Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość historia jak wiele

Zostawil mnie dla bylej ...

Polecane posty

Gość uwazaj
uwazaj do ja po 2 latach znajomosci tez wrociłam do byłego i teraz jestesmy małżenstwem ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historia jak wiele
w tej chwili nawet o tym nie mysle :( nie wiem ,czy kiedykolwiek sie jeszcze odwaze byc z kims

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historia jak wiele
"uwazaj do ja po 2 latach znajomosci tez wrociłam do byłego i teraz jestesmy małżenstwem " to mialo mnie niby pocieszyc ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alfabetagama
autorko topiku jesli masz mozliwosc jakos odciac sie od tego wszystkieo,zmienic otoczenie moze to zrob to.bedzie ci latwiej ogarnac mysli,uporzadkwoac to wszystko. teraz przede wszystkim skup sie na sobie,znajdz jakies zajecie zeby nie myslec,nie rozdrapywac,analizowac. wszystko sie jakos ulozy tylko musi niestety uplynac troche czasu. nie szukaj winy w sobie,to on czul cos nadal do tej dziewczyny,cos na co widocznie nie mialas wplywu mimo szczereo uczucia. mam nadzieje ze szybciutko znajdziesz kogos kto obdarzy cie tak samo szczerym uczuciem;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historia jak wiele
zmienic otoczenia nie moge - mam kredyt hipoteczny , wiec tak latwo sie nie moge przeprowadzic. szukanie kogos to ostatnia rzecz o jakiej mysle , nie chce kogos traktowac jak pocieszenie ... w sumie to juz sama nie wiem czego chce :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alfabetagama
szukanie na sile nic nie da.prawda jest taka ze nie ma co szukac na sile. a tzw.pocieszenie ja uwazam ze to jest najgorsze co moglabys teraz zrobic. teraz to wszystko jest dla ciebie swieze,bol,'goniace'mysli nie ma co podejmowac pochopnych decyzji.musisz sie zdystansowac do wszystkiego,co na swiezaka tez jest trudne.wyswiechtane powiedzenie czas leczy rany jest bywa niestety prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historia jak wiele
moje najwieksze marzenie w tej chwili : usnac dzis bez zadnych wspomagaczy :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyt
historia jakich wiele: proponuję nie zapominać, tylko przepłakać kilka nocy, wziąć się w garść a następnie żyć dalej i zawsze pamiętać, że takie osoby na świecie istnieją. Również byłam w podobnej sytuacji, jednak się pozbierałam - Tobie życzę tego samego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historia jak wiele
wiem , wiem , ze tak czasami sie dzieje .. jednak nadal nie moge w to uwierzyc, zwlaszcza ze on zazwyczaj nie wypowiadal sie o niej za dobrze (jak mi o niej opowiadal) , dlatego nie wiem ,co ona ma takiego w sobie - czego nie mam ja . Co ona mu "daje" ,czego ja nie moge dac ? :( dzis po raz pierwszy spalam 12 h / ale niestety to tylko dzieki tabletkom ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce zapomnieć..
historia jak wiele pracuj kobieto dla niego, pokaż, że nie jest jeden, wróci jak na skrzydłach.. zazdrość u faceta to całkiem fajna rzecz do wykorzystania. Niech sobie nie myśli, że będziesz wiernie czekać jak dobrze wytresowany owczarek niemiecki... Wykorzystaj wszystkie swoje zalety, nie rób z siebie ofiary tylko do boju, jesli Ci na nim zalęży. Niech widzi, że spłynęło to po Tobie jak po kaczce. Super fryzura, fajny ciuch, uśmiech na twarzy jak dojrzeały banan i do dzieła..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja miałam podobnie jak on
zerwałam z facetem, którego ubóstwiałam, choć był niedojrzały i beznadziejny :-p Potem poznałam obecnego partnera- chodzący ideał, zakochany we mnie po uszy, ale ja nie potrafiłam odwzajemnić uczucia- ciągle zakochana byłam w tym bubku :-o Były zaczął sie odzywać, a ja nie potrafiłam powiedzieć nie :-o W końcu jakimś cudem powiedziałam żeby spadał na drzewo. Boli do dziś, myśle o nim tylko co wcześniej, ale wiem że to była toksyczna miłość. Po prostu wiem, że zrobiłam głupote angażując sie w kolejny związek kiedy ciągle myślałam o ex, tak jak Twój facet. Współczuje, ale skoro on ma takie ciągąty do byłych to może kiedyś zapuka do Twoich drzwi, a wtedy Ty pokażesz mu "kto tu rządzi" :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historia jak wiele
jest coraz gorzej ... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ............................ .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amor_new
Przykre ale wiem że często tak się zdarza !!! Nie wiem jak ja bym na to zareagował ale też boję się że zostawię kobietę z którą się spotykam jeśli kiedyś miało by nam się udać do siebie wrócić. Widzę też jak cierpisz i aż się boję dalej we wszystko angażować........ ale wiem że każdy wybiera dla siebie to co dla niego lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieska-
Amor_new czyli bardziej kochasz byla?:>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecznie zamyslona
. chce być moim przyjacielem ... to bardzo wygodne, bo jak nie wyjdzie z ta była to zechce wrócić do Ciebie, zastanów się, czy chcesz być z facetem, który kocha byłą, o niej myśli,itp. pewnie zgodzisz sie na ta przyjaźń, bo go kochasz, ale czy to oto chodzi? będziesz sie tylko męczyć, zerwij z nim kontakt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amor_new
Niebieska Chyba kocham tylko była a ta co teraz jest to zabicie czasu sex itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autoreczko topicu
wierze ze jest Ci bardzo ciezko..jakos jestem przekonana ze on wroci do bylej-bo zyje zludzeniami,a za chwilke gdy okaze sie ze ona sie nie zmienila - bedzie szukal kontaktu z Toba. I wtedy poczuje sie tak jak Ty teraz.....tak mi sie wydaje. I pamietaj o jednym: wiem ze ci trudno ale nie pokazuj mu,ze sie upijasz,rozpaczasz itp. Odejdz z klasa. A potem rycz ile wlezie.Za kilka lat spojrzysz wstecz i bedziesz z siebie dumna.Tak jak ja jestem teraz:) Glowa do gory!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autoreczko topicu
Amor new.... krzywdzisz kobiete,lepiej ja zostaw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historia jak wiele
nie potrafie odejsc ...ani z klasa, ani bez :( raz sie tylko przy nim upilam - w ten dzien, kiedy mi o tym powiedzial, teraz nawet jakbym chciala sie napic, to nie moge, bo przy tabletkach nasennych to raczej niewskazane ,a bez tabltek nie jestem w stanie spac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tereska1234
Jestem ciekawa jak się potoczyło Twoje życie. Wrócił do Ciebie czy już został z tamtą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odrzutowiec
Opuścił mnie ukochany, który powrócił do swojej byłej, która wcześniej go zdradzała... Byliśmy z sobą 5 miesięcy (krótko), ale ten związek bardzo dobrze rokował. Szybko razem zamieszkaliśmy - on był po bolesnym przeżyciu zdrady (zapewne kilkukrotnej) swojej byłej (zdradziła go z dobrym znajomym, z którym mieszkał, pocieszała się kolegą, gdy mój ex był nieobecny, dodatkowo razem się z niego nabijali), a ja po porzuceniu przez ****ka, z którym byłam niemal 4 lata. Uczucie, które nam się przytrafiło dało wiarę w lepsze jutro. Było szczere i rozwijało się szybko - ja i on mieliśmy pewność, że tego szukamy i chcieliśmy przewartościować swoje życie, stworzyć harmonijny związek. Udało się. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa, trafiłam na wspaniałego, dojrzałego człowieka, miałam zostać kiedyś jego żoną, chcieliśmy mieć dziecko (więc pod koniec związku, intymnie byliśmy blisko, jak nigdy jeszcze; niestety nie zdążyło się udać). Jakiś czas temu poczułam, jakby wyrwał mi serce, moja żałość jest nadal nieutulona. Oświadczył mi, że spotkał byłą, chwilę pomówili i poczuł, że nadal ją kocha...że to uczucie jest silniejsze od tego, które ma dla mnie, że nasz związek nie przetrwa. Poczułam się jak pocieszycielka, którą można było wykorzystać, a teraz odstawić. Podjął stanowczą decyzję. Będzie zabiegał o jej powrót, nie dopuszcza, że może go nie przyjąć, tak więc nie może mi obiecać, że wspomni nas i moje serdeczne uczucie, jeśli mu się nie uda. Przekreślił nasz harmonijny związek, krótki, ale zapewne bardziej wartościowy od 5 letniego zakończonego w perfidny sposób. Radził się przyjaciół - odradzali mu szarganie godności i powrót do zdradzającej, podkreślali zalety naszej relacji. To argumanty, które jednak do niego nie trafiają, zapowiedział, że idzie za głosem uczucia, będzie próbował do skutku. Zostałam zupełnie sama, moja rozpacz nie ma granic. Dlaczego zrezygnował z wierności, poczucia bezpieczeństwa, pewności, zaufania, stabilności - które jak sam przyznał miał w naszym związku? Jestem załamana. Poświęciłam mu dużo, zamieszkaliśmy razem, mieliśmy plany, związek rozwijał się wzorcowo. Dwa dni przed oświadczeniem mi swojej decyzji wyznawał mi miłość i deklarował, że jestem najważniejsza... Tworzyliśmy bardzo udany związek - przyznali to wszyscy, którzy nas otaczali. Dzieliliśmy się wszyscy radością i mocą naszego uczucia. On tym pogardził, co gorsza, zapewnia, że jest w stasnie zmienić się dla tej, która