Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czy ja przesadzam

jak się uwolnić od smutku i miłości?

Polecane posty

Napiszę Wam bardzo obszernie o tym, co mnie bardzo męczy i nie pozwala normalnie żyć. Co o tym myślicie? Co ja mam robić? Czy czas sam uleczy rany i zapomnę? Bo już tracę nadzieję, że tak będzie nie potrafię przestaćkochać... Łukasza poznałam dwa lata temu w kwietniu i od pierwszego, przypadkowego spotkania bardzo się sobie spodobaliśmy. Tego dnia wybrałam się na wycieczkę rowerową w trakcie której koleżanka wywróciła się na rowerze i złamała rękę. Podczas gdy ona pojechała do szpitala ja kontynuowałam rowerowy wyjazd (co ze mnie za przyjaciółka swoją drogą :-)). Gdy usiadłam na ławeczce w parku on się do mnie przysiadł... i tak się zaczęło. Wymieniliśmy się numerami telefonów i wkrótce spotkaliśmy ponownie -wtedy już bardzo zaiskrzyło. Padło pytanie czy jestem wolna ja też o to zapytałam - oboje potwierdziliśmy. Zaczęliśmy się spotykać regularnie. Wydawał się idealny - odpowiedzialny, zdecydowany, wiedział czego chce, był nad wiek dojrzały, a jest dwa i pół roku młodszy ode mnie (ja ma teraz 30lat). Po półtora miesiącu zaczęliśmy uprawiać sex i tu też było fantastycznie. Jak na mnie stało się to szybko - jestem taką dziewczyną z zasadamimożna powiedzieć i to był w tym sensie mój drugi facet. Mniej więcej dwa i pół miesiąca później wyjechałam na dawno planowany trzytygodniowy tramping po Skandynawii, każdego dnia sms-owaliśmy i wydawało się, że jest ok. Gdy wróciłam to on był z kolei na urlopie. Gdy w końcu się spotkaliśmy ponownie było troszkę dziwnie, jakby coś było nie tak. I było - wkrótce w sms-ie zasygnalizował mi, że powinniśmy zakończyć znajomość. Później zamilkł, przez kilka dni nie odpisywał na sms-y, aż kiedyś napisałam mu, że jeśli kiedyś zmieni zdanie to niech da znać, bo ja jak pokocham to tak szybko mi nie przechodzi. Wtedy zadzwonił i powiedział, że poznał kogoś (do dziś nie wiem czy to była prawda), a poza tym ma żonę i dziecko. Szok. Co prawda niby już nie byli razem, on mieszka w Sosnowcu ona w Warszawie, ale jednak. I to, że mnie okłamał na samym początku. Ale ja wtedy powiedziałam co do mnie niepodobne, że dla mnie to nie ma znaczenia. A nieprawda bo ma i miało. Tak czy tak już się nie spotykaliśmy. Gdzieś tak po dwóch miesiącach napisał sms-a, że żałuje, że czasu nie można cofnąć. I znowu cisza. Aż pewnego dnia po trzech miesiącach od zerwania ja zaproponowałam, żebyśmy spotkali się tylko na sex. Na to się zgodził. Sam sex - to nie dla mnie, ja ładuję w to uczucia i całe serce i do dziś nie wiem co mną kierowało, że przeszliśmy w taką formę znajomości. Stopniowo to się ocieplało, spędzaliśmy po wiele godzin w łóżku oglądając filmy, rozmawaijąc, śmiejąc się. Ocieplało się, ale inicjatywa zawsze wychodziła z mojej strony. W międzyczasie rozwiódł się i po dwóch chyba miesiącach obwieścił to na naszej-klasie pisząc, że jest znowu wolnym ptaszkiem. Wkurzyło mnie to, bo od dawna spotykał się ze mną, a to było jak propozycja dla koleżanek... Powiedziałam mu, że to mi się nie podoba i przy okazji zapytałam czy spotyka się ze mną nadal tylko z powodu sex-u. Odparł, że tak i że miło spędza ze mną czas. Więc zerwałam. Po miesiącu wróciłam. Ale coś się zmieniało powolutku, teraz już też spotkania były coraz częstsze, coraz częściej on je proponował. To już był normalny związek, nie spotykał się z innymi kobietami podobno. Poznałam jego znajomych, często dzwonił, było ok. Byliśmy razem, ale dawaliśmy też sobie sporo przestrzeni. Gdy robił duży remont w domu to we wszystko mnie angażował - wybór koloru farby, kafelek, łóżka itp. Dawał do zrozumienia, że kiedyś z nim zamieszkam, ale nigdy nie powiedział tego wprost. W lipcu pojechaliśmy na wakacje tylko we dwoje. Do Jastarni i nad jezioro. W sumie 10 dni. Pierwszy raz tak długo razem i do tego bez towarzystwa. Może było kilka zgrzytów, ale nieistotnych. Za to niestety jednego wieczoru słysząc jakąs głupią piosenkę z pobliskiej dyskoteki w której był tekst - ja i tak się nie ożenię powiedział, że muszę to wiedzieć - że on nigdy się na poważnie nie zwiąże, nie ożeni... Ledwo powstrzymałam łzy, serce omal mi nie pękło bo całe miesiące remontu, który wlókł