Gość malediwy Napisano Marzec 15, 2009 Witam, ja chyba odbiegnę trochę od tematu ale jestem tu pierwszy raz i nie mogę dodać nowego postu, a muszę wylać swoje smutki bo zwariuje.... to zwykłą historia, jak z tandetnego filmu. Dwa lata temu wyszłam za mąż, w sumie bardziej z rozsądku, z obowiązku niż miłości. Teraz mści się to na mnie...od roku pracuję w średniej firmie. Większość pracowników to mężczyźni, szef też jest facetem więc łatwo się domyśleć jaki jest klimat w pracy, śmiech, żarty ale wszystko w ramach przyzwoitości. Jest jednak ktoś kto bardziej niż inni chciał spędzać ze mną czas, każdy służbowy wyjazd w miasto wiązał się z wyjazdem z tym właśnie kolegą. Nie adorował mnie jakoś specjalnie przesadnie, szybko okazało się że on też ma problemy w związku, raz nawet próbował mi się zwierzyć, ale ja szybko urwałam rozmowę. Nie chciałam być powiernikiem jego problemów, nie dlatego że mi się podobał czy coś do niego czułam, ale po prostu nie chciałam aż tak bardzo zbliżać się do ludzi z pracy. W każdym razie, później zaczęły się głupie żarty, uśmiechy, aż w końcu pierwsze pocałunki. Po pracy zabierał mnie na panoramę miasta, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Patrzeliśmy sobie w oczy jak para nastolatków która nie widzi świata po za swoja sympatią. Czuliśmy się jakby cały świat nie istniał, a czas stanął w miejscu. Wiele razy pierwszy brał mnie za rękę, ja w obawie że poczuję coś mocniejszego zawsze się cofałam. Wiele razy mogliśmy \\\"to\\\" zrobić, ale zadziwił mnie tekstem \\\"nie chce się śpieszyć, chcę się cieszyć każdą chwilą z Tobą\\\", a patrzą w oczy mówił \\\"Twoje oczy są tak blisko, czuję się tak bardzo blisko Ciebie\\\" i ja rozumiałam co miał na myśli. Teraz wszystko potoczyło się trochę dalej, pieszczoty stały się mocniejsze, odważniejsze, ale nie kochaliśmy się jeszcze, choć ostatniej nocy...powstrzymałam siebie, jego. Bałam się że to zbyt szybko, że to tak wiele zmieni. Raz zapytał, niefortunnie chciał zacząć wiadomy temat który wiąże się z każdym romansem, co by było gdyby się okazało że mnie wykorzystał, że ostatnia rzecz jakiej chce to żeby mnie zranić. A mnie przecież rani każdy jego ciepły gest w moją stronę, każdy dotyk, pocałunek i brak bliskości też będzie mnie ranić...to błędne koło! Sama nie wiem co on do mnie czuję, raz boję się żeby się we mnie nie zakocha, a jak mogłabym zranić osobę która wypowiada na głos moje myśli, która kończy rozpoczęte przeze mnie zdanie, która wie co chcę powiedzieć zanim to powiem. Wiele nas łączy, lubimy podobne rzeczy, wypowiadamy te same słowa (choć pochodzimy z przeciwległych krańców kraju), raz zapytał mnie czy uważam że jesteśmy pokrewnymi duszami....zamilkłam, nie odpoweidziałam, zupełnie nie spodziewałam się tego ptania, i wiem że gdy nie odpoweidziałam on wiedział że w myślach odpowiedziałam \\\"że chyba zacznam tak myśleć\\\". Następnego dnia, to ja zapytałam dlaczego zadał mi takie pytanie i czy on tak myśli, odpisał : \\\" nie wiem, chyba tak myślę, albo zaczynam tak myśleć\\\" ..... Kiedy wychodziłam za mąż, myślałam że nie istnieje \\\"druga połówka\\\" że nie ma \\\"bratnich dusz\\\" że ludzie poprostu muszą się kochać i miłość wszystko zwycięży, ale kłótnie i ciągłe nawarstwianie się rzeczy które mnie drażnią przytłaczają mnie co dzień, a najgorsze jest to że mąż nigdy nie lubiał mojego poczucia humoru z każdego mojego żartu robił zaraz awanturę że to \\\"durny żart\\\" itp. Całe życie żyłam bez prawdziwe przyjaciela, przyjaciółki, której mogłabym powiedzieć wszystko, dosłownie wszystko o sobie nie wstydząc się reakcji i oceny. A przy nim czuję tak bardzo swobodnie. Robię wszystko żeby się nie zakochać, i wiem że jeszcze do tego daleko, bo nie jestem kochlwia i nie ufam szybko ludziom. Ale boje się że pewnego dnia obudzę się jako stara kobieta i uświadomię sobie że zmarnowałam życie przy kimś kto nie śmieje się z tego co ja, kto nie wie co chcę powiedzieć zanim o tym pomyśle. Ostatnio mój \\\"kolega\\\" powiedział do mnie, wyjedź ze mną do stanów, zamieszkamy razem, rozkręcimy interes i będziemy szczęśliwi....zamurowało mnie, przeraziło, sama nie wiem jak opisać co wtedy poczułam, szybko odpowiedziałam \\\" że nie wytrzymał by ze mną, nie jestem ideałem\\\" , on na to: \\\" że on też nie jest idealny\\\" . To nie pierwszy raz kiedy od ślubu mam wątpliwości co do racji mojej decyzji. gubię się i zaczynam mieć dziesięć milionów myśli na minutę...co robić, co robić.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach