Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość PytajacaKarolina

Po jakim czasie zapomniałyście/zapomnieliście o eks?

Polecane posty

Gość PytajacaKarolina

Czas leczy rany, srututu, potrzeba czasu, z czasem zapomnisz. Ile razy ja to już słyszałam? Minął rok od rozstania, wtedy też był początek wiosny, pamiętam dzień ten jakby to było wczoraj. Nagle zupełnie runęło to co było moim życiem odkąd skończyłam ogólniak. Nie załamałam się, nie spędzałam nocy wyjąc w poduszkę i nie odcięłam się od świata. Po prostu czułam więlką pustkę i tęsknotę, nic więcej. On nie był idealny, ale spełniał moje wymagania. W miarę przystojny, opanowany, indywidualista, bardzo otwarty i kreatywny. Kochałam go i nadal kocham. Bo to była prawdziwa miłość. Nie idealizuje tego co było bo nie było idealnie. Przeszkadzało mi wiele rzeczy ale potrafilam je zaakceptować... Przez rok wiele się działo. Wiele prób zapomnienia.. Zapisać się na jogę, savate czy cokolwiek innego? Zapisałam się. Umawiać się z innymi? Oczywiście. Nawet nie wiem ilu ich było, ale żaden nie był chociaż w 5% interesujący. Skasować numer gg, telefonu jego, jego matki i rodzeństwa, zerwać kontakt z jego znajomymi, poprosić go by nie szukał kontaktu? Spoko. Wyrzucić zdjęcia, maskotki, schować do jednego wora biżuterię i inne cenniejsze przedmioty? Ależ tak. No i co z tego? Skoro i tak, ciągle i to ciągle mi się śni. Nie ma dnia bym nie marzyła o powrocie. I jak tu zamknąć drzwi za sobą i wejść w nowy etap? Czasem mam wrażenie, że życie dla mnie się już skończyło, że wyczerpałam limit szczęścia i teraz może być już tylko źle. A jak to było z Wami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PytajacaKarolina
Lajtowe podejście do życia? Ale ja mówie o takich ważnych eks, takie love story bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość simona b
o raju ale dluuugo :o moze spojrz na to w w inny sposob niz dotychczas niepotrzebnie rozpamietujesz skoro mozesz zajac sie dalej swoim zyciem , takze nowym zwiazkiem madrzejszym o doswiadczenie z ex .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PytajacaKarolina
No ale ja staram się nie rozpamiętywać...:) Nie mówie o nim ludziom z otoczenia, nie przeglądam starych zapisków z mojego dziennika, nie mam żadnych zdjęć, ani jednej pamiątki, zmieniłam nawet garderobę żeby nic mi się z nim nie kojarzyło. Nie chodzę do tamtych restauracji, nie widuje tamtych ludzi. Całkowicie zmieniłam plan dnia. A sny to coś czego nie mogę zmienić... I tak już rok się męcze. Czuje się beznadziejna, bo wydaje mi się, że on tego tak nie przeżywa (nie mam pojęcia zielonego co u niego słychać).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksuje bak
u mnie rok minal w grudniu, nie zrobilam rytualy niszczenia pamiatek i rzeczy z nim zwiazanych :) ale tesknie strasznie,kocham go. I najgorsze ze to ja glupia go zostawilam,wiem ze nie mial i nie ma nikogo od tamtej pory i kazdego dnia modle sie zeby nikogo nie znalazl:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość simona b
masz niskie poczucie wlasnej wartosci i to dlatego tyle czasu trwa poza tym moze dobrze by Ci zrobil jakis rozrachunek tego wszytskiego co sie dzialo w czasie zwiazku z nim ... to co sie podobalo i niepodobalo pozwol mu odejsc , byc szczesliwym i odpusc sobie wszytsko - wyciagnij wnioski i idz silniejsza o te przezycia jesli bedziesz z innym mezczyzna i bedziesz w tym zwiazku szczesliwa nie bedziesz pamietam o bylym. mimo ze pokasowalas rozne przedmioty to on nadal siedzi w twojej glowy stad zrob tak jak wyzej napisalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PytajacaKarolina
Może inaczej. Nie mam niskiego poczucia własnej wartości. Po prostu mam wrażenie, że on był niesamowicie cenną częścią mnie i bez niego tak naprawdę nie mogę być tą samą osobą. Chociaż się staram. Rozrachunek tego co było dobre i złe robiłam setki razy. I setki razy dochodziłam do wniosku, że było dużo dobrego i równie dużo złego, ale i tak byłam szczęśliwa. Ale z tego co widzę nie ja jedna mam ten problem, to podnosi na duchu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takiej prawdziwej miłości się chyba nigdy nie zapomina. Cokoliwek cholerny facet zrobił- nawet wtedy zostaje coś w sercu. Ja ponad rok od rozstania z tym jedynym na świecie nie mogę zapomnieć. Chyba dlatego, że zanim wyciął mi numer to byl ideałem. Byl spełnieniem marzeń. NIe zapomnę nigdy. Nawet jeśli ktos mi życzliwie \"podsuwał\" jakiegoś faceta, czy sama kogoś nawet fajnego poznawalam to podświadomie porównywalam/. Nie zdobyłam się jeszcze na nic... Jeszcze sie nie uwolnilam. NIe wiem czy kiedykolwiek dam radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PytajacaKarolina
A ile lat byliście parą i co odwalil jeśli mogę wiedzieć? I jak to wygląda z jego strony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PytajacaKarolina
Odpowiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to prawda.........
