Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mam jej dosc

mam dość matki!

Polecane posty

Gość hhyyyraaa40
J atakze nie znosze sowjej matki,zreszta ojca taz,ogolnie nie lubie moich rodzicow, pamietam ze mnie bilui, nie to ze katowali ale bili, nie raz nosilam slady ,siniaki przed tydzien i to nazywam juz biciem, teraz mam ponad 30 lat i kontakt z nim mam bardzo slaby, tzn oni chcą odnowic relacje konntakty ale ja nie chce, boje sie ich i nie nawidze ich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam, że bardzo brakuje mi kobiety, która byłaby matką, przyjacielem, sojusznikiem. Zazdroszczę znajomym, które rytualnie popijają kawę z rana, chodzą na zakupy, wspólnie decydują co ugotować na obiad. Ech....Ktoś z boku powie że się użalam nad sobą, pewnie ma rację bo życie jest po to by iść, przeć do przodu choćby deszcz i grad w oczy sypał ale przychodzi taki moment, że niestety nie jest łatwo. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę największej wytrwałości. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xyz..
Czesc dziewczyny.. Długo się nie odzywałam ale ostatnio nie miałam czasu by pisać aż do dziś kiedy to ponownie płaczę przez matkę.. Czytałam post MajkaPost i powiem Ci że czytając to widziałam siebie w tym wszystkim... moja matka jest tak samo podła... siedzi całe dnie w domu i nawet nie gotuje obiadów sama je sobie gotuje.. chyba ze makaron z twarogiem ktorym mam sie najesc jest obiadem to wtedy mozna powiedziec ze gotuje... i co nie powiem od razu mnie atakuje.. ja juz nie mam sil wciaz mi ubliza.. zapisalam się do psychologa choc juz kiedys u psychologa bylam i nie sadze by mi cos pomogl.. raczej potrzebuje psychiatry. Ostatnio mam taka nerwice lub depresję nie wiem sama, że boję się nocy, czuję się taka samotna, taka bezradna, sama z tym wszystkim, niechciana przez wszystkich, kazdy sie na mnie wyzywa, a ja jedyne co potrafię to płakać, mam koleżankę ktora mnie swietnie rozmie i wspiera chociaż ona jedna... reszcie nie mówię nie ufam już ludziom. Ostatniego sylwestra całego płakałam, bo siostra mojego chłopaka zamieniła tego sylwestra w koszmar, wydzierała sie na mnie, jakies chore pretensje za nic miała po prostu szukała sobie kozła ofiarnego, od jakiegoś czasu wyczuła że może po mnie pojechać ostro a ja nic nie odpowiem tylko się popłaczę, cały sylwester płakałam bo udawała ze mnie nie zna a ja przy stole czułam się jak piąte koło u wozu,a ona? Ona się świetnie bawiła:) wiadomo tacy ludzie nie mają uczuć ani serca. W dodatku byliśmy na sylwestrze z jej narzeconego bratem i dziewczyna tego brata jest rownie podla jak moja szwagierka. Tamtej zalezy na tym by szwagierka ją lubiła więc oczywiście stałam się kozłem ofiarnym obydwu.. Wyszłam na dwór patrzyłam w niebo i płakałam.. Mówiłam Boze.. co ja złego robię.. dlaczego mnie ludzie tak krzywdzą tak ranią.. co ja takiego w sobie mam... ze wszyscy maja mnie za nic... NIE MIAŁAM OCHOTY ŻYĆ.. pisząc to lecą mi krokodyle łzy..nie potrafię sobie poradzić z tymi wszystkimi problemami.. nie ufam juz ludziom... Pewnie zastanawiacie się co na to mój chłopak? a więc NIC. Jedno wielkie NIC. Nie stanął w mojej obronie ze swoją siostrą świetnie się bawił w sylwestra dodatkowo upił się a ja siedziałam sama przy stole. Nie potrafil jej nawet powiedziec nic.. jedyne co to po sylwestrze nie odzywal sie do niej 2 dni.. jakby to mialo cos pomoc.. Bolalo mnie to bo ja bym chciala zeby on mnie obronil a nie sie z nia gniewal pozniej oczywiscie bedzie ze to moja wina.. Miałam ochotę stamtąd wyjść ale narzeczony tej mojej szwagierki widząc jak mi przykro.. wciaz bral mnie do tanca i powiedzial ze nie pozwoli mi sie smucic..chociaz on jeden... nie dosc ze w mojej rodzinie tak mam to dodatkowo w jego:( Moj chlopak to dobry czlowiek.. ale boje sie boje tego wszystkiego bo wszyscy ludzie mnie ranią..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pc1122
