Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Onaaa898

Wasze pierwsze życiowe decyzje- usamodzielnianie sie..

Polecane posty

Gość Onaaa898

Zaraz matura. Potem wyjazd na3,5miesiaca za granice do pracy. Chwilowy pobyt w domu i wyjazd na studia. Daaalekoo....od domu. Hmmmm w zasadzier ejstem samodzielna ale teraz kazdego dnia uswiadamiam sobie ile rzeczy na mnie czeka.. Nie chce wchodzic w ten swiat doroslych. Boje sie, ze nie dam sobie rady..ze zaniedbam wazne sprawy.. ze sie nie sparwdze. Jka to jest kiedy sie tak usamodzielniasz? Jak wy dawaliscie sobie rady? Czego sie baliscie i czy bylo warto??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej.mam 22 i 4 miesieczne dziecko, studiuje, mieszkam z facetem w mieszkaniu po babci. utrzymuje nas z renty i stypendium, no i z zasilkow.on nie pracuje.nie mamy cieplej wody, palimy węglem, nie ma tez łazienki. mamy tylko jeden pokoj i kuchnie.coz, nie jest łatwo.a zaczelo sie tak..... bylam rozpieszczona coreczka rodzicow, nie numialam kompletne nic robic-ani gotowac, ani prac, ani dbac o budzet domowy. bawilam sie, rodzi ce mnie utrzymywali, studiowaam, imprezowalam.az pozanalam 28 letniego faceta, ktorego pokochalam. ucieklam dla niego z domu, rzucilam wszytsko...najpierw tulalismy sie po stancjach, paliliam zelazkiem jego koszule, dawalam niedosmazonego kurczaka:D wytrzymal...teraz radze sobie ze wszystkim, jestesmy razem, mamy sliczna coreczke, choc jest ciezko to jestem z siebie dumna, ze dalam rade wyjsc spod klosza i sie usamodzielnic. choc czasem zal mi dziecinstwa, mlodosci i wygod u rodzicow....powodzenia na nowej drodze Ci zycze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onaaa898
Freydis-ciesze sie i tez jestem z Ciebie dumna ze mimo ciezkich warunkow radzisz sobie i ze dalas rode to udzwignac.. Fajnie ze dalej sie kochacie i ejstescie szczesliwi bo mowia ze jak kasy malo to i milosc sie konczy... Ja w to nie wierze. Mam andzieje ze dam sobie rade bo boje sie troche tego wsyztskiego mimo ze zawesze sama sobie radze tylko jak mama u boku to zawsze mozna podpytaac i w ogole... Trzymaj sie i uwazaj na siebie ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki, słoneczko.ale to nie do konca tak....cięzko mi powiedziec, czy tak naprawde jestem szczesliwa. czasem opadaja mi rece. jest troche prawdy w tym powiedzeniu, ze ciezko zyc sama miloscia bez pieniedzy. czlowiek jakos inaczej przezywa, "ziębnie"...ale nie zawsze na szczescie tak jest. ja mam problem z jego alkoholizmem, z tym, ze nie pracuje, ze jest dla mnie czasem niedobry. ale wychodze z zalozenia ze milosc i rodzina jest na dobre i na zle i ze w klopotach trzeba byc razem a nie odwracac sie plecami i isc wlasna droga....serca dwa, smutki dwa:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×