się strasznie dawał do zrozumienia co innego... ja oparłam o niego wszystkie swoje marzenia i nadzieje... Powiedział, że dobrze mu ze mną i chce, żebym była szczęśliwa.... Nie spakowałam się i nie wróciłam do domu, zacisnęłam zęby i po kilku dniach było jak przedtem. W dniu powrotu ledwo wróciłam do siebie zadzwonił, że źle się czuje. Taka grypa żołądkowa. Pomimo tego, że sama byłam zmęczona wsiadłam w autobus i pojechałam go pielęgnować. Nie ostatni raz zresztą... Miesiąc później nagle, niespodziewanie miał zawał. Nigdy wcześniej nie miał problemów zdrowotnych. To było kompletne zaskoczenie. Oczywiście zaraz wzięłam urlop na żądanie i pojechałam do szpitala by przy nim być. I jeździłam co drugi dzień (nie miałam prawa jazdy wtedy, a autobusem to conajmniej 1,5 godziny). Jakoś nie spotkałam wtedy w szpitalu żadnego z jego przyjaciół. Po tym zdarzeniu zaczęło być jeszcze lepiej między nami. Dzwonił każdego wieczoru czy nocy. Chciało mu się ze mną spotykać i było mi wtedy z nim dobrze. Gdy dzwonił po wypiciu kilku piw (choć nie powinien) to już czasami zdarzało mu się mówić, że woli spęzać czas ze mną niż z kumplami (w jego przypadku to dużo), że chyba się zakochuje choć może na to już za późno, że czysto hipotetycznie gdybym była jego żoną - to czy pozwoliłabym np. na coś. Tylko niestety dodawał też wtedy, że lepiej jeśli znajdę sobie kogoś innego, kto mnie pokocha. Aha i pewnego razu prawie się rozpłakał kiedy mówił o tym ,jak przyjechałam zaraz po jego zawale do szpitala. Powiedział, że wtedy płakał bo nikt nigdy czegoś takiego dla niego nie zrobił. Musiał być bardzo pijany, że to powiedział... W jednej z ostatnich takich rozmów powiedział, że to nie tak, że mnie nie kocha, ale nie jest gotowy na poważny związek. I powiedział, że też jeszcze będzie chciał mieć dziecko, ale nie wie kiedy. Ja zapytałam czy to nie potrwa 5 lat bo tyle czasu nie mam. Powiedział, że może tyle potrwać. Następnego dnia rano zadzwoniłam i powiedziałam, że w takim razie to już koniec. I faktycznie gdy się spotkaliśmy spakowałam to co się u niego nazbierało z moich rzeczy. Nie byłam w stanie powstrzymać łez. Płakałam bardzo długo i bardzo mocno. A on nie wyglądał na wzruszonego. I od tej pory minęły już ponad trzy miesiące. Nadal rzadkością są noce kiedy nie płaczę, a zwykle jestem silna, twarda i się nie mazgaję. Nie radzę sobie z tym. Próbuję się z kimś spotykać, ale nic nie czuję. Zamęczam go od czasu do czasu sms-ami czy mailami, próbuję sprawić by wrócił chociaż wiem, że dla mnie to wcale nie jest takie dobre. Do szału doprowadza mnie, że jest teraz ze siedemnastolatką i też Hanią. Wczoraj wysłał mi sms-a, czy jako stary przyjaciel pomogę mu w potrzebie (w domyśle sex). Na początku odmówiłam, ale w końcu się zdecydowałam - to jedyna możliwość by się z nim spotkać. Sex był super - jak zawsze. Po stwierdził, że ma wyrzuty sumienia i musi z tym skończyć. Nie wiedziałam o tym gdy do niego jechałam, ale on z nią już uprawia sex. Zapytałam czy jest w niej zakochany - odpowiedział, że chyba tak. Powiedziałam jak bardzo mnie to wkurza, że wymienił mnie na taką smarkulę. I zażartowałam, że pewnie niedługo ona się do niego wprowadzi, a on całkiem serio - że tak. Powiedziałam co o tym myślę - ze mną był półtora roku i tego nie zaproponował. Stwierdził, że nie miałam prawa jazdy i daleko dojeżdżałabym do pracy. Jakby pracy nie można zmienić! Łukasz ewidentnie nie jest facetem dla mnie. On chyba uznaje tylko dobrą zabawę, zero zaangażowania, uczciwości, przyzwoitości. Historia jakich tysiące, ale to co do niego czuję myślę, że jest w dzisiejszych czasach wyjątkowe. Ja naprawdę kocham. Dużo potrafiłam ipotrafię wybaczyć i kocham pomimo wszystkich różnic, pomimo tego, że sama nigdy nie postępuję jak on - okrutnie i bezwzględnie wobec innych. Ja niestety ciągle mam nadzieję, że jeszcze będziemy razem. To jest męczarnia, która uniemożliwia mi normalne życie. Dlatego jeśli to w ogóle możliwe muszę przestać go kochać... Myślę, że jego problem jest taki, że kochać nie potrafi wcale... Czy można z tym coś zrobić? Jak mam przestać kochać, tęsknić i myśleć o nim. Czy mam jeszcze próbować walczyć o niego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem tylko tyle...
szanuj sie. szanuj sie bo robisz z siebie szmate.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozdros ziomos
toksyczny związek? nie kochasz. - wmówiłaś to sobie i wierzysz, że tak jest, ale NIE KOCHASZ. jesteś do niego przywiązana emocjonalnie. drażni Cię to, że on spotyka się z kimś innym, że Ciebie traktował gorzej itd. miłość jest tylko wtedy, kiedy dwie osoby się angażują w tworzenie czegoś razem. ten facet to kompletny dupek, który bawił się Twoimi uczuciami. teraz ma Cie w dupie i powinnaś go olać. bo tak naprawdę jest skończonym du pkiem, sku rwysynem i je banym ch ujem, którego żadna normalna, szanująca się kobieta nie tknęłaby patykiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a widzisz..
daj sobie spokoj..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przecież wiem, co czuję, ale fakt - drażni mnie to, że mnie traktował gorzej, myślę, ze ja trafiłam w taki moment - gdy się rozwodził, że na mnie odreagował całą złość na kobiety... chociaż z drugiej strony z tą teraz też nie za fajnie zaczyna jeśli był ten numerek ze mną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdsdsdsd
nie czytalam calosci.... litosci, tylko poczatek. odpusc go sobie, tego niedojrzalego skurwiela :( to jest przykre jakie te kobiety sa glupie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdsdsdsd
jak sie od tego uwolnic.... no wiec zerwij z nim calkowicie kontakt, zmien numer, zeby do ciebie nie dzownil ani zeby ciebie nie korcilo, nie mysl o nim, nie wspominaj, zyj tu i teraz. w koncu ci przejdzie ;) no i na przyszlosc szanuj sie i szukaj kogos wartosciowego, najpierw przyjazn, dopiero potem sex.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooduchooo
mam to samo, tylko ,że moje g...trwa już 10 lat i też jestem silną kobietą,która uważa,że zawsze da sobie radę i daje. Litujemy się nad nimi,że oni tacy biedni,a w rzeczywistości oni cały czas sprawdzają ile jeszcze jesteśmy w stanie znieść. to się nazywa toksyczny związek i nie ma nic wspólnego z miłością. to są tylko nasze marzenia i potrzeba zadbania o kogoś. Nie dajmy się więcej wykorzystywać!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AAA23
on robi z toba co chce chce seksu dzwoni do ciebie! to chore a ty zakochana jedzisz byle go zobczyc dotknąc no i ten seks jak piszesz-szanuj sie i powiedz sobie -NIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fd,,a,dbbd
tylko czas Ci pomoze i zerwanie kontaktow,on byl szczery-powiedzial Ci przeciez ,ze sie z Toba nie ozeni,ze nie zwiaze sie,nie miej do niego pretensji,on bedzie takim wolnym strzelcem na dluuugo,wiec jesli naprawde chcesz zapomniec to nie kontaktuj sie z nim wogole,wez sie za siebie,zmien sie ,typu fryzura,nowe znnajomosci itp,to jedyna szansa na zapomnienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fd,,a,dbbd
a poza tym on dopiero sie rozwiodl i nie sadze by chcial zaraz znow sie zenic,chce poszalec i uszanuj to,zaproponowalas sex--facet zawsze skorzysta,daj sobie spokoj,nic z tego nie bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×