matki to straszne jendze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z matką nadal się nie widuję, mam święty spokój. Od ojca wiem, że nic się zmieniła, dalej jest tak samo podła, ale mnie to ie dotyczy, mam ją na prawdę głęboko w poważaniu. Być może ktoś mnie za to skrytykuje, powie że wyrodna córka jestem. Tak, jestem wyrodną córką bo to ona (matka) sprawiła, że taka się stałam. Nie jest mi jej szkoda, że siedzi sama, że ma problemy ze zdrowiem, dla mnie może zdechnąć. Jak mam mieć taką matkę, to wolę nie mieć wcale- po co mi kłąb nerwów, płacz, rozdygotane serce i roztrzęsione wnętrze i trzęsące się ręce. Dość mi już życia na uprzykrzała. Awantury, wyzwiska, wykrzykiwanie że jej życie zmarnowałam, że gdyby nie ja to jej życie wyglądałoby inaczej, że jestem podła, nic nie warta, trzepnięta, pierdolnięta, porąbana, żadnego pożytku ze mnie nie ma, że nigdy jej nie pomogłam, że dla niej mogłabym zgnić.... mogłabym wymieniać i wymieniać a prawda jest inna, ale już nie będę pisała, że kiedy byłam za granicą, co tydzień wysyłałam jej pieniądze, bo bieda, bo potrzeba, pracowałam w Polsce potrafiła przyjść do mnie do pracy w dzień wypłaty po pieniądze, ach dużo i szkoda gadać. Póki mieszkałam z nią, mogła mnie w twarz uderzyć, nic nie powiedziałam, czasem, owszem byłam pyskata ale wszystko w granicach rozsądku. Kochałam ją i mimo to szanowałam, chciałam mieć mamę, mamusię- która czasem pozwoli wypłakać się na ramieniu- bo chłopak skrzywdził, bo w szkole źle, bo ogólnie do bani ale nie udało się. Matka mnie nigdy nie kochała, tak samo jak ojca i wszelkie negatywne emocje skupiła na mnie więc nie dziwcie się że mam do niej "gówniany" stosunek ale to lata "praktyki" a jak powiadają: Trening czyni mistrza. Tak na prawdę rok 2010 pokazał jaka jest i co dla niej znaczę, wywoływała awantury, prowokowała a potem chciała dzwonić do opieki społecznej że się nad nią znęcam. Mąż mówił wtedy, niech dzwoni, co się boisz jak ją sprawdzą i zbadają to wyląduje u czubków. Po co mi, wstyd, upokorzenie przed obcymi ludźmi. Wymyślała, krzyczała, drzwiami trzaskała ja szłam na górę, do siebie, nie wdawałam się w zbędne "dyskusje". Milczałam, płakałam, płakałam i milczałam- bo cóż innego mogłam???? Dzisiaj już nie potrzebuję "mamusi", mam męża, ojca, brata których kocham ponad wszystko, liczą się dla mnie tylko oni i nie zrobię nic, co mogłoby ich skrzywdzić. Matki nie mam- "umarła" w styczniu 2010, kiedy to wybuchła awantura, która przekreśliła wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka 22
Nio to sie trochę na czytałam a myślałam ze to ja mam piekło w domu. Mam 22 lata i może kiedyś będę tego żałować co teraz napisze ale inaczej się już nie da. MOJA MATKA MNIE WYKAŃCZA. Jak już wcześniej wspomniałam mam 22 lata studiuje wiec niestety mieszkam jeszcze z rodzicami. Jestem najstarsza w domu z rodzeństwa.Mam dwie siostry jeszcze jedna 19 lat druga 16. Wiadomo jako najstarsza miałam od małego najwięcej obowiązków w wieku mojej najmłodszej siostry gotowałam bawiłam rodzeństwo i co tylko jeszcze można było. W zamian za to słyszałam tylko same wyzwiska i tak jest do dzisiaj. Moja matka faworyzuje moja średnia siostrę. Ja jestem niedobra nie słucham się a powinnam brać przykład z młodszej siostry. Pomagałam rodzicom na każdym kroku kiedy tylko mogłam i robię to do tej pory w zamian za to otrzymałam miano najgorszego dziecka. Powiedzcie mi czy powinnam się zamknąć i przeczekać to aż się wyprowadzę czy jednak to ze to moja matka nie uprawnia jej do poniżania mnie na każdym kroku ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja już nawet na dwór nie mogę wyjść na głupi spacer bo już że pewnie idę dzwonić do kogoś paranoja zgnije przez tą babę zgnije i już nie będę miał żadnej satysfakcji z