Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość flofloflo

problemy w malzenstwie... co robic? ratowac czy nie?

Polecane posty

Ja sobie w pelni zdaje sprawe w jakim bagnie siedze, tylko poradzic sobie z tym bagnem niemoge. Widze po odpowiedziach ze jednak mozna. Jestesmy razem prawie 9 lat, niemamy dzieci. Znaczy ja niemam bo moj maz to ma, trzech synow z dwoma bylymi kobietami. Zawsze chcialam miec dzieci, ale jak widze to wszystko na codzien to wiem ze generalnie lepiej jest jak ich niema. Na teraz to ja ewentualnie wyjde z walizka, niebede targac dzieci pod pacha. To co on robi i mowi, w zyciu niespodziewalam sie ze kiedykolwiek na to od kogokolwiek zasluze, i zeby przynajmiej byl powod, ale za darmo? Czasami mam wrazenie ze on sie upaja tym ze mnie wnerwi, doprowadzi do placzu, albo ze sie niebedzie oddzywal i ignorowal mnie przez tydzien badz dwa. Potrafi na przyklad wieczorem nawyzywac mnie, pijac przy tym sporo (pije sam ze soba czesto), na obraza mnie, wyzwie od roznych, wypomni co on dla mnie niezrobil, co ja dzieki niemu mam, a ze gdyby nie on itd kosmiczne opowiesci z mchu wziete, konczy sie tak ze ja spie w innym pokoju a on dalej lazi i mnie meczy, albo bywalo ze mnie z domu wywali w srodku nocy a sam poszedl spac, albo jak poszlam do kolezanki zeby go niesluchac, wracam a drzwi zamkniete, klucz wsadzony i niema wejscia. I po takich sytuacjach na drugi dzien on sie budzi i jakby nigdy nic, normalnie nic sie niestalo - malo tego. Jak widzi ze ja jestem jakas zdenerwowana i nic niemowie to jeszcze mnie opieprzy na zasadzie cytuje: Czlowiek wstaje rano w dobrym humorze i pierwsze co widzi to jej znow cos niegra, nieoddzywa sie. Co zle spalas? Okres ci idzie? To idz sie przespaceruj, ogarnij, niewiem tylko niepsuj mi dnia. Tak to wyglada, wariatke ze mnie robi. Co chwila wprowadzanowe zasady, a to od dzisiaj tak robimy, a to od dzisiaj inaczej. Jak cos zrobie to za chwile zle bo on juz jednak zmienil zdanie i tamta zasada juz niewazna. Ja niepowinnam myslec, bo po co? Przeciez to on jest najmodrzejszy. Glowa mala na to wszystko. Teraz jak czasami sobie podsumowuje to nasze zycie to wyc mi sie chce. Kochac czlowieka ktory cie niszczy. W tamtym roku doszlo do tego ze zapisalam sie do psychologa, bo niewiedzialam juz co robic. W wiekszej awanturze zaczelam dostawac jakies napady dusznosci i wymioty. Okazalo sie ze mam nerwice lękową i wiele by tu pisac o tym co uslyszalam od lekarki. Na dzisiaj sama niewiem co robic, widze ze to nieidzie ku lepszemu. On niewidzi problemu, jemu wszystko jedno jak jest, jemu dobrze. Wiem tylko tyle ze w takiej codziennosci ja dlugo niewytrzymam, i niechce tak zyc. Boje sie zaprosic kogos do domu bo ciul wie jak on sie zachowa, z rodzina nie za czesto sie kontaktuje bo zaraz mam kolejne dni ciszy o wykonany telefon do mamy czy brat jak zadzwoni na chwile. Nie dobrze sie robi. Wasze odpowiedzi daja mi wiele do myslenia, i fakt. Niechce robic z siebie cierpietnicy, ja swiadomie bralam slub koscielny raz na zawsze, ale widze ze moj maz chyba nierozumie co znaczy malzenstwo, partnerstwo, poczucie bezpieczenstwa, zaufania, to ze mozesz liczyc na druga osobe. Wyc sie chce normalnie, bo lata uciekaja, nikt ich nam niewroci. Dzieki wielkie za odpowiedzi, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po przejsciach
PO 10 latach w koncu maz mnie szanuje,a dlaczego? bo stwierdzilam, ze jestem dla siebie najwazniejsza osoba na swiecie, a nie dzieci, maz, tesciowie, znajomi, rodzina a ja na koncu. I od tamtej pory moj maz za mna szaleje, a nie ja za nim a przez trzy lata mnie bil! odeszlam i wychowalam go na odleglosc na ludzi w miedzy czasie sie bawilam, ponizalam go a nie siebie, ja dyktowalam warunki...dostal akie psychologiczne baty, ze juz NIGDY sie nie odwazyl mnie uderzyc...a kwiaty sa teraz na porzadku dziennym. A kochane, wybaczyc trzeba im bo to Nasza karma, a on ja tylko realizuje. Ta karma nas zmusza do dzialania, do wziecia sprawy w swoje rece, do poznania siebie. Mamy wykazac sie wolna wola, akcja, anie beirnie patrzyc jak nam zycie przez palce przelewa, wiec nie zalamujmy sie tylko UWIERZMY W SIEBIE i we wlasne mozliwoci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lenaanna
