samotni we wszechświecie

Zimowa noc... w starej żydowskiej kamienicy a ja czytając wasze forum postanawiam też się "wyrzygać" - wolno mi - jak komuś nie odpowiada nie czyta... Coś w środku boli... dobrze,że jestem sama - przynajmniej nikt nie musi mnie w takim stanie oglądać... a może wcale nie tak dobrze? Widzę jak kręci się gra ... męczą mnie puste stosunki międzyludzkie ... Czuje się jak narkoman na głodzie. Cholernie brakuje mi ciepła ludzkiego, szczerego uśmiechu,przejrzystego spojrzenia ... BEZINTERESOWNEJ szczerej przyjaźni ... uczciwych oczu ... Chciałabym nadawać głębszy sens - osiągnąć pełnię w choćby jednej relacji z innym człowiekiem ... Ich śmiech,radość jest skażona - nieszczera ... nie wypływa z środka - jest przekalkulowana bombardowana tysiącami myśli... pod pozbawionymi sensu słów- GRA... WIDZĘ I CZUJĘ ... Brakuje mi stada... bardzo ... czuję się wyobcowana w sobie w całym tym popieprzonym świecie :( Trudno o bliską duszę ... Może problemem jestem ja sama? Wyrzygałam... może to leczy ? :)

Musisz być piękna, szczęśliwa, młoda i bogata... Problemy to "ich", a nie nie twoje... Zresztą jakie "problemy"? Leć na komerchę i będziesz happy ;) Nie nadajesz się do współczesnego modelu świata. Ten świat nie jest dla ciebie i takich nie potrzebuje. Jeszcze nie albo już nie...

Nie ma nas już, nie istniejemy już sobie...

do końca, bo za długie :(. Ale nie martw się, wszytsko bedzie oki :)

świetnie ... to może jakiś detoks by się przydał... ? wyprać się z uczuć słucham tego pana cieplej na duszy http://www.youtube.com/watch?v=JCZfJ5ai07U

Jakby co - zapraszam na ten topik http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4003842 &start=120