Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

slim_lady

NAPROTECHNOLOGIA - walka z niepłodością!!!

Polecane posty

WITAM! SPOTKAŁAM SIĘ OSTATNIO PIERWSZY RAZ Z TERMINEM \"NAPROTECHNOLOGIA\" - o skutecznej walce z niepłodnością. Proszę zobaczyć: wklejam linki oraz fragment tekstu, myślę, że warto poczytać!!! Z badań wynika, że skuteczność metody sięga 80 %!!!! Naprotechnologia w służbie życiu Z dr. Philem Boylem, dyrektorem NaPro Technology Europe z kliniki w Galway (Irlandia) specjalizującej się w leczeniu metodą naprotechnologii, rozmawia Anna Wiejak Panie Doktorze, może się Pan poszczycić znakomitymi osiągnięciami w leczeniu niepłodności. Czemu zawdzięcza Pan te sukcesy? - Terapię stosowaną w klinice Galway opieramy na szczegółowym badaniu organizmu kobiety. Obserwujemy szczegółowo wiele funkcji organizmu, zwłaszcza cykl owulacyjny, menstruację, długość cyklu miesiączkowego, długość i jakość fazy śluzu itd. W ten sposób staramy się zidentyfikować problem i powód bezpłodności. Wykorzystujemy także modele płodności Creightona. Po raz pierwszy model Creightona został w pełni opisany w 1980 roku. Polega ona na znormalizowanych obserwacjach, odtworzeniu cyklu menstruacyjnego i sporządzaniu biologicznych markerów, które są niezbędne dla zdrowia i płodności kobiety. Owe \"biomarkery\" informują o dniach płodnych i niepłodnych, pozwalając na wykorzystanie tego systemu zarówno do zajścia w ciąże, diagnostyki i precyzyjnego leczenia współpracującego z przebiegiem naturalnego cyklu owulacyjnego, jak i zapobieżenia ewentualnemu poczęciu. To właśnie one często informują o nieprawidłowościach zdrowotnych leżących u podłoża niepłodności. To jest właśnie sekret leczenia bezpłodności? - To są podstawy. W zależności od potrzeb do leczenia wykorzystujemy najnowsze osiągnięcia medycyny. Czasami potrzebne jest leczenie hormonalne, czasami stosujemy metody chirurgiczne. Dzięki naprotechnologii w ciągu ostatnich dziesięciu lat w Irlandii urodziło się już ponad 750 dzieci. Przy czym około 130 par rodziców owych dzieci próbowało wcześniej bezskutecznie stosować metodę in vitro. Na czym polega leczenie w naprotechnologii? Jakie były jej początki rozwoju? - Początki tej nauki wiążą się z osobą prof. Thomasa Hilgersa i założonym przez niego Instytutem Pawła VI. To dr Hilgers rozwinął cały ten system. Okazało się, iż zapewniał on lepszą jakość badań oraz sposób leczenia parom niż te sposoby, z których te pary korzystały już wcześniej i wciąż miały za sobą problemy z uzyskaniem poczęcia dziecka czy też poronienia. W ciągu dwudziestu lat prowadzonych analiz dr Hilgers rozwinął system, który stał się podstawą nauki zwanej naprotechnologią, zajmującej się zaburzeniami związanymi z poczęciem dziecka czy też donoszeniem ciąży do czasu porodu. Pacjentki, co do których stwierdzimy potencjalne zagrożenie ciąży, są też otoczone szczególną opieką. Są instruowane, w jaki sposób mają rozpoznawać i kontrolować skurcze maciczne. Jeżeli jest to wskazane, podajemy im dodatkowo domięśniowo progesteron, jednocześnie dokładnie mierząc poziom tego hormonu w surowicy krwi, natomiast w przypadku nadmiernej drażliwości macicy terapię tokolityczną wspomagamy terbutaliną. W przypadku pacjentek, które przeszły terapię tokolityczną, włączamy kurację antybiotykową. Ocenę sytuacji opieramy m.in. na badaniu przy pomocy ultrasonografu przebiegu ciąży. Jeżeli USG wykaże nieprawidłowości, przeprowadzamy operację opierścienienia szyjki macicy. Czy naprotechnologia pomaga kobietom w innych schorzeniach? - Naprotechnologia to nie tylko leczenie bezpłodności. Jest skuteczna również w leczeniu takich schorzeń jak, m.in. torbiele jajników, syndromu napięcia przedmiesiączkowego, rozpoznaniu przyczyn nieregularnych i nieprawidłowych cykli, zaburzeń hormonalnych, chronicznych upławów czy depresji poporodowej. W jaki sposób radzicie sobie z bezpłodnością u