Witam! mam 22 lata i dotarło do mnie że przegrałam swoje życie od roku mam męża z którym byłam wcześniej 5 lat i roczną córkę.Poddałam się myśle nawet o samobójstwie tylko jak zostawić takie mal;eństwo? Wcześniej nie byłam z nim super szcześliwa bił mnie nie sznował i poniżał czesto sie kłóciliśmy chcialam odejsc nie raz to zawsze obiecywal i zatrzymywal mnie przy sobie a ja głupia mu wierzylam. po miesiącu bylo to samo.Zaplanował moja ciąze żeby mnie zatrzymac.kiedy sie okazalo ze jestem trzeba bylo wziasc slub. i tak poszło.w czasie ciązy zdarzylo sie ze przy klotni mnie uderzyl ale co to dla niego robil to juz wczesniej.wzielismy slub choc chyba tak naprawde tego nie chcialam. wpływa mieli na nas nasi rodzice. on ma 27 lat ja 22. Jest masakrycznie kłocimy sie non stop. Widze ze jestem dla niego nikim nie sznuje mnie poniza mnie wyraza sie o mnie bezimiennie co gorsza ostatnio udowodnil ze nie stanie nawet w mojej obronie kiedy moj wlasny brat mnie uderzyl w twarz a ja trzymala nasze dziecko na rekach on odwrocil sie i zostawil mnie osuwajaca sie po scianie. wszystkie nasze klotnie i awantury naglasnia i nastawia rodzine przeciwko mnie szuka poparcia i znalazl w meskiej czesci u mojego ojca ktory zawsze bil moja matke i u mojego brata ktory tez nie przebiera w czynach.juz nie raz odgrazalismy sie rozwodem. niestey ja nie pracuje i jestem na jego utrzymaniu nie poradze sobie sama ale wiem ze nie wytrzymam dluzej takiego traktowania. probuje z nim rozmawiac ale mnie zlewa.mieszkamy teraz w irlandii i wlasnie od tego momentu jest coraz gorzej.zmusilam go dow yjazdu z polski bo mialam dosc jesgo ojca ktory wpieprzal sie caly czas w nasze zycie zreszta jego ojciec tak samo traktuje matke, boje sie ze ma po nim charakter a wszystko na to wskazuje. co gorsza zrobil ze mnie zła matkę nie moge tego przezyc. siedze z dzieckiem 11 miesiecy w domu non stop ale on caly czas twierdzi ze nic nie robie. on nigdy nie zrozumie ile pracy i wysilku trzeba oddac przy maklym dziecku.nieweim co mam robic zostalam z tym wszystkim sama jeszcze za granica nie mam srodkow do zycia i boje sie ze zabierze mi dziecko bo caly czas sie tak odgraza. co mam robic? zakończyć to czy sa jakies jeszcze inne mozliwe sposoby na porozumienie.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lenaanna
irmina przechodze przez identyczne pieklo jak ty! tylko ze ja mam juz dziecko i to malenke wiec co mam zrobic? gdzie pojde? bez pracy bez domu. Masakra! licze ze wygram w totka i sie uwolnie. u ciebie 9 lat po slubie u mnie rok ale nie chce obudzic sie po 9 latach bo bede juz starsza imoze byc dla mnie za pozno. kochalam mojego meza zawsze stawalam w jego obronie w ogien za nim bym skonczyla ale on tego nie docenial i nie dawal nic w zamian .zero szacunku. słowa wypowiedziane przez niego ktore niewyobrazalnie bola nie ummiem mu ich wybaczyc i tych zachowan ludzie po 30 latach małzenstwa tyle nie przeszli co my. zmeczylam sie juz. doszlo do tego ze zaczeklam nienawidziec wlasnego meza. najgorsze ze on tego nie widzi. nie dopuszcza do siebie mysli ze mnie krzywdzi mimo zwe powtarzanm mu to za kazdym razem to i tak znoiw to robi. mam dopiero 22 lata chcialam ulozyc sobie zycie na dobre i zle ale do tanga trzeba dwojga a ja jestem sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irmina83_
Witaj, tutaj masz swietny przyklad kilku dziewczyn, zon, matek z dluzszym stazem, jak wyglada zycie w takim zwiazku po latach. Szkoda mi ciebie strasznie, bo masz dopiero 22 lata, i z tego co czytam to niemozesz liczyc na najblizszych, rodzine. Powiem ci tylko tyle, to ze jestes w Irlandii a nie w Polsce potraktuj to jak szczescie, bo tamten kraj ma duza opieke socjalna i ogromna pomoc kobietom z przemoca w rodzinie. Znam to, bylam tam, mam tam od groma znajomych. Niechcialabym cie namawiac do czegokolwiek, raczej radzilabym ci jak najszybciej zaczac dzialac myslac o sobie i swoim dziecku. Postaraj sie znalezc biuro pomocy rodzinie, zglosic swoj problem. Oni pomagaja znalezc tymczasowe domy opieki matkom z dzieckiem, pomoga ci tez wystarac sie o socjal na ciebie i dziecko, ktory wystarczy ci na utrzymanie. Tak na poczatek. Nic niemow nikomu o tym, tylko staraj sie systematycznie codziennie po tych biurach pochodzic i zalatwiac kolejne czynnosci, zaznaczajac ze niechcesz zeby maz wiedzial chocby o twoim adresie, ze sie go poprostu boisz, ze ci grozil itd Uwierz mi ze w takim przypadkach nie ma co juz sie zastanawiac nad tym czy on sie zmieni, nie ludz sie. Nie zmieni sie, niema szans. Jest sporo od ciebie starszy i jak wnioskuje dobry cwaniak. Posadzil mloda dziewczyne w kloszu z dzieckiem, a on robi co chce. Jak juz dochodzi do przemocy fizycznej to juz niema czego szukac, facet ktory podnosi reke na kobiete