Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mam jej dosc

mam dość matki!

Polecane posty

Gość mam jej dosc

Psuje mi życie totalnie już. Jak ide gdzieś na dwór to mnie się dopytuje z kim ide, gdzie, po co, a dlaczego tak, a dlaczego tam, o której wróce i muszę być przed 18;/. Jak na przykład pytam się co jest na obiad, a ona mówi że np schabowe i sie mnie pyta czy będę jadła no to czy powiem nie czy powiem tak to dla niej to samo;/. Drze sie na mnie cały czas. Codziennie szopki odstawia. Powiem do niej coś normalnie a ona zaraz krzykiem reaguje. Zresztą ona tak prawie do wszystkich. Jak tata jest w pracy a ja wracam ze szkoły to matka zaczyna mi awantury robić za byle co, klnie i mnie przezywa:(. A jak tata wraca to udaje taką miłą, fajną. A jak ja powiem przy tacie że na mnie krzyczała i klęła, to ona na to: Ja? chyba ci się coś przyśniło! Życia nie mam przez nią. Na psa nawet się drze jak nasika gdzieś czy usiądzie na kanapę. Zawsze wszystko musi wiedzieć, musi wiedzieć czy mam jakiegoś chłopaka (oczywiście nie mam), żartuje ironicznie ze mnie wprost szydzi. Czasami przychodzi mi myśl do głowy że to nie jest moja prawdziwa mama, nawet podobna do niej nie jestem. Czasami tata kupuje mi jakieś prezenty a ona zaczyna na niego krzyczeć żeby mi NIC nie kupował. A jak ja chce sobie coś kupić np: stanik, spodnie, majtki czy jakąś bluzkę, to od razu jest że mam całą szafę ubrań. A ja tymczasem nie mam w czym chodzić. Brat może sobie wszystko kupywać i cały czas kupuje sobie spodnie za 200zł a ja po prostu nic nie mogę. Swoich pieniędzy mam zaledwie z 30zł i ona tylko mi mówi żebym wszystko za swoje kupywała. Niedługo będę pewnie musiała wszystko sama dla siebie kupywać. I codziennie jak ja ostatnia się myję i siedzę w łazience to stoi pod drzwiami łazienki. Mamy taką sąsiadkę i ona jest po ciąży i jest grubsza trochę to matka cały czas ją obgaduje i gada: ''jaka ona gruba'', ''jak ona się ubiera'' iyp. Mam tego już dość. życie mi zdeptała. Chociaż tutaj mogę się wypowiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralalalalalalalalalalalalala
Kupywać? Ile masz lat dziecko? Może ma powody że się wścieka na Ciebie, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam jej dosyc
dodam tylko ze mam 45 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam jej dosc
Nie podszywaj się pode mnie, mam 14 lat;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralalalalalalalala
NO właśnie, 14 lat :( Widać. Po,myśl nad sobą, może dajesz jej powody dla których się Ciebie czepia, jest wścibska. Swoją drogą dzisiejszych 14 latków trzeba mocno pilnować, bo często zdarza się tak że czują się strasznie dorosłe. A u Ciebie widzę tzw. nastoletni okres buntu - ni to jeszcze dziecko, ni to już dorosła. I litości - nie KUPYWAĆ!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to typowe postrzeganie rodzica
w tym wieku :) nie martw się, wszystkie matki 14-latek takie są :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem własnie czemu jest dla mnie taka niemiła. Nic jej nie robię. Nie jestem piękna jakaś, nie jestem idealna. Dlatego cały czas mówi o mnie z ironią. Ciągle mówi że wyglądam jak anorektyczka, ale ja wcale taka chuda nie jestem. Wczoraj np. darła się bo szybko pokój posprzątałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejbisi
A kiedys mama taka nie byla? Wiesz, pewnie ma menopauze i wszystko ją wkurza. Nic nie poradzisz sama, lepiej pogadaj z tatą ale na osobnosci. Niech tata przekona mame zeby zaczela brac leki na menopauze to troche sie uspokoi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghjkl
A ja myślę,że Twoja matka może wchodzi w wiek klimakterium a wtedy nerwy wariuja,ale jak widzi co się z nią dzieje to sama powinna coś zacząć robic,może jakiś hormony by sie jej przydały na te huśtawki nastrojów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejbisi
A skąd wiesz ze nie ma? Niektorym kobietom sie zaczyna w wieku 50 lat a innym 35.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralalalalalalalalal
Też myśle,że to początek menopauzy. Trzymaj sie ,bo może być gorzej. Czasmi menopauza si zaczyna ,ale chyba nie kończy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem bo wiem. Czasem myślę że ona ma chorobę psychiczną, kiedyś też o byle co poszło i powiedziała że mnie zabije;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lojejkuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
ejbisi A skąd wiesz ze nie ma? Niektorym kobietom sie zaczyna w wieku 50 lat a innym 35.to nie zalezy od wieku!w roznym wieku mozna to przechodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejbisi
Taak... bo chodzi ci o to żebysmy ci przyznali rację że twoja mama jest ZŁA nienormalna i chora psychicznie a ty jesteś taka biedna i pokrzywdzona. Zamiast być przeciwko niej, sprobuj ją zrozumieć i pomóc jej. To twoja MAMA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A-N-N-A
myślę,że przesadzasz,żadna matka niechce żle dla swojego dziecka,co nieznaczy,że pozwoli mu wejść na głowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A-N-N-A
a poczytaj na innych topikach,ile dziewóch w twoim wieku jest w ciąży ,może matka boi się o ciebie,niechce,byś poszła złą drogą,ja też nie kupiłam bym nic wyzywającego dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daja
wierze Ci, bo ja mialam z moja matka to samo i to jeszcze dodatkowo z ojcem (teraz juz nie zyje) on byl jeszcze gorszy. Teraz mam 26 lat i z roku na rok jest coraz gorzej, mam jej dosc i tez mi sie wydaje ze ma chorobe psychiczna. Mieszkam z nia i moim narzyczonym teraz jest zadyma ze mna i jeszcze dodatkowo z nim, choc my nie zaczynamy klutni , czepia sie o byle co. Remontujemy chate, robimy oplaty, ale wszystko jest zle. Chcialam sie nia opiekowac na starosc, ale juz moja cierpliwosc konczy sie i mam dosc, szukam wlasnie mieszkania do wynajecia, przynajmniej bedzie spokoj, albo takie sie matki zmienia i to szybko, albo nie i bedzie co roku gorzej..p.s. wierze ze Ci tak powiedziala, bo moja tez mi to mowila, jeszcze mnie bila i do tej pory sie rzuca, ale co zrobisz matki przeciez nie uderzysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
To nie prawda ze my matki, dziewczyn w twoim wieku,jestesmy wredne jezeli to prawda co piszesz to mysle ze cos jest z twoja mama nie ok.Ja tez mam corki w twoim wieku 14 i 13 lat nigdy ich nie uderzylam ani nie wyzywam,mamy do siebie zaufanie,idac na zakupy to one wracaja z pelnymi torbami ciuchow,ja juz tyle nie potrzebuje.A ze dziewczyny sa skromne,a przy tym bardzo ladne,wiec wiem ze nie wyskocza pol nago na ulice.Kocham je nad zycie,wszystko dla nich zrobie,chociaz zdaje sobie sprawe ze najgorsze jeszcze przedemna.Rozmawiamy na wszystkie tematy ,niczego przed nimi nie ukrywam,one puki co tez nie.Bardzo mi zalezy zeby wyrosly na porzadnych ludzi.Ale twoja mama obrala najglupsza strategie w stosunku do ciebie.Postaraj sie z nia porozmawiac ,zapytaj bardzo spokojnie dlaczego tak krzyczy,i tak arogancko sie zachowuje wobec ciebie.Pozdrawiam cie bardzo serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syśka72