mężczyzn? - W wielu przypadkach bezpłodność u mężczyzn może być skutecznie leczona przy pomocy środków medycznych czy interwencji chirurgicznej w układzie urologicznym. Jednakże skuteczność terapii w przypadku mężczyzn jest dużo niższa niż w przypadku kobiet. Dla niektórych medycyna po prostu nie jest w stanie niczego uczynić. Przy obniżonej płodności męskiej tym bardziej istotna staje się dobra znajomość cyklu owulacyjnego kobiety. Lekarze leczący tą metodą duży nacisk kładą na psychikę pacjentów, co jest rzadko spotykane w medycynie. Dlaczego jest to tak ważne? - Absolutnie tak. Wychodzimy z założenia, że dziecko powinno być owocem miłości, nie ciężkiej pracy, i będąc istotą delikatną, woli mieć rodziców spokojnych, zrelaksowanych. W tej metodzie pracujemy zarówno nad stanami emocjonalnymi pacjentów, jak i hormonalnymi, ponieważ połączenie tych dwóch obszarów zapewnia większą szansę na odniesienie sukcesu. Jest to bardzo istotne, ponieważ często stres jest jednym z elementów powodujących bezpłodność. Jeżeli zatem wyeliminujemy stres, zwiększa się szansa na poczęcie dziecka. Czy mógłby Pan podać przykład pary, u której dzięki tej metodzie leczenia udało się doprowadzić do poczęcia dziecka? - W tej chwili mamy pewną parę, gdzie czterdziestotrzyletnia kobieta jest w 20. tygodniu ciąży. Wszystko wskazuje na to, że urodzi dziecko w oczekiwanym terminie. Rzecz jasna jesteśmy przygotowani na ewentualne komplikacje, w każdym bowiem przypadku istnieje mniejszy lub większy procent szans na powodzenie, o czym zresztą informujemy pacjentów. Zdarza się, że kiedy bezpłodna para przychodzi na leczenie, nie jestem w stanie z góry stwierdzić, czy zastosowana terapia okaże się skuteczna. Jest to sprawa zupełnie indywidualna. Pacjenci jednak najczęściej decydują się na nią, ponieważ chcą wypróbować tę metodę i mają nadzieję, że leczenie przyniesie upragniony skutek. Decyzję ułatwia fakt, że naprotechnologia jest stosunkowo niedroga i nie wykańcza emocjonalnie, jak np. in vitro. Zatem naprotechnologia jest całkowicie bezpieczna, nie niesie ze sobą żadnego ryzyka dla zdrowia? Jest też bezpieczna z punktu widzenia etyki? - Jest ona całkowicie zgodna z katolickimi i medycznymi normami etycznymi. Nie czynimy niczego, co w jakimkolwiek stopniu byłoby przeciwne nauczaniu Kościoła katolickiego. Z drugiej strony możemy argumentować, że to, co opiera się na normach etycznych i moralnych we współpracy z osiągnięciami medycyny, przynosi pozytywne efekty. Jednocześnie sprzeciwiając się etyce w medycynie, czyni się wiele zła, wyrządza krzywdę konkretnym osobom. Jak bezpieczna jest naprotechnologia w porównaniu z in vitro? - Metoda in vitro niesie za sobą nieporównywalnie większe ryzyko. Trudno je porównywać ze sobą. Przy zastosowaniu naprotechnologii stopień ryzyka zarówno dla matki, jak i dla dziecka jest niemalże równy zeru, a już nigdy ta metoda nie doprowadziła nikogo do śmierci. Tymczasem od 2003 r. w samej Irlandii w wyniku powikłań po in vitro zmarły co najmniej dwie kobiety: u jednej wykryto hiperstymulację jajników, u drugiej natomiast wystąpiła sepsa. Ponadto IVF jest sztuczną metodą zapłodnienia, a stosowana przez nas metoda jest naturalna, zatem pozostająca w zupełnej harmonii z ludzkim organizmem. Nie wywołuje przy tym takiego stresu jak in vitro. Co jest jeszcze ważne - przy stosowaniu naprotechnologii występuje bardzo niewielki odsetek ciąż bliźniaczych oscylujący na granicy 3,5-4 procent. Podczas gdy przy stosowaniu metody in vitro wynosi on 30 procent. Nie zdarza się przy tym, aby dzieci poczęte metodą naprotechnologii miały problemy zdrowotne tak częste, jak w przypadku tych poczętych metodą IVF. Pary, które skorzystały z naszej metody, są obecnie rodzicami średnio dwójki dzieci. Co zatem doradziłby Pan parze, która chce zastosować metodę in vitro? Czy odradziłby Pan im to i polecił naprotechnologię? - Wszyscy