niezasluguje na jakiekolwiek zastanawianie sie nad nim, uwierz mi. Zrobil to raz, zrobi nastepny. Znalazl twoje slabe punkty, bedzie cie zastraszal, szantarzowal dzieckiem, wplywal ci na emocje. A ty systematycznie na wszystko przytakniesz ze strachu, i po co ci to? Mloda jestes, dasz sobie rade. Cale zycie przed toba. Ale musisz zaczac dzialac, skoro niemozesz liczyc na kogos pomoc, kogos kto utrzyma to wszystko z toba w tajemnicy to zacznij dzialac sama. Idziesz na spacer z dzieckiem to idz po biurach, dowiedz sie. Zglos swoja sytuacje. A jak nadejdzie dzien ze powiedza ci z urzedu ze juz mozesz, ze jest dla ciebie i dziecka miejsce, to spakuj co potrzeba i w nogi. To co robi twoj maz to az serce boli jak sie czyta. Ja po swoich przejsciach postanowilam pojsc do psychologa, i trafilam na znakomita kobiete, ktora naladowala mi jak ja to mowie baterie, dodala sil. niemusiala otwierac mi oczu bo ja to wszystkie zlo w moim domu widzialam, tylko niemialam sil sie z tego wyrwac, ani nic z tym zrobic. Tez mialam pytania pod tytulem gdzie ja pojde? za co? itd. Tez mieszkamy za granica. W kazdym razie po kilku spotkaniach , niewiem jak ona to zrobila al eobudzila we mnie poczucie wlasnej wartosci. I tego ci tez zycze. Bo w czym ty jestes gorsza od niego? Czym zaslugujesz na takie slowa czy czyny jakie ci on sponsoruje? Za darmo nawet sie psa niepowinno kopnac. Pomysl o sobie i o dziecku, ono teraz jest male ale za jakis czas ono tez bedzie widzialo takiego tate jakiego ty widzisz teraz meza. Uwierz ze wszystko idzie zrobic, tylko trzeba szybko sie za to wziasc, bo jak przez lata ci popieprzeni z aprzeproszeniem malzonkowie wpajaja tym kobietom takie syfy do glowy, to pozniej ciezko tym kobietom uwierzyc we wlasne sily i mozliwosci. Na poczatku bedzie ci ciezko, bedziesz nawet za nim tesknic mimo wszelkich krzywd jakie ci wyrzadzil. Ale z czasem docenisz spokoj ktory bedziesz miala, i bezpieczenswto dla siebie i swojego dziecka. Ja dodam ci jeszcze tyle ze po tych terapiach z psychologoem dostalam wiatru z zagle, spakowalam walizke, wynajelam mieszkanie, zmienilamm prace i zyje, oddycham, funkcjonuje. Malo tego, od niepamietam kiedy bylam u fryzjera zamiast tanich farb ktore sama nakladalam w domu, kupila sobie pare ciuchow, zadbalam o siebie na nowo. Dosc utrzymywania malzonka pasozyta, na wszystko mi wystarcza, jesscze zostaje. Niesamowite. W nowym domu pomalu przybywa rzeczy, ja z naszego nic nie wzielam oprocz kilku ciuchow. Jemu zostawilam wszystko. A mam spokoj, to dla mnie wazniejsze. A co moj maz? Stara sie jak moze zebym wrocila. Cuda czyni. Nie wierzyl ze ja odejde kiedykolwiek. Dzwoni, kombinuje, prosi. Nie dochodzi do niego mysl ze ja chce sie rozwiesc, malo tego - powiedzial ze odda mi mieszkanie zebym wrocila a on sie wyprowadzi. Nagle w jego glowie zaswiecilo ze to nie o rzeczy materialne chodzi, a o czlowieka, uczucia itd A najlepsze ze nagle po 5 latach znalazl prace, mozna? Mozna. Pracuje, sam gotuje, sprzata. A jakos do tej pory bylo to niepojete dla niego. I jedyne co mnie cieszy to fakt ze teraz widzi jakie mial w domu szczescie, ktore sam przegral na wlasne zyczenie. Ja mam troche wiecej lat od ciebie i dluzszy staz, i zaluje ze niedoczekalam sie dzieci bo lata leca szybko i za moment sie okarze ze na dzieci jest juz za pozno. ale mysle ze jeszcze mi sie wszystko pouklada. Tobie tez tego zycze, pamietaj ze nikt za ciebie tego nie zrobi. Jak sama sie za to nie wezmiesz to utoniesz w tym bagnie ktore ci zgotuje malzonek. Ty i twoje dziecko. Zycze ci duzo sil, silnej woli i konsekwencji. Pamietaj ze start jest trudny ale za to jaka satysfakcja na mecie. P.S. Zapomnialam hasla na ta strone i niewiem jak je odzyskac, wiec zalozylam nowe konto, pozdrawiam Irmina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widze ze nie jestem sama z tym problemem, a już muślałąm z etylko ja mam takiego pecha w życiu, jak na złość wszyscy obok mnie są szcześliwi tylko nie ja. jestem w małżeńśtkie od prawie 4 lat mamy córke 3latka. na początku naszej zanomości było bajecznie myślałam ze znalazłam drugą połowe na całe życie. nim zdecydowaliśmy sie na slub byliśmy razem 3 lata wiec razem jesteśmy 7, wszysko zaczeło sie psuc po urodzeniu dziecka. maż zaczoł czepiać sie o byle co i z byle powodu awantury. nasza sytuacja życiowa jest ciezka mianowicie tylko on pracuje (ja cały czas szukam ale nik nie chce mnie ze względu na małe dziecko). wiecznie sa pretensje ze to on musi na wszystko nakładać a ja niby nic