Ja mam 20 lat, nadal mieszkam z mamą i też mam taki problem:( Zawsze tylko krzyk, pretensje i brak zrozumienia. Czasem myślę żeby się przenieść na studia zaoczne, zacząć pracować i się w końcu wyprowadzić... Tylko to też nie jest takie proste:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gvanmhj
też mam dozyć matki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonietka
Widzę, że dużo osób tu po Tobie jedzie, że masz 14 lat i że gówno wiesz o życiu. A ja dla odmiany powiem, że wiem co czujesz, mimo iż mam 21 lat. Od zawsze miałam podobną sytuację do Twojej, mama ciągle chodzi jak struta, marudzi, drze się, nie da się z nią np. usiąść i spokojnie o czymś pogadać. Jest okropnie dwulicowa, uwielbia obgadywać ludzi, np. dzwoni do jednej ciotki, gadają godzinę przez telefon, a jak tylko skończą to dzwoni do drugiej i razem obrabiają dupę tej pierwszej :O Myślę, że wiele nie zdziałasz w takiej sytuacji- niestety, to chyba trzeba przetrwać. Trzymam za Ciebie kciuki, cierpliwości i wesołych świąt :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonietka
I dodam jeszcze, że osoby, które tu wyżej pisały, że na pewno przesadzasz, ze matka to matka i zawsze chce dobrze dla dziecka, chyba miały po prostu szczęśliwe dzieciństwo i dobry kontakt z matką i nie potrafią sobie wyobrazić, że może byc inaczej. Jeśli chodzi o moją matkę, to ja jestem jedynym jej dzieckiem, które utrzymuje z nią kontakt. Starsza siostra od 2 lat nie zamieniła z nią słowa, a brat od jakichś 5 lat dzwoni tylko złożyć życzenia przed świętami. To musi o czymś świadczyć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xyz..
Mam tak samo jak wy.. Niestety ...Mam 22 lata i tyle co moja matka zrobiła mi przykrości nie zliczę w życiu... ale będę pamiętała do konca zycia, i nie mogę się doczekać kiedy się wyprowadzę ale wierzę że to już niedlugo nastąpi.. i każdy kto z moich znajomych pozna moją matkę mówi że ona jest bez serca i jak może mi takie rzeczy mówić, dzień w dzień placzę po kątach, do psychologa już chodziłam ale co to mi da jak muszę z nią mieszkać... bylo u mnie nawet tak ze nie dawali mi rodzice grosza.. nie gotowali obiadow.. w lodowce byla tylko szynka maslo i chleb ... a ja nie mialam nic na obiad.. a jak ugotowali to tylko dla siebie.. musialam chodzic do pracy.. teraz jest gorzej bo w moim miescie nie ma pracy.. ale na szczescie pieniadze mi daja.. choc traktowanie mnie sie nie zmienilo i nigdy nie zmieni.. chcialabym by ktos mnie wysłuchał porozmawiał pomógł.. ale taka prawda ze nawet nikomu o tym mowic nie chce :( wstydze sie po prostu i za duzo gadania... wole wygadac sie tutaj.. Podam wam przykład.. kiedys strasznie bolal mnie brzuch od w sumie pol roku leczylam sie i mialam diete nic mi nie pomagało wciaz mialam straszne ataki przyjezdzalo do mnie pogotowie ze 4 razy.. wyjechalam ze znajomymi nad jezioro i dostalam strasznego ataku dostalam goraczki musialam wrocic do domu.. prosilam tate by zawiozl mnie do szpitala bo mam skierowanie.. to on na mnie tak sie wydzieral i odmowil mi pomocy... wiecie jak plakalam..? Nie muszę mówić bo nawet gdy to piszę lecą mi łzy.. poprosilam kolegę by mnie zawiozl.. siedzial ze mna 8 