specjaliści zgadzają się co do tego, że naturalna metoda poczęcia jest metodą najlepszą, natomiast stosowanie sztucznego zapłodnienia powinno być rozważane w kategoriach \"medycznej mody\". Dla mnie osobiście IVF jest nie do przyjęcia i odradzałbym każdemu poddanie się tej metodzie zapłodnienia z powodów zarówno medycznych, jak i emocjonalnych, psychologicznych czy etycznych. Jednak jest mnóstwo osób, u których sześciomiesięczna terapia w oparciu jedynie o dobre zaznajomienie się z własnym cyklem owulacyjnym nie przynosi rezultatu. W takich przypadkach staramy się dobrać odpowiedni, wyspecjalizowany sposób leczenia spośród licznych dostępnych w ramach naprotechnologii, czyli we współczesnej medycynie. Jeżeli i to nie przynosi rezultatu, nie stosujemy innych metod. Większość ludzi nigdy nie słyszała o naprotechnologii, natomiast doskonale zdaje sobie sprawę z istnienia IVF. Dlaczego tak się dzieje, że skuteczna metoda pozostaje nieznana, natomiast nieskuteczną znają niemalże wszyscy? - Metoda zapłodnienia in vitro współcześnie wzbudza wiele emocji. Kiedy po raz pierwszy przeprowadzono zabieg zapłodnienia in vitro, wzbudziło to ogromne zainteresowanie mediów. Dziesięć lat temu w Irlandii na stronie internetowej friends of fertility care.org próbowaliśmy skupić uwagę mediów, gdy zaczynaliśmy swoją działalność w naszej klinice w Galway. Cała trudność polega na tym, iż naprotechnologia to trudniejszy do przyswojenia system niezbędny do późniejszego przeprowadzenia terapii, a także na tym, że jest to bardzo rozległa dziedzina. Jest działalnością, od której środowisko medyczne oczekuje więcej niż od każdej innej działalności, ponieważ właśnie z powodu wielopłaszczyznowego działania każda porażka może zostać wykorzystana przeciwko nam. Większość pacjentów nie zastanawia się jednak, na jakich zasadach to działa. Oni po prostu chcą mieć dzieci, a przykład wielu par pokazuje, że stosowana przez nas metoda jest skuteczna. Przypadek każdego pacjenta traktujemy w sposób indywidualny. U niektórych pacjentów konieczne jest zebranie większej liczby danych, co oczywiście dzieje się w czasie. Nieraz jest to dłuższa diagnoza i leczenie. Nieraz przebiega szybciej. Przebieg badań nad innymi z kolei umieszczamy w czasopismach medycznych. Czy naprotechnologia to kosztowne leczenie? - Stosując metodę naprotechnologii, pacjent musi zapłacić średnio 1000 euro, przy czym cena zależy od liczby wizyt, na jaką musi się zgłosić. Tymczasem w Irlandii koszt przeprowadzenia in vitro jest o wiele wyższy. Wynosi 3,2-3,5 tys. euro. Czy naprotechnologia jest dostępna jedynie w Stanach Zjednoczonych i Irlandii? - Lada moment będzie dostępna również w Polsce, ponieważ już prowadzimy w waszym kraju szkolenia w tym zakresie. Mamy zatem nadzieję, że nastąpi to w ciągu najbliższych miesięcy. A co z innymi krajami europejskimi? - W Szwajcarii mamy dwóch lekarzy praktykujących tę metodę. Wysłaliśmy szkoleniowców do Słowacji i Chorwacji. Mamy nadzieję wysłać kogoś do Francji, Hiszpanii i Portugalii. Dziękuję serdecznie za rozmowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiulkamała
Też się spotkałam z tym: "Naprotechnologia jest o wiele skuteczniejsza. In vitro nie leczy przyczyny bezpłodności, tylko „wyręcza” rodziców w prokreacji, czyniąc przy tym wiele szkodliwego zamieszania w organizmie kobiety. W naprotechnologii kobieta zostaje dokładnie zdiagnozowana, leczona, staje się płodna i może rodzić dzieci, nie tylko jedno, ale także kolejne. Dzięki naprotechnologii w ciążę zachodzi nawet 80 proc. leczących się małżeństw. W przypadku in vitro odsetek ten wynosi tylko 30 proc. Są to dwie zupełnie różne metody podejścia do niepłodności" Każdy wie, że in vitro to droga do zbicia fortuny przez lekarzy :) tylko że większość osób tego nie zauważa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naprotechnologia to bzdura