nie robie choć staram sie jak moge sprzatam piore gotuje zajmuje sie dzieckiem ale to za mało dla mojego męża. potrafi mi nawet zrobić afere jak córa zachoruje ze to moja wina i że nie da mi na lekarstwa dla niej, jedna po kilku poźbach da. najgorsze jest to ze nie mam w nim wogóle wsparcia. aja nie mam sie komu zwieżyć i wszystko tłumie w sobie. moi rodzice mają cięzko sytacje mam choruje brat po przeszczepie szpiku i poprostu nie chce ich martwic swoimi problemamai i tak maja dość swoich. juz powoli odechciewa mi sie zyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślisz, że skoro jesteś wykształcona, masz dobrą pracę i znasz języki obce to już z racji tego zasługujesz w życiu na wszystko co najlepsze?? A co do Twojego męża, to obawiam się, że jest to przypadek beznadziejny, sama widzisz, że wpędza Cię w chorobę, szkoda zdrowia, szkoda życia. Pomyśl, że mogłabyś być z ciepłym, miłym i spokojnym człowiekiem. Albo mogłabyś żyć sama z dzieckiem i mieć święty spokój. Warto trwać przy tyranie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aszcz26
Witajcie!!!Też pisałam tutaj niedawno bo miałam bardzo poodbną sytuacje jak wyżej opisane... może nawet jeszcze gorszą, ale podjęłam w porę działania złożyłam pozew o rozówd, przeżyłam piekło ale dzięki temu stałam się silniejsza, zostałam sama z córeczką, która ma ponad rok i nie mam tu nikogo jest mi cholernie ciężko ale daje radę, to wszystko jest warte spkoju którego mam teraz zero awantur kłotni itd, nie mówię o kłopotach z dzieckiem chorobach itd, bo ręce ząłamuje i czasem nie raz płaczę szczególnie przychodzi wieczór ale wierzę że dam radę kiedyś musi być w końcu lepiej i to jest najważniejsze zdrowie i zdrowe dziecko reszta się ułoży:) a więc głowa do góry jakby ktoś chciał pogadać to mój mail aszcza2687@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwóch choleryków
a ja mam podwójną dawkę tego szczęścia, mąż i syn są cholerykami, mój system nerwowy jest na skraju załamania, właśnie dziś był kolejny wybuch, słowa które ranią, i ta bezsilność że to się nigdy nie skończy, od lat słyszę że wszystko robię źle, jak nie pracuję to jestem pasożyt, jak pracuję to za mało zarabiam i jeszcze dodaje że skoro jestem taka cwana to mam spróbować zapłacić rachunki i utrzymać rodzinę z tej marnej pensji, syn robi wieczne akcje o żarcie, często nie jest to obiad po jego mysli więc już w drzwiach zaczyna(nastolatek) , potem jak juz się uspokoi to zeżre i dokładkę weźmie, ale co ja wycierpię to moje, próbowałam juz rożnych metod, i na jednego i drugiego, jestem osobą silną psychicznie, pozytywnie nastawiona do życia, mam duże poczucie własnej wartości i chyb tylko dzięki temu jeszcze jakoś funkcjonuję, zastanawiam się zawsze który z nich zrobi dzis akcję, drugie dziecko ma mój charakter i czasem się śmiejemy razem z tych dwóch jak się drą, a czasem planujemy ze kolejne swieta spędzimy bez nich , bo prawie każde kończą sie awanturą, każda niedzielqa to awantura, bo wtedy obaj są długo w domu i akcja za akcją, najgorsze to to ze czasem zaczynam wierzyć że to co mówi jest prawdą, ze np jestem bałaganiarą, bo to jest w tym trochę racji, ale sposób w jaki to mówi jest dla mnie ponizający, drze sie na cały dom, nie patrząc na sąsiadów, drze się w samochodzie , czy na dworze, nie hamuje się , dy jest wkurzony, już mu powiedziałam że nastepnym razem gdy ktos do niego zadzwoni to ja zacznę się drzeć, jak on mi zawsze siarę robi, albo że pójdę do jego pracy i przy ludziach narobie mu siary, tylko ze wiem ze tego nie zrobię bo bym się wstydziła, on jest pracowity, bez nałogów, dba o nas i wszystko dla nas robi, ale te wybuchy i wyzwiska są po prostu nie do wytrzymania, wyzywa nas od pasożytów, leni, brudasów, gdybym miała dzie to 5 minut by mi zajęło wzięcie dokumentów i torebki, nic wiecej od niego bym nie wzięła, przeraża mnie też to że syn taki do niego podobny, moje reakcje sa rózne w zależnosci od mojego stanu psychicznego i nagromadzenia emocji, czasem walczę słownie i nie pozwalam sobie nic powedziec i wiem ze to najlepsza metoda bo on się w końcu zamyka, ale czasem jak mam takich parę dni na przemian raz jeden raz drugi szaleje to nawet się poryczę , a ze dwa razy przemknęło mi samobójstwo przez myśla, ale bardzo szybko to odgoniłam , wiem ze bym tego nie zrobiła bo jestem optymistką i zawsze znajduję pozytywy, ale juz samo pojawienie się tej mysli mnie przeraziło, on jak wybuchnie to potem jest spokojny i myśli ze wszystko będzie ok, bo on już się czuje ok, naładował akumulatory wiec nie rozumie o co mi chodzi, a ja właśnie przeczytałam ten topik, poszłam do niego i mu nawtykałam, ze wiele kobiet przechodzi przez to co ja, i że najczęstszą radą jest rozwód i że ja mam dość i ma próbować sie zmienić , to mi powedział czy je=uz sie spakowałam, ale wiem ze wcale tak nie myśli bo zależy mu na rodzinie, tylko nie umie sobie poradzić z tymi wybuchami, czytam p[orady psychologów jak zyć z takimi ludźmi i może coś zastosuję, no i muszę pomóc synowi bo on też kiedyś będzie ojcem, mężem , więc musi się nauczyc panować nad gniewem, bo to nie minie samo, mój maż nie hamuje się nawet przed własna matką czy moimi rodzicami, do nich tez potrafi wyskoczyc z gębą jak coś mu nie pasuje, i najgorsze jest to że czasem ma racje ale sposób w jaki to okazuje jest okropny, troche mi lżej jak tak sobie popisałam, rozmawiam też czasem z mamą i sie wyzalę, mama też lekko nie ma , ojciec mój to alkoholik, i też wybuchowy, masakra jak tak teraz myslę ze zyjemy w takich toksycznych związkach , ja wciaż sobie tłumaczę że nie ma ludzi idealnych. Ale czy to oznacza że trzeba się tak męczyć????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwóch choleryków
ZWYCIĘŻYŁAM !!!!!! dziś to on wyszedł wściekły, a ja spokojna . a wszystko dlatego ze wczoraj poczytałam to forum, oraz opis choleryka i rady psychologów i zapowiedziałam mu że nie pozwolę się tak traktować, że to ON ma problem z emocjami i ON musi zacząć sobie z tym radzić, na początku słuchał normalnie , po czym zaczął się denerwować i gadać swoje głupoty w stylu "za robotę się weź a nie tylko czekasz na gotowe ze ja kasę przyniosę" , więc wtedy ja odpowiedziałam" możesz to powiedzieć swojej matce, bo nie pracowała zawodowo, a ja w ciągu naszego małżeństwa pracowałam kilka razy, więc nie do mnie te słowa" , wściekł się , wyzwał od zdziry ( jest moim pierwszym i jedynym mężczyzną ) i szmaty , że mam się czepić swoich ........... i tu nastąpił stek wyzwisk pod adresem moich rodziców, a ja spokojnie i stanowczo dalej mówiłam co sądzę o jego zarzutach i z pewnością siebie dodałam ze jestem" mądra, fajna, pracowita...." co doprowadziło go do takiego wścieku że wyszedł trzaskając drzwiami a ja się tak śmiałam że szok, poczułam siłę w sobie i wiem że nie dam sobie wmawiać tych wszystkich złych rzeczy, a teraz właśnie dzwonił i pyta czy jestem z siebie dumna i że on pojechał do pracy zdenerwowany i że mógł spowodować wypadek, na co ja odpowiedziałam ze od tej pory będzie tak zawsze, i nie pozwolę się obrażac i na koniec dodałam " bo jestem mądra, dobra ,pracowita " hahahahhahahahahahahahhahahahhahahahahahahahahhahahahahahhahahahahahhhhhhhhhhhhhhhhhhaaahahahahahhahahah. wiem że te sytuacje nie znikną od razu, że jeszcze nie raz poczuję się z tym źle, ale wiem też jak sobie z tym radzić, i że nie jestem z tym sama, i wiem ze naprawdę nie ma ideałów i sama też idealna nie jestem, co nie oznacza że może mnie ktoś gnoić bo nie radzi sobie z własnymi kompleksami i frustracją, od teraz myślę więcej o sobie bo JESTEM MĄDRA, DOBRA, PRACOWITA I FAJNA ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwóch choleryków
znowu zadzwonił ale tym razem z rozbawieniem powiedział że on sobie nie pozwoli na to bym ja mówiła ze jest nieudacznikiem( to powstało w jego głowie, bo ja nigdy tak nie powiedziałam) , bo on jest ładny, mądry, dobry i pracowity , czyli sytuacja z nerwowej staje się komiczna, a do niego chyba powoli dociera ze przegiął, zresztą przedtem też zawsze dzwonił jak już mu nerwy przeszły, ale co z tego skoro to się potem powtarzało, a najgorszy ten wstyd przed ludźmi, kiedyś byliśmy razem w markecie i widzieliśmy jak facet bluzga na babę i zaczęliśmy się śmiać, tylko ze ja dodałam "popatrz jak to wygląda , jak ty sie nie powstrzymujesz" , bo ja nie śmiałam sie z tych ludzi tylko z tego ze on mógł zobaczyć jak to wygląda z boku, natomiast on śmiał się z nich, zapominając ze sam nie lepiej się zachowuje, dziś będę miała jeszcze kilka telefo........... o i jest kolejny, tym razem " albo mnie przeprosisz, albo się rozwodzimy" hahahahahahahhahahahahahaha , no nie mogę, poczucie humoru mu dopisuje , odpowiedziałam ze to on ma problem i powtórzyła znów cały wywód , na co on przedstawił swoje argumenty że to ja doprowadzam do tych awantur bo "..." i tu wymienił "moje przewinienia" , a na moje argumenty o tym że nie ma racji zdenerwował się i rozłączył, ciekawe kiedy znów zadzwoni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto!!!
