Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość clairvoyant

Jak zakochać się ponownie w żonie.

Polecane posty

Gość po kilkunastu latach
malzenstwa zbyt dobrze znamy tę osobę. widzimy jej wady, slabosci, malostkowosc lub cokolwiek innego. i moze wlasnie to zabija milosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Walcząca -------już się nie staram i jestem zdecydowana na konkretny krok ;) Ale więcej nie zdradzę :) Pozdrawiam ciepło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak tak znamy bardzo dobrze druga strone, ale tez wiemy kim jestesmy (nie jestesmy bez wad) i trzeba byc glupcem aby wady drugiej osoby mialy po tylu latach zanczenie. Skoro tyle wszystko wytrwalo to znak, ze wady zostaly zaakceptowane i tak jest!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez walcząca
Autorze dobrze napisałeś, wszystko co do tej pory akceptowaliśmy zaczeło nagle przeszkadzac Awe tez Cię pozdrawiam;) Wróce tu wieczorem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomimo wszystko , wierzę w miłość na całe życie.Wierzę w ciagłą fascynację i zauroczenie .Ale nie wszystkim się to udaje .Myślę ,że ''to co się kończy , tak naprawdę nigdy się nie zaczęło " :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po kilkunastu latach
to nie tak. ludzie po slubie się zmieniają. miales szczęscie, ze twoja zona się nie zmienila i byla taka, jak przed slubem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Clairvoyant ----------czasem trzeba zawalczyć o siebie i zamknąć ostatecznie drzwi :) PS. Masz strazsnie skomplikowany nick :) Walcząca -------pozdrawiam i do zobaaczenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po kilku latach znika chemia
i właśnie ta niepewność, pociąg seksualny czuję to samo po 8 latach razem.... ale z drugiej strony nadal lubię z nim spędzać czas, cieszą mnie wakacje razem szczerze: rutyna domowa też mnie nudzi: ciągłe sprzątanie, zakupy, rachunki, sprawy do załatwienia ale mimo to są rzeczy które nadal lubię z nim robić razem, lubię wspolne gotowanie, wspólne wyjazdy na narty, wspólne wieczorne oglądanie filmów.... może już mnie nie pociąga tak jak kiedyś ale mam w nim przyjaciela, mogę z nim pogadać o wszystkim, wiem że będzie mnie wspierał gdy będę miała dołek... chyba najważniejsze być dla siebie przyjaciółmi wtedy nigdy się od siebie nie oddalimy może w waszym związku właśnei brak przyjaźni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po kilku latach ----------u Ciebie wciąż jest radość i ciepło :) Nie zmarnuj tego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To normalne ,że związek się zmienia , bo i my się zmieniamy :) Ale zgadzam się -w małżeństwie bardzo ważna jest przyjaźń :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po kilku latach znika chemia
no może nie zawsze.... u nas problemem jest rodzina męża, to ona sprawia że czasem mam dość wszystkiego...ale w momentach zwątpienia powtarzam sobie że to nie z teściową brałam ślub i przez nią nie wezmę rozwodu... to pozwala mi spojrzeć na wszystko z perspektywy, ale faktem jest że wiele małżeństw cierpi gdy wtrącają się osoby trzecie, wtedy pozostaje jakiś niesmak do małżonka i na tym fundamencie często rodzi się oziębłość i niechęć gdy patrzę na moje małżeństwo wiem że 3/4 konfliktów to nie różnica zdań pomiędzy nami ale konflikty wynikające z powodu ingerencji teściowej gdy jesteśmy z dala od niej, sam na sam w ogóle się nie kłócimy, potrafimy zdobyć się na kompromisy, ale gdy tylko ona wkracza od razu rodzą się problemy i frustracje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie --------nie z teściową brałaś ślub :) I tego się trzymaj !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po kilku latach znika chemia
to chyba najbardziej mi przeszkadza w naszym małżeństwie jako młoda osoba wyobrażałam je sobie zupełnie inaczej, jako związek z partnerem a teściowa przemieniła go w jakiś trójkąt, nie potrafię zmienić jej mentalności bo w jej przekonaniu ja nie związałam się z jej synem a jedynie stałam się "dostawką" do jej rodziny myślę że każde małżeństwo ma swoje problemy i w każdym są inne przyczyny kłopotów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Twój mąż wie ,że jest Ci z tym źle ? Porozmawian z NIm .On , jako syn , może to zmienić .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po kilku latach znika chemia
kwiatki i kolacyjki to slogan, ale przede wszystkim trzeba rozmawiać o swoich oczekiwaniach by się nie oddalić dobrą formą terapii są też wspólne hobby, sport który się uprawia razem itp, bo wiadomo nie każdego stać na egzotyczne wyjazdy czy wakacje, ale każdy np może zapisać sie na kurs tańca czy razem chodzić z małżonkiem na basen czy rower często gnuśność i znużenie wynika z braku ruchu i biernym wypoczynku przed telewizorem, wtedy każdy wieczór jest taki sam na swieżym powietrzu znikają troski, dba się o kondycję, zdrowie, nabiera się dystansu do problemów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tutu
nie zawsze sport to jest recepta, ja ze swoim mężem, uprawiałam wszystkie sporty a i tak młodsza dupa go sobie okręciła wokół palca, dodam, że niesportowa dziewczyna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tutu
taka mała cfana suka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie pocieszajcie się