naprotechnologia to bzdura, ale jak chcecie to sobie wierzcie w bajki:P Polecam dokładne przeczytanie poniższego tekstu: http://miasta.gazeta.pl/bialystok/1,85677,6310911,Jesli_nie_in_vitro__to_co__Na_pewno_nie_naprotechnologia_.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naprotechnologia to bzdura
skopiujcie link i wyrzućcie z niego spację, to się wówczas otworzy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a komu przeszkadza, że obok in vitro istnieje miejsce, gdzie kobieta ma szansę leczyć swoją niepłodność wszystkimi możliwymi posobami, które oferuje współczesna medycyna? ja uważam, że naprotechnologia ma sznasę się rozwinąć. Usłyszałam o niej niedawno i sądzę, że warto choć poczytać i SAMEMU ZADECYDOWAĆ, CZY WARTO :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naprotechnologia to bzdura
otóż to - poczytać i zdecydować. Mi nie przeszkadza nic a nic. Ale drażni mnie robienie wody z mózgu niepłodnym nieszczęśliwym kobietom. Na szczęście każdy ma prawo wyboru. Mi in vitro pomogło - jestem w ciąży i niedługo rodzę. A jeżeli ktoś inny chce tracić czas tak jak ja wcześniej na opłacanie lekarzy za to że nie robią tak naprawdę niczego odkrywczego - to powodzenia - jego wybór!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dr_Wojciech
Droga Matko Twoich Dzieci! Jeśli pomyślisz, że urodzisz jedno dziecko, a równocześnie staliście się wraz z mężem bezpośrednio przyczyną śmierci Waszych innych dzieci - to (mam nadzieję...) zmienisz zdanie na temat "dobrodziejstw" in vitro: aż 93% poczętych tą metodą ludzi musi ponieść śmierć! Naprotechnologia natomiast będzie szeroko dostępna, jeśli Ty i inne pary, doświadczone jakże bolesną sytuacją swej bezradności w realizacji wspaniałego powołania przekazywania życia, będziecie stawiać sprawę jasno: nie chcemy udawać, że in vitro jest wyłącznie przekazywaniem życia! Jak będziecie mieli taką zdecydowana postawę, to lekarze, którzy trudnili się dla Was tak bezwzględną dla 93% Waszych dzieci metodą, podejmie trud nauczenia się metody prawdziwie szlachetnej. W obecnej sytuacji zaś wielu lekarzy albo nie zna w ogóle naprotechnologii, albo tej metody nie nauczyło się - bo ona naprawdę wymaga wiedzy, a nie tylko prostego manipulowania komórkami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego uwazasz ze naprotechnologia to bzdura? To nie jest zadna bzdura, znam osobiscie pary ktorym to pomoglo a wiem ze takich jest wiecej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bzdurą jest, że skuteczność metody sięga 80%. bo to by znaczyło, że 8 kobiet na 10 (mających problemy z zajściem w ciążę) zajdzie w ciążę dzięki temu systemowi. czyli mielibyśmy praktycznie rozwiązany problem z płodnością. może chodzi o skuteczność diagnozy, ale i tu bym była ostrożna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dr Haidowa
co dr Wojciecha - nic nie pozostaje jak wysmiac ta wypowiedz bo argumentacji merytorycznej w niej brak "aż 93% poczętych tą metodą ludzi musi ponieść śmierć!" czyli ludzie poczeci w tzw naturalny sposob nie ponosza smierci :D:D:D czyli ze do 78 roku poprzedniego wieku nikt na tym swiecie nie pomosil smierci :D:D:D: "W obecnej sytuacji zaś wielu lekarzy albo nie zna w ogóle naprotechnologii, albo tej metody nie nauczyło się - bo ona naprawdę wymaga wiedzy, a nie tylko prostego manipulowania komórkami..." natomiast "manipulowanie" komorkami nie wymaga wiedzy zadnej :D:D:D moze to zrobic pan, pani, spoleczenstwo :D:D:D i dlaczego ta "wypowiedz" adresowana jest do kobiet, a co z mezczyzna? i prosze mi powiedziec JAK NAPROTECHNOLOGIA pomoze na problem azoospermii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widiaka
na pewno sa lepsze dostepne obecnie technologie np imsi w invimedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta metoda to ściema
nie dajcie sie naciać naprawde to wałek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanka19810707