Nie odbieraj jego telefonow. Napisz mu sms badz e-mail, ze rozmawiasz wylacznie z ludzmi, ktorzy umieja sie komunikowac w spokojnym tonie. I ze jezeli nie docenia twojej pracy w domu to pojdziesz gdzies pracowca jako pomoc domowa i zarobisz za to co on ma w duupie. A jak syn taki madry to neich z ojcem sami sobie gotuje. ja bym tam powiedziala, skoro ci nei smakuje, masz dwie rece, tam jest chleb, wez sobie kanapke albo co chcesz. Od dzis gotuj wylacznei dla siebie! Tak przez miesiac i zobaczysz jak sie wszytko zmieni! Nie pozwalaj na siebie krzyczec ani soba pomiatac. Jak powie, ze chce rozwodu to mu powiedz: "prosze bardzo, ustalimy alimenty i bede sobie zyc w spokohu a ty mozesz siebie do sciany krzyczec". Nie boj sie, w pracy potrafi sie opanowac, so szefa sie nie wydziera, to i do ciebie tez sie moze nauczyc odnosic normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aszcz26
hehe bardzo mądre słowa ja czytam te posty kojarzy mi się moje małżeństwo i jak mój były mąż potrafił się wydzierać, teraz ja zmieniłam taktykę po rozowdzie stałam się silniejsza i zaczełam zachowwyać się w stosunku do niego tak jak on to robił w małżeństwie rzucac soczywiście bez przesady, krytykować coś jak mi się nie podoba na każdy temat mieć własne zdanie, rozłącząć się jak on to robi, a nawet zrobiłąm mu przy ludziach awanturę i w tmatej chwili miałam wszystko gdzieś, zrobił się czerwony jak burak ja nie powiem mi było głupio ale myślę dosyc tego i to on do mnie " mówił co ty robisz jestes nienormalna idiotka" hahaha a ja w głebi duszy się smiałąm oi powiedziałąm " odzwierciedlam kochanie Twoje włąsne zachowanie", i teraz mimo,że jesteśmy po rozwodzie ale docenił co stracił choc on uważa ze to on jest ofiarą teggo związku ale zna juz granice ktorych nie moze przekroczyc i zaczal wreszcie mnie doceniac, choc nie zawsze boz darza mu sie mnie wyzwac, wtedy potrafie tydzien nie odbierac telefonow i zawsze on dozwni i prosi mnie żebysmy sie nie kłócili. Własnie cholerycy tak mają często myślą po fakcie wszystkiego da się faceta oduczyć, tylko w mojej sytuacji szkoda że to musiało wszystko zaistnieć dopiero po rozwodzie, ale nie było widocznie innego wyjścia z sytuacji.....pozdrawiam wszystkie kobitki iżyczę abyście poradzili sobie z tymi cholerykami, ale też wiem że takie dalsze życie w w takiej sytaucji moze doprowadzić tylko do rozstroju nerwowoego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kronotworda5475
Latwo odejsc i wszysko przekreslic,walcz i mowi ci to kobieta, ktora byla w tej samej sytuacji co ty pare lat temu.Ja dzis piekielnie zaluje ale niestety pewnych rzeczy nie da sie juz na zawsze odwrocic u mnie ale ty masz szanse. Pozdrawiam i przepraszam za pisownie ale brak mi polskiej klawiatury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aszcz26
nie nie jest łatwo, ale jak ma to byc dla dobra dziecka i spokoju i zmiany na lpesze to czasem warto niz siedziec i płakać i użalać się nad swoim losem a [poźniej w wieku 50 lat stwierdzic ze miało się zmarnowane życie i wtedy sobie je odbić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pierwszyraz
Witam, zaczęłam się zastanawiać nad swoim małżeństwem- staż 18 lat- i trafiłam na ten wątek. Mój mąż też robi awantury o byle co, ciągle krzyczy, jak próbuje rozmawiać z nim od razu wpada w furię. Kiedyś wobec dzieci starałam się abyśmy mieli wspólny front, dziś myśląc o ich przyszłości nie pozwalam by mąż wymierzał klapsy albo wyzywał dzieci. Boi się trochę, że mogłabym zgłosić jego zachowanie, wie że nie zgadzam się na bicie, sam nie może nad sobą zapanować a dzieci nie są do wyładowania złych emocji. Jak mu mówię, że powinien się leczyć, to obraża się, wychodzi. W rozmowie z kolegami- dusza towarzystwa a w domu ham. Wiem,że jestem silna, wiem, że liczy się z moim zdaniem, wiem,że nie potrafi zapanować nad sobą.Ostatnio tak się darł,że aż miał dziki wyraz twarzy i cały się opluł. masakra jakaś, a ja stałam spokojnie i broniłam dzieci, niechby tylko szarpnął...znowu powidziałam, że ma problem i znowu obraza i tak w kółko. Ale nie mam siły walczyć o wszystko, chce spokoju, ciepła....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko jestes typowa
matka Polka, takie kobiety sa przegrane w zwiazku od samego poczatku. Nie potrafilas stworzyc relacji partnerskich, maz traktuje Cie jak darmowa sile robocza, sluzaca, opieke do dziecka kucharke itd, a Ty o dziwo sie na to zgadzasz i piszesz, ze pozornie jestescie udanym malzenstwem! Nie jestescie udanym malzenstwem nawet pozornie, zamiast jednego dziecka masz dwoje, i to jedno z wlasnej glupoty. Jakbys sie szanowala, nauczylabys meza partnerstwa od samego poczatku, a jakby chlopczyk sie troche naharowal w domu, nie mialby sily na marudzenie. Teraz juz tego nie naprawisz. Nawet odchodzac, jezeli nie zmeinisz swojego myslenia, wiele nie zmienisz, bo szybko znajdziesz sobie nastepnego nieroba marude, ktoremu bedziesz w zebach przynosic kapcie. Szanuj sie troche, bo az mi wstyd za kobiety, jak czytam takie wypowiedzi jak Twoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mitikas 1
Do dwoch cholerykow - moglabys podac namiary na to forum?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Edilla