godzin w szpitalu bo cudowni lekarze nie wiedzieli co mi jest i odsylali do domu 2 razy.. a przez te 6 miesiecy tez nie doszli do tego co mi jest nawet wielka Pani doktor w szpitalu nie umiala odczytac ze mam KAMIENIE NA WORECZKU ZOLCIOWYM!!.. dopiero gdy dostalam zapalenia otrzewnej i bylam o krok od smierci to wtedy wyszlo ze mam kamienie choc musialam sie prosic o przyjecie mnie do szpitala bo 2 godziny wczesniej odeslali mnie mowiac ze mam wrzody..ale pominę ten fakt.. dzwonilam do matki ze szpitala choc nie odzywala sie wczesniej do mnie 3 miesiace tak bez powodu... i kazala mi wracac do domu i nie wymyslac z chorobami.. zawsze tak bylo.. gdy mowilam ze cos mnie boli.. nie zwracala na to uwagi... mowila zebym nie wymyslala.. ze ma dosc sluchania narzekania i o chorobach... jest po prostu bez serca.... przez 3 miesiace udawala w domu ze mnie nie zna.. jakbym byla powietrzem.. a obrazala sie np. za to.. ze powiedzialam jej.. " mama ten makaron jest za twardy, dluzej sie go gotuje bio jest gruby" potrafila powiedziec ze ja ponizylam przy kolezance... i nie odzywala sie do mnie 3 miesiace.. po prostu kazdy pretekst byl dobry:( nie mam juz sil.. doszlo do tego ze kiedys modlilam sie o to by umarla.. zalowalam tego ale to bylo w nerwach nie mialam juz sil.. i nie wiedzialam jak sobie radzic z tym... plakalam dzien w dzien a matka wciaz sprawiala mi przykrosci.. mam starsza siostre ktora ma corke w wieku 17 lat.. i moja matka specjalnie dawala jej pieniadze zebym jej zazdroscila.... okej.. dość.. mysle ze wystarczajaco nabazgrałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nikt tak nie potrafi wyprowadzić z równowagi jak własne dziecko" moje dziewczynki są jeszcze małe ale też czasem odnoszę wrażenie że prędzej ściana by zrozumiała co do niej mówie a w porównaniu z moimi sąsiadkami jestem oazą spokoju... Wracając do tematu to też mam tupniętą mame i nawet teraz nie zawsze znajduje z nią wspólny język. Nadmiar obowiązków, odpowiedzialność, wreszcie hormony to wszystko to mieszanka wybuchowa i nie każda nad nią panuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jednoczę się z wami w bólu... najchętniej życzyłbym jutro przy opłatku swojej matce żeby się ością z ryby udławiła :O ale się powstrzymam bo to niegrzeczne z mojej strony by było :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xyz..
Dzis jest wigilia.. a moja matka znow mnie obrazila nawyzywala , prosilam ja by przestala by dala mi spokoj to kazala mi sie wynosic wyprowadzic z domu to wtedy bede miala zawsze spokoj a nikt za mna nie zateskni i nie zaplacze... NAWET NIE WIECIE JAK JA O TYM MARZE JUZ ODKAD UKONCZYLAM 11 LAT!!!! juz 2 godzinę placze w poduszke... jestem wykonczona psychicznie i bezradna.. a moje zyczenie wigilijne jest takie: spraw Boze bym nastepne swieta nie musiala mieszkac z rodzicami i byla w koncu szczesliwa, bym nie musiala wysluchiwac przykrych slow od matki i zapomniala co to za łzy... Chciałabym nie umiec plakac.. byc twarda i odporna na to co mowi.. dlaczego ja tak nie potrafię ?:( Wesołych Świąt wszystkim... u mnie nie są i nie będą nigdy wesołe..dopuki bede z nimi mieszkała.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do xyz
skad jestes? chetnie bym cie zaprosiła do nas na wigilie.. naprawde ci wspołczuje , ja nie mieszkałam z mama gdyz zmarła gdy byłam mala ale tez miałam prosblemy z babci aktora mnie wychowywała... co sie zapytałam to odpowiadała krzykiem , przez nia mam depresje i nerwice...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam i czytam Wasze komentarze i w duchu (przepraszam ) ale cieszę się że... nie jestem z podobnym problemem na tym świecie sama. Ja z moją matką nigdy nie mogłam się dogadać, nigdy zresztą ona mnie nie lubiła, jestem dzieckiem z wpadki, niechcianym, które zmarnowało tej kobiecie czyli mojej matce życie, bo musiała wyjść za mąż za mojego ojca, który po części zgotował jej nie miły los (Tak mi kiedyś powiedziała). Piszę że po części bo ona też jest temu winna przez swój charakter i głupią mądrość. Obecnie mam 31 lat, od roku ponownie z nią zamieszkałam waz z mężem by niebawem zacząć budowę domu. Wprowadzając się, wierzyłam że się zmieniła, że 7 letnia samotność coś dała jej do myślenia, cieszyłam się jak dziecko że będę obok niej, że jej pomożemy. Zaczęliśmy remont mieszkania rodziców, parę dni temu obliczyliśmy koszty, wydaliśmy ponad 10000zł. Teraz żałujemy tych pieniędzy, bo piekło jakie potrafi urządzić bez powodu sprawiło że od lutego wracamy na stancję. Mam dość traktowania mnie i mojego męża jak śmiecia, nie potrafi uszanować nikogo i niczego, wiecznie coś jej nie pasuje, za byle bzdurę potrafi obrazić się jak dziecko a potem łazi i trzaska drzwiami aż chałupa się trzęsie, mąż nazwał ją SZOGUN, bo czasami zachowuje się jak wariat, nie było i nie ma w tym domu spokoju, ja ciągle jestem poddenerwowana bo nie wiadomo co się dziś wydarzy a i mąż odczuwa te niepokoje. Nic nie robię, w kuchni jedynie posprzątam, ugotuję obiad i zmykam na górę by jej nie drażnić i siebie przy okazji. Kiedy o coś się posprzeczamy a głównie o prawdziwe bzdury, którymi normalny człowiek nie zaprząta sobie głowy, potrafi mnie tak nawyzywać że mam ochotę podejść i jej przywalić, nic a nic nie panuje nad tym co mówi i do kogo, rzuca takim "mięsem" że aż momentami nie potrafię tego ogarnąć. Potrafi awanturę zrobić że zimno w domu, kiedy na termometrze w mieszkaniu jest 24 stopnie! Szok i jeszcze raz szok. Doszło do tego, że nie mam już ochoty się do niej odzywać, to mi zarzuca że chodzę naburmuszona dodając że nie mam pieniędzy, ot taki jej argument. Ostatnio z nią rozmawiałam o wyprowadzce, powiedziałam jej że tak nie chcę żyć, zarzuciłam jej że rozbita rodzina i patologia w tym domu to jej zasługa, że nigdy nie umiała nikogo uszanować, to oczywiście na mnie winę zwaliła że to ja jestem podła! Kurwa mać że tak się wyrażę, codziennie gotuję obiady, które je, nie czepiam się o to że nasyfi, w zlewie, na podłodze czy łazience, sprzątam bez słowa, bo wiem że i tak niczego nie wskóram, mówiąc jej o tym i wiedząc że moja uwaga może sprawić że się obrazi a co gorsza zacznie się awantura. Nienawidzę jej, strasznie jej nienawidzę i tylko czekam kiedy w końcu zdechnie bo taki nikt jak ona nie zasługuje by ktoś przy niej był, kiedy będzie umierać. Nie napisałam jeszcze wielu rzeczy, dotyczących całego życia pod dachem z tym potworem, bo nie wiem czy książka to nie było by mało. Ja i mój brat przeszliśmy przez nią piekło, brat również wyprowadził się z domu, ma żonę i dzieci. Ja również marzę o tym by je mieć ale bez zabiegu In-Vitro niestety nici. To również inna historia. Także reasumując, bo rozpisałam się jak szalona, powiem krótko, jeśli macie w pobliżu matki SZOGUNY, to uciekajcie gdzie pieprz rośnie, szkoda życia, zdrowia i nerwów. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×