Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jak z tym poradzić

koleżanki męża

Polecane posty

Gość o kurde bele
powiem Ci tak No nie miałam hamulców Wyciągnęłam jego przeszłość dotyczącą kobiet - w kilku przypadkach nie ma się on czym chwalić. Wyciągnęłam jak jego ojciec traktuje jego matkę (tyran domowy) i że w ten sposób on zaczyna być jak jego ojciec (wiem, że on bardzo kocha matkę i nie może znieść zachowania swojego ojca) Zapytałam się go, czy ta "koleżanka" ma naprawdę! czyste intencje - przychodząc (wpraszając się), siedząc do późna u niego. Zapytałam czy udaje idiotę, czy nim jest - nie widząc, że laska jawnie go podrywa. Zapytałam czy lubi ku.rwy, bo jeśli tak to mógł na samym początku mówić, a odpuściłabym sobie taki związek. Wiedziałam, że jego eks go zdradziła i zapytałam czy kręcą go szmaty, czy też po prostu taki ma wypaczony gust jeśli chodzi o kobiety Ze budzi we mnie niesmak, brzydzę się nim To była fala piekła :) potem poszła logika:dlaczego ona do niego przyszła, czy zachowywała się jak koleżanka, czy często do niego smsuje i po co to robi? Jak ma cel ? wiesz logika na mojego podziałała Potem zapytałam się go (jak już dotarło do pustego łba, że laska się usiłuje zakręcić koło niego) czy chce być ze mną Bo jeśli ma ochotę na zabawy z innymi to ja mówię "do widzenia" Zdeklarował się, że chce być ze mną To powiedziałam: udowodnij mi to swoim zachowaniem, a nie gadaniem Określiłam siebie i swoje zdanie w tym temacie, po tym już wiedział, jakie mam zdanie nt koleżanek i dostal ultimatum: NIE TOLERUJE "KOLEŻANEK", jeśli nie umiesz tego uszanować to się rozstajemy I nie był to czcze groźby Wiedział, że odejdę Usłyszał: to że Cię kocham nie oznacza, że muszę z Tobą być Kochając Cię będę umiała odejść, bo cenię spokój, poczucie bezpieczeństwa i szacunek. Jakoś to potem się ułożyło Ale dłuuuugo jeszcze były z mojej strony uszczypliwe komentarze, docinki Barddzo byłam wredna, chamska - ale uważam, że proporcjonalnie do tego jak upokorzona, wściekła, zraniona się poczułam Oddałam po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaak
do kabaretka82 - jesteś ku....wą!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba zaczynam rozumieć czemu moi kumple są wolni. żal was baby, żal dno i pół metra mułu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do gwiazdki
gwiazdko miła prawda jest taka, że te "kumpelskie" koleżanki naszych facetów są same i samotne I szukają faceta po prostu Nie mówię, że każda Ale jeśli baba przyłazi do domu faceta pod nieobecność jego kobiety to coś jest nie tak Nie uważasz? Posiedź na sali rozwodowej to zobaczysz efekty tolerancji "koleżanek" Nie mówię o więzieniu partnerów, ale dbałość o związek to także nieranienie tej drugiej strony A skoro autorka topiku czuję się zraniona to jej mąż chyba powinien się tym przejąć i zaprzestać tego co ją rani Czemu to takie trudne do pojęcia dla niektórych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bawełna w wazonie
do zbyt tolerancyjnych czym innym jest spotykanie się gdzieś "na mieście", ot tak, na kawie, jakiejś pogawędce - czasem stare koleżanki mogą być po prostu fajnymi kumpelami i - jeśli to nie koliduje z normalnym funkcjonowaniem związku - jest powiedzmy do zaakceptowania, zwłaszcza jeśli facet chce, żeby żona też w nich uczestniczyła, a czym innym jest odwiedzanie naszego męża przez koleżanki w naszym domu podczas naszej nieobecności i "przesiadywanie" do późnych godzin wieczornych (nocnych, rannych?) to lekka przesada, naiwność... tolerancja ma chyba pewne granice... Chyba, że związek jest nazwijmy to luźny czyli robimy co chcemy, bo żyjemy obok siebie a nie razem, a tak czasem bywa, tylko jaki to ma sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bawełna w wazonie
> kabarteka82 - chyba, że miało być kabaretka - wtedy może być dość sugestywne... dziecko kto tu mówi o trzymaniu kogokolwiek w klatce? Kiedy chcemy, z kim chcemy i ile chcemy możemy spotykać się w stanie wolnym, jeśli wiążemy się z drugą osobą (zwłaszcza węzłem małżeńskim) MUSIMY brać pod uwagę wyobrażenie tej drugiej osoby o takich czy innych praktykach, a tu ewidentnie widać nieliczenie się faceta z opinią autorki w tej kwestii. I to jest problem...jeśli jesteś w stanie to zrozumieć, bo mam obawy, że nie do końca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do gwiadki-->po pierwsze na sali rozwodowej już siedziałam (jestem rozwódką). uważam, że od zdrady i tak się nie uchronisz zakazami (bo kochanek to i w autobusie sobie znajdzie jak będzie chciał), a awantury, podejrzliwość i \"krótki łańcuch\" rozwaliły nie jeden dobry związek. po drugie sprawienie by nie czuła się zraniona jest w pierwszej kolejności zadaniem autorki, a dopiero w drugiej jej faceta. bo każdy z nas sam jest odpowiedzialny za własne emocje i samopoczucie. jak ktoś się nie umie nauczyć tolerowania koleżanek to nie bierze sobie faceta co ma koleżanki lub planuje prace nad sobą, a nie wyprawia cyrki i histerie bo \"facet ma się dostosować\". czemu to takie trudne do pojęcia dla niektórych, że ich uczucia zależą od nich. jak ona uzna że ją rani że on mówi dzień dobry wchodząc do sklepu to też będzie musiał przestać? po trzecie niestety dla mnie sytuacją normalną jest to że zarówno ja jak i mój partner widujemy się z innymi ludźmi. i nie widzę nic złego w odwiedzinach pod nieobecność partnera, ani nie doszukiwałabym się podtekstów. sama jak mojego tż nie ma (jedzie do rodziców, albo na granie do kumpli) zapraszam swoich kumpli na picie i pogaduchy (choć częściej na granie) i jakoś żaden do mnie cholewek nie smali (a jak pisałam sami wolni). a tż na spotkania z koleżankami (i wolnymi i zajętymi) też samego wysyłam, bo mi się nudzi wysłuchiwać ich wspomnień z czasów studiów, które mnie nie dotyczą. i nie uważam żeby w tej sytuacji było coś nie tak. takie trudne szanować wolność partnera i nie robić scen?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochaniccca Francuza
Autorko, jesli źle się czujesz w takim układzie to MUSISZ reagować. Nie pozwól by TWOJE życie przemieniło się w pasmo udręki, smutku, podejrzeń i braku poczucia bezpieczeństwa. A teraz CI powiem coś ze swojego życia. Nie mam bliskich koleżanek, nie mam przyjaciółek, ale mam jednego jedynego przyjaciela odkąd skończyłam 15 lat (jestem tuż przed 30). Jestem sama, a on ma narzeczoną i też nie wyobrażamy sobie oboje, zeby nas coś mogło rozłączyc :-( to nie wchodzi w gre Kocham go po prostu jako przyjaciela i człowieka, tylko z nim tak dobrze się dogaduję i on mówi to samo, mimo że ma narzeczoną i ją kocha :-) On jest z nią dopiero od 2 lat, a mnie zna całe lata, razem dojrzewaliśmy i razem stawaliśmy się dorosłymi ludźmi... nie wyobrażamk sobie życia bez niego, ale to nie znaczy, że łączy nas jakiekolwiek porządanie czy coś w tym stylu... napisałam to , zebyś uwierzyła, że może ta dziewczyna jest mu bardzo bliska, ale to Ciebie wybrał na żonę, a TY jego na męża :-) Głowa do góry :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do gwiazki