Takiej prawdziwej miłości się chyba nigdy nie zapomina. ja po 8 latach nadal mam go w sercu, a co ciekawe znów sie spotykamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Praktycznie 10 lat razem. Zdradził a właściwie zdradzał mnie- nie wiem nawet... Po prostu szlajał się po knajpach i różncyh takich i macał co wpadło pod rękę- to widziałam na własne oczy. Ale już na więcej nie mogłam patrzeć... Na co dzień wspaniały mąż i ojciec. Przykładny, całą rodziną do kościoła itd. A okazało się że prowadził drugie życie. "Puszczał się" można by powiedzieć. Jak to wygląda z jego strony? Nie wiem- nie mamy kontaktu. Wyjechal, zeby sie wyszumiec. Z tego co wiem nadal sie "puszcza", szlaja itd. Nic go nie obchodzimy. Nie wiem dlaczego to zrobił. Wydawało mi sie ze jest miedzy nami dobrze. Duzo rozmawialismy, snulismy plany(akurat spodziewalismy sie drugiego dziecka), nie mielismy tajemnic. Zreszta pracowalismy w jednym miejscu. Mimo tych podlosci- wciaz mi sie czasem sni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PytajacaKarolina
O Boże, masz znacznie gorzej. Takiego incydentu chyba nie można wyciąć z życiorysu. Zwłaszcza, że pojawiły się dzieci... Poza tym to był straszny palant. Chociaż ja w sumie chciałabym móc nienawidzieć mojego... Nie mogę:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość simona b
jesli bys siebie cenila i to bys nie marnowala tyle czasu tymbardziej mysl ze pocieszasz sie mysla, ze inni maja takie same "przezycia" potwierdzaja brak wiary w siebie zycze szybkiego powrotu do zycia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No staram sobie jakos radzic- ale sama rozumiesz przeciez. Z jednej strony ból jak cholera bo mnie tak potraktowal, z drugiej... tyle wspolnych dni, radosci... a Wy dlaczego sie rozstaliscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PytajacaKarolina
simona b, sorry, ale Ty mi nie pomożesz. widać, że niczego takiego nie przeżyłaś. A ja, jak sama widzisz, szukałam porad ludzi z pewnym doświadczeniem... Tu nie chodzi o brak szacunku do siebie tylko o odnalezienie swojej dawnej osobowości... Ja już zapomniałam jak żyje się samej. I uczę się tego od nowa, rok to mało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokarda wstęga
ja też napiszę coś od siebie rozstałam się z X 2,5 roku temu co prawda po roku zupełnej ciszy chciał wrócić, ale nie było mnie wtedy w kraju i niestety (mimo że czekałam i marzyłam) nie było to wtedy możliwe, więc nawet się nie spotkaliśmy to co przeżyłam po rozstaniu to największy dramat, metamorfoza w moim życiu, miesiące płaczu i cierpienia, psychoterapeuci, stany lękowe, wyniszczony organizm w sumie nieważne już to co chcę napisać to to, że nadal go kocham tak - nie widziałam go 2,5 roku, nie wiem co się u niego dzieje, jedynie podglądam na NK i widzę, że chyba jest sam zrobiłam wszystkie rzeczy wymienione przez autorkę topiku, jedynie od tego śledzenia nie mogę się uwolnić w ostatnim czasie (miałam przerwę) no i SNY, parę razy w tygodniu - on widzę go wszędzie na ulicy, w każdej twarzy szukam jego na dźwięk jego imienia przechodzą mnie ciarki czuję się z tym bardzo źle, męczę się a teraz najlepsze - ja uważam, że będziemy razem, po prostu tak czuję :| nie daje mi to zapomnieć aaa no i od jakiegoś roku jestem w związku, mężczyzna obok jest kochany i bardzo mi bliski nie wiem ile jeszcze przyjdzie mi tak żyć :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dddddd
Pierwszego rozpamiętywałam dość długo, bo ok. po 3 latach umiałam sobie przypomnieć jakieś zdanie wyrwane z kontektu, jakiś zapach, biło mi mocniej serce kiedy go widziałam przypadkiem. Teraz chce mi się śmiać na to wspomnienie.. Drugiego poważniejszego zapomniałam w ok. miesiąc. A obecnego nie zapomnę nigdy :) ślub w następnym roku:) szczęśliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem z miasta 23
Bardzo szybko zapomniałam, bo rozstawając się z eks miałam już nowego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PytajacaKarolina
No wiadomo, że z czasem zaczyna się pamiętać tylko to co było dobre. I w tym tkwi chyba największy błąd. Idealizowanie "eksa". My rozstaliśmy się śmiesznie, niedojrzale, głupio. Po prostu któregoś dnia wróciłam do domu i zastałam go w przedpokoju z walizką... Nawet mi do głowy nie przyszło, że się wyprowadza. Ale to był fakt. Powiedział, że to tylko na jakiś czas, że i tak jeszcze razem zamieszkamy, że nie jest gotowy... I tak dalej. Wpadłam w szał, powiedziałam, że jak wyjdzie to może więcej nie wracać, zaczęłam krzyczeć, że pewnie ma kochankę. A on wyszedł i powiedział, że pewnie przemyślę to co powiedziałam... Zadzwonił dopiero po dwóch tygodniach chociaż każdego dnia czekałam przy słuchawce, powiedział, że mnie kocha i że nie ma nikogo, ale chce odbudować nasz związek nie mieszkając ze mną... Nie dałam szans na odbudowanie. To co zrobił z nieznanych mi dotąd przyczyn mnie przerosło i to był koniec. Niby coś jeszcze próbował zrobić, ale dla mnie nie było żadnej szany ratunku tego co było kiedyś. Nie walczy czyli nie kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PytajacaKarolina
kokarda wstęga Hehe. No ja też tak mam. Jeśli drogą idzie brunet z podobnym zarysem sylwetki odwracam się mimo woli, jak czuje jego perfumy od obcego męzczyzny przymykam oczy i pogrążam się w niebycie, odwracam się za jego imieniem na ulicy, przeglądam witryny sklepowe z myślą co on by kupił, a co uznałby za kicz... Jakaś piosenka w radio, film, jakieś wyrażenie lub gest potrafią mi go przypomnieć... I czyż to nie jest choroba? I też mam wrażenie, że ja muszę po prostu odcierpieć jakiś czas: rok, dwa czy nawet pięćdziesiąt i w końcu będziemy znów razem bo tak być musi. Bo tak to musiało być zaplanowane.. Kobiety są jednak głupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedzwiedzica niedziewica
Karolina, rozumiem Twojego faceta że nie był gotowy na wspólne mieszkanie. nie oceniaj go pod tym względem. daj sobie czas. dłuższy niż 2 tyg. ułoży się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PytajacaKarolina
On już nie był dzieckiem i mieszkał ze mną 2, prawie 3 lata! Nagle przypomniało mu się, że nie jest gotowy? Jak dla mnie to coś za tym musiało być, nie wierzę, że ot tak postanowił się wyprowadzić dla większego "luzu". Żeby to były 2 tygodnie to ja bym to ścierpiała. Rok mija a ja niczyja:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cosmogirl
Ja po rozpadzie swojego pierwszego zwiazku nie umowilam sie z nikim przez ponad dwa lata. Niby juz nie rozpamietywalam, ale jednak porownywalam wszystkich do bylego i zaden mi nie odpowiadal. Uczciwie moge powiedziec, ze po tych dwoch latach milosc przeszla mi zupelnie i teraz nawet jesli wspomne czasem bylego, to juz bez zalu czy jakichkolwiek innych emocji. Jestem w nowym, wspanialym zwiazku i kazdego dnia dziekuje losowi, ze moje zycie ulozylo sie wlasnie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PytajacaKarolina
No i niech mi nikt nie tłumaczy, że się ułoży, bo wszystko jest ułożone. Moje życie nie jest jakieś... No nie wiem. Zniszczone. Pracuje, biegam na wszelakie zajęcia, zajmuje się mieszkaniem, mam kota, dużo czytam, spotykam z przyjaciółkami-mężatkami-mamami. No jest zajebiście. Tylko że zostałam wymoczkiem emocjonalnym bo jedyne emocje, uczucia to te z "Na Wspólnej".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafetriaaaaaaaaaaaaa
ja dopiero kilka dni zapominam:( jest masakra po prostu:((:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PytajacaKarolina
Pierwsze dni są dobre. Jest nadzieja jeszcze, wydaje się, że starczy siły. U mnie tak po mniej więcej 2 miesiącach przyszło załamanie bo dotarało, że to koniec....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafetriaaaaaaaaaaaaa
dokladnie:)Caly czas zyje nadzieja...spotkamy sie on mnie zobaczy,zatesknie i rzuci mi sie w ramiona:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PytajacaKarolina
Nabijasz się teraz? Ja przez.. No dobra. W sumie do dziś czasem wymyślam scenariusze, wszerakie. Co by było gdyby... Gdyby zobaczył mnie przez przypadek na mieście. Odmienioną, piękną. Że zatęskniłby, padł na kolana z gotowym pierścionkiem (oh, tak). Gdyby zapukał do drzwi mojego mieszkania z bukietem róż i powiedział, że mnie porywa, że byłam miłością jego życia. Stara jestem a tak głupia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×