Witam mam taki problem z mezem po pracy przychodzi i siada na komputer i nie ma go wogole, nie interesuje sie niczym ani mna ani dziecmi:( to okropne mowi ze cos robi ze pracuje ze nas utrzymuje i ze to wystarczy ehh. Wzielam dzieci i wyjechalam na trzy tyg. Do mamy zeby odpoczac od siebie przemyslec kila spraw itd... Po powrocie pierwszy dzien byl fajny bo stesknieni i wogole a eraz wrocila rutyna nic sie nie zmienilo:( poradzcie co mam zrobic? Moja mama radzi zebym poszla do psychologa ze on poradzi co mam zrobic bo wiecej czynnikow dziala na nasz zwiazek miedzy innymi moja tesciowa ehh dlugo by tu pisac jestem bezradna i potrzebuje jakiejs rady co myslicie kochani?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropka 9999
hej dziewczyny.moj koszmar trwa od porodu chodz wczesniej nie bylo kolorowo ale nie tragicznie teraz jest masakra .jestesmy razem 9 lat po slubie 3 lata mamy 3 mc corke.myslalam glupia ze po porodzie jak maz bedzie przy porodzie bedzie mial wiecej szacunku ale sie mylilam bo jak pozniej w czasie klotni maz powiedzial ze jakbym moze miala ciezki porod to by mial szacunek a tak to rodzilam 4 godz i nie moge narzekac bo jego matka miala ciezkie porody.wogole ma takie wymagania ze glowa mala.a ja mu powtarzam ze nie ma na co narzekac mamy dom bez kredytu mieszkamy sami jestesmy zdroei ma prace zdrowa corke jestem dabra zona przynajmniej mi sie tak wydaje. czasami wydaje mi sie ze ma za dobrze i mu sie w glowie przewraca.nie moge na niego liczyc jezeli chodzi o jego rodzine oni sa na pierwszym miejscu .nie mozna tego nawet opowiedziec wszystkiego ale mamy inne myslenie inne pragnienia inne potrzeby poprostu wydaje mi sie ze jestesmy takie ze jak kochamy to na zawsze nic innego sie nie liczy przynajmnie ja tak mam ze rodzina jest najwazniejsza moge robic poswiecac sie zrezygnowac z duzo rzeczy a on by chcial sie zachowywac jak kawaler a przeciez zycie z dzieckiem sie zmienia .chyba zrobilam blad ze oddalam mu serce i zrezygnowalam z tylu rzeczy .zastanawiam sie nad rozwodem chyba musze napisac roznica charakterow bo juz stracilam nadzieje ze sie dogadamy a tez juz jestem zmeczona tyli klotniami i walka o to ze rodzina jes najwazniejsza pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anniiaa
Witaj.Mam podobny problem.Mam dom,zdrowe dzieci a nie mogę dogadać się z mężem.On robi co chce ,nie zważa na to że ma rodzinę .Czuje się kawalerem. To ja dbam o dzieci ,dom ,sprzątam ,gotuję ,zajmuję się rachunkami i dbam o to aby dzieci nie poszły na złą stronę.Czasami bardzo bym chciała aby mi pomagał ponieważ obydwoje pracujemy po pracy zostaje mało czasu na resztę zajęć ale niestety dla niego jest ważniejsza jego rodzina niż własna. Myślałam o rozwodzie ale sama już nie wiem, czy warto.Dzieci na tym bardzo ucierpią a dla mnie one są najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forenka
Moim zdaniem warto próbować ratować małżeństwo. Ja również swego czasu przechodziłam razem z mężem poważny kryzys. Zastanawialiśmy się nad rozwodem. Wiele problemów nas przytłoczyło. Jego zdrada emocjonalna. Moja zrzędliwość. Problemy z pieniędzmi, brak czasu dla siebie... Skorzystaliśmy z ostatniej deski ratunku. Zaczęliśmy chodzić na taką terapię małżeńską: http://psychoterapia-kielczyk.pl/terapia-par-mediacje/ i dzięki temu odzyskaliśmy równowage. Nauczyliśmy się komunikacji między sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam mam duży problem zastanawiam się czy jest sens ratowania małżeństwa czy już nie.Może zacznę od początku nie wiem od kiedy tak naprawdę pojawiły się nasze problemy.Mój mąż nie pracuje ponad dwa lata wymiguje się stanem zdrowia ,a po za tym ma oszczędności i chyba twierdzi że nie musi pracować ,od kilku miesięcy sytuacja jest coraz gorsza ciągłe pretensje o coś o to że ja za mało czasu spędzam z rodziną ,moje godziny pracy mu nie pasują ciągle czegoś się czepia i nastawia dziecko przeciwko mnie.od kilku tygodni zaczął prawie codziennie pić i nie potrafi sobie odmówić ,a jak pije jest coraz bardziej agresywny zaczyna się mnie czepiać,wyzywać ,itd.boje się spać jak wypije ,boję się ,mieszkamy w kamienicy ośmiesza mię przed innymi ,juz nie zwraca uwagi na to że w domu jest dziecko ,które ma 6 lat i rozumie już na swój sposób i prze żywa to,rozmawialiśmy już nieraz o tym co robi i jak się zachowuje ale on twierdzi że to moja wina i obarcza mnie tym, a ja już nie mam sił na walkę z nim ,nie przespane noce ,awantury ,no i mały który na to wszystko patrzy.co jest lepsze tworzenie rodziny dla małego czy spokój mój i dziecka.sama już nie wiem co robić jestem załamana 12 lat spędzonych razem przekreślić ,i zapomnieć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Złocista33