i jesteś po rozwodzie To wiele mówi :) ps, udział w 1 rozprawie nie czyni Cię znawcą :P rozwiodłaś się i myślę, że nie będzie to twój ostatni raz Jak chcesz spotykaj się z kim chcesz, twój partner też A autorka ma prawo żyć wg swoich zasad i nie widzę powodu, dla którego to ONA ma się zmieniać, a nie jej facet Wiesz to coś na zasadzie: lepiej gotuj, dawaj mu dup.y kiedy zechce to może cię jaśnie pan w dup.e nie kopnie Jak ktoś lubi być służką w związku to ok :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CO ZA DEBILNE MYŚLENIE
to że już raz gwiazdka się rozwiodła nie oznacza że znowu to zrobi wg mnie rozwódki bardziej starają się w swoich kolejnych związkach pomijając juz fakt ze gwiadka chyba nie jest teraz mężatką:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adulec
mam przyjaciela, ja mam faceta, on ma dziewczynę. Spotykamy się średnio raz w miesiacu. Zani bylismy w zwiazkach, czesto po (mieszkam blisko centrum warszawy, wiec tak bylo wygodnie )imprezach nocowal u mnie, spalismy w jednym lozku. Nigdy do niczego nie doszlo. Znamy sie tak dobrze, ze nie pociagamy sie fizycznie, kiedys jako malolaci, do czegos tam doszlo, ale uplynel 7 lat i nie wracamy do tego. Jest dla mnie bratem. Teraz sytuacja spania u mnie jest wykluczona. Od poczatku, chcialm sie zaprzyjaznic z jego dziewczyna, poszlam z nia na kawe, powiedzialam jej o naszej relacji, o tym, ze kocham swojego mezczyzne, zawsze, jak do niego dzwonie kaze ja pozdrowic, i dbam o nasze stosunki, tak, zeby nie traktowala mnie jako rywalki. Pare razy wybieralam dla niej bielizne z przyjacielem. Poprzedni zwiazek rozpadl sie o przyjaciolke, ale sytuacja byla inna, otoz przyjacilka mojego faceta byla waznijesza ode mnie. I mi potrafil odmowic, a jej nie. spedzilismy razem 3 lata, po czym zmadrzalam i odeszlam. wszystko zalezy od relacji i sytuacji. A prawda jest taka, że kobieta wyczuwa, kiedy mężczyzna podoba się drugiej kobiecie. Sytuacji, kiedy facet rozmawia w swoim domu, z matką, ex, w kuchnii, przy papierosie...bym nie ziosła.. Obustronny niepisany, nigdy niewymówiony zakaz kontaktów z ex. Jest to dlA nas oczywiste. zakaz nie zawiera zyczen urodz, swiat, przypadkowych spotkan ewentualnie 1go spotkania na kawe, celem zobaczenia czy zyjemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do gwiazki-->mam w nosie twoje zdanie, lecz i tak energia z tego co napisałaś pomyślałaś zostanie odbita do Ciebie. co do mnie to powiem, że wcale nie jest tak, że spotykamy się z kim chcemy, bo ja np nie toleruje utrzymywania kontaktów z byłymi. tyle że od samego początku wiedziałam, że nie toleruję, wybrałam faceta który takich kontaktów nie utrzymuje i uprzedziłam go że nie toleruje. proste. wracając do sytuacji autorki.autorka nie toleruje koleżanek, ale mimo to wzięła sobie faceta z koleżankami, który nie chciał zaprzestać spotkań bo nie wiem w sumie bo co? bo przysięga miałaby go cudownie odmienić? nie wydaje się wam że należy przyjrzeć się sprawie z różnych stron? zobaczyć swoją część winy w sytuacji jakiej się jest? owszem sytuację trzeba zmienić, bo wypłakiwać oczy latami to faktycznie bezsens. tyle ze trzeba wyjść z kompromisem, a nie "on ma się zmienić bo mnie rani". helo! ona się zgodziła na takiego faceta, nikt ją chyba na postronku ołtarza nie ciągnął. sorry ale według moich danych dla faceta ślub to znak akceptacji dla jego charakteru, a nie zgoda z jego strony na "ulep mnie na swoją modłę". uważam że trzeba się w tej sytuacji zastanowić na ile tolerancji umiem z siebie wykrzesać, jak partner mógłby mi w tym pomóc, z czego on jest w stanie zrezygnować. usiąść w dobrej atmosferze i ustalić zasady, a nie budować je wrzaskiem i wymaganiami. zastanowić się co zrobić byśmy OBOJE czuli się w związku szczęśliwie i bezpiecznie. czy ktoś tu na topiku przez chwilę się zastanowił jak się poczuł mąż autorki po takim "pokazie braku zaufania"? nie bo najlepiej od razu zrobić z niego niemalże zdradzającego potwora, podburzyć lęki autorki, by było jeszcze ostrzej i na koniec utwierdzić ją w tym że ma dbać tylko o swoje samopoczucie. zaprawdę droga do małżenstwa doskonałego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bawełna w wazonie
