nie myślcie że zawsze trafi się lepszy

bo nie zawsze tak będzie Jestem teraz z facetem ogolnie fajnym, który dba o mnie, jest dobry, ale... nawet do pięt nie dorasta mojemu ex. Exa kochałam naprawdę mocno i w głupi sposób go wypuściłam z rąk, kłócilam się z nim o wszystko, a potem gdy to się skonczyło - pomyslalam "a tam, znajdę lepszego". Ku mojemu zdziwieniu cierpialam bardzo długo po jego stracie (myslalam że zajmie mi to mniej czasu), a potem ... chyba po to by w koncu się z niego wyleczyć, związałam się z obecnym facetem. Pomyślalam że mam już 30 lat, bez sensu czekać na księcia lub rozpaczać po byłym. Obecny nie jest zły i muszę stwierdzić że exa już w tej chwili naprawdę nie kocham. Bliższy mojemu sercu jest jednak mój aktualny chłopak, ale oceniając obiektywnie - tamten miał lepsze cechy od obecnego. Od seksu zaczynając, przez inteligencje i poczucie humoru aż na sytuacji materialnej kończąc. Wiem że znajdą się tacy którzy napiszą mi "dobrze ci ty kurwo", ale mało mnie to obchodzi. Pilnujcie tego co macie. Bo kolejny może nie być lepszy. Ja do dziś żałuję że tamtemu tak po prostu pozwoliłam odejść i że w sumie rozstanie było z mojej winy, przez nieustanne kłótnie.

o ile sami staniemy sie lepsi

taaa... W pewnym mieście powstał sklep, w którym każda kobieta mogła sobie kupić męża. Miał sześć pięter a jakość mężczyzn rosła wraz z każdym piętrem. Był tylko jeden haczyk: jak już kobieta weszła na wyższe piętro nie mogła zejść niżej, jedynie do wyjścia bez możliwości powrotu. Wchodzi, więc tam sobie pewna pani poważnie zainteresowana kupnem męża. Na pierwszym piętrze wisiała tabliczka: "Mężczyźni tutaj mają pracę" - To już coś, mój były nawet roboty nie miał - pomyślała kobieta - ale zobaczę, co jest wyżej. Na drugim piętrze był napis: "Mężczyźni tutaj mają pracę i kochają dzieci" Miło, ale zobaczymy, co jest wyżej. Na trzecim piętrze była tabliczka: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci i są niesamowicie przystojni" - No coraz lepiej - pomyślała - ale wyżej to musi być już super. Na czwartym piętrze można było przeczytać: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni i pomagają przy pracach domowych" - Słodko, słodko..., ale chyba wejdę piętro wyżej. Na piątym piętrze przeczytała: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni, pomagają przy pracach domowych i są diabelnie dobrzy w łóżku" - No niesamowite, wręcz cudownie - pomyślała kobieta - ale jak tu jest tak wspaniale, to, co musi być piętro wyżej!?! Na szóstym piętrze BARDZO zdziwiona kobieta przeczytała: "Na tym piętrze nie ma żadnych mężczyzn. Zostało ono stworzone tylko po to, aby udowodnić, ze wam, kobietom za cholerę nie można dogodzić...". ot i cala prawda.

ja mam w sumie podobnie, tylko gorszą sytuację.... zostawiłam kiedyś naprawdę dobrego, wspaniałego chłopaka bo podobnie jak u ciebie ciągle się kłócilismy.... po roku związałam się z facetem, który dopiero po slubie okazał się być alkoholikiem ze skłonnościami do przemocy.... żałuję, tak strasznie żałuję, że tamtego juz nie ma, moje zycie wyglądaloby dziś inaczej.... czasami myślę nawet o samobójstwie..... zrobić tak głupi błąd, który rzutuje na całe zycie......

skoro po super facecie trafil sie inny, nie tak dobry,to trzeba jeszcze poczekac, poszukac, nic na sile

no... a kolejny może być jeszcze gorszy od obecnego. I tak skacząc i skacząc, wciąz w poszukiwaniu "lepszego", zostanę w koncu sfrustrowaną, bezdzietną samotną staruszką. Nie, wolę nie ryzykować. Zostanę przy obecnym. Okrutne ale... prawdziwe.

że przesadzacie, nie czujecie się być może tak naprawdę spełnione w związkach z obecnymi facetami i jak zwykle wtedy bywa włącza się krzywy sentyment do byłych... a że człowiek ma tendencje do pamiętania raczej tych dobrych wydarzeń, to i w myślach idealizujecie eksów. A czy te kłótnie to takie znowu bez powodu były, czy zerwanie to tylko wina jednej ze stron, zastanówcie się... dlaczego zaraz tylko Wy jesteście winne, a facet to był taki cacy, cudowny, coś do tych spięć prowadziło, może po prostu nie byliście dobrze dobrani. A kolejna rzecz, ja jestem sama od trzech miesięcy i nie chce być z kimś tylko dlatego, że dopada mnie wieczorami smutek i chęć przytulenia się do kogoś... co to za motywacja- lepszego sobie nie znajdę... bez sensu, po co oszukiwać samego siebie? trzeba się nauczyć żyć w zgodzie ze sobą, kochać i szanować samego siebie, a jestem przekonana, że w pewnym momencie pojawi się ktoś kogo nie będziecie miały potrzeby porównywać do kogokolwiek... a czy to się stanie za dwa dni, miesiąc, 2 lata, nieważne, bo później wiadomo, że warto było na to czekać

...jak trafi się jeszcze gorszy- skaczę z mostu!!!!!!!!

Ja jednak lubię swoją samotność... czasami.

i tak zwykle wszystko zamienia się w gówno ;)

gffgfg znam Cię z tych kilku linijek i już głęboko współczuję temu twojemu wybrankowi. Temu czy następnym. Przez Twoją wypowiedź przemawia wyrachowanie.