Moim zdaniem warto ratować to małżeństwo. Ciężko jest przekreślić te lata małżeństwa i się rozwieść. Jedyne co mogę doradzić to terapia małżeńska - pomaga nauczyć się wzajemnej komunikacji i dojść do kompromisu. Jeśli mieszkasz w Warszawie to na Żoliborzu jest dobry gabinet psychologiczny: http://www.sensity.pl/ który specjalizuje się w problemach małżeńskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam tylko pierwsze Twoje zdania i dalej już nie potrzeba, by postawić diagnozę: uświadom swojemu mężowi, że on też ma dwie sprawne ręce i jak coś, co zrobiłaś, mu nie pasuje, to niech sam to zrobi, a Ty nie jesteś służącą i na dwoch etatach pracować nie musisz. A już na pewno nie musisz spełłniać każdej zachcianki jaśnie Pana i podstawiać mu jeszcze smakołyków pod nos, w dodatku na zamówienie! Jak chce coś zamówić, to uświadom mu, że od tego są restauracje, albo niech gotuje sam - w końcu wielu świetnych szefów kuchni to mężczyźni. A do Ciebie: przestań się idiotycznie dla niego poświęcać i mu nadskakiwać, bo żaden mężczyzna nie docenia takiej kobiety! Niestety, ale to tylko nam kobietom tak się wydaje, że dzięki temu zaskarbimy sobie szacunek i miłość naszego mężczyzny takim postępowaniem, ale zycie wielu kobiet niestety pokazuje, że jest wręcz odwrotnie. On powinien nauczyć się odpowiedzialności i tego, że w przypadku pracy obojga domem zajmuje się ten, kto akurat w danym momencie ma więcej czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhhhh
Witam serdecznie moj problem moze nie jest problemem ale pierwszy raz takie cos przchodze i niewiem co robic. Jestem w 3 miesiacu ciazy niecałe 4 miesiace temu przeprowadzilismy sie tutaj za granice oboje pracowalismy ale wtedy wyskoczyl dzidzius i nagle zostalam zamknieta w domu gdyz posrednik pracy nie ma dla mnie nic. To jest moja pierwsza ciaza oboje czekalismy na nia 1,5 roku umieram ze szczescia ale moj maz wykorzystuje ten fakt na oddalenie sie odemnie nie okazuje uczuc, praktycznie nie ma go w domu mowi ze musi na nas zarabiac ze potrzebujemy pieniedzy ja mu mowie ze czuje sie dobrze i moge sobie jeszcze znalezc jakas prace ale on kaze mi siedziec w domu:( wszystko na mnie zrzucil pretensje o niezrobienie prania a co na obiad a czemu zakupy nie zrobione to trzeba zalatwic tamto ze siedze w domu i nic nie robie a powinnam przeciez teraz mam wolne a ja nienajlepiej znosze ciaze cale czas mowie mu ze jest ok bo nie chce zeby sie na mnie nie darl o wszystko robi awantury nie mozemy sie kochac przez jakis czas bo sie okazalo ze mam plusowy hbs....i dopuki sie nie zaszczepi to lipa kaze mi wymyslac jakies pokazy kupowac seksowna bielizne uslugiwac mu ja nie wiem to normale? czu cos ze mna nie tak? jestesmy mlodym malzenstwem on pracuje po 8 godzin na trzy zmiany ale jak wraca praktycznie nie ma sily na nic ciagle chce czegos odemnie ja nie wiem czy to moja wina? czy on przesadza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
heh.. niesprawiedliwe ze kobiety musza wszystko, nawet gdy dojdzie praca. nie dajmy sobie wchodzic na glowe! u mnie tez z mezem sie kochamy mowimy sobie to czesto, ale wystarczy ze on wroci skopany w sobote po 13h pracy oczekujac obiecanego ciasta, ulubionego miesa z piekarnika z frytkami, a mi krem do ciasta nie wyszedl i frytki to samo, (bo robilam na szybko- opiekowlam sie poza corcia synkiem chorej goraczkujacej kolezanki) - zdenerwowal sie trzasnal drzwiami mowiac by spadala do swojej posranej kolezanki, po jakims czasie wchodze i mowie ''przeciez chcialam dobrze, nie wyszlo dzis-jutrio bedzie lepiej'' i niby ok, dal buziaka usiadl do stolu i znowu zaczyna sie powtarzanie ze ''jest niedobre, ze nei tak sobie wyobrazal, ze mam teraz jego zoladkowi powiedziec ze przyjaciolka byla wazniejsza'' i prowdzenie do awntury, ja wiedzac ze po 13h pracy nie ma sensu sie klocic bo jest zmeczony i nie mysli racjonalnie wstalam od stolu i poszlam do drugiego pokoju, ten wybiegl i mowi ''ze jestem glupia i strace wszystko, ze mam podrzucic teraz mala kolezance i nie wracac do domu'' ja ''nie chce sie klocic'' . potem spal w innym pokoju. JEST ZMECZONY MA OCZEKIWANIA-OK - ALE NIECH PRZEYYSLI CO MOWI; NIECH CHAMUJE SLOWA; PROBOWALAM ZROBIC WSZYSTKO DOBRZE; NIE UDALO SIE- ZDARZA SIE; JESTESMY TYLKO LUDZMI; TEZ PRACUJE (NIE TYLE CO MAZ ALE DOCHODZI DO TEGO 1.5 CORCIA I OBOWIAZKI DOMOWE; ON POZA PRACA NIE MUSI ROBIC NIC I NIE ROBI; NAWET CIUCHY I MOKRE RECZNIKI PO NIM NIE TRAFIAJA DO KOSZA I NIC NIE MOWIE; SZANUJMY SIE; NIE ROBMY Z ZON SWOICH SPRZATACZEK; caly czas sie zastanawiam czy czekac go dzis po pracy z usmiechem i obidem po tym calym trzaskaniu i krzyczeniu. Kochamy sie mimo wszystko ale granice szacunku sa u nas juz dawno podeptane, wyzwiska, grozby rozwodami w trakcie klotni - wszystko nieprzemyslane, Przedtem bylam impulsywna jak i on i tez krzyczalam nie to co myslalam , od wigilijnej awantury obiecalam sobie ze zachowam zawsze spokoj, cokolwiek by sie nie dzialo, rozmawialismy ze musimy sie madrzej klocic nie zaraz rozwodami wykrzykiwac ale jak widac on dlej nie panuje nad swoimi slowami, wiem ze ciezko mu w tej pracy tyle godzin w stresie ale....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ratuj siebie i dziecko, jak mala podrosnie to moze nabawic sie nerwicy przez ojca tyrana i miec nieszczesliwe dziecinstwo (mowie to z wlasnego doswiadczenia, dziecko w trakiej sytuacji jest najbardziej nieszczesliwe i jedynym marzeniem jest ucieczka z rodzinnego domu w spokojne miejsce, nawet kosztem wiecznej samotnosci).Lepiej zyc skromnie ale w spokoju.Jezeli masz watpliwosci, przenies sie do rodzicow a jesli to niemozliwe wynajmij cos i zobacz co jaki bedzie dalszy ciag akcji.Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Edila>>> co robic? Traktuj go tak jak chce, jak bankomat... Kiedyssam zobaczy, ze bedzie traktowany jak ten Al Bundy, dzieciaki i zona beda chcialy tylko kasy od niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×