> kochaniccca ...ale nie sądzę, żebyś - szanując drugą połowę Twojego przyjaciela i wiedząc, że niekoniecznie jej się to podoba odwiedzała go tak jak jego "koleżanki" Właśnie na tym polega m.in "bycie w związku", że ludzie dbają o siebie i nie ranią się. Niezależnie od tego jak traktujemy podejście autorki do tego typu praktyk, ona ma prawo oczekiwać, że jej facet nie będzie z premedytacją stwarzał tego typu dyskomfortowych sytuacji. Nie są to wymagania rodem z księżyca, czy z pogranicza histerii - są raczej naturalne i dopuszczanie do nich świadczy o facecie źle. Sytuacja kiedy koleżanka odwiedza cudzego męża w godzinach wieczorowo-nocnych pod nieobecność jego żony jest co najmniej dwuznaczna. KROPKA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochaniccca Francuza
jasne, ze nie. Dlatego uważam, że całą winę w tej sprawie Autroki ponosi jej mąż, bo nie powinien tak traktować swojej żony i umawiać się po kryjomu z koleżanką :-O Ja szanuję kobietę mojego przyjaciela, chociaz się jeszcze nie znamy (ona mieszka w Danii), ale wiem na 100%, ze wie o mnie, bo pisałam do niej maila i zawsze proszę Mariusza, zeby ją pozdrowił i zawsze pytam co u niej słychać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaak
mam wrażenie że niektóre wypowiedzi to typowo męskie spojrzenie:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie lubie takich przyjaciol
przyjaciolek...wiecie nie wierze w te przyjaznie damsko meskie,nawet gdy obie osoby maja partnera.opowiem wam cos z mojego zycia: moj juz byly mial przyjacioleczke i ona chlopaka,niby nic do mnie nie miala,pozdrawiala mnie gdy gadali(w sumie to rzadko sie spotykali,bo wolal ze mna spedzac czas),cos mu radzila z prezentami dla mnie itd. pare lat temu pojechalam na prawie 2mies zagranice bez niego i to co przeczytalam na jego gg normalnie mnie zaszokowalo bo bym sie nigdy po niej tego nie spodziewala,przeciez ona taka mila,i tylko jest jego przyjaciolka.nie wlamalam sie na jego gg,poprostu sobie z nudow otworzylam archiwum gdy robil obiad.gadka ogolnie byla o tym ze najprawdopodoniej(heh byla pewna wprost) sie szmace zagranica,nie jednego mialam,ze napewno nie mysle o nim,ze powinien sobie mnie odpuscic bo on mnie kocha a ja jestem jakas latawica lecaca na kase,ze zasluguje na milosc wartosciowej dziewczyny itd.gdy on mnie bronil ona mu pisala ze jest zaslepiony bo kocha. a wy tu niektore takie glupoty piszecie.zenada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak z tym poradzić
Trudno jest nam akceptować takie "przyjaźnie" bo same jesteśmy kobietami i wiemy najlepiej na świecie do czego zdolna jest kobieta!!! A skąd sie wzięło " gdzie diabeł nie moze tam babę pośle"??? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adulec