życia . ona mnie ogranicza we wszystkim tylko szkoła i szkoła i studia i tak w kółko ... i nic nie mogę zrobić bo od razy " a po co idziesz " "a po co idziesz na spacer pewnie znowu do kogoś dzwonisz" mam tego dość. .. to co mam zgnić w domu mam dośc gnije jak stary dziad już mam dośc kolejnej kłótni o byle co... zerwałem z byłą bo była mnie zdradziła załamałem się , moją matkę to cieszyło miała satysfakcję z mojego nieszczęścia a teraz bredzi żebym się nie zakochiwał... mam jej dość rządzi się moim zyciem moimi wyborami mam jej dość po dziurki w nosie .... dzisiaj sie pokłóciłem o ten pieprzony spacer .. bo nie mogę wyjść bo się domyśla milion rzeczy że do kogoś będe dzwonił zakochiwał się a ja tylko chce świeżym powietrzem odetchnąć .... co ona ma w głowie ze traktuje mnie jak niewolnika ?????? NIC przy niej nie mogę zrobić paranoja totalna ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
steruję moimi myślami jak bym był conajmniej upośledzony a ja nie mam żadnej satysfakcji z życia nic nie mam gnije od środka mam tyle problemów juz na głowie a jeszcze matka dokłada swoje 3 grosze i traltuje mnie jak niewolnika umysłowo upośledzonego a nie jak 22-letniego faceta . Nie moge tego tamtego nie rób nic za szybko nie zakochuje się nie poznawaj ludzi nie miej nikogo kto cię wesprze .. paranoja to co mam całe życie gnić w domu ooo nie dziękuj***ardzo im bardziej coś robie tym bardziej widzę ze jej to nie odpowiada nie odpowiada ze chce cieszyć się życiem tak jak inni .... tylko ciągle komentuje.. ostatnio kłótnia o co? bo wyraziłem swoje zdanie swoje niezadowolenie z tego że mnie ak traktuje okazało się że mam ich darzyć szacunkiem ...rozumiem szacunek szacunkiem ale oni już przeginają a zwłaszcza matka aha to jak mi ograniczają życie do minimum to mam być spokojny?! jestem wściekły . Bo nic nie osiągnałem przez nich nic i to nie chodzi ze mi się nie chce zawsze co zrobię to źle , co zrobię nie po ich myśli to źle to jakaś paranoja jakiś koszmar ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To że im nie wyszło w życiu że mają małe zarobki i nie stać ich na wakacje to mało mnie to obchodzi jakoś ... ale niech nie wyładowują swoich frustracji na mnie , ciągle to samo. Ciągle mi mówią żebym pracował , uczył się ale jak to już robię to wpieprzają się w moją kasę w moję życie . Poznaje ludzi źle po pewnie jakieś w jakiejś pijaństwo chce wejść już nawet się przez nią nie wysypiam . CIągle myślę ile życia starciłem ile pięknych chwil na bezsensowne kłotnie o byle co... ją nie obchodzi moje szczęście .. bo jak się zakocham to według ich ich "zranię"... niby czemu? to co ja mam nie mieć prawa do miłości? ja już psychicznie przy niej nie wytrzymuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety masz toksyczna matke.Skoncz studia i za wszelką cene wyprowadz sie,ukróć kontakt z nimi,bo bedzie jeszcze gorzej,zmarnujesz sobie zycie,bedziesz kontrolowany na kazdym kroku.A nie zawsze znajdziesz dziewczyne ktora zrozumie w czym problem,to trzeba przeżyc na własnej skorze,a rady od innych typu nie daj sie mozna sobie w buty wsadzić.Kto nie ma toksycznych rodzicow za cholerke nie zrozumie tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja rada! :) Nie poznawaj dziewczyn przez internet , bo tam same niezdecydowane .. lepiej gdzieś na jakimś wypadzie czy nawet podróży albo na koncercie lub pielgrzymce ale nie na internecie poznałem kiedyś taką przez neta i 2 lata wytrzymałem i się przejechałem bo okazało się że to totalna patologia... potem cierpiałem przez głupotę bo zachciało mi się szukać miłości w necie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety z tym macie rację ta miłość była przez neta i źle się skończyło to dla mnie bo mnie zdradziła. A matka matką znowu jej palma odbija dzisiaj :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×