Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość m-s

Poczytacie moje wyżalania?

Polecane posty

Gość m-s

Temat nie będzie miał większego sensu ani jakiegoś wyraźnego, konstruktywnego zakończenia. Na dodatek dla was, jeśli ktoś zechce go przeczytać, będą to banały, choć dotyczy on spraw egzystencjalnych. Źle się u mnie dzieje. Nie mam komu w realu o tym mówić bo rodziny nie chcę martwić a z barzeczonym nie rozmawiamy o tym co nas trapi. Otóż on najpierw byl na urlopie bezpłatnym a niedawno stracił pracę. Dwa miesiące jesteśmy już bez jego pensji. Wcześniej też było źle (nakłady na mieszkanie, choroby i wydatki na leczenie) więc nie mamy żadnych oszczędności. Ja niby jeszcze pracuję ale nie wiem kiedy firma upadnie a jak na razie zalegają mi z pensją i dają co jakiś czas po sto złotych. Takie kwoty starczają na przeżycie ale już nie na bieżące rachunki, w tym raty kredytów, o jakim takim zabezpieczeniu na czas szukania nowej pracy nie wspominając. Na dodatek... wszystko wydaje się wskazywać na wpadkę. Jeszcze jakiś czas temu nie byłoby to złe zdarzenie. Nawet narzeczony obiecywał że nie będę pracować, że on nas utrzyma, przez jakiś czas będę zajmować się tylko dzieckiem a tu taki zwrot w sytuacji. Czuję się jak żywy trup. Jadę rano do pracy żeby odbierać telefony od kolejnych wierzycieli i martwić czy w tej sytuacji dostanę i ja chociaż parę groszy. Nawet nic nowego nie mogę szukać (np zajęcia zarobkowego) bo moja praca mnie absorbuje, muszę też pilnować pieniędzy żeby co dzień cokolwiek wyciągnąć od szefa i nie mam żadnych pieniędzy odłożonych (tak żeby zainwestować, pojechać gdzieś dalej w poszukiwaniach, wydać na jakieś szkolenie, materiały itp).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m-s
I w sumie to jest najważniejsze i tylko dodatkowym skutkiem tej całej beznadziei jest to że mój związek może tego nie wytrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru
"z barzeczonym nie rozmawiamy o tym co nas trapi." CZEMU??...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbum i bum
przykra sytuacja :( ale chyba najlepiej zrobisz, jak porozmiawiasz z narzeczonym o tym, nawet jakbyś miała dać mu ultimatum, że idzie do pracy albo każdy w swoją stronę.. może on sobie nie zdaje sprawy z sytuacji?? i potrzebny mu kopniak w du..pe na otrzeźwienie. wybacz, ale moim skromnym zdaniem facet powinien dbać o stałe dochody, mężczyzna, w przeciwieństwie do kobiety znajdzie pracę wszędzie, nawet poniżej kwalifikacji, ale znajdzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbum i bum
poza tym dziwi mnie to że ty się martwisz jak znajdziesz nową pracę i przejmujesz się że na razie nie masz pieniędzy na materiały, na szkolenia itp... :( a czy twoj mężczyzna się martwi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×