wiem co masz na mysli, mówiąc przyjaciółeczki, ale nie można generalizować. Na moje oko, Ty sama wyczuwasz, czy uśmiechy czyjeś i sympatia do Twojej osoby jest szczera i powtórze raz jeszcze, kobieta zawsze wyczuje, kiedy jej facet podoba się innej. Dlatego mamy takie jazdy, o głupoty, o spojrzenia...bo spojrzenie, spojrzeniu nie równe. Najważniejsze, to żeby być ważniejeszym od przyjaciółki. Ja nie wtrącam się w związek mojego przyjaciela. Owszem zwierzamy się sobie. Ale zawsze mu powtarzam, że nie ma ideału..każdy ma jakieś zalety i wady. I jak mówi, że w jego dziewczynie coś do końca mu nie odpowiada, to tłumacze mu, że nigdy nie będzie ktoś pasować w 100 % Bo jesteśmy tylko ludźmi... Otaczam się ludźmi, którzy kochają modę, jest tam wielu gejów i mężczyzn, którzy mają mnóswto koleżanek...jedną z nich jestem ja..rozmawiamy o swetrach, pokazach, seksie, jak z kobietami...Jednak nigdy bym nie znalazła sobie tam partnera. Za dużo podtekstów, ( które nic nie znaczą) ale bym się wykończyła, mailami, smsami, zdrobnieniami.... Dlatego jedna z pierwszych rzeczy, na którą patrzę wchodząc w związek, to stosunki z ex i przyjacioleczkami ;) teraz mam spokoj, moj facet posuwal, wiele dziewczyn, ktore znam, generalnie byl to typowy lekkoduch do 30tki.. ja bylam cieszaca sie zyciem singielka I pokochalismy sie. dzięki podjesciu mojego faceta do kobiet-------> seks, mam z glowy wszelkie jego kolezanki. A teraz jest zwiazek, uczucia, zrozumienie, wiernosc i seks także dziewczyny wiecie co robicie, w co sie pakujecie, potem nie narzekajcie Warto byc samej przez jakiś czas, poznawac ludzi, facetow, siebie, zeby zrozumiec kim jestem, czego potrzebuje, z kim mi bedzie dobrze... Wtedy juz tylko 1 krok, do znalezienia ....Bo wiemy czego szukac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katariinka24
Ja myślę, że dojrzałe emocjonalnie osoby, przynajmniej w miarę mądre- mają świadomość, że relacje osób przeciwnej płci NIE MUSZĄ PROWADZIĆ DO KONTAKTÓW STRICTE DAMSO-MĘSKICH u mnie w związku podstawą jest- zaufanie i rozmowa jeśli jestem z moim ukochanym 3,5 roku a on ma znajomych np od 15 lat, prawdziwych przyjaciół i jeśli jedna osoba z tej paczki przyjaciół- z którą nie mam częstych kontaktów- ma poważną traumę w rodzinie to nie mam serca mówić- możecie pogadać ale tylko przy mnie, nie mam serca... bo po 1 osoba z problemem czułaby się skrępowana (bo ufa tylko mojemu facetowi, a nie mnie i wcale tego nie wymagam od niej tylko dlatego, że on jest ze mną) po 2 ja czułabym się niekomfortowo, nie przyjaźnię się z tą osobą, nie znam jej tak dobrze jak mój facet- wolę aby pogadali o trudnych sprawach, prywatnych sam na sam Czy to jest kolega, czy koleżanka? nie ma to dla mnie znaczenia natomiast ważne jest, aby dana znajoma/znajomy nie był tajemnicą itp miło mi gdy mój facet mówi (przedwczoraj akurat) "a wiesz, ostatnio przez internet rozmawiałem z Moniką, wiesz tą dobrą znajomą z czasów studiów, postanowiliśmy się spotkać, będzie ona, jej mąż, będzie jeszcze Łukasz (którego już znam), kiedy miałabyś czas? chciałbym abyście się poznały przy okazji a poza tym będzie fajnie" w sobotę idziemy do niej na imprezkę a około rok temu ona miała poważne problemy i mój facet spotkał się z nią SAM NA SAM (o czym doskonale wiedziałam i zasugerowałam gdy porozmawiał ze mną o tym, by sam się z nią spotkał -mimo, że jej nie znałam- i pogadał z nią, spróbował wesprzeć) nie doprowadziło to do jakiegoś wielkiego wydarzenia, problemu itp ja też mam kumpli, niektórych mój facet nie zna jeszcze bo nie miał kiedy ich poznać (mimo, że to juz 3,5 roku! mieszkamy za granicą a w Polsce jesteśmy tylko co jakiś czas) i gdyby któryś zadzwonił do mnie, że ma problem, spotkałabym się z nim! a mojego faceta nie prosiłabym o zgodę tylko powiedziała mu co i jak ja myślę, że jeśli jesteśmy szczęśliwi, pewni swojej miłości i pewni tego, że nasz ukochany/ukochana jest szczęśliwy/szczęśliwa to nie ma takich obaw po 1 poszukajcie przyczyny problemów w sobie a po 2 ROZMAWIAJCIE z partnerem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×