Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość catseyes

Zdrada kto jest winny?

Polecane posty

Gość marulla
A ja mam pytanie... Dlaczego dochodzi do zdrady jednej ze stron w związku? Czasami faktycznie zdradzający korzysta z okazji i zdradzi. Ale większość związków to przecież według Was sielanka i nie wiadomo dlaczego partner/partnerka zdradzili. No nie, wiadomo - kochanka /kochanek wziął sobie naszą drugą połówkę. Kochanka winna!!! Szczerze mówiąc nie rozumiem tego, sama jestem mężatką od 30 lat. Dodam, że jestem szczęśliwą mężatką, ale na ten związek dmuchaliśmy i chuchaliśmy oboje. Ja nigdy męża nie zdradziłam, nie miałam potrzeby szukać sobie szczęścia z kimś innym.Mąż nigdy nie miał kochanki, o żadnym nawet jednorazowym skoku w bok też nie słyszałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna153
Marulla tak rzeczywiście nie wiele rozumiesz .Miałaś szczęście ,że spotkałaś odpowiedzialnego faceta ,ale uważaj bo w tym wieku odbija dupkom .Nigdy nie wiadomo czy i Ciebie nie wymieni na młodszy model.Też będziesz winna jako żona ,że masz lat 50 a nie 20.A tym sukom imponuje jego portfel a nie stary pajac.Bez najmniejszej wątpliwości winnym jest zdradzacz i lafirynda co żonatemu dupy daje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do marulla
Dziwisz się dlaczego większość ze zdradzonych pisze, że miało udany związek a tu nagle krach, zdrada i koniec bajki… Zaczyna się rozpacz, ból i powolne stawanie na nogi… Właśnie to jest podłe ze strony zdradzających, iż udają że jest im dobrze w związku, a gdy nadarzy się okazja lub dopiero gdy poznają kogoś nowego to odchodzą z dnia na dzień… Najpierw się upewniają, że ta druga osoba im odpowiada, a w tym czasie dla zagłuszenia wyrzutów sumienia i dla nie wzbudzania podejrzeń grają idealnych partnerów… Związki w których nie ma zdrady umierają powoli… Wtedy nikogo nie boli decyzja o rozwodzie…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Marulla
właśnie widzę że nic nie rozumiesz a wyobraź sobie że w twoim szczęśliwym małżeństwie...twój mąż od początku przez 30 lat prowadzi podwójne życie....co nieprawdopodobne>? Oj Marulla, mało wiesz chyba. I tu ci powiem że ja po 30 latach małżeństwa, szczęśliwego małżenstwa, na które oboje chuchaliśmy i dmuchaliśmy i tak się staraliśmy że o zdradzie nie było nawet mowy...tu napisałabym to wszystko co ty napisałaś ...łącznie z super szczęśliwym mężem .......................tak ......................po 30 latach okazało się że byłam zdradzana zawsze i nawet przed ślubem , ze stałą obecnością kochanek w wieloletnich romansach z moim mężem, niektóre nawet też były mężatkami.....podwójne życie na całego i nic na to nie wskazywało a ty Marulla ....czy już zdajesz sobie sprawę....jak bardzo niewiele wiesz ...i jak mało rozumiesz wiem że napisałas w dobrej wierze i z przekonaniem................ale rzeczywiście nic nie rozumiesz jak bywa w życiu najbardziej byłabyś zszokowana gdyby się okazało że i twój szczęśliwy w mażeństwie mąż....jest taki jak mój mąż A koszmar zaczyna się wtedy gdy coś tak nieprawdopodobnego okazałoby się prawdziwym obrazem twego życia z mężem. Wyobraź sobie coś takiego.....może coś zrozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marulla
