o tym, co mnie trapi, bo nie potrafię rozmawiać z rodzicami na tematy poważne, które mnie dręczą. Oni nie znają mojego stanowiska w sprawie "jestem adoptowana i jak się z tym czuję", mają świadomość, że wiem, to co najważniejsze i koniec tematu. Tym bardziej, że jestem jedynaczką, w ogóle sobie ze sobą nie radzę.. Czasem chciałoby się komuś wyżalić, a z drugiej strony wyobrażenie sobie takiej rozmowy, odradza taką chęć. Czy chciałabym kiedyś poznać rodziców biologicznych..? nie wiem.. to trudne, tym bardziej, że boję się jak takie jedno spotkanie się potoczy.. czy później nie będą chcieli czegoś więcej..albo nasuwa się myśl, czy w ogóle chcą mnie znać. oni są dla mnie obcy i zawsze tak będzie.. a czas pokaże jaką decyzję podejmę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość violama
Witam. Nie wiem, czy jeszcze ktos tu zaglada,ale przeczytalam temat i zainteresowalam sie poniewaz tez jestem adoptowana. Mam 27 lat i wiem, ze biologicznej matce zabrano mnie i o rok starsza siostre. Kiedy mialam 8 miesiecy adoptowali mnie moi obecni rodzice ( wspaniali i kochajacy ludzie. Mam rowniez brata, ktorego adoptowali 6 lat pozniej) Natomiast chcialabym poznac moja biologiczna matke i siostre. Wiem, ze bylo tez wiecej dzieci po nas ale nie wiem nic wiecej na ten temat.Chcialabym zobaczyc jak wyglada i czy jestem do niej podobna, co robi, jaka jest i jakim jest czlowiekiem.... Wiem, minelo kupe lat ale zastanawiam sie czy ona mysli czasem o mnie, ze gdzies tam jestem.... ja i siostra,o rok starsza ode mnie i byc moze tez inne dzieci, tego nie wiem. Moze niektore z nich zostaly z nia?? Ile bym dala by sie tego dowiedziec... Obecnie jestem w trakcie poszukiwania jej. Jak na razie czekam na odpis zupelny aktu urodzenia, w ktorym dowiem sie jej imie i nazwisko oraz date urodzenia i adres, pod ktorym mieszkala kiedy mnie urodzila. Jesli ktos wie wiecej, w jaki sposob moglabym ja odnalezc prosze o pomoc!! Moze komus juz sie udalo?? Prosze napiszcie!! Nie wiem czy adres ten jest po 27 latach aktualny i czy wciaz tam mieszka, a nie wiem tez gdzie zdobyc obecny adres... A moze ktos rowniez wie, jak moge odnalezc siostre?? Czekam na odpowiedzi. Moja dane sprzed adopcji to: Wioletta Chrostowska, urodzilam sie w 1982 roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Jestem w trakcie zbierania materiałów do napisania pracy magisterskiej dotyczącej adopcji. Chciałabym w niej zamieścić "opowieść", "relację" rodzica adopcyjnego oraz dziecka (być może teraz już osoby pełnoletniej) adopcyjnego. Oczywiście mogę się kontaktować tylko mailowo z danymi osobami oraz zapewniam całą anonimowość. Jeżeli jest osoba chętna proszę o wiadomość na forum lub maila. Można to również potraktować jako formę autoterapii. A dla mojej przedmówczyni przesyłam link do strony gdzie może uda znaleźć Ci się pomoc w poszukiwaniach http://www.adoptuj.pl/poszukiwanie-rodzicow-porady Trzymam kciuki :) Powodzenia Pozdrawiam Marta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Isabells
Ja się zastanawiam nad tym, czy aby nie zostałam adoptowana. Znaczy... czy to możliwe, żeby: 1. 3 pokolenia wstecz wszyscy mieli oliwkową, ciemną cerę, a ja niemal przezroczystą? 2. 3 pokolenia wstecz wszyscy mają ciemnie włosy, a ja jestem blondynką? 3. W całej moje rodzinie tylko mój dziadek nie ma brązowych oczu - ma szare - ja mam czysto niebieskie 4. 3 pokolenia wstecz wszyscy mają proste włosy, ja mam kręcone? 5. Wszystkie kobiety w rodzinie (sprawdziłam także 3 pokolenia wstecz) mają szerokie nosy, a wszyscy mężczyźni długie i spiczaste - mój jest wąski, krótki i zaokrąglony. 6. Nie przejęłam żadnej choroby genetycznej, choć powinnam (nie, żebym się z tego nie cieszyła, ale...) No i nie jestem też jakoś w "kształcie" - ust, oczu, twarz,y, figury podobna do kogokolwiek z rodziny :( Nie mam też rodzeństwa. Charaktery też mamy zupełnie odmienne - ale tutaj, to raczej kwestia wychowania. Czy możliwe, żebym była aż tak niepodobna i nie była dzieckiem adopcyjnym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Isabells
nie wyglądają IDENTYCZNIE - ale wszyscy mają czarne, albo ciemno brązowe proste włosy oliwkową karnację xD I mają brązowe oczy. Są miliony osób na świecie z ciemnymi, prostymi włosami, ciemnymi oczami i ciemną karnacją - w mojej klasie jest aż 16 takich osób :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do isabells
Wybacz szczerość,ale może po prostu jesteś owocem zdrady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do isabells
Albo po prostu Twój ojciec ożenił się z Twoją matką -panną z dzieckiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akfarela
ja też jestem adoptowana , jak się o tym dowiedziałąm nie wiedziałam czy mam mówić do rodziców pan pani ciociu wujku mamo tato , teraz mam własną rodzinę i zamierzam adoptować dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Isabells
Szczerość jest wskazana ;) - że moi rodzice się nie kochają, to wiem - pewnie stąd rozwód i tłuczenie się po sądach. Zastanawiałam się nad tym też. Tylko nie wiem - może możliwe, żebym nie była do nikogo podobna? Nie jestem genetykiem i dlatego pytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Isabells
A jako żeby mój ojciec się ożenił z moją matką po moich narodzinach to nie - są zdjęcia dokumentujące to, że byli razem już 4 lata wcześniej. Tylko... nie ma żadnych zdjęć z ciąży mojej mamy, ani ze szpitala "po" narodzinach. Dokumentacja jest dopiero od momentu, w którym miałam na oko 2 miesiące. I ten brak podobieństwa - to też mnie dziwi. Ale też z drugiej strony - kto adoptowałby dziecko na pierwszym roki studiów? To trochę wcześnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem genetykiem ale..
Isabells, nie jestem genetykiem ale z genetyką miałam całkiem sporo kontaktu i wśród "dowodów" jakie wymieniasz, zainteresowała mnie w szczególności jedna - kolor oczu. Powiem Ci tak - brązowy kolor jest cechą dominującą i mając rodziców o kolorach brązowe i niebieskie - dziecko zawsze będzie mieć brązowe, jeżeli oboje rodzice mają kolor brązowy - dziecko ma tez brązowe. Jedyną możliwością posiadania niebieskich, czy też szarych oczu ( to niejako ten sam kolor dla genów) jest posiadanie niebieskich oczu przez OBOJE rodziców. Także jeżeli Twoja mama ma brązowe to nawet zdrada z niebieskookim nie dałaby Ci niebieskich oczu.... A mam jeszcze jedno pytanie - znasz może grupy krwi swoje i rodziców?? Nie można tak "potwierdzić" rodzicielstwa, ale można je przy odpowiednich grupach zdecydowanie wykluczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×