Zadna bzdura!Ja dzieki naprotechnologi jestem w ciazy! A In Vitro przysporzylo mi tylko siwych wlosow...Stres,rozczarowanie...Nie obchodzilo ich wcale w czym problem...Szprycowali mnie zastrzykami i nic z tego nie wychodzilo... Naprotechnologia sprawila,ze w koncu jestem szczesliwa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zuzanka to chyba zaczęłąś leczenie niepłodnosci od in vitro, bo każdy kto przechodzi przez cały proces diagnozowania i leczenia niepłodnosci, zaczyna właśnie od naprotechnologi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doram
Witam Zuzanka napisz coś więcej. Jak długo stosowałaś naprotechnologię. I czy problem był po stronie kobiety czy mężczyzny. Ja ma opory, bo właśnie u nas mamy oboje problem ( ja już się dawno doprowadziłam do norm), ale głównym powodem jest złe nasienie. Ostatnio mieliśmy mieć inseminację, ale nie doszła do skutku. Mąż się tak zestresował, że nie mógł oddać nasienia, a jak już się to udało to się okazało, ze tym razem jest tak złe, że nie ma sensu robić inseminacji. W dodatku ja sama z siebie, bez żadnej dodatkowej stymulacji miałam dwa dominujące pęcherzyki i po zastrzyku na pękniecie zrobiły się dwa ogromne torbiele. Tego kompletnie nie rozumiem bo lekarz kilkakrotnie monitorował mój cykl i one zawsze pękały, a teraz nie pękły po zastrzyku? W dodatku lekarz mnie wkurzył, bo nagle stwierdził po ponad 1,5 roku, że męża to można spróbować jakoś podleczyć tylko trzeba zrobić dokładniejsze badania. Ja nie wiem dlaczego tego wcześniej nie zaproponował, w dodatku odsyła nas gdzie indziej. A tyle kasy skubaniec od Nas wyciągnął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yerrrt
Szukając informacji o zbiegu In vitro przypadkowo trafiłam na stronie http://e-madame.pl na artykuł o naprotechnologii. Koniecznie go przeczytaj, bo szczegółowo opisuje metodę naturalnego diagnozowania niepłodności a to jest przecież szalenie ważne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słyszałam, ze w naprotechnologii bardzo pomocne są komputery cyklu. Możecie polecić jakiś konkretny model?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez naprotechnologii i bez in vitro zachodzi w ciąże 80%do 90% kobiet, więc zgoda stosując naprotechnologie zajdzie tyle samo kobiet. Już sama nazwa wskazuje, że Napro-czyli naturalnie, a co ma natura do technologii? Szkoda czasu i kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lidia86
Leczę się naprotechnologicznie od roku. Już na pierwszej wizycie zostaliśmy z mężem gruntownie przebadani. Okazało się, że mam PCO, rozchwiane hormony, chorą trzustkę, endometriozę i niedrożny jajowód. W klinice In Vitro powiedzieliby mi, że jedynym wyjściem jest zapłodnienie pozaustrojowe. Na szczęście trafiliśmy do Instytutu Rodziny - tam po kolei zaradzili wszystkim moim problemom (operacyjne bądź farmakologicznie). Wyniki męża - ciężka oligozoospermia - także klasyfikowałby go tylko na In Vitro. Lekarze Napro odkryli jednak, że przyczyną tak słabego nasienia były żylaki powrózka nasiennego. Po ich operacyjnym usunięciu i dodatkowej suplementacji zarówno hormonalnej (clostilbegyt/letrozol) jak i witaminowej (l-karnityna, astaksantyna, koenzym q10, witamina E) wyniki znacznie się poprawiły. Polecam opinie innych par ze strony www.naproinfo.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nie wierzę w te głupoty. Mój mąż ma słabe nasienie i nie jest to spowodowane zylakami tylko taka jego urodą. I tu naprotechnologia nie może nic zrobić. Kobiety tracicie czas bo w naprotechnologi głównie kobieta jest badana i przez dwa lata obserwuje cykl. Co za bzdura ja mam pco i wiadomo że nie mam jajeczkowania wystarczyło zrobić jedno usg i wszystko wiadomo. Więc po co przez rok obserwować cykl ?? Dwa zmarnowane lata tylko po to aby ktoś wam powiedział że nie macie owulacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×