milosc jest albo jej nie ma, i nie ma tu o czym dyskutowac. jesli kochasz gory albo morze, czy w ktoryms momencie przestaniesz je kochac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po kilku latach znika chemia
tutu, ja nie twierdzę że wspólne hobby zapobiegnie zdradzie twierdzę jedynie że gdy razem się aktywnie spędza czas to nie jest nudno w małżeństwie nudno jest gdy małżeństwo polega jedynie na wspólnych rachunkach i obowiązkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tutu ----------ja większe pretensje miałbym do męża , niż do nowej \"narzeczonej \" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze zacznijcie od ustalenia dlaczego wasze nastawienie do zony/meza uleglo mianie. jakie sa powody, przyczyny- no bo skutkiem jest odpyw uczuc......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julaaaa
Moim zdaniem zakochania nie da się odkopać ,odbudować ,przypomnieć sobie ,odkurzyć z kurzu.Zakochanie było na poczatku.Po tylu latach albo jest dojrzała,partnerska miłość albo juz powoli tylko przyzwyczajenie.Chemii żal jak się kończy bo wtedy nie ciągnie tak do tej drugiej osoby.Jak fascynowało tylko ciało to może być trudniej ale jak i umysł to trzeba dużo spowrotem przebywać i rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dlaczego zaraz
Twój nick sugeruje, że sam powinieneś wiedziec doskonale. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznickowa.
Gdy lekarze podejrzewali ciezka chorobe o mojego meza wszystko sobie przewartosciowalam. Na szczescie maz jest zdrowy, ale ta sytuacja byla mi potrzebna by zrozumiec jak bardzo go kocham i ile dla mnie znaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze masz racje... Czyzby gdzies po drodze zagubil sie szacunek? Ale to wszystko generalnie przez ten obłędny pęd, ktory towarzyszy na co dzien. Nie ma czasu by chwile spokojnie pomyslec o swiecie, zyciu, zonie czy sobie.... trudne czasy... choc pewnie zawsze tak bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna.ona
przeczytalam wszytko i tak sie zastanawiam na jedna wypowiedzia odnosnie zauroczenia... moj maz miesiac temu tez mi powiedzial ze mnie juz nie kocha... jestesmy mlodzi, ja mam 23 lata dopiero,maz ma 26 przed slubem chodzilismy razem 5 lat, bylo cudownie, nigdy zadno z nas przez ten czas nie zerwalo itp ktos tu napisal ze milosc nie przemija, albo jest albo nigdy jej nie bylo-to samo uslyszalam od mojej tesciowej :( ze najwyrazniej moj m mnie nigdy nie kochal, ale ja w to nie wierze, wkoncu 5 lat chodzilismy, byl bardzo we mnie zakochany, to on wybral mnie i o mnie zabiegal watpie zeby przez 5 okraglych lat bylo tylko zauroczenie... mysle ze mojego meza przytloczylo pare rzeczy, w jednym roku kupilismy dom, pozniej remont,narodziny naszego planowanego dziecka,jego koncowe egzaminy i pisanie pracy magisterskiej, DUZO pracy, przejscie na wlasna firme czas dla nas-zerowy zero spacerow, zero wyjsc czy wspolnego spedzania czasu doszlo do tego ze jak juz gdzies szlismy to nie wiedzielismy o czym ze soba rozmawiac, bo kazde zylo swoim zycie mialam wielki zal do meza o to ze po pracy nigdzie nie chce wyjsc, kazde wyjscie jak juz mialo miejsce to tylko i wylacznie z mojej inicjatywy, czasami wymuszalam placzem na nim spedzenie troche czasu razem... a teraz stwierdzil ze na niczym mu juz nie zalezy, stal sie taki bez uczuc, mowi ze juz taki bedzie zawsze, ze mnie nie kocha :( ale powiedzial ze bedzie staral sie jeszcze... ale jak?skoro nie chce ze mna nigdzie wyjsc? wraca pozno do domu,pozniej wsiada na laptopa robi jakies projekty, miedzy czasie siedzi na czacie... na rozmowe ze mna nie ma czasu, sugerowalam jakis wyjaz, wypad na piwo czy spacer-nic... sama nie wiem co moge jeszcze zrobic, to trwa juz prawie 1,5 miesiaca... czaami przyjdzie sie przytulic, pocaluje mnie, chce sie kochac ale mowi ze traktuje mnie jak kolezanke... dziwne to wszystko dla mnie tez albo jest milosc albo jej nie ma... boli mnie ze tak szybko poddal sie, zamiast porozmawiac ze mna, probowac spedzic wiecej czasu itp on zamknal sie w sobie od razu i tyle... stwierdzil ze boga nie ma, ze nigdy w niego nie wierzyl, ze nigdy nie byl szczesliwy, wszystko robil dla innych itp ale ja mu nie kazalam brac ze mna slubu, sam chcial! co mam uwierzyc ze przez 5 lat bycia ze mna oszukiwal mnie i byl ze mna na sile?-tak nie bylo kto go trzymal? mogl zerwac i poszukac sobie kogos innego! nie rozumiem jak moze od razu mowic ze wszystko to robil dla kogos i ze nie byl soba... ehhh co ja mam zrobic? :( jest mi potwornie przykro i nie pamietam kiedy bylam ostatnio naprawde szeczliwa mam wielki zal, poswiecilam sie opiece dla naszego dziecka, mimo to staralam sie wygladac ladnie, chodzilam na solarium, do fryzjera, zrzucalam pociazowe kg, nigdy go nie odpychalam w lozku itp ehhh ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samotna ---------smutne , to co piszesz .Jesteście tacy młodzi ,powinno być wciąż pięknie .Chyba musisz poważnie z Nim porozmawiać .Wyobrażasz sobie dalsze życie z kimś , kto Cię nie kocha i traktuje jak koleżankę ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia.........
ja mysle ze on jest w ciezkiej depresji z powodu obowiazkow na glowie. do czlowieka w depresji nie mozna dotrzec jest jakby zamkniety w swoim swiecie, nie ma uczuc to jest powazna choroba czasami nie uleczalna (w naszym przypadku)..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×