Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość katorga

zastanawiam sie nad rozwodem

Polecane posty

Gość katorga

po 10 latach małżeństwa coś sie zmieniło.brak czułości,szczerych rozmów(piszę i ryczę).a do tego dzisiaj mi tak naubliżal(zdarza sie to tylko gdy nadużyje alkoholu-rzadko może 2 x do roku)-przy dziecku...za każdym razem to ogromny cios w moje serce i psychikę...powiedziałam sobie dzisiaj dosc tego...myśle o rozwodzie...a jutro bedzie czule przepraszam,mowil że niczego nie pamięta...to chyba tak błachy powód...ale chce miec w końcu swiety spokoj,bez ciagłych kłotni,on nie potrafi rozmawiac na jakiekolwiek zarzuty odpowiada obrazą,,,i koniec.po prostu się nie oddzywa,nie broni,tylko milczy...a tak pozatym to go niestety kocham,i jest dobrym ojcem..ale myślę ze milośc z czasem wygaśnie..o rany znowu ryczę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety ja też
ja jestem po tylko 1 rok i ryczę przynajmniej raz w tygodniu nei wiem, czasami mam wrażenie, żeby się zwinąć i uciec nim dziecka nie ma ale co? poddać się? nie walczyć? ale czy można walczyć w pojedynkę, do tego chyba trzeba dwóch osób ostatni seks .... 7 tyodni temu ja mam 30 lat, mąż również jestem załamana od kilku miesięcy próbuję rozmawiać, ale slyszę, że przesadzam jak można się tak zmienić? kiedys robilismy razem wiele rzeczy, teraz ja wpadam z roboty do domu na roboty a on z roboty na fotel:( kkkkk.......jak do tego doszło?!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasia s.
Najgorsze w tym jest to, ze juz wiecie, ze coś szwankuje w małzeństwie, chcecie rozmawiać, ale oni nie chcą, bo uważają, ze problemu nie ma. Do mojego dotarło, ze jednak problem był, jakieś dwa tygodnie po rozwodzie. Patrząc przez pryzmat swoich doświadczeń mogę doradzić jedno - jakims cudem zaciągnąć męża na terapię małżeńską. Jak to zrobić? Nie wiem, mnie się nie udało. Na jednych działa stawianie sprawy na ostrzu noża (na mojego podziałało jak płachta na byka), na innego podziałaja prośby (mój był niewzruszony). Wiem tylko jedno - zauważyłyscie problem, źle Wam z tym żyć. Jesli nic nie zmieni się w Waszych małżeństwach będzie to poczatek końca. Walczcie o swoje szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniec_życia
u mnie było podobnie kilka lat prosiłam jak idiotka o uczucia, o seks, czułam, że coś jest nie tak... i wg niego przesadzałam 10 wrzśnia kazał mi wypie...ać, bo juz mnie nie kocha... dzisiaj jestem po rozwodzie, spotykam siez kimś... i jest mi dobrze, bez placzu, bez strachu, śmiejac się w ogladanych razem filmów przy dobrym drinku i zasypiajac spokojnie w jego ramionach... nikomu nie życzę rozwodu, walczcie o swoje małżeństwa... mi sie nie udało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×