go zdradziła... Nie wiem, jak sobie poradzić, moja samoocena spadła - to 2 związek, w którym jestem gorsza... Starałam się wprowadzić do jego życia sens, on to wiedział, czuł, ale nie chce docenić. Znam swoją wartość, ale tak bardzo boli to, że ktoś depcze wartościowe uczucie, bo nie wystarczy mu budowanie życia na wierności, odpowiedzialności, pewnym uczuciu i zaufaniu - musi je wznosić na zdradzie, ograniczonym zaufaniu, braku szacunku, czymś co trwało długo, ale było mniej warte od naszej relacji. Swoją decyzją zabił nasze uczucie, nie dał mu się do końca rozwinąć, zburzył namiastkę domu i rodziny, którą razem stworzyliśmy... Jestem jeszcze u niego, twierdzi, że mnie nie wygania...zaczynam szukać nowego lokum...cierpię ogromnie, jest obok mnie, a nie mogę go nawet przytulić. Żyję nadzieją na to, że doceni, ale wiem, że nie teraz. Bardzo go kocham i chciałabym, by zechciał zainwestować w nasze uczucie, w pewną osobę, którą jestem, w osobę, która nie jest mu obojętna, a do niedawna była dla niego wszystkim... Nie potrafię tego przyjąć, nie wierzę w tę decyzję...z minuty na minutę umieram z żalu Przepraszam za długość posta, ale liczę na to, że ktoś życzliwy go przeczyta i coś poradzi... Zapomniałam dodać, że poprzedni jego związek zakończył się jakieś pół roku przed początkiem naszego. To on zerwał, dowiedziawszy się o zdradach przypadkowo, a teraz również on chce prosić o odbudowę tego związku, zmieniać siebie gdy zajdzie taka potrzeba... Dziś dowiedziałam się, że ona zgodziła się wrócić do niego - napisała wiadomość, którą rozpoczęła od wyznania miłości...zauważyłam to ukradkiem. Właśnie wróciłam z pracy, ze łzami w oczach i bólem w sercu, tak jak myślałam, nie zastałam go i zapewne zobaczę dopiero po pracy. Jeżeli idzie o mnie...mam honor, a związek nie zaczął się od łóżka i wspaniale rozwijał. Nie mogę uwierzyć, że wszystko to mogło być nieszczere...choć podjęcie decyzji o zostawieniu mnie w dwa dni jest bardzo dziwne... On kieruje się uczuciem...które jest może przejściowym impulsem, wspomnieniem, ale nie chce słuchać, że w tworzeniu stabilnej relacji na życie liczy się nie tylko uczucie, ale też wartości, argumenty rozsądku - poczucie bezpieczeństwa, wierność, zrozumienie i odpowiedzialność...tego zaś raczej w wielu momentach poprzedniej relacji mu zabrakło. Miał to przy mnie, sam przyznał, ale dodatkowo miał też szczerą miłość, którą - wydaje mi się - zawsze odwzajemniał, nawet w większym stopniu. Nie rozumiem tego postępowania, a żałość jest we mnie równie wielka jak uczucie do niego, niestety czułam od samego początku, że jest tą osobą i zawsze - choć niedługo - patrzyliśmy w tym samym życiowym kierunku... Partner inwestował w relację ze mną (bardzo się poświęcał i zabiegał o mnie). Widziałam jak dzięki temu uczuciu się zmienia - sam przyznał, że na lepsze, (np.rzucił nałóg). Mówił, że przy mnie dopiero poczuł coś, czego nie miał jeszcze nigdy, jedność uczucia i ciała, potrzebę przewartościowania swego życia, stworzenia harmonijnego związku. Mówił, że jestem jego największą miłością i zaklinał, że do starej nie ma już powrotu. Myślałam, że zrozumiał... Najgorsze jest to, że łudzę się, iż za mną zatęskni, że doceni te wartości, to co było między nami i może odważy się wrócić...? W jednej chwili życie straciło dla mnie sens - jestem sama, daleko od rodziny, wciąż nie mogę się zakorzenić, bo teraz on, a rok wcześniej inny mężczyzna, wyrzucili mnie ze swojego życia w podobny sposób. Ten kończący się związek był jednak znacznie bardziej ważny, choć krótszy... Gdy zaczynaliśmy związek, zapewniał mnie, że jest do tego gotowy. Wiedział, jaką traumę przeszłam w poprzedniej relacji - gdzie facet z powodu nagłych wątpliwości (rzeczywiście innej kobiety )wyprosił mnie z domu po niemal 4 latach wspólnego bycia i wielu przejściach... Teraz czuję się jednak nieporównywalnie gorzej, znowu zostałam odtrącona,to bardzo boli, bo jestem osobą empatyczną i serdeczną, a w uczucia wkładam wszystko co mogę. Znowu nikt nie potrafi tego docenić... dodatkowo mam poczucie, że tracę najbardziej wartościowego człowieka, jakiego poznałam, tego, o którym w pierwszym momencie spotkania mogłam powiedzieć i czułam, że będzie moim mężem, oparciem, ojcem dzieci. To przekonanie towarzyszyło mi przez cały związek i jest nadal...nie wiem czy to chorobliwa ułuda, czy pozostałość uczucia...ale skoro jest, to może warto jakoś zawalczyć? Tylko jak? Proszę o radę, ta sytuacja mnie wykańcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×