Widzę, że usiłujecie mi "zakłócić" moją sielankę... Nic z tego, nikt mi jej nie zakłóci, chyba, że małżonek dojdzie do wniosku - mam ciebie dość, spotkałem miłość swojego życia... Wiele razy na ten temat rozmawialiśmy, i dawniej i teraz, kiedy już nie mamy wobec siebie żadnych obowiązków.Trójka dzieci odchowana, wszyscy skończyli studia, zaczynają układać sobie życie, nawet 2 wnucząt się dorobiliśmy... Dzisiaj jesteśmy emerytami, mamy swoje wspólne pasje, ale zostawiamy sobie margines "tylko dla siebie". To nam pozwala spędzać czas tak, jak sobie wymarzyliśmy. Prawie 30 lat stażu małżeńskiego plus 6 lat okresu narzeczeństwa - nie, mój ukochany bardziej lubi szachy, jachty, dobrą książkę, fotel i ukochaną żonkę parzącą mu ziółka. A ja uwielbiam śniadanko podane do łózka... Ale kiedyś mój mąż pracował z kobietkami ... była ich większość, mój mąż szefem... Ale ja też pracowałam, niejeden uśmiechał się do mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Marulla
naprawdę nie zamierzam zakłócać ci "sielanki" oby było tak jak opisujesz...pięknie i prawdziwie ale chcę ci uświadomić że czasami bywa tak jak u mnie...po wielu latach "sielanki" pokazuje się jaka bywa prawda. I bynajmniej pan mąż nie argumentował że się zakochał i wybiera nowe życie. Mojemu mężowi pasowało podwójne życie, czuł się baaaardzo szczęśliwy i w małżeństwie i z bocznym życiem jednocześnie, i nie zamierzał tego zmieniać. I udawało mu się przez ponad 30 lat. Więc widzisz, rzeczywistość może być bardziej pokręcona niż ci się wydaje, i takie argumenty jak chuchanie, dbanie czy jakiekolwiek staranie się o męża, i ani miłość ani szczęsliwe małżeństwo...zupełnie NIC nie ma znaczenia i nie zapobiega zdradzie Można chcieć żyć w przekonaniu że "mnie zdrada nie dotychy, bo...to czy tamto..... Ale nigdy nie można mieć pewności czy się żyje w prawdzie czy w ułudzie Tobie życzę aby twoje życie było tym w prawdzie. Po przeczytaniu moich wypowiedzi, mam nadzieję że w przyszłości z większym zastanowieniem będziesz stosować protekcjonakny ton w wypowiedziach na temat zdrady. Zwykle bywa tak, że trzeba najpierw przejść przez cierpienie, aby zrozumieć cos tak trudnego jak to co się stało w moim małżeństwie, Ty Marulla nie przeszłaś przez takie cierpienie chyba, skoro tak jednostronnie widzisz problem zdrady, to się wyczuwa że nie bardzo wiesz o czym piszesz, i obyś nie musiała się poznać takiej życiowej mądrości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hala51nn
njfbghvghjbbg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyja wina
podobno od idealnych żon mężowie nie odchodzą a idealni mężowie nie odchodzą od żon. A już tym bardziej nie zdradzają. I tak koło się zamyka ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE PRZYZNAM SIĘ
WINNE SĄ ZAWSZE OBYDWIE STRONY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do diabełku
Zgadza się,tylko że niektóre tutaj nie widzą swojej winy.Zdrada nic wspólnego nie ma z kryzysem miłości.Tylko z kłótniami w związku.Pisałam już gdzieś tu,że całymi tygodniami nie wpuszczacie faceta do łóżka,a potem dziwicie się,że poszedł na bok z pierwszą lepszą Lafiryndą w pracy.Czy powiedział,że nie kocha?Nie.Mój robi jako kierowca,czasami niema go parę dni.Na trzeci,czy czwarty dzień,jego brak staje się nie do wytrzymania.Gdyby nie te 25-ć lat razem,i ogromna miłość,to kto wie?A jak czują się wasi faceci,bez was?Całymi tygodniami?Kochane kłótnie nie powinny dotyczyć łóżka,kuchni,i częściowo dzieci(piszę częściowo,bo powinny widzieć,że życie nie jest kolorowe to po pierwsze,ale powinny widzieć jak się godzicie.To najlepiej kształtuje ich psychikę).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ostatniej wypowiedzi
to jest chamskie. moj partner mnie miesiacami nie kochal, a ja nie zdradzalam... to on zdradzal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj smutno mi
Od 2 dni zadaje sobie pytanie \"dlaczego?\" Bylismy szczesliwi, mielismy wszystko. Udany seks, partnerstwo, wspolne zainteresowania, ciekawe prace, pieniądze. Nie bylismy malzenstwem, mógł odejsc w kazdej chwili, więc dlaczego mnie oszukiwał przez tyle czasu? Zdradzał mnie z mężatką. Ja nie rozpatruję tego w kategorii winy tylko powodu. Nie wiem dlaczego. Nie rozumiem tego. Nie mam pojęcia co mogłoby być lepsze, co mogłam zrobić lepiej, żeby nie szukał wrażeń gdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielokrotnie powtarzane
Za kryzys w związku mogą odpowiadać dwie osoby .Za zdradę tylko i wyłącznie zdradzający.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kopciurek
a ja opowiem wam jak u mnie bylo: wiec moj facet byl zonaty przez 3 lata z kobieta z ktora mial dziecko. ukladalo im sie od poczatku nienajlepiej, co jej tez mowil wielokrotnie. zdrada byla przed slubem, ale najwyrazniej wybaczyla. przez dlugie lata byli ze soba, bo dziecko bylo. slub wzieli nie wiadomo po co. nic co pisze nie bylo tajemnica dla jego zony. po czesci sama pisala tak w pozwie rozwodowym. sek w tym, ze ona troche slepa byla na ich problemy, traktowala jak maszynke do zarabiania pieniedzy. jak mnie poznal dluuugo meczyl sie z decyzja czy zostac przy zonie i dziecku czy odejsc. odszedl jak mala zaczela robic problemy bo powoli rozumiala ze cos nie gra miedzy rodzicami. facet czasami daje sygnaly, nic nie powie, ale my kobiety potrafimy skutecznie zamykac oczy do bolu. no i teraz oczywiscie ja jestem winna wszystkiemu, ale pomyslec ze moze oni sami sobie zawinili, taka mysl jej prez glowe nie przechodzi. ja swietne nadaje sie na stereotypowa kochanke, co po ciemku dupy daje. a sexu bylo tyle co na lekarstwo, pieniedzy do dzis od niego nie biore. tylko go kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do do diabełku
następna nieświadomie naiwna wypowiedź a co jeśli nie ma kłótni w małżeństwie i seks , udany seks jest codzienny.....co jeśli taki mężuś deklaruje pełnie szczęścia i miłości...i to się czuje że on jest zadowolony z małżeństwa (w tym i z żony i z seksu z nią)....i tak przez iles lat....................a potem się okazuje że i tak prowadził podwójne życie i zawsze zdradzał ??? Dalej naiwnie chcesz poszukiwać winy żony za zdradę męża ? Najwyzsza pora abyś wreszcie zauważyła że za zdradę winny jest zdrajca, wyłącznie zdrajca..............ileż razy tu o tym pisano a ty dalej swoje w tym poszukiwaniu winy u osoby zdradzonej A dlaczego zdradza? Bezsensowne jest poszukiwanie odpowiedzi na tak postawione pytanie, bo pewnie nawet zdrajca sam tego nie wie. Zresztą on pewnie zdradzał nie dlatego że mu źle było lub mu czegoś brakowało....raczej tak na zasadzie skąpca który do zgromadzonego skarbu dorzucił jeszcze jeden grosik.....................on przeciez nie zubożył swojego zadowolenia z życia , tylko je powiększył dodając kolejną przygodę do swojego życiorysu...( ..............a straci dopiero jak się wyda i żona da mu kopa tylko że wierzy że się nie wyda).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kopciurek
czy twoja wypowiedź świadczy o tym że ty masz przekonanie że twoje wieloletnie bycie kochanką tego faceta...twoja obecność w tym trójkącie...przyczyniała się do wzrostu bliskości i więzi twego kochanka do jego żony? Poprawiała i pogłębiała relację między tym mężem i jego żoną? Dodawała miłości i intymności między nimi ????? Czy też raczej twoja obecność jako kochanki przyczyniała się do destrukcji i po cichu i chyłkiem rozsadzała fundamenty tamtego małżeństwa, niszczyła intymnośc i wyłączność więzi i bliskości w małżeństwie twojego kochanka ?? Sprecyzuj...bo jakoś chyba nie widzisz swojej winy w zniszczeniu tamtej rodziny...tak wynika z twojej wypowiedzi. Wszystko usprawiedliwiasz tym że ty kochałaś...a tymczasem TO nie jest usprawiedliwieniem i tak naprawdę to że kochałaś jest najmniej istotne i zupełnie nieważne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kopciurek
nie bylam wieloletnia kochanka. nawet wyjechalam na jakis czas za granice. nigdy nie mieszkalismy w tym samym miescie. kontakt ewentualnie przez telefon, ale to raczej rzadko, bo kazdy zyl wlasnym zyciem. on postanowil po jakims czasie, ze jednak nie tedy droga do szczescia i ze ten zwiazek nie ma sensu i szans na przetrwanie. moze mysl o mnie towarzyszyla mu przez caly czas, ale to chyba o czyms swiadczy? przeciez nie swiecilam mu dupa na co dzien. po 3 latach zadzwonil i powiedzial ze kocha. jednak nie jest zawsze tak, jak pisze sie na tych forach. ze lachon durny i lakomy na kase daje dupy na lewo i prawo a zona nic nie wie. napewno nie przyczynilam sie do ich bliskosci. i moze zyliby razem, gdyby mnie nie poznal. i jesli dla kobiety najwazniejsze jest, aby zwiazek malzenski trwal obojetnie jaki by nie byl, to rzeczywiscie winna jestem, ze jest sama. ale to ze byl to martwy zwiazek, to juz sami oboje sobie zgotowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielokrotnie powtarzane 2
Za kryzys w związku mogą odpowiadać dwie osoby .Za zdradę tylko i wyłącznie zdradzający. O!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna jest kochanka
bo wykorzystuje kryzys w związku i uwodzi chłopa . A facet jak to facet, jak ma okazję to skorzysta. Dlatego to kobieta nie powinna sie brać za zonatego. A takie lafiryndy potrafią tak go omotac że zapomina o zonie i dzieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedne misie
ci faceci, lafiryndy:-D nimi manipulują, oj tak , tak. Wychodzi na to ,że ze kryzys w zwiazku facet ma wypisany na czole z dopiskiem"jestem do wzięcia".Tylko skąd sie wział kryzys , poprosze o rozwiniecie tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-aśka
Myślę, że na powyższe pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Pewnie są takie lafiryndy, które omotają faceta, ot tak sobie dla przyjemności, aby coś sobie udowodnić. Gdyby nie one, faecet nie zdradziłby. Po drugie są przypadki, ze facet chce przeżyć coś ekscytującego i znajduje sobie kochankę na zasadzie "jak nie ta to inna". I trzeci przypadek - ludzie żyją koło siebie, on nagle zakochuje się i pakuje w trójkąt. Żona nie wie albo i wie, ale mało ja to wzrusza, póki ma status małżonki i kasę męża. Nie usprawiedliwiam zdradzacz, go jak się nie podoba w małżeństwie, to droga wolna. Zauważyłam na tym topiku jednak pewną zasadę - każda opisuje swój przypadek i roziąga go na wszystkich zdradzających. Tymczasem sfera uczuć jest bardziej skomplikowana i każdy przypadek jest inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pobożne życzenia
Pewnie każdy przypadek jest inny ale każda zdrada boli tak samo... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie każdy przypadek jest inny ale nie jest wcale powiedziane, że sąd orzeknie winę partnera który zdradził. tu macie bloga gdzie jest to mniej więcej naświetlone http://sprawy-rozwodowe.info/czy-w-przypadku-zdrady-sad-podczas-rozwodu-zawsze-orzeknie-wine-malzonka-ktory-zdradzil/ i nie ma tu znaczenia, że za kryzys w